65. A. Wellinger & S. Leyhe part I
Leżałem w swoim łóżku, w swoim pokoju hotelowym. Gapiłem się w telefon, na otwartą rozmowę z Andreasem. Chciałem do niego napisać, ale bałem się.
I nie wiedziałem, co mogę powiedzieć.
Bo co ja mogę mu dać?
On nic ode mnie nie chce. Nie chce tego, co ja mogę i chcę mu dać.
Zablokowałem smartfon i odłożyłem go na łóżko. Usiadłem, a po chwili wstałem i szybko wyszedłem z pokoju, kierując się do Andiego.
Wszedłem do niego bez pukania. Leżał na łóżku z telefonem w dłoni.
- Co tu robisz? - zdziwił się, odkładając komórkę na bok.
- Przyszedłem porozmawiać.
- Nie... - wstał.
- Mamy o czym - przerwałem mu. - Nie powiedziałeś mi dlaczego ze mną zerwałeś. Więc? - założyłem ręce na piersi.
- Stephan... - zrobił krok w moją stronę. - Po prostu... Uważam, że tak będzie dla nas lepiej - wyszeptał.
- Lepiej? Ciekawe dla kogo? Bo dla mnie na pewno nie... Cały czas o tobie myślę, wciąż siedzisz mi w głowie... I w sercu... Myślisz, że tak z dnia na dzień przestanę cię kochać? Może ty to potrafisz, ale ja nie... Może i nie potrafię okazywać uczuć, tego jak ważny jesteś dla mnie, ale cię kocham... Nie rozumiem, jak...?
- Jak co? - przerwał mi. - Myślisz, że mi było łatwo? Myślisz, że ja cię nie kocham?! Jesteś całym moim światem!
- Więc co się stało, że mnie zostawiłeś?!
- Musiałem. Nie możemy być razem... Nic więcej nie mogę ci powiedzieć... Ale robię to dla nas. Tak będzie lepiej.
- Jasne... Zobaczymy - wyszedłem z jego pokoju trzaskając drzwiami.
Skierowałem się do osoby, która może będzie umiała mi w jakiś sposób pomóc.
Zszedłem piętro niżej i zapukałem do drzwi Kamila Stocha.
_______________
Ci dwaj to temat na osobne ff 😂
Ale myślę, że 2 -3 częściowy shot będzie ok 😁😁😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top