Tom Hiddleston x reader
-Mamo! Tato!-Wbiegła na ganek, gdzie starsza para siedziała przy śniadaniu. Zajęła swoje miejsce i energicznie, zaczęła smarować grzankę.
-Witaj kochanie.-Uśmiechnęła się mama, podnosząc wzrok znad książki. Był leniwy letni poranek. (reader) oparła się o fotel, wyjmując z kieszeni telefon. Przeglądała wschód słońca na plaży. Zdjęcia wprowadzały ją w magiczny spokój, którego nie mogła opisać. Właśnie za to kochała wakacje.
-Wspominałem, że dziś przyjeżdża Tom?-Siedemnastolatka odłożyła telefon na stół spoglądając na ojca jak na nienormalnego.
-Po co? Jest bogaty niech jedzie, gdziekolwiek indziej.-Prychnęła niezadowolona słysząc tą wiadomość. Nie przepadała za blondynem, który był dla niej co najmniej dziwny.
-Żabko muszę z nim popracować i tak na scenariuszem, a willa jest duża, im więcej tym weselej. Pani Lorenzin mogę prosić kawy?-Wyciągnął kubek w stronę kobiety, która właśnie szła dolać kawy. Była to starsza pani, która zajmowała się domem cały rok, a w wakacje gościła rodzinę Russo.-Po za tym przyjedzie tylko na cztery tygodnie.-Dziewczyna wybałuszyła oczy. Myślała raczej o przedziale czasowym cztery-siedem dni, nie tygodni. Westchnęła ciężko.
-Idę malować.-Mruknęła, zabierając jeszcze ze sobą grzankę z powidłami morelowymi. Rozstawiła sztalugę, po czym nabrała wody do słoika z pędzlami. Miała zamiar malować sad, który wyglądał bajkowo o tej porze roku. Wyciągała co i raz przed siebie dłoń z pędzlem, przymykając przy tym jedne oko. Przeciągała palcami delikatnie, lecz subtelnie, co chwile patrzyła na paletę z kolorami, zastanawiając czy dokładnie oddała kolory liści. Jednak kiedy przenosiła spojrzenie na obraz, wszystko grało.
-Spieczesz się.-Usłyszała znajomy głos. Odwróciła się by spojrzeć się na dorosłego, który stał oparty o drzewo.
-Dzień dobry. Dziękuję za troskę, jednak jestem już posmarowana kremem.-Powiedziała z przekąsem, jak zawsze, gdy musiała się do niego odezwać. Był ubrany w błękitną koszulę, która potęgowała jego niebieskie jak niebo oczy.-Zaprowadzić pana do pokoju?-Spytała odkładając pędzel. Mężczyzna kiwnął głową nie spuszczając z niej oczu.-Rodzice pewnie o tej porze są na spacerze, powinni niedługo przyjść.-Oznajmiła wchodząc po schodach.
-Mijałem się z nimi. Mówili, mi, że ty mi pokarzesz pokój oraz oprowadzisz po miasteczku.-Uśmiechnął się, a ona odwdzięczyła się znudzonym spojrzeniem. Odłożył torby obok łóżka i rozejrzał się po pokoju.
-Jak tak mówili.... Pójdę się przebrać. Panu też radzę.-Spojrzała na długie spodnie. Dziwiła, się jak mężczyzna mógł wytrzymać tak ubrany. Było prawie trzydzieści stopni.
-Tom.-Powiedział. (kolor)włosa zatrzymała się i odwróciła w jego stronę ze znakiem zapytania wypisanym na twarzy.-Mów mi po imieniu, nie jestem o wiele starszy od ciebie.-Zaśmiał się.
-Mhm.-Mruknęła z nutą pokpienia, po czym poszła do swojego pokoju, który był obok. Przebrała się w białą przewiewną sukienkę oraz szare trampki. Zbiegła na dół by poprosić starszego mężczyznę, który był mężem gospodyni, by wyjął rowery.-Grazie.-Uśmiechnęła się do dziadka, który kiwnął głową i wrócił do skrobania ryb.
-Jestem.-Podszedł blondyn. Nastolatka spojrzała na zegarek.
-Musimy się wyrobić do obiadu, inaczej pani Lorenzin będzie latać za nami z laczkiem.-Tom roześmiał się, jednak, gdy zobaczył minę nastolatki wiedział, że to jednak nie jest żart.
Wsiedli na rowery i pojechali w stronę miasteczka. Mijali ludzi, którzy żyli swoim życiem. W miasteczku przed kamienicami siedzieli starsi i grali w karty albo zacięcie rozmawiali.-Masz ochotę na lody?-Zaproponowała, widząc w oddali kawiarnię, w której często przesiadywała z znajomymi. Hiddelston kiwnął głową.
Postawili rowery opierając o ścianę budynku.-Buon giorno!-Powiedziała widząc kilka znajomych twarzy. Przywitała się szybko z jakimś czarnowłosym, którego Tom obciął wzrokiem. Nie spodobało mu się, że pocałował dziewczynę w kącik ust. (Imię) wróciła do aktora i pociągnęła go w stronę lady.-Jaki smak chcesz?-Spojrzała się na niego z iskierką w oczach. Kochała słodycze.
-Zdam się na ciebie.-Odparł. Kiwnęła głową i zamówiła. Po chwili podała mu malinowy lód w wafelku.-Dziękuję.-Usiedli w zielonym ogródku kawiarni i delektowali się słodkim smakiem.-Co zazwyczaj robisz tu?-Spytał zaciekawiony.
-Siedzę nad jeziorem, maluję albo czytam na hamaku.-Mruknęła.
-Brzmi dobrze.-Zaśmiał się.-O takich wakacjach marzyłem.-Odchylił się delikatnie. Nastolatka spojrzała się na niego rozbawiona. Nie wydawał się taki zły nawet.
Na następny dzień zabrał się z nastolatką nad jezioro. Mimo małej bariery językowej, nawet się dogadywał. Grał z chłopakami w siatkówkę albo w badmintona, a (reader) siedziała rozmawiając z innymi dziewczynami. Czytała książkę, przenosząc co jakiś czas wzrok na mężczyznę bez koszulki.
-Ach jaki on przystojny.-Słyszała wzdychanie koleżanek, prychnęła na te słowa i założył okulary przeciwsłoneczne.
-(Reader) woli na pewno Lukę.-Powiedziała rudowłosa dziewczyna. Nastolatka uśmiechnęła się na imię czarnowłosego. Faktycznie podobał się jej od zeszłego lata. Jeździli wieczorami rowerem nad jezioro, albo zabierał ją na potańcówki. Całowali się nie raz, jednak obydwoje zdawali sobie sprawę, że to tylko wakacyjna znajomość. Żaden z nich się do siebie bardziej nie przywiązywał.
Tom i (reader) zebrali się na obiad, by uniknąć złości staruszki. Weszli na piętro do swoich pokojów, by się przebrać. Zawiązała rzemyki od sandałów i zbiegła na posiłek, aktor już siedział, rozmawiając z ojcem dziewczyny. Po chwili nakładali sobie jedzenie, (kolor)włosa próbowała ukroić tarte owocową, ale zamiast tego rozcięła sobie palca. Syknęła z bólu i odeszła od stołu, słysząc od mamy wiadomość, że plastry leżą na lodówce. Zaniepokojony Tom spoglądał w stronę kuchni, by ujrzeć czy wszystko dobrze z dziewczyną. Dokończył szybko swoją porcję, podziękował i poszedł za kobietką.
-Wszystko dobrze?-Zajrzał do niej. Próbowała sięgnąć apteczki domowej, lecz pudełko było nieco za wysoko. Złapał za nie i zdjął szybko szukając wody utlenionej oraz plastrów.-Daj palec.-Nakazał. Dziewczyna wysunęła przed siebie dłoń. Tom złapał za wacik i odkaził ranę.-Głęboko się zacięłaś.-Zauważył.
-Szczypie.-Powiedziała cichutko jak nie ona. Zakleił palec dokładnie, po czym pocałował.
-Już, poboli i przestanie.-Zarumieniona dziewczyna spoglądała na niego. Zaśmiał się nerwowo, drapiąc się po karku.-Jak byłem mały, mama tak robiła, przez co miałem wrażenie, że mniej boli.
-Dzięki...-Odwróciła szybko wzrok.
Którejś nocy, wyszła na balkon. Było duszno, przez co nie mogła spać. Przechodząc przez próg, zauważyła, sylwetkę mężczyzny, który palił. Mieli połączone balkony. Chciała zawrócić, ale spojrzał się na nią. Westchnęła, po czym stanęła obok niego opierając się o barierkę. Wzięła mu z ręki wyrób tytoniowy, zaciągając się nim mocno, po czym oddała. Wypuściła dym nosem, czując te przyjemne drapanie w płucach. Tom zaśmiał się pod nosem widząc to. Nie spuszczał z niej oczu. Światło księżyca padały na jej twarz, podkreślając jej (delikatne/ ostre) rysy twarzy.
-Też nie możesz zasnąć?-Bardziej stwierdził niż spytał. (reader) kiwnęła głową.
-Duszno. Poszłabym nad jezioro.-Mruknęła, spoglądając mu w ocz, w których odbijały się gwiazdy. Tom uśmiechnął się, zgasił papierosa, wyrzucając go do popielniczki.-Za pięć minut na dole.-Powiedział szybko i wrócił do pokoju. (Reader) nie trzeba było drugi raz powtarzać. Szybko przebrała się w strój kąpielowy, założyła jeszcze sukienkę i pobiegła tam, gdzie stały rowery. Gdy przyszedł mężczyzna pojechali nad pobliskie jezioro. Odłożyli rowery przy drzewie i wbiegli do wody.-Ej Tom czekaj.-Próbowała nadążyć za mężczyzną. Kiedy była już przy nim nagle coś dotknęło jej stopy. Przestraszyła się i owinęła się wokół mężczyzny jak miś koala.
-Fu ryba!-Pisnęła. Zamarła przez chwilę, zdając sobie sprawę co zrobiła. Spojrzała na blondyna, którego w dalszym ciągu obejmowała. Nagle dłonie mężczyzny zawinęły się wokół jej talii.
-Ryba cię nie zje.-Zaśmiał się. Kciukami delikatnie gładził jej skórę. Położyła głowę na jego ramieniu i się wtuliła najzwyczajniej.
-Dziwny jesteś mruknęła po czasie.-Hiddelston spiął się nieco to słysząc. Starał się, aby dziewczyna się nim zainteresowała. Podobała mu się, a nawet był gotów stwierdzić, że się zakochał.
-Czemu?-Spytał udając luźny nie przejmujący ton, ale jego serce biło jak oszalałe.
-Bo cię nie lubię, a jednocześnie bardzo i chcę, abyś został.-Oznajmiła gilgocząc nosem jego szyję. Uśmiechnął się szeroko słysząc te słowa. Oczywiście, że zostanie, dla niej mógłby zrezygnować ze wszystkiego, byle by była przy nim.
Powygłupiali się jeszcze chwile, po czym wyszli z wody obwijając się szczelnie ręcznikami. Znaczy bardziej (reader) niż blondyn. Bo o mało co nie kichała. Położyli jeden ręcznik na trawie i spoglądali na wschód słońca. Kiedy słyszeli już miasteczko budzące się ze snu postanowili wrócić do domu, na śniadanie. Przebrali się i pomogli starszej pani w rozkładaniu. Posiłek minął w miłej atmosferze. Rodzice dziewczyny postanowili wyjechać do wujka (reader), który mieszkał jakąś godzinę drogi. Tom zaproponował nastolatce spacer, na który udali się po śniadaniu. Wzięli ze sobą koc, na którym się rozłożyli, gdy bolały już ich nogi.
Wyjęła z torebki swój szkicownik i zaczęła rysować leżącego aktora w okularach.
-Nie jesteś taki brzydki.-Zaśmiała się podziwiając jego przystojne rysy.
-Potraktuję to jako komplement i podziękuję.-Odparł rozbawiony. Kiedy skończyła rysunek schowała zeszycik, po czym położyła się na jego ramię.-Lubię cię.-Zerwała kwiatek i oglądała go w promykach słońca.
-Ja ciebie bardziej niż lubię.-Zebrał się w sobie, mówiąc to. (kolor)oka odwróciła się, by móc na niego spojrzeć. Zbliżyła się i delikatnie go pocałowała, po czym wróciła do wcześniejszej pozycji.-Co to miało być?-Spytał rozbawiony.
-Nie wiem.-Zachichotała. Hiddelston zawisł nad nią momentalnie. Pocałował jej szyję, szczękę, a następnie wpił się w jej usta. Pieścił je delikatnie językiem i przygryzając je co jakiś czas. Kiedy zabrakło im powietrza położył się z powrotem obok niej. Zawstydzona dziewczyna zasłoniła się dłońmi by nie widział jej purpurowej twarzy. Rozbawiło to blondyna, który o mało co się nie zwijał ze śmiechu.
-Nie śmiej się ze mnie.-Szturchnęła go oburzona, co poskutkowało jeszcze głośniejszym śmiechem.-Idę od ciebie.-Wstała jeszcze bardziej skonsternowana. Aktor usiadł i pociągnął ją za dłoń by usiadła mu na kolanach. Powstrzymywał się od śmiechu. Pocałował ją znowu tylko nieco krócej, by zadośćuczynić.-Uwodzicielski dupek.-Mruknęła wtulając się jego tors.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top