49. K. Stoch & D. Prevc
Nie, to nie jest part II 😂
- Ej - do mojego pokoju wpadł Peter. - Chodź ze mną na fajka.
- Jezu... Jest zimno. Pada śnieg. Darował byś sobie.
- Ruszaj to chude dupsko - rzucił we mnie moją kurtką. - Kamil! - krzyknął, gdy nie poruszyłem się z kanapy. - No chodź.
- Idę - ubrałem się i wyszedłem z nim za hotel. - Powinieneś to rzucić - naciągnąłem kaptur na głowę.
- Łatwiej powiedzieć niż zrobić.
- Minie to nie przeszkadza?
- Nie.
- No to zacznie, jak ci kiedyś nie stanie.
- Pierdol się.
- Jeśli to propozycja, tak nie, dzięki... Wiesz co? Gdybym był z tobą, to bym cię chyba zabił za te fajki.
- Dobrze, że nie jesteś - zaśmiał się. - Co z Ewą? Dawno jej nie widziałem.
- Znudziło jej się bycie przykrywką mojego gejostwa... Dziwię się, że dopiero teraz.
- Chyba nie powinienem ci mówić...
- Tym bardziej mów.
- Nie jestem pewien, ale...
- Peter, kurwa, bądź choć raz mężczyzną!
- Wydaje mi się, że Domen na ciebie leci... Co? - roześmiał się na widok mojej miny.
- Przecież on ma 15 lat.
- 18 - Pero jeszcze bardziej się zaśmiał.
- Co nie zmienia faktu, że jest ode mnie dużo młodszy.
- A gdyby nie był?
- To bym spróbował.
- Ok - zaciągnął się papierosem po raz ostatni. - Wracamy.
- Nareszcie!
Weszliśmy do hotelu, gdy znaleźliśmy się na naszym piętrze, zobaczyłem Domena wychodzącego z pokoju.
- Szukałem cię - zwrócił się do brata.
- Domen - położyłem mu dłoń na ramieniu. - Doprowadź brata do porządku.
- Żebym ja cię zaraz nie doprowadził... Zimno ci było. Już nie chcesz do łóżka?
- Jeśli to zaproszenie to nie... Ale Peter... Co się z tobą dzieje? Kolejna taka propozycja dzisiaj?
- Jak...
- Dobranoc - przerwałem starszemu Prevcowi i poszedłem do siebie.
DOMEN
Zauważyłem, że Kamil często na mnie patrzy. Czasem odnosiłem wrażenie, że chce coś powiedzieć, ale rezygnował.
- Widziałeś Kamila? - zapytałem jednego z serwisantów jego kadry.
- W domku - odparł.
- Dzięki - poszedłem tam, kiedy wszedłem do środka, zobaczyłem Stocha.
- Już idę - rzucił.
- Co jest? - zamknąłem drzwi.
- Domen? - zdziwił się na mój widok. - Co ty tu robisz?
- Chcę pogadać... Dziwnie się ostatnio zachowujesz.
- Jesteś jeszcze taki młody...
- O co ci chodzi? - zaczynałem się denerwować.
- Nie wiem jak...
- Kamil, jedziemy - do domku zajrzał ktoś z obsługi.
- Już idę - rzucił, a chłopak wyszedł. - Wpadnij do mnie wieczorem to pogadamy.
- Ok.
Przed wyjściem uśmiechnął się szeroko i tyle go widziałem.
- Gdzie zniknąłeś? - zapytał mnie Pero, gdy wracaliśmy do hotelu.
- Z Kamilem.
- I?
- I nic. Mamy pogadać wieczorem.
- Jakoś się nie cieszysz - zauważył.
- Dziwnie się zachowuje.
- To chyba przeze mnie... Mogłem mu szepnąć słówko... Gdyby nie to, że jesteś sporo młodszy, Kam by się nie zastanawiał.
- Mhym... - wiedziałem co robić.
- Co?
- Nic.
- Widzę, że masz plan, co?
- Może i mam - uśmiechnąłem się.
- Tylko grzecznie. Ściany w hotelu są cienkie, a nasz pokój jest obok Kamila.
- Głupek - walnąłem brata w ramię.
W sumie... To dobrze, że Pero gadał z Kamilem. Teraz chociaż wiem, że mam jakąś szansę.
Gdy wieczorem poszedłem do mojego ulubionego Polaka, ten otworzył mi drzwi z uśmiechem.
- Więc? - usiadłem w fotelu. - Co chciałeś wtedy powiedzieć? - wyciągnąłem przed siebie nogi.
- Chodzi o to... Bo... Wydaje mi się... Cholera! Nie wiem jak to ubrać w słowa - mruknął, a ja się zaśmiałem.
- Szybko i bezboleśnie.
- Mhym... - zagryzł dolną wargę. - Głównie chodzi o to, że masz 18 lat - mówił, a ja nie mogłem oderwać wzroku od jego ust. Chciałbym je poczuć na... STOP!!! DOMEN! - Gdybyś był starszy to wszytko było by prostsze... I... Domen, przestań.
- Co?
- Nie patrz tak na mnie... Gubię wątek.
- Jak dotąd to się plączesz - wstałem i usiadłem na kanapie obok niego. - Wiem co chcesz powiedzieć.
- Chciałem być delikatny - uśmiechnął się.
- Zapomnij ile mam lat - powiedziałem
- Czemu nie - odparł i mnie pocałował. Wplotłem palce w jego włosy, pociągnął mnie na siebie, więc usiadłem mu na kolanach. Gdy się odsunąłem, obaj mieliśmy urwane oddechy. Ktoś zapukał do drzwi. - Udawajmy, że nikogo nie ma.
- I to ty jesteś ten dojrzalszy? - zaśmiałem się cicho.
- Nie czepiaj się szczegółów.
- Jestem pedantem i perfekcjonistą, i... - zamknął mi usta pocałunkiem, jednocześnie kładąc mnie na kanapie. Przycisnąłem go mocniej do siebie. Zadzwonił mój telefon. - Ktoś ma niezłe wyczucie czasu.
- To Pero... Na 100%
- Zobaczymy - wyciągnąłem telefon z przedniej kieszeni spodni. - Peter.
- Mówiłem.
- Co chcesz? - odebrałem, a Kamil zaczął składać pocałunki na mojej szyi.
- Uważaj, gdy będziesz wracał do pokoju. Już cisza nocna i trener czatuje na korytarzu.
- Spoko, dzięki - odpowiedziałem i poczułem, jak Kam robi mi malinkę.
- Tylko tam grzecznie - zaśmiał się. - Cześć.
- Hej - rozłączyłem się. - Słyszałeś?
- Mhym... Mamy być grzesznie - wymruczał mi do ucha. Zaśmiałem się, ale śmiech przerodził się w jej, gdy Kamil przygryzł płatek mojego ucha.
Wczepiłem palce prawej ręki w jego włosy i odsunąłem jego twarz od siebie na tyle żeby go pocałować. Lewą dłoń wsunąłem w tylną kieszeń jego spodni i przycisnąłem go do siebie bardziej.
- Prowokujesz mnie - wyszeptał.
- Wiem.
- Sprawdzasz moją silną wolę? - wyszeptał znowu całując moją szyję.
- Sprawdzam jak daleko się posuniesz.
- Tak daleko jak mi pozwolisz - zadarł mi koszulkę i poczułem jego usta na brzuchu.
- Ani mi się waż robić mi tam malinki.
- Czemu? - uniósł głowę.
- Wystarczy ta na szyi.
- Marudzisz - zaśmiał się i złożył pocałunek na moich ustach.
_______________
Lubię ich razem 😍
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top