Tobirama x reader [Naruto]

Biegłaś na trening z senseiem Tobiramą. Ten biało włosy mężczyzna niezwykle przywiązywał dużą wagę do punktualności, więc za każdym razem kiedy się spóźniłaś, przedłużał męczący trening o 30 minut.
Ucieszyłaś widząc swoją drużynę. Byłaś już blisko, stanęłaś dumnie przed mężczyzną na co on spojrzał się na zegarek.

-1 minuta spóźnienia [T.I.]. Znasz zasady, więc zostajesz po treningu.-Oznajmił ostro. Przez cały trening chwalił wszystkich, a ciebie mieszał z błotem. Dawał ci dużo większy wycisk niż innym. Miałaś wielką ochotę ukatrupić swojego nauczyciela, za trzy i pół godzinny trening.

-Nienawidzę cię Tobi. Chce do domuu.-Jęknęłaś z powodu bólu kręgosłupa.

-Dla ciebie Sensei Tobirama albo Pan.-Prychnął. Znaliście się od dzieciństwa, ale odkąd wstąpiłaś do jego drużyny zachowywał duży dystans.-Wstawaj musimy zrobić obiad.

-Nie dam rady. Wiesz przecież, że mam problemy z kręgosłupem, Bakaaa.-Westchnęłaś. Brat Hashiego zaczął się irytować i ciężko wzdychać. Po chwili poczułaś jego ręce pod kolanami. Miał cię na w sowich ramionach, niczym na pannę młodą. Na twarzy pojawiły ci się rumieńce co nie uszło uwadze Tobiramy. Zaśmiał się pod nosem i odwrócił wzrok od twoich oczu. Złośliwy staruch.

-SENSEI! CO TY ROBISZ DO CHOLERY?!-Krzyknęłaś zarumieniona. 

-Nie drzyj ryja. Sama się o to prosiłaś, nie zostawił bym cię bo ktoś mi musi pomóc zrobić obiad.-Warknął. Czułaś się bardzo nieswojo kiedy wnosił cię do domu. Hashi nie mógł uwierzyć w to co widzi.

-C-c-co się s-stało?-Zapytał z przerażonym wyrazem twarzy. Tobi uśmiechnął się zadziornie na reakcje brata.

-Ten leń patentowy ma słabą kondycję.-Rzekł po czym odniósł cię do twojego pokoju i położył na łóżko.
Poczułaś po krótkiej chwili ręce na plecach. Twoje mięśnie momentalnie się spięły.

-Senju c-co t-ty robisz?-Byłaś podniecona, jego dotyk tak działał na ciebie, że mało co nie jęczałaś.

-Masuję ci plecy, aby nie mieć potem wyrzutów sumienia przez kazanie tego durnia[czyt. Hashi]. A teraz się rozluźnij.-Nakazał. Kiedy skończył krótki masaż czułaś się jak nowo narodzona.

-Dziękuję Sensei. Jak mam się odwdzięczyć?-Spytałaś uśmiechnięta. Białowłosy schylił się i szepnął:

-Teraz ty jesteś mi winna masaż.-Wargami musnął policzek po czym powolnym krokiem udał się do swojego brata. Ty dalej stałaś jak zaczarowana. Nie mogłaś uwierzyć w zaistniałą sytuację. Co go ostatnio naszło. Koniec końcem jakoś się otrząsnęłaś, przebrałaś się w podarte jeansy oraz [kolor] bluzkę.
Zeszłaś do kuchni gdzie byli bracia Senju i Madara.

-Ohayo.-Przywitałaś się z długowłosym, który posłał ci przystojny uśmiech. Wiedziałaś, że mu wpadłaś w oko, ale twoim zainteresowaniem był tylko młodszy Senju. Od kilku lat cię już pociągał. Lubiłaś stanowczych, ostrych mężczyzn.

-Co tam u ciebie Tomodachi?

-Nic ciekawego, masz czas na spacer [T.I.]-chan?-Już miałaś odpowiedzieć na pytanie, ale przerwał ci Tobirama.

-Nie ma czasu. Musimy jeszcze popracować nad Jutsu.-Warknął. Zaczynał cię już irytować sowim zachowaniem, ponieważ nie lubiłaś jak ktoś podejmował za ciebie decyzje.
Uchiha popatrzył się na młodszego Senju z wielką chęcią ukatrupienia go.

-Tobirama-Snepai umiem mówić i sama zdecyduję.-Madara na te słowa uśmiechnął się zwycięsko. Spojrzał się z góry na białowłosego.

-Jak pójdziesz dokładam ci 2 godziny treningów codziennie przez dwa lata.-Burknął. Westchnęłaś ciężko i przeniosłaś wzrok na Uchihe.

-Innym razem Madara.-Mruknęłaś i poszłaś pomóc Hashiemu w kuchni.

-Co się dzieje z Tobiramą?-Spytałaś bruneta, który kroił warzywa.

-N-n-nie wiem.-Kłamał. Znałaś go za dobrze, wiedziałaś kiedy mówi nieprawdę. Jest jak otwarta księga.

-Hashiiiiii.

-Zazdrosny jest o ciebie.-Oznajmił szybko, a następnie zaniósł sałatkę na stół. Na twoich ustach pojawił się mimowolny uśmiech.

Podczas obiadu siedziałaś obok białowłosego, który co chwilę zerkał się na ciebie. Delikatnie położył swoją dłoń obok twojej i wplótł palce w nią. Twoje serce zaczęło bić szybciej, mało co nie wyskakując z piersi. Zarumieniona spojrzałaś się na niego. Nic sobie nie robił z twojego zawstydzenia.
Po skończonym posiłku przyszło kilku znajomych.

Ty byłaś tak zmęczona po treningu Tobiego, że przysypiałaś na jego ramieniu. Był bezlitosnym trenerem. Poczułaś jak ktoś cię bierze na ręce po czym kładzie na łóżku i przykrywa.

-Tobirama?-Otworzyłaś delikatnie oczy i szepnęłaś.

-Tak [T.I.]-chan. Śpij już, jesteś wycieńczona. Następny, razem nie będę taki okrutny, wybacz.-Pocałował cię w czoło i chciał już opuścić pokój, ale zacisnęłaś rękę na jego czarnej bluzce.

-Tobirama-sensei zostań.-Szepnęłaś. Po chwili poczułaś jak kładzie się obok ciebie i obejmuje cię w pasie.

W środku nocy obudziłaś się zalana potem. Znowu przyśniła ci się śmierć twoich rodziców. Po twoich policzkach leciały łzy i trzęsłaś się niekontrolowanie.

-[Zdrobnienie twojego imienia] co się stało?-Usłyszałaś głos mężczyzny. Jego ręka złapała cię w tali i przybliżyła.

-Nic Snepai. Koszmar.-Wtuliłaś się w jego tors. Poczułaś jak zaczyna cię całować po szyi i robić malinki. W podbrzuszu poczułaś przyjemne ciepło.

-Tobi wiesz, że to zostanie?-Westchnęłaś.

-Wiem i dlatego to robię.-Uśmiechnął się zadziornie i pocałował cię zachłannie. Jego ręce zaczynały błądzić ci pod koszulką.-Jesteś tylko moja. Kocham Cię.-Szepnął ci do ucha.
Kiedy specjalnie otarłaś się o jego członka jęknął cicho. Po chwili znalazłaś się pod nim.

-Senju m-m-y nie możemy.-Mruknęłaś.

-Jutro będziemy się tym martwić.-Oznajmił po czym złapał twoje nadgarstki i ponownie wtopił się zimnymi ustami.

-Czy moglibyście być trochę ciszej?! Tu są cienkie ściany.-Ziewnął Hashi po czym wyszedł. Popatrzyliście się na siebie z białowłosym, po czym wybuchnęliście śmiechem.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top