Bucky Barnes x reader
Miałam wypadek samochody. Jakiś idiota wjechał mi w tył auta.
-Ale jak pani kurwa jeździ?! Przypierdoliłaś mi w auto suko!-Darł się napakowany idiota. Nie odzywałam się, ale poradziłabym sobie z nim w pół minuty, jeśli bym chciała, ale wszędzie są ludzie i psiarnia, a ja do świętych nie należę. Spokojnie wzięłam telefon i chciałam zadzwonić do znajomego. Małpiszon zabrał mi telefon i jebnął nim o chodnik.
-Co pan robi!?!-Krzyknęłam zaskoczona. Miałam ochotę go zabić, jednak uniemożliwił mi to przystojny, wysoki brunet, który zatrzymał się niedaleko. W jego kieszeni dostrzegłam odznakę. No to teatrzyk się rozpoczyna. Witajcie w cyrku.
-Ejejej co pan robi!
-Nie przypierdalaj się bo w ryja dostaniesz!-Brunet złapał goryla za szyję i poddusił go, aż stracił przytomność.
-Nic pani nie jest?-Mrrrauu. Chyba się z nim pobawię.
-Nie nic na szczęście.-Udawałam roztrzęsienie. Podniósł mi mój telefon i podał. Ten skurczybyk mi zbił świeżo co wymienianą szybkę. Wezwałam odpowiednich ludzi, którzy odholowali mi auto, po czym zawieźli do mechanika.
-Dziękuję panu.-Uśmiechnęłam się do niego uroczo.-Też bym chciała się tak potrafić bronić.-Dodałam. Miałam wielką nadzieję, że wpadłam u w oko, bo z takim przystojniakiem, aż grzech się nie przespać. Był dobrze zbudowany, szare oczy i brązowe śniące włosy zaczesane do tyłu.
-Jak chce pani, pracuje jako instruktor karate.-Uśmiechnął się miło. Ojj kolego podpadłeś mi. Coś czuję, że ta sytuacja z wcześniej była tylko po to, abym złapała haczyk. Pan przystojniaczek jest pewnie agentem, jakiś służb specjalnych, które próbują udupić mnie, albo moich kolegów z pracy. Nie raz takich idiotów zdemaskowałam, ale z tym mogę się zabawić.
-Jeśli miał by pan czas to z wielką chęcią.
-Oczywiście, dla tak pięknej kobiety zawsze znajdę czas.-Posłał mi zawadiacki uśmiech.-Tak w ogóle Bucky jestem.
-(Imię)-Podaliśmy sobie dłonie, a następnie wymieniliśmy się numerami. No i wpadł w moją pułapkę.
-Może cię podwieźć?-Spytał.
-Jeśli nie byłby to problem, to mógłbyś mnie zawieźć do domu?-Spytałam. Przytaknął głową. Wpisałam mój adres w nawigację.
-Może wejdziesz?-Spytałam. I tak oto zaczęła się moja sielanka. Po pracy chodziłam do niego na zajęcia. Dawał mi prezenty, przynosił kwiaty, czule całował. Szkoda, że to wszystko jedna wielka gra, którą niebawem musiałam skończyć i uniemożliwić jego misję. Po pracy tak jak zawsze, poszłam do niego, ale tym razem nie w sportowym stroju do ćwiczeń. Zadzwoniłam do jego drzwi. Stanął w progu mieszkania.
-A ty czemu nie przebrana?-Zdziwił się. Wpiłam się w jego usta i delikatnie popchnęłam go do pokoju ćwiczeń. Przewróciłam go na matę i zawisłam nad nim, dalej namiętnie całując. Kiedy położył mi dłonie na biodrach, wykonałam szybki manewr i go unieruchomiła,.
-Kto cie przysłał psie?-Spytałam ostro.
-Puść mnie a ci wszystko wytłumaczę.-Uwolniłam go z uścisku, przypięłam go kajdankami do kaloryfera, a następnie usiadłam na przeciwko niego.
-No mów.-Ponagliłam go.-Dziunia nie mam całego dnia.
-Wiesz, że w mieszkaniu są podsłuchy?-Podniósł jedną brew.
-Oczywiście, ale nie mam się czego bać bo nic na mnie nie macie.
-A jak mamy?-Zmarszczyłam brwi. Na pewno nic nie mają, jednak się trochę przejęłam. Starałam się za sobą wszystko zatrzeć. Nie chciałabym trafić do pierdla na dożywocie.
-Co niby? W ogóle kto cię do mnie przysłał?
-Tarcza, Nick Fury pozdrawia i oczekuję odpowiedzi. Kazał przekazać, jeśli ta odpowiedź go nie zadowoli ma już zarezerwowaną celę dla ciebie.-Kiedy to usłyszałam, zrobiło mi się słabo. Miałam nadzieję, że już nigdy nie usłyszę o tej łysej pale oraz o jego przebierańcach. Kilka lat temu kazał mi dołączyć do jego organizacji, ale go wyśmiałam. Nawet jeśli nic na mnie nie ma, może zmanipulować wysoko postawionych ludzi a jego ludzie podrobią zdjęcia, nagrania bylebym poszła siedzieć.
-Powiedz mu, że mogę do jego cyrku na kółkach dołączyć w zamian za wolność.-Oznajmiłam bez dłuższego zastanowienia.
-Rozkuj mnie i jedziemy do jego biura.-Westchnęłam głośno i nachyliłam się nad nim. Poczułam jego piękne perfumy, chciałam się nim pobawić a to tarcza mnie zmanipulowała.
-Chwila tylko się przebiorę.-Mruknął pod nosem. Kiedy wyszedł z łazienki, miał na sobie czarną opinającą go koszulę. Zamknął mieszkanie i windą zjechaliśmy do podziemnego parkingu.
-Jak się w ogóle nazywasz, tak na prawdę?-Spytałam z ciekawości. Pierwszy raz brakowało mi czegoś co było wcześniej.
-Bucky, James Barnes.-Uśmiechnął się.-Wszystko mówiłem co mówiłem i robiłem byłem na prawdę, na początku zależało mi tylko, żeby szybko skończyć, ale im dłużej z tobą przebywałem, coraz bardziej mi się podobałaś.-Puścił mi oczko.-Nie jesteś taka zła jak cię Nick opisywał.-Dodał. Zarumieniłam się potwornie. Co się ze mną działo. Czułam się jak w podstawówce a Bucky byłby moją pierwszą miłością. Tylu miałam partnerów/partnerek, ale żaden człowiek tak na mnie nie oddziaływał.-Kurwa.-Syknął pod nosem, kiedy stanęliśmy w korku.-Mamy chwilę, pewnie nawet dłuższą chwilę, więc co było prawdziwe z twojej strony?-Przeniósł wzrok na mnie. Boże czemu jest on tak cholernie bezpośredni.
-Przy wypadku zauważyłam twoją odznakę, ale sądziłam, że jesteś niegroźny. Chciałam się z tobą pobawić, jednakże jesteś pierwszym, po którym czuję ukucie w sercu, że to się skończyło. Aktualnie czuję się przy tobie jak głupio zakochana nastolatka. Szkoda, że nasze spotkania były tylko grą aktorską.-Zaśmiałam się smutno. Przez dłuższą chwilę nie otrzymywałam, żadnej odpowiedzi od bruneta. Patrzył się na mnie, jakby widział mnie pierwszy raz.-Mam coś na twarzy?-Spytałam. Złapał mnie za brodę, a następnie mnie zachłannie pocałował.
-To może teraz spróbujemy tak bez grania?
-Bardzo kusząca propozycja.-Uśmiechnęłam się i pocałowałam go krótko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top