Dabi x Deku

Tomura siedział nerwowo drapiąc się po szyi. Analizował nagrania z festiwalu sportowego. Cały czas próbował dokładniej analizować zielonowłosego nastolatka.

-Głupi bachor....-Warknął. Wiedział, że będzie dla nich sporym problemem.

Zainteresowany czarnowłosy słysząc narzekanie chłopaka, stanął w progu. Zerknął przez jego ramię co tak ciągle ogląda. Dabi zobaczył anioła, co prawda z zielonymi włosami, jednak nigdy wcześniej nikt tak od razu go nie urzekł. 

-K-kto t-to?-Spytał onieśmielony. Nie mógł od niego oderwać wzroku.

-Problem dla nas, musimy go zlikwidować.-Mruknął białowłosy, w dalszym ciągu drapiąc się agresywnie, przez co sobie robił rany.

-A jakby przeciągnąć go na naszą stronę? Nie wygląda na silnego psychicznie.-Odparł Toya, przeczesując włosy ręką. On był jedynym co w tym momencie pragnął. Jak wpadnie w jego sidła już nie puści.
Tomura zdjął dłonie z szyi. Rozważył wszystkie za i przeciw.

-Byłby nawet przydatny. Załatwisz to.-Odezwał się po kilku minutach. Dabi uśmiechnął się szelmowsko, a w jego głowie zrodziły się fantazje, co zrobi z tym dzieciakiem. 

Deku właśnie wychodził ze szkoły w towarzystwie Uraraki oraz Iidy. Przyjaciele postanowili się przejść do nowej kawiarni, aby uczcić dobrze zdany test semestralny. Zielonowłosy bardzo cieszył się, że coraz lepiej mu idzie z opanowaniem swojej mocy. 
Przyjaciele usiedli przy jednym ze stolików w ogródku. Zamówili pucharki lodów, po czym zaczęli pałaszować je. Izuku udał się za potrzebom do toalety. Spojrzał w komórkę, po czym zderzył się z czymś twardym. Upadł z łomotem na tyłek. Spojrzał do góry. Przed nim stał wysoki czarnowłosy, wysoki chłopak. Miał piękne błękitne oczy. Dabi uśmiechnął się w seksowny sposób, po czym wyciągnął rękę, aby pomóc wstać chłopakowi. Midoriya złapał delikatnie z jego dłoń. Czuł jak jego policzki zaczynają piec, a serce bije mocniej.

-Przepraszam.-Schylił się, zaciskając mocno oczy.

-Nic się nie stało.-Zaśmiał się na widok tej reakcji. Był uroczy i taki delikatny.

-Wylałem panu kawę, zapłacę za nową.-Odparł nastolatek i już miał iść do kasy, ale zatrzymała go silna ręka. Zaskoczony Izuku spojrzał na mężczyznę.

-Zamiast choć ze mną na spacer, słodki jesteś.-Uśmiechnął się. Dawało mu wielką satysfakcję jak działał na Zielonowłosego. Widział jak jeszcze bardziej się zawstydził na jego bezpośredniość.

-J-j-ja?-Spytał niepewnie wskazując na siebie palcem. 

-No tak.

-K-kiedy?-Izuku był zaskoczony, że akurat coś takiego ten czarnowłosy, sobie zażyczył.  

-A mógłbyś teraz?-Uśmiechnął się Dabi. Nastolatek kiwnął głową, po czym szybko pobiegł do przyjaciół, przepraszając ich i zabierając plecak. Czarnowłosy stał przed kawiarnią dopalając papierosa. Po kilku sekundach zjawił się nastolatek. 

-Choć.-Mruknął. Postanowili, że przejdą się po pobliskim parku, jednak ich przechadzka nie trwał długo.
Przy najbliższej okazji, złoczyńca złapał nastolatka, podduszając go i zaciągnął do ciemnej uliczki. Popchnął go na ścianę, odcinając mu drogi ucieczki. Izuku wylądował pomiędzy rękoma. 

-Co ty robisz?!-Krzyknął przerażony chłopak, oddychając cięzko. Dabi uśmiechnął się szeroko, po czym wepchnął kolano pomiędzy jego nogi. Przylgnął swoimi ustami do szyi zielonowłosego. Izuku na początku próbował się oprzeć, ale mężczyzna był dużo silniejszy od niego oraz tak przygryzał i lizał jego skórę, że nastolatek się rozpływał.-P-przestań.-Jęknął. 

-Na pewno?-Odsunął się trochę od nastolatka, który bardzo się podniecił. Był cały czerwony. Starszy wpił się wreszcie w jego usta całując zachłannie. Po czasie językiem zaczął gilgotać jego podniebienie. Ręce młodszego złapał i trzymał mu nad głową.
Dabi chciał, żeby to trwało wiecznie. Ten nastolatek miał tak słodkie usta, a dodatkowo tak niepewnie próbował naśladować ruchy starszego. 
W kieszeni czarnowłosego zawibrował telefon.-Kuźwa.-Warknął. Spojrzał się w ekran po czym odrzucił połączenie.-Wracaj do domu i nikomu o tym nie mów bo zabije.-Schylił się Dabi przeszywając wzrokiem Deku. Jego miły głos zmienił się w ostry oraz groźny, ale zamiast przestraszyć Izuku, jeszcze bardziej się podobał.

-M-m-mhm.-Kiwnął. Stanął na palcach i złożył na policzku zaskoczonego mężczyzny, delikatny pocałunek, a następnie uciekł.

-Kochanie czemu jesteś taki czerwony?-Spytała mama nastolatka, który dopiero co wszedł. 

-Wszystko w porządku, po prostu przebiegłem się.-Podrapał się nerwowo po karku. Zjadł szybko obiad. Pobiegł do pokoju i otworzył okno na oścież, aby trochę ochłonąć. Nie wiedział czemu do cholery nie uciekł wcześniej, albo nie wzywał pomocy. Czuł się jakby, każdy pocałunek Dabiego, coraz bardziej go uzależniał. Bał się go spotkać jeszcze raz, lecz chciał jeszcze raz poczuć jego usta. Pomachał energicznie głową odrzucając myśli o czarnowłosym. 

Przez następny tydzień Izuku chodził z głową w chmurach, co zauważył nawet Aizawa. All Might pytał na ich treningach czy wszystko w porządku. Martwił się, że dalszy taki humor odbije się na stopniach w szkole. 
Midoriya miał tylko w głowię ten dziwny spacer, który zaczynał zdawać mu się zwykłym wymysłem jego bujnej wyobraźni. Przestawał wierzyć, że jeszcze spotka się z tym facetem. Pomimo, że mogło się to skończyć dla niego w gorszy sposób i powinien zgłosić to gdzieś, nie mógł znieść myśli, że już nie poczuję dotyku złoczyńcy. Pogodził się już z myślą, że wplątał się w chorą miłość.

-Deku wszystko w porządku?-Spytał Krishima. 

-Tak tak, zmęczony jestem tylko już szkołą.-Uśmiechnął się smutno. Wrócił do domu, powolnym krokiem, kopiąc co chwilę jakiś kamyk po drodze.

-Ohayo kochanie. Obiad masz na stole, ja idę do koleżanki, wrócę niedługo.-Pogłaskała go po głowie mama, po czym wyszła. Deku westchnął ciężko. Uznał, że obiad zje potem, więc wszedł po schodach do pokoju. Rzucił plecak w kąt, wyładowując chociaż jakąś część swoich emocji.

-Dłużej się nie dało?-Usłyszał ten sam zachrypnięty głos co wtedy. Spojrzał się niepewnie, myśląc, że się przesłyszał.
Czarnowłosy stał oparty o parapet. Podszedł do młodszego. Złapał go za szyję, przyszpilając go do ściany.

-Czemu nie przychodziłeś?-Zatrzymał go Izuku, kiedy Dabi chciał go pocałować.

-Wybacz, ale byłem zajęty. Byłem potrzebny Tomurze, życie w lidze nie jest proste.-Zaśmiał się. Deku otworzył szeroko oczy ze zdziwienia. Mógł przewidzieć, że jest z ligi. Jednak w tym momencie było najważniejsze, że wreszcie się z nim spotkał. Przyciągnął czarnowłosego bliżej i zarzucił mu ręce na ramiona, wpijając się delikatnie w usta starszego. Zaskoczony Dabi uśmiechnął się szerzej. Przewrócił ich na łóżko. Przekręcił się, żeby zielonowłosy był pod nim. Zdarł z niego koszulkę i zaczął całować słodkie ciało Midoryamy. Po chwili pozbył się jeszcze jego spodni i swojej koszulki.
Dłońmi bawił się sutkami nastolatka, co skutkowało cichymi jękami. Toya wrócił do ust Izuku i wpił się w nie, przygryzając co chwile. Jedną ręką podnosił materiał bokserek chłopaka. 

-Izuku juz jestem!-Usłyszeli głos kobiety. Deku zamarł. Zrezygnowany czarnowłosy wstał i zszedł z niego, nie chciał wpaść w jakieś kłopoty przez jego matkę. Ubrał się szybko. Chciał już wyjść przez okno i ulotnić się, ale poczuł jak ktoś złapał go za rękę.

-Z-zobaczymy s-się jeszzcze?-Spytał ze łzami w oczach. Dabi kiwnął głową. Złapał go za włosy, przyciągając go do siebie i agresywnie całując, co podobało się Izuku.

-Na biurku na kartce masz mój numer. Następnym razem moje zabaweczki i bat.-Mruknął zmysłowo, po czym się szybko się ulotnił. Midorya podbiegł do stolika. Ujrzał małą pomarańczową kartkę z cyferkami i uśmiechnął sie szeroko, wycierając rękawem łzy.






















Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top