Armin x reader

Obok naszej szkoły była mała kawiarnia, w której po lekcjach spędzaliśmy czas z znajomymi, nad wspólnymi projektami albo pracami domowymi. Jednak to nie było moim głównym powodem. Chodziłam tam po to, aby spotkać się z blondynem o pięknych niebieskich oczach. Armin pracował tam po szkole, aby zebrać pieniądze, które były mu potrzebne, żeby wyjechać z naszego miasta nad ocean. Ceniłam w nim ten zapał oraz jedyne w sowim rodzaju marzenia. Lubiliśmy się, ja nawet czułam więcej do niego niż tylko przyjaźń, ale był zbyt nieśmiały, aby podjąć rozmowę sam z siebie, albo strasznie wstydził się i uciekał. Dlatego chodziłam do kawiarni by go bliżej poznać. Umówiłam się z Erenem, żeby to zawsze go wysyłał do mnie, aby przyjąć zamówienie. Brunet był moim bliskim kuzynem, więc bardzo dobrze się dogadywaliśmy.

-Dzień dobry. Co podać?-Uśmiechnął się nieśmiało blondyn. Otworzył notes i przygotował długopis do zapisywania. 

-Mi to co zawsze.-Puściłam oczko. Chłopak zarumienił się, po czym szybko zasłonił zeszycikiem. Zaśmiałam się pod nosem i wróciłam do książki od biologii. Moi znajomi złożyli zamówienia, po czym zaczęliśmy się wspólnie uczyć. Po zjedzonym deserze i zrobionych pracach domowych przyjaciele zaczęli się zbierać do domu, zostawiając mnie samą. Nie mogłam zrozumieć ostatniego zadania z matematyki, a do domu nie chciałam wracać, bo trudno uczyć się z czwórką młodszego rodzeństwa. Kochałam maluchy, ale nie posiadłam do nich cierpliwości oraz podejścia.
Zaczęłam rozpisywać na kilka sposobów, ale żaden nie był trafny. W końcu opadłam zrezygnowana na krzesło, przeklinając pod nosem, nauczycielkę od matematyki.

-Podać ci coś jeszcze?-Podszedł Armin, zbierając puste naczynia.

-Jeszcze raz herbatę [smak] poproszę. Czuję, że prędko nie skończę.-Jęknęłam, zmęczona. Chłopak spojrzał się zaciekawiony w książki.

-Ooo dostałem z tego szóstkę.-Odparł uśmiechnięty.-Jak chcesz mogę ci wytłumaczyć, za jakieś pół godziny kończę zmianę.-Spojrzał na zegarek. Usłyszawszy to prawie padłam na kolana i zaczęłam prosić.

-Błagam, odwdzięczę ci się jakoś.

-N-nie m-musisz, d-dla m-mnnie t-to sama p-przyjemność.-Jąkał się zawstydzony. Wyglądało to bardzo słodko z mojej perspektywy.-O kurczę idę ci przynieść picie.-Przypomniał sobie, a następnie poszedł w szybkim tempie po zamówienie i odłożyć brudne naczynia.

-Oooo [Imię]!-Usłyszałam głos Erena. Odwróciłam się i pomachałam do niego.-Jeszcze się uczysz?-Spytał spoglądając na książki. Kiwnęłam głową, wzdychając głośno.

-Niestety, ale jest duży plus tego, Armin mi wytłumaczy ten temat.-Pokazałam palcem w książce. 

-Oo wreszcie się odważył powiedzieć coś więcej do ciebie.-Zaśmiał się Eren.-Zmienię go wcześniej, abyście więcej czasu mieli dla siebie.-Zrobił lenny face, za co dostał kuksańca w ramię.

-Baakaa.-Mruknęłam zarumieniona, dobrze wiedział, że Armin jest dla mnie więcej niż tylko przyjacielem.

-Dobra idę go zmienić.-Powiedział, podążając w stronę pokoju socjalnego. Po kilku minutach przyszedł przebrany Armin. Miał na sobie niebieską koszulkę, która podkreślała jego duże piękne oczy.
Postawił przed mną herbatę, po czym usiadł blisko mnie.

-Czego nie rozumiesz to spróbuję ci wyjaśnić.-Pochylił się nad zadaniem. 

-Nie rozumiem tego całego tematu, a mamy test jutro.-Powiedziałam załamana. Chłopak kiwnął głową i zaczął rozpisywać coś na kartce. Zaczął mi tłumaczyć wzory. Niebieskooki wytłumaczył mi to w kilka minut. Dzięki niemu zrozumiałam to szybko. 

-W domu zrób kilka przykładów i powinnaś dostać dobrą ocenę.-Uśmiechnął się miło.

-Arigato.-Skłoniłam się. Byłam mu bardzo wdzięczna za poświęcenie mi czasu.

-Nie ma za co, nic takiego nie zrobiłem. Lubię pomagać innym.-Mruknął, łapiąc się nerwowo za łokieć. 
Wróciliśmy razem do domów. Armin mieszkał obok mnie, więc mogłam jeszcze z nim po drodze trochę porozmawiać. 
Po wejściu do domu, na szyję rzuciła mi się czwórka maluchów. 

-[Imię] gdzie byłaś?-Wychyliła się z kuchni mama.

-Uczyłam się w kawiarni przy szkole jak zawsze, ale dziś zostałam na dłużej bo kolega mi temat tłumaczył.-Odparłam odsuwając od siebie dzieciaki.

-Kto to? Jak się nazywa? Znamy go?-Zasypał mnie pytaniami tata. Spojrzałam na mamę, mając nadzieję, że mnie uratuje z tej sytuacji.

-Daj spokój kochanie. Zmęczona jest pewnie.-Odparła mama, podając swojemu mężowi talerze do rozłożenia oraz sztućce. 
Usiedliśmy wszyscy do obiadu. Zjadłam szybko, po czym pobiegłam do pokoju. Rzuciłam plecak w kąt i opadłam zmęczona na łóżko. Spojrzałam na telefon, zastanawiając jak mogę się odwdzięczyć blondynowi. Chciałbym spędzić z nim więcej czasu. Był strasznie uroczy i wrażliwy. Inny niż wszyscy chłopacy. Posiadał szczuplejszą sylwetkę niż jego koledzy, ale słabość fizyczną, nadrabiał swoim intelektem, co bardzo mi imponowało. 

Kolejny dzień w szkole minął dość szybko. Dziś zamiast iść do kawiarni, udałam się do galerii, aby kupić coś blondynowi. To dzięki niemu dostałam piątkę z sprawdzianu. Chodziłam kilka godzin szukając czegoś odpowiedniego. W końcu moją uwagę zwróciła figurka płetwala błękitnego. Armin wiele razy wspominał, że chciałby zobaczyć ogon płetwala błękitnego. Popędziłam do sklepu i kupiłam figurkę. Wyszłam przed pasaż handlowy, spoglądając na godzinę w telefonie. Za dziesięć minut kończył zmianę, więc postanowiłam się pospieszyć w drodze do kawiarni. Kiedy dotarłam na miejsce, blondyn akurat wychodził z pracy.

-[Imię]? Czemu dziś nie przyszłaś? Stało się coś?-Spytał zatroskany.-Jak ci w ogóle poszedł sprawdzian?-Dodał. Uśmiechnęłam się. Miło z jego strony, że się martwi.

-Wszystko dobrze. Po szkole poszłam do galerii i kupiłam ci coś. Dzięki tobie mam piątkę z matematyki.-Powiedziałam i wyjęłam figurkę.-To dla ciebie.-Podłam mu. Armin wziął i spojrzał na wieloryba. Jego błękitne oczy zaczęły wypełniać się łzami. 

-Źle coś zrobiłam?-Zapytałam zdezorientowana. Armin spojrzał się na mnie z łzami na policzkach i uśmiechem na ustach.

-Dziękuję.-Odparł i pocałował mnie delikatnie w policzek, po czym wytarł rękawem mokre, zarumienione policzki. Uśmiechnęłam się zadowolona, ale chciałam zrobić krok w przód, żeby wiedział, że też coś do niego czuję. Podeszłam bliżej, po czym chwyciłam go za koszulkę. Złączyłam nasze usta. Zdziwiony blondyn, dopiero zdał sobie sprawę z zaistniałej sytuacji. Zamknął oczy, niepewnie naśladując moje ruchy. Kiedy się od siebie odsunęliśmy, złapał mnie w pasie, przytulając mocno.

-Kocham cię.-Jęknął chowając głowę w zagłębieniu obojczyka, gilgocząc mnie przy okazji jego małym słodkim noskiem.

-To dlatego tak bardzo się mnie wstydziłeś?-Połączyłam fakty.

-Mhm.-Mruknął tylko, jeszcze mocniej się wtulając.

-Ja ciebie też bakaa.-Roześmiałam się.









Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top