92. K. Stoch & P. Prevc part 1⃣
Komuś ich brakowało?
W przerwie konkursu szybko udałem się za domki dla kadr, gdzie po chwili pojawił się też Kamil. Podszedł do mnie z uśmiechem i się przytulił.
- Brawo, skarbie - pocałowałem go lekko w usta. - Jestem z ciebie dumny.
- Dziękuję - stanął na palcach i mnie pocałował. - Ale dopiero pierwsza seria - wtulił się we mnie. - Przyjdziesz do mnie wieczorem?
- Przyjdę - poprawiłem mu czapkę na głowie. - Napisz mi tylko, gdy już będziesz w hotelu.
- Dobrze.
- Powinniśmy już wracać - szepnąłem.
- Za chwilę, przytul mnie jeszcze - szepnął, a ja objąłem go mocniej. - Będę trzymał za ciebie kciuki, Pero - popatrzył na mnie
- Dziękuję - pocałowałem go w nos na co się zaśmiał. - Ja za ciebie też... Idź już - musnąłem jego wargi ustami.
- Tylko mnie pocałuj - poprosił. Pochyliłem się łącząc nasze usta, kiedy poczułem, że Kamil wyciąga mi z kieszeni papierosy. - Oszust - szepnął w moje usta i odsunął się. - Nie oddam - schował paczkę do kieszeni. - Do wieczora - uśmiechnął się i odszedł.
Pokręciłem głową z uśmiechem i poszedłem do swojego domku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top