Hawks x OC Lemon
-Kuźwa kuźwa kuźwa!-Mówiłam do siebie, kiedy pieniądze zaczęły mi wylatywać z torby. Kiedy pakowałam mój łup do skórzanej torby, niechcący uruchomiłam alarm. Wystraszona wybiegłam ze sklepu, zapominając zasunąć torbę. Chciałam się zatrzymać i zamknąć plecak, ale na złość skrzydlasty idiota zaczął mnie gonić.
-Zatrzymaj się, oddaj torbę, a puszczę cię wolno!-Krzyczał mężczyzna.
-Odczep się durniu, to mój hajs!-Warknęłam. Szukałam wzrokiem jakiejś drogi ucieczki. Złapałam ręką mocniej torbę, a drugą naciągnęłam kaptur. Pomiędzy ludźmi mnie nie rozpozna. Wbiegłam w tłum. Jednemu kolesiowi zawinęłam czapkę, a kobiecie przy kawiarni płaszcz. Z pod kaptura rozpuściłam włosy. Widziałam jak Hawks szuka mnie sprawdzając każdego człowieka w czarnej bluzie. Kiedy on się męczył, ja spokojnym krokiem wróciłam do domku. Torbę z pieniędzmi schowałam do szafy. Muszę w tygodniu zanieść pieniądze do dilera, bo chcę wywiązać się wreszcie z umowy i zacząć od nowa wszystko.
-Misaki!! MAM NIESPODZIANKEEE!-Usłyszałam moją ukochaną przyjaciółkę, które chcę aktualnie zabić bo znam ten ton głosu i wiem, że coś kombinuje.
-Hejjjj Mai.-Mruknęłam.-Co masz za niespodziankę?-Postarałam się mówiąc to z sztucznym uśmiechem.
-Nie złość się na mnie, aleee....
-Aleee?
-Jim wpadł na pomysł, żeby umówić cię z jego kolegą na randkę w ciemno.-Powiedziała uroczo.
-Zabije cię.-Oznajmiłam beznamiętnie, ale w głowie, obmyślałam plan jak jej się pozbyć bez zostawania śladów.-Nie.
-No weźź nie długo będzie impreza zaręczynowa z Jimem, a ty będziesz jedyną singielką, będzie źle wyglądać to na zdjęciach. Zrób too dlaa mnieee.-Zrobiła minę szczeniaczka.
-Mam nadzieję, że chociaż ładny będzie. Bo jak nie to stawiasz mi jedzenie do końca miesiąca.-Prychnęłam, na co brunetka zaczęła skakać z radości.-To kiedy to jest?
-Dziś o 20 w Ibizie. Muszę cię przygotować!-Pisnęła z radości. Posadziła mnie na fotel i zaczęła mi robić maseczki, w tym samym czasie penetrując moją szafę, szukając dla mnie ubrań. Wyprostowała mi włosy, po czym umalowała. Kazała mi się ubrać w czarną koszulkę na krótki rękaw i opinającą, krótką spódniczkę. Stanęłam przed lustrem. Białe długie włosy opadały mi na ramiona, a makijaż podkreślał moje bordowe oczy. -Nooo teraz jesteś gotowaa. Pamiętaj tylko się zabezpieczcie.-Pocałowała mnie w policzek szybko.-Muszę lecieć, baw się dobrze.-Odprowadziłam ją do drzwi i podziękowałam. Dzięki niej wyglądałam pierwszy raz tak pięknie. Założyłam czarne glany, a następnie wsiadłam do taxi.
*DO MAI*
Ej jak o rozpoznam?!
*OD MAI*
Ma czerwone skrzydła. Do torebki włożyłam ci prezerwatywy.
Cała się zaczerwieniłam, po czym zajrzałam do czarnej torby, gdzie znajdowała się paczka durex. Jak tylko zobaczę ją na oczy, potraktuję ją paralizatorem. Weszłam do restauracji, szybko zaważyłam mężczyznę z czerwonymi skrzydłami. Podeszłam do niego.
-Cześć jestem Misaki, yyyy...-Zamarłam widząc Hawksa. Zbladłam momentalnie, a nogi mi się zaczęły uginać.
-Przepraszam nie dosłyszałem nazwiska.-Zaśmiał się. Jego głos był męski oraz seksowny.
-Misaki Yun.-Uśmiechnęłam się nerwowo.
-Bardzo miło mi cię poznać. Ja jestem Keigo Takami.-Jest dobrze nie pamięta mnie. Usiedliśmy na przeciwko siebie, po czym zamówiliśmy coś.-Czym się zajmujesz?-Spytał opierając głowę na dłoni i zaczął na mnie spoglądać złotymi pięknymi oczami, które zaczęły mnie hipnotyzować.
-Czasami zajmuję się zleceniami.-Spanikowałam.
-Jakimi?-Co go to tak interesuję.
-Projektuję stronki.-Uśmiechnęłam się na jedzenie, które postawiła przed nami kelnerka.-A ty jesteś bohaterem?-Zagadałam.
-Taak, chcę, żeby ludzie mogli spać spokojnie. Dziś niestety złodziejka mnie przechytrzyła. Miała bardzo podobne buty do twoich, a nawet ten sam rozmiar.-Uśmiechnął się przebiegle.
-Kuźwa.-Przeklęłam pod nosem. Czyli jednak wpadłam.
-Od razu cię rozpoznałem. Oprócz tych samych butów, masz przepiękne oczy, które bym wszędzie rozpoznał.
-Mogłeś oszczędzić mi fatygi, tu.-Mruknęłam, uważając przygotowania za nie potrzebne.
-Po co ci tyle pieniędzy?
-Muszę zapłacić dilerowi, bo brat zostawił mnie z długami. Mam ostateczny termin. Nie chcę, żeby znów trafić do szpitala i kupować nowych mebli.-Schowałam twarz w dłoniach. Wiedziałam, że trafię do więzienia, ukradłam pół miliona.
-Oddasz pieniądze i zaprowadzisz mnie do tych ludzi, którzy cię prześladują. Spróbujemy tego ciasta czekoladowego? Jim wspominał coś, że masz fioła na punkcie czekolady.-Zajrzał znowu do menu. Nie wiedziałam co się dzieje. Przed chwilą się zastanawiałam jak wyglądam w pomarańczowych ciuchach w więzieniu.-Coś się stało?-Posłał mi przystojny uśmiech.
-Nie zamkniesz mnie do więzienia? Przecież okradłam sklep. Uciekłam ci, robiąc przy okazji z ciebie debila, bo wystarczyło, że założe czapkę i płaszcz, a ty chcesz jeszcze za mnie zapłacić długi.-Wymachiwałam energicznie dłońmi.
-Zrobiłaś to ze strachu przed dilerem. Zostałaś zmuszona do tego, a nie ze chciwości. Po za tym jesteś najpiękniejszą istotą jaką widziałem.-Oznajmił. Był niesamowity. Zjedliśmy ciasto czekanowe rozmawiając oraz żartując, jak dwójka normalnych ludzi. Wyszliśmy z restauracji i czekaliśmy na kierowcę, który się spóźniał, a ja marzłam na dworze.-Załóż to i mocno się mnie złap.-Podał mi swoją marynarkę, która pachniała jego perfumami. Złapał mnie mocno w tali, po czym się wzbił w powietrze.
-J-j-ja m-m-am lęk wy-wysokości.-Pisnęłam, łapiąc się go kurczowo.
-Spokojnie nie puszczę cię.-Uśmiechnął się i pocałował w czoło. Zamieniłam się w dorodnego pomidora. Wylądowaliśmy przed moim domem. Pociągnęłam go za sobą do pokoju, aby oddać mu torbę.
-Proszę oraz przepraszam za kłopot i zrobienie z ciebie głupka.-Wręczyłam mu moją torbę.
-Podasz mi tylko jeszcze adres tych kryminalistów?-Uśmiechnął się.
-A możeee zostaniesz i podam ci jutro przy śniadaniu.-Zaproponowałam, podchodząc do niego bliżej. Uśmiechnął się szeroko i pocałował mnie łapczywie. Przewróciłam nas na łóżko. On zaczynał dobierać się do mojego zamka od spódniczki, a ja zaczynałam rozpinać mu koszulę. Zdjął ze mnie koszulkę wraz z stanikiem. Pozbyłam się z niego koszuli i rozpięłam jego spodnie. Wyjął z torby prezerwatywy i posadził mnie na swoich kolanach.
-Hawks.-Jęknęłam, kiedy ścisnął moje piersi.
-Nie tak mam na imię.-Uśmiechnął się szelmowsko, po czym przygryzł moją skórę na szyi.-Będzie kara.-Szepnął, po czym nabił mnie na swój członek bez ostrzeżenia.
-Keigo!-Krzyknęłam.-Mogłeś uprzedzić.-Szepnęłam. Zaczął poruszać.
-Uprzedzałem.-Wydyszał. Jego ruchy stawały się coraz szybsze. Przez co nie mogłam opanować się. Czułam się błogo. Położyłam na ręce na jego skrzydłach, które miały milutkie pióra. Kiedy ich dotknęłam, stęknął cicho. Złapałam je mocniej i delikatnie je głaskałam.
-Misaki, błagam nie.-Jęknął. Złapał mnie za nadgarstki. Po chwili ogarnęła mnie błogość. Jednak zebrałam resztki sił i klęknęłam przed blondynem. Wzięłam jego przyjaciela do ust i zaczęłam go pieścić. Poczułam słony smak. Zacisnęłam oczy i połknęłam. Hawks złapał mnie za brodę i ponownie połączył nasze usta, jedną ręką przytulając mnie do siebie.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top