Aizawa Shota x reader lemon

Leniwie podniosłam się z łóżka. Spojrzałam na ścienny zegarek, który pokazywał 9:30. 

-Jak mi się tam nie chce iść.-Mruknęłam sama do siebie, mając na myśl szkołę, a raczej akademie bohaterów. Ubrałam się szybko w mundurek, po czym chwyciłam plecak i  powolnym krokiem, poszłam. Nie śpieszyło mi się bo i tak byłam spóźniona dwie godziny lekcyjne. 
Weszłam do budynku akurat na przerwę. Odnalazłam moją klasę, po czym stanęłam z boku, wlepiając się w telefon. Słyszałam ciche szepty na mój temat. 

-Może nie mówcie za moimi plecami, tylko w twarz.-Powiedziałam głośniej, aby obgadujące mnie dziewczyny usłyszały to. Urakaka spojrzała się na mnie z uśmiechem, po czym podeszła.

-Myślimy z dziewczynami jak ci pomóc.-Powiedziała, na co się głośno roześmiałam.

-Nic od was nie chce.-Odparłam rozbawiona. 

-Co jest [Imię]? Coś chcą od ciebie?-Podszedł do mnie do mnie chłopak z najstarszej klasy. Położył mi dłoń na talii i przyciągnął.

-Niieee one i tak już miały iść.-Uśmiechnęłam się, spoglądając na nie groźnie. Brunetka przestraszyła się i wróciła do swoich przyjaciół. 

-Dzisiaj po szkole masz wolne?-Spytał zjeżdżając dłonią na pośladki. 

-Napiszę ci jeszcze.-Powiedziałam wrednie. Yukine uśmiechnął się, po czym przyparł mnie do ściany. Nachylił się i chciał mnie pocałować, ale złapały go białe bandaże, które odciągnęły go ode mnie.

-Yukine to szkoła do cholery! Przekażę uwagi na twój temat do wychowawcy!-Krzyknął na niego mój wychowawca. Chłopak burknął pod nosem, a następnie odszedł.-A ty masz zostać po lekcji. Mamy sporo do pogadania.-Warknął czarnowłosy, otwierając klasę. 

-Idiota.-Mruknęłam mijając go w drzwiach. Mierzyliśmy się wzrokiem, ale musiałam usiąść do ławki. Nienawidziłam go. Wścibiał nos w nie swoje sprawy. 

-Ty do pierwszej.-Powiedział do mnie wskazując, puste miejsce, przed swoim biurkiem. 

-Nie ma mowy.-Prychnęłam, rozsiadając się na krześle. Przerażona klasa spojrzała na mnie, a potem na nauczyciela, który patrzył się na mnie lodowatym wzrokiem.

-Rusz się i przesiądź bo sam cię przesiądę-Wycedził przez zęby. Wywróciłam oczami, wzdychając głośno. Zajęłam miejsce na przeciwko niego spoglądając z rozbawieniem. Nie bałam się bo nie mógł mi nic zrobić. Nawet skargi do dyrektora niczym nie skutkowały. Akademii były potrzebne moje umiejętności, więc szkoła zabiegała o mnie. Lekcja minęła szybko. Czarnowłosy załatwiał sprawy typowo wychowawcze. Nawet nie zdezorientowałam się, kiedy zostałam z nim sam na sam.

-Znowu nie było cię na dwóch pierwszych lekcjach.-Westchnął przecierając oczy. Widać było, że już nie miał sił na moją osobę.-Będziesz nieklasyfikowana z języka angielskiego. 

-Nie prawda. Żebym była nieklasyfikowana, musiałabym mieć z niego ponad połowę godzin opuszczonych, a mam dopiero 40 % opuszczonych.-Zauważyłam.-Oraz ocen cząstkowych posiadam wystarczająco. Może niech pan uweźmie się na innego ucznia, bo u mnie to nie wypali.-Wytłumaczyłam z bananem na twarzy.

-Twój ojciec nie byłby dumny z tego co robisz. Tak samo matka, a chyba chciałaś iść do tej szkoły, aby byli z ciebie dumni.-Odparł ze stoickim spokojem. Trafił w mój drażliwy punkt. Czułam jak oczy zaczynają być wilgotne, a serce ściska się z smutku.

-Jak widzi pan oni nie żyją tak samo jak tamta [Imię], a to co pan zrobił jest nie ludzkie!-Krzyknęłam uderzając w ławkę.-Pan nie wie jak to jest, widząc ludzi, których darzy się miłością, jak umierają. Nic nie mogłam zrobić, więc czułam się bezużyteczna, więc tak zostało.-Opadłam ciężko na krzesło chowając twarz w dłoniach. 

-Dlatego ja chce ci pomóc, ale nie mogę w żaden sposób do ciebie dotrzeć.-Kucnął przy mnie, po czym zaczął głaskać delikatnie po plecach. 

-Niech mnie pan zostawi.-Mruknęłam, spychając jego rękę. Wzięłam szybko torbę i wyszłam z klasy. Wytarłam łzy rękawem, po czym poszłam na kolejne lekcje. Po zajęciach zamknęłam się w mieszkaniu.
Przez następny tydzień nie chodziłam do szkoły i nie miałam zamiaru tam wracać. Mówił prawdę, że poszłam tam dla rodziców, ale kiedy ich nie ma, nie widzę sensu tam wracać. Usiadłam na łóżku włączając kolejny serial. Po chwili usłyszałam pukanie do drzwi, ale nie miałam nawet ochoty wstać, żeby zobaczyć kto to. Jednak ten ktoś nie odpuszczał. Nawalał w drzwi i dzwonił dzwonkiem. Poirytowana wstałam i poszłam do drzwi. Spojrzałam przez wizjer. Był to Aizawa sensei, który się niecierpliwił. Otworzyłam drzwi.

-Czego pan chce?-Spytałam zdenerwowana. 

-Mogę wejść?-Kiwnęłam głową, po czym przepuściłam go w drzwiach. Usiadł przy wysepce w kuchni. Nie raz bywał w gości u moich rodziców, więc znał adres.-Słabo wyglądasz. Schudłaś.-Zauważył.

-Mi też pana miło widzieć.-Prychnęłam podając mu szklankę do picia.-Jak pan się czuje, że wreszcie się mnie pozbył z klasy?-Spytałam rozbawiona. Spojrzał się na mnie spod byka.

-Jest dużo spokojniej, nudno wręcz.-Mruknął.-Wybacz mi za moje słowa wtedy w klasie.-Dodał.

-Utwierdziło mnie to w przekonaniu, że nic ze mnie nie będzie. Umrę w samotności z pięcioma kotami.-Zaśmiałam się przez łzy. Nauczyciel wstał, po czym zamknął mnie w uścisku.

-Kocham cię, więc chce dla ciebie dobrze.-Powiedział. Spojrzałam się na niego zdziwiona.

-Powinien pan wyjść.-Wydusiłam z siebie, odsuwając się od niego. Zacisnął wargi w cienką kreskę i skinął głową. Złapał za kurtkę, zatrzymując się w przedpokoju. 

-Obiecaj mi, że w poniedziałek cię zobaczę w szkole.-Powiedział. 

-Zobaczę jeszcze.-Spuściłam głowę. Czułam się co najmniej dziwnie.
Przez cały weekend przemyślałam jego słowa, które huczały mi w głowie. Pierwszy raz ktoś mi to powiedział. Moje serce szalało, ale rozsądek mówił mi, że to chore. Jednak w poniedziałek rano wparowałam na pierwszą godzinę, jaką była godzina wychowawcza.

-Przepraszam z spóźnienie, autobus się spóźnił.-Wysapałam, zmęczona po biegu do szkoły. Usiadłam w pierwszej ławce. Usłyszałam szepty za plecami, co mnie w ogóle nie obchodziło.

-Tak myślałem, wpisałem ci spóźnienie.-Uśmiechnął się delikatnie mężczyzna, po czym przeszedł do lekcji. 

Kiedy wychodziłam z szkoły, w drzwiach zatrzymał mnie Aizawa. 

-Chcesz iść do mnie na obiad?-Spytał mnie swoim znudzonym głosem. Przygryzłam wargę i zastanawiałam się. Odrzuciłam wszystkie obawy, po czym pokiwałam głową. Szliśmy w ciszy do mieszkania Shoto. Nasze ręce ocierały się w co chwilę, co mnie doprowadzało do wielkiego zawstydzenia. Spojrzałam na mężczyznę i zebrałam w sobie. Wplotłam palce w jego, odwracając głowę w drugą stronę. Nie chciałam, żeby zobaczył moje zarumienione policzki. Uśmiechnął się pod nosem. 
Po kilku minutach drogi doszliśmy do domu wychowawcy. Przepuścił mnie w drzwiach.

-Rozgość się, ja ci nałożę.-Odparł chcąc iść do kuchni, ale złapałam go za koszulkę i przyciągnęłam go do siebie na kanapę.

-Nie jestem głodna. Przyszłam tylko... No bo...-Zająknęłam się. Naciągnęłam bluzę na ręce, miętoląc ją z nerwów. Cała pewność z siebie wyparowała momentalnie.

-Hm?-Spojrzał się na mnie z troską.

-Też coś czuję do ciebie.-Powiedziałam cicho. Poczułam jak mnie sadza sobie na kolana. Odgarnął moje [kolor] włosy. Ujął moją twarz dwoma dłońmi, po czym mnie pocałował. Wplotłam palce w jego ciemne włosy i rozchyliłam usta dając mu dostęp. Od razu mnie zdominował.-Chcę się z tobą kochać.-Powiedziałam, kiedy się od siebie oderwaliśmy. Spojrzał się na mnie zaskoczony.

-Nie uważasz, że za prędko?-Spytał.-Chcę, żebyś miała pewność, tego co czuję do ciebie zanim to zrobimy.-Powiedział z rozsądkiem.

-Jestem pewna.-Oznajmiłam. Nie trzeba było mu drugi raz powtarzać. Wziął mnie na ręce i położył na łóżko. Zaczął namiętnie mnie całować, przygryzając usta. Zdarł ze mnie ubrania zostawiając samą bieliznę. Zamieniłam nas miejscami. 

-Ejj co robisz?-Mruknął zmysłowym głosem. Uśmiechnęłam się przebiegle, po czym zdjęłam z niego czarną bluzkę, a następnie spodnie. Ustami zjechałam na jego tors zostawiając na nim sporej wielkości malinki i ocierałam się specjalnie o jego kroczę. Widziałam jak zaciska usta i mruczał jak kot.

-Dobra za dużo tego dobrego.-Mruknął, ponownie kładąc mnie pod siebie. 

-Ja wolałam być u góry.-Odparłam niezadowolona, próbując nas zamienić, ale chwycił mnie za dłonie, kładąc je nad głową. 

-U mnie tak nie ma.-Oznajmił, zjeżdżając dłonią pod majtki. Wsunął delikatnie we mnie dwa palce, na co przygryzłam usta, aby głośno nie jęknąć, co mu się nie spodobało. Wyjął dłoń spod materiału. Zdjął bokserki, po czym włożył we mnie członka, bez uprzedzenia.

-Sensei!!!-Krzyknęłam z bólu i przyjemności. Uśmiechnął się z satysfakcją. Swoim dużym penisem zaczął się poruszać, przez co czułam ogromną przyjemność. Spojrzał się na mnie, która umierała z podniecenia, byłam cała jego. Złączył nasze usta, po czym wtargnął językiem i gilgotał moje podniebienie. 
Nie mogłam już dłużej wytrzymać. Moim ciałem zawładnęła rozkosz. 

-Ja też za chwile dojdę.-Wysapał.

-Czekaj.-Mruknęłam, po czym zmieniłam pozycję. Wzięłam jego członka, po czym lizałam główkę, sprawiając czarnowłosemu przyjemność. Włożyłam go do ust i zaczęłam powoli poruszać. Mężczyzna jęknął przeciągle spuszczając mi się w usta. Zacisnęłam powieki i połknęłam substancję. 

-Moja [Imię].-Przyciągnął mnie do siebie i objął. Wtuliłam się w jego umięśniony tors.

-Twoja.-Szepnęłam, chowając głowę w zagłębieniu jego szyi.  







Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top