4. K. Stoch & D. Prevc

- Brawo - usłyszałem za sobą. Odwróciłem się i zobaczyłem Kamila. Nie rozmawialiśmy od zakończenia sezonu w Planicy. Zeszłego sezonu. Nie odpowiedziałem nic. Po prostu na niego patrzyłem. Staliśmy na środku hotelowego korytarza i patrzyliśmy na siebie. - Nic nie powiesz?

- A ty tylko tyle masz do powiedzenia?

- To ty zerwałeś ze mną kontakt, Domi - wzruszył ramionami. - Nadal nie wiem dlaczego.

- Jesteś kompletnym idiotą, Kamil - minąłem go, potrącając ramieniem.

- Domen! Zatrzymaj się! - krzyknął za mną, ale go zignorowałem. Wsiadając do windy widziałem, jak idzie w moją stronę, ale drzwi zdążyły się zamknąć. W środku oparłem się o ścianę i przymknąłem oczy.

Wiedziałem, że spotkam go na zawodach, ale nie sądziłem, że to tak zaboli.

- Co się stało? - zapytał Pero, kiedy szedłem do pokoju.

- Głupie pytanie.

- Stoch - mruknął.

- Nie chcę z nim rozmawiać....

- Musisz... Nie widziałeś... Jego to naprawdę bolało - mówił idąc obok mnie.

- A mnie nie?! - warknąłem. - Myślisz, że mnie nie bolała podwójna zdrada?!

- A jesteś na 100% pewnie, że Kam z nim spał? - szepnął.

- Co chcesz mi powiedzieć? Że Danny to wymyślił? Po co?

- Bo na niego leci? Rozmawiałem z Forfangiem. To bardziej skomplikowane niż myślisz... A korytarz to nie jest odpowiednie miejsce.

- Masz rację - wszedłem do pokoju, a Peter za mną. - Słucham.

- Według Johanna, Kam nie spał z Danielem. Danny już jakiś czas miał oko na Kamila, ale on był wpatrzony w ciebie jak w obrazek, więc miał na niego wyjebane... Więc Tande musiał wymyślić coś przez co Kam "przejrzał by na oczy" - nakreślił cudzysłów w powietrzu. - I wpadł na to, że jeśli przyjdzie do ciebie skruszony i wmówi, że spał z Kamilem, to z nim zerwiesz... I miał rację. Jego plan wyszedł lepiej niż przewidział, bo nawet się nie spotkałeś z Kamem tylko wysłałeś mu SMS-a, więc nie miał szansy ci tego wyjaśnić... I nie. Kamil nigdy nie zwrócił na niego uwagi... I cały czas pytał co u Ciebie. Nawet był w Kranju, ale mama nie wpuściła go do domu...

- Nie powiedziała mi - przerwałem mu.

- Wiem. Mi też zabroniła - oznajmił, a ja chwyciłem telefon. - Dzwonisz do niego?

- Nie - wybrałem numer Kota i napisałem mu SMS-a.

Ja: W którym pokoju jest Kam?

Kot: Dlaczego mam ci powiedzieć?

Ja: I tak się dowiem.

Kot: Na pewno nie ode mnie.

- Kurwa...

- Co jest?

- Maciek nie chce mi powiedzieć, w którym pokoju jest Kam.

- 315 - poinformował mnie brat.

- Skąd wiesz?

- Bo byłem u niego... Jest u siebie... Tak mi się wydaje.

- Dzięki - wstałem.

- Ma pojedynczy pokój - uśmiechnął się.

- O tym nie będę z tobą rozmawiał - uśmiechnąłem się i wyszedłem.

Przed drzwiami pokoju Kama wziąłem głęboki oddech i jak to miałem w zwyczaju wszedłem do niego bez pukania.

Rozejrzałem się, ale go nie widziałem. Usłyszałem szum z łazienki, więc domyśliłem się, że jest pod prysznicem.

Usiadłem na łóżku i wziąłem jego telefon. Nadal miał na tapecie nasze zdjęcie zrobione na zawodach w Wiśle w jego pokoju.

Snapował wtedy z jakimś kumplem, a ja koniecznie chciałem żeby mnie pocałował, wtedy zrobił zdjęcie. Było śmieszne, Kam miał na twarzy jakiś filtr, a ja całuję go w brodę. Uśmiechnąłem się do telefonu.

- Sądziłeś, że je usunę? - usłyszałem i puściłem telefon. Polak zaśmiał się na moją reakcję. - Co tu robisz?

- Masz rację... Musimy porozmawiać.

- Słucham - założył ręce na piersi. Dopiero teraz zauważyłem, że ma na sobie tylko ręcznik.

- Pero mi powiedział... Johann mu wyjaśnił, że... Kurwa... Nie wiem od czego zacząć - wstałem.

- Dlaczego ze mną zerwałeś?

- Daniel przyszedł do mnie - podszedłem do okna i oparłem dłonie o parapet - zaczął przepraszać, bo się z tobą przespał.

- Co?!

- Wyglądał na skruszonego i błagał żebym mu to wybaczył... Doskonale wiedział jak zareaguję... Zwłaszcza, że całą winę zrzucił na Ciebie... Ty byłeś trzeźwy, a on pijany...

- Ok... A dalej?

- Johann powiedział, że Danny zrobił to, bo na ciebie leci i nie widział jak ma zwrócić na siebie twoją uwagę - wpatrywałem się w krajobraz za oknem. - Podziałało lepiej niż sądził...

- No chyba nie bardzo... Nic mnie z nim nie łączy... I nie łączyło.

- Wiem - spuściłem głowę i patrzyłem na swoje dłonie. - Przepraszam Kamil... Nie powinienem tak reagować... Powinienem wtedy z tobą pogadać... Ale... Byłem wściekły... Mój przyjaciel powiedział mi, że mój chłopak zaciągnął go do łóżka... W głowie miałem tylko to, że nie poszedłem na jedną imprezę, bo źle się czułem, a ty mnie zdradziłeś.

- Ale tego nie zrobiłem... Nie wiedziałem co się dzieje... Jednego dnia wszystko jest świetnie, a następnego zrywasz ze mną przez SMS-a i blokujesz mój numer i mnie na wszystkich portalach... Nie mogłem z tobą pogadać, bo Pero cię pilnował, a potem nawet nie było cię na zakończeniu sezonu... Ciągle myślałem, że stało się coś złego... Pojechałem do Kranja, ale twoja matka...

- ... cię nie wpuściła... Pero mi przed chwilą powiedział...

- Kazała mi trzymać się z dala i cię nie krzywdzić... Miałem mętlik w głowie...

- Przepraszam, Kam - szepnąłem, przymykając oczy. - Tak bardzo cię przepraszam.

- Wiesz gdzie popełniłem błąd? - po głosie stwierdziłem, że stał tuż za mną, ale nie otworzyłem oczu, ani nie podniosłem głowy.

- Nie.

- Poszedłem na tą cholerna imprezę... Cały czas myślałem tylko o tym, że ty zostałeś, bo źle się czułeś.... Wyszedłem przed północą.... Żałuję tego, że wtedy do ciebie nie przyszedłem, tak jak planowałem, ale stwierdziłem, że pewnie śpisz, więc przyjdę do ciebie rano... Nie zdążyłem.

Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Otworzyłem oczy i podniosłem głowę, zobaczyłem, że Kamil stoi tuż za mną i uważnie mnie obserwuje.

Kochałem patrzeć w jego oczy. Nadal to kocham. Kocham jego całego.

- Dlaczego mi się tak przyglądasz?

- Myślę.

- O czym?

- Skąd wiedziałeś, w którym jestem pokoju? Maciek ci nie powiedział, ale uprzedził mnie, że pytałeś.

- Pero...

- No tak... Pero Dobra Rada Prevc...

- Kamil...

- To boli... Ufasz mu bardziej niż mnie - odsunął się. - Zaufałeś jakiemuś pieprzonemu Norwegowi bardziej niż mnie! - krzyknął.

- Mój błąd, wiem o tym.

- Wiesz?! Na pewno?!

- Tak. Chciałem wyjaśnić sytuację, nie wracać do związku, Kamil - oznajmiłem chłodno. - Tylko tyle. - Dodałem i wyszedłem z jego pokoju.

- I jak? - zapytał Pero, kiedy wróciłem. - Co się dzieje? Nie wróciliście do siebie?

- Nie, przyjaciółmi też nie będziemy.

- Co poszło nie tak?

- On tego nie chce. Nie chce mnie - mruknąłem i wszedłem do łazienki. - Zostaw tą sprawę w spokoju - mruknąłem jeszcze.

Kiedy wszedłem z kabiny prysznicowej, usłyszałem jakieś szmery w pokoju.

Podejrzewałem, że przyszedł Robert, ale kiedy wyszedłem do nich zobaczyłem... Maćka Kota.

- Domen... Mamy plan jak...

- Nie - przerwałem bratu. - Nie mieszajcie się. Kamil nie chce ze mną być. Temat skończony. Wyjdźcie z mojego pokoju. Obaj.

* * *

Idąc rano na śniadanie miałem nadzieję, że chłopaki dali spokój.

- Domen! - Maciek podbiegł do mnie. - Musimy porozmawiać, chodź ze mną.

- Prosiłem żebyś...

- Chodzi o Kamila, coś się stało... Chodź... Proszę.

- Dobrze.

Ruszyłem za chłopakiem. Zaprowadził mnie do swojego pokoju. Kiedy otworzył drzwi zobaczyłem Kamila.

- O co chodzi? - spojrzałem na Kota.

- Zgadnij - wepchnął mnie do środka i zamknął drzwi od zewnątrz.

- Maciej! - uderzyłem w drewnianą powierzchnię. - Prosiłem o coś! - znowu uderzyłem w drzwi.

- A ja założyłem się z Kraftem, że się zejdziecie. Nie mogę przegrać zakładu.

- Zaraz mam trening.

- Pero to załatwił. Cześć!

- Maciek!!! - uderzyłem w drzwi.

- Po co to? - mruknął Kamil, siedząc na łóżku.

- Mnie pytasz? Może jeszcze ja go na to namówiłem, co?

- Nie wiem, może... - wstał.

- Nie chcę być z kimś na siłę. Takie związki nie mają przyszłości... Nasz, jak widać, też nie miał.

- Widzę... Masz jeszcze coś do dodania? - warknął.

- Jedną rzecz - oznajmiłem i planowałem zrobić coś bardzo głupiego.

- Proszę... Nie krępuj się.

- Nie zamierzam - podszedłem do niego i go pocałowałem. Kamil mnie nie odepchnął, ale przyciągnął bliżej. - Jeśli nie chcesz się ze mną być, to chociaż pożegnajmy się jak należy - wyszeptałem i znowu złączyłem nasze usta, czułem jak Kam się uśmiechnął, kiedy wsunąłem dłonie pod jego koszulkę.

* * *

- Maciek zaraz wróci. Trening się skończył - szepnął, gdy leżeliśmy na łóżku.

- Więc musimy wstać.

- Niekoniecznie - podniósł się, wziął klucz z szafy i włożył w zamek.

- Cały czas wiedziałeś, że tam był? - usiadłem.

- Tak, ale byłem ciekaw, dlaczego Pero zamknął mnie w pokoju Maćka - usiadł obok mnie.

- Kocham cię... I przepraszam za...

- Wiem, wiem Domiś... Ja też przepraszam za wczoraj i za to co powiedziałem dziś... Ja też cię kocham... I cholernie za tobą tęskniłem.

- Ja za tobą też... - uśmiechnąłem się.

Kamil pochylił się w moją stronę i złączył nasze usta.

Ktoś próbował otworzyć drzwi od zewnątrz.

- Kamil? Domen? Jesteście tam?

- Cicho - szepnął mój chłopak.

- Ej! Chłopaki! To nie jest zabawne! - krzyknął Pero. - Nic wam nie jest?

- Kurwa! - krzyknął Maciek. - Wyłazić z mojego łóżka dupki!!! - chłopak zaczął walić w drzwi, a ja zakryłem usta dłonią żeby nie wybuchnąć śmiechem. - Kamil! Kurwiu! Będziesz zmieniał pościel!!! - uderzenie w drzwi. - Stoch, palancie!!! Wyłaź z mojego łóżka i zabieraj ze sobą Domena!!!

- Chodź... - wstałem i zacząłem się ubierać. Kamil zrobił to samo.

- Liczę do trzech! - krzyknął Kot i usłyszałem śmiech mojego brata. Zacząłem ścielić łóżko żeby chłopak się nie zorientował. - Raz! - Kamil założył koszulkę.- Kurwa dwa! - zacząłem kłaść koc na łóżko. - Trzy!!! Kamil, mały kurwiu! Otwieraj te drzwi.

Kamil podszedł do nich. Bardzo cicho otworzył zamek i usiadł na fotelu, a ja padłam na łóżko.

- Chłopaki, otwórzcie - poprosił mój brat.

- Są otwarte! - krzyknąłem.

Maciek i Pero wpadli do pokoju i patrzyli to na mnie to na Kamila.

- Skąd miałeś klucz?! - Kot podszedł do Kamila.

- Leżał na szafie.

- Jeśli pieprzyliście się w moim łóżku... To was zabiję... Jakie "jeśli" wy to zrobiliście w moim łóżku... Zmiana pokojami, Stoch. Teraz.

- A mogę najpierw coś zjeść? Zamknęliście nas tu bez śniadania.

- Macie 30 minut - oznajmił Polak i wyszedł. Pero się zaśmiał i podążył za nim. Spojrzeliśmy po sobie.

- No to chodźmy na śniadanie - wstał i wyciągnął do mnie rękę. Złapałem ją, a potem wyszliśmy.

Miałam ich nie spiknąć, ale oni mi cholernie do siebie pasują 😁

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top