2. D. A. Tande & Nina

Weszłam do holu hotelu, przy recepcji czeka na mnie Alexander Stöckl.

- Dzień dobry panno Koch. Proszę za mną... Dziś w sumie nic nie robimy, ale zebrałem wszystkich w jednym miejscu żeby ich przedstawić.

- Naprawdę myślisz, że nikt się nie dowie, że jesteś moim wujkiem?

- Mam taką nadzieję.

- Ok - weszłam za nim do sali konferencyjnej.

- Moi drodzy - wszyscy na niego spojrzeli - to jest Nina - objął mnie ramieniem. - Jest fizjoterapeutką... Przejmie obowiązki Roberta... Karl, będziesz miał pomoc.

- Nareszcie - chłopak koło 30 wstał i podszedł do mnie. - Nawet nie wiesz jak się cieszę.

3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ

Zdążyłam złapać kontakt ze wszystkimi chłopakami. Nie wiem skąd stereotyp, że Norwegowie to nieprzyjemny naród. Chłopcy są bardzo sympatyczni. Danny i Fanni spędzają w moim pokoju każdy weekend, nie ważne gdzie akurat jesteśmy.

DANIEL

Jak zwykle bez pukania wszedłem do pokoju Niny.

- Wiem - rzuciła do telefonu. Uśmiechnęła się do mnie i poklepała łóżko obok siebie. - Wiem, Phil, tak... Ja tez cię kocham, pa.

CO TAKIEGO?! MA FACETA?!

- Martwi się o ciebie?

- Tak, zawsze to on był taki, że potrafił rzucić wszystko i wyjechać w Alpy... Teraz moja kolej, nareszcie widać w nas tą samą krew - tłumaczyła. - To był mój brat.

BRAT!! TAK!!!

- Myślałem, że twój facet.

- Nie mam faceta.

- Czemu? Jesteś śliczna, inteligentna...

- Dziękuję - spojrzała na mnie. - Tak wyszło... Brak czasu na związek.

- Znam ten ból - założyłem ręce za głowę.

- Gdzie Andre?

- Ja ci nie wystarczę? - zaśmiałem się. - Trener go wezwał.

- Alex? Dziwne.

- Mam do ciebie prośbę... Tylko błagam nie mów nikomu...

- Co się dzieje? - zaniepokoiła się.

- Powinienem ci to zgłosić od razu po treningu...

- Daniel.

- Strasznie rwie mnie lewa łydka.

- Daniel! - krzyknęła i zmrużyła oczy. - Przekręć się na brzuch - zrobiłem co kazała. Dotknęła mojej nogi. - W którym miejscu? - wsunęła dłoń w nogawkę dresu.

- Tak na środku.

- Hmmm... To dziwne...

- Jeśli to nic poważnego to nie mów nikomu.

- Musze to zgłosić, Danny - odsunęła się ode mnie.

- Proszę cię... Nie rób tego, dam radę skakać. Pomóż mi jak możesz, ale nie zgłaszaj Alexowi.

- Daniel... Masz naderwany mięsień, cholernie napięte ścięgna i więzadła pewnie też... Jeśli jutro wystartujesz to będzie to twój ostatni konkurs w tym sezonie.

- Zrób coś.

- Pauzujesz w ten weekend. Przykro mi. Jeśli dobrze pójdzie wystartujesz za 2-3 tygodnie. Tyle mogę zrobić.

- Zgłosisz to?

- Muszę... 2-3 weekendy Danny - położyła mi dłoń na kolanie. Spuściłem wzrok na jej rękę. - Będzie dobrze.

- Dzięki - złapałem jej dłoń. - Chcę ci jeszcze coś powiedzieć... Tylko... Brakuje mi słów po angielsku.

- Więc powiedz po norwesku.

- Nie zrozumiesz.

- Będzie ci łatwiej przełożyć to na angielski.

- Ok - uśmiechnąłem się. - Det var da,/I denne hvite verden,/ Jeg forsto hva som foregikk./ Jeg ble forelsket./ Jeg ble forelsket i en jente med blå øyne./ Jeg husker om det var i går .../ Hennes mørke hår, som ble revet av vinden .../ Hun var trist, men .../ Det var da jeg ble forelsket i henne - zamilkł na chwilę. - Powiedziałem...

- Chyba zrozumiałam... Wszystko widać tutaj - wyciągnęła rękę i palcami musnęła okolice moich oczu.

- Zakochałem się w tobie - oparłem czoło o jej.

- Jestem twoim fizjoterapeutą, pracujemy razem.

- Zamienię się z Fannim - wyszeptałem.

- To nic nie zmieni.

- Nie odpuszczę.

- Wiem - pogłaskała mnie po twarzy, a ja przymknąłem powieki. - Nigdy nie odpuszczasz... Spójrz na mnie - poprosiła, więc uniosłem powieki. - Nie możemy.

- Dlaczego?

- To nieetyczne.

- Ta granica w naszej kadrze jest mocno przesunięta.

- A jeśli nam nie wyjdzie? Wyobrażasz sobie, że będziemy razem pracować, przyjaźnić się? Jak wcześniej?

- Już nigdy nie będzie jak wcześniej. Nie cofnę czasu. Wtedy przeniosę się do Thomasa... Szukasz wymówek Nina. Powiedz tak lub nie - odsunąłem się poza zasięg jej rąk.

- To nie jest proste, Daniel.

- Ok - wstałem. - Nie?

- Nie - szepnęła łamiąc mi serce.

NINA

Padłam na łóżko, łzy płynęły z moich oczu. Wiem, że go zraniłam. Siebie przy okazji też. To boli bardziej niż myślałam.

- Hej mała - do pokoju wpadł Andre. - Daniela nie ma...? Co jest? - kucnął przy łóżku. - Co zrobił?

- To moja wina - usiadłam, a łzy na nowo popłynęły. - Nie chciałam, to nie tak powinno wyglądać- chłopak mnie objął.

- Ale co się stało?

- Nie powinnam mówić... Muszę dogadać się z Dannym.

- Będzie dobrze.

- Zraniłam go.

- Dogadacie się - otarł moje łzy. - Zostawić cię już? - pokiwałam głową w odpowiedzi.

___________________

Kiedy rano się ubierałam do pokoju wpadł Danny, akurat zakładałam kurtkę.

- Co tam? - uśmiechnęłam się.

- Nie chcę żebyś przeze mnie płakała - wziął moją twarz w dłonie.

- Nie płakałam przez ciebie - chwyciłam jego nadgarstki.

- Ale przez to co powiedziałem.

- Płakałam, bo cie zraniłam - pogłaskałam go po twarzy. - Zależy mi na tobie, bardzo.

- Mi na tobie też.

- Boję się... Że reszta tego nie zaakceptuje, że nam nie wyjdzie, że będę cierpiała jeszcze bardziej niż jak cie odepchnę, bo jeszcze bardziej się do ciebie przywiążę... Wiem, że to egoistyczne, ale cholernie się boję.

- Widzę... Nikt nie musi o nas wiedzieć... Zrobię wszystko żeby cie nie zranić... Znasz mnie... Kocham cię Nina.

- Pocałuj mnie - poprosiłam. Daniel uśmiechnął się tryumfująco i jego wargi opadły na moje. Nie był to delikatny pocałunek, Danny całował mnie desperacko, pożądliwie. Objęłam go mocno i wplątałam palce w jego włosy. Odsunęłam się trochę. - Musimy iść. - Uśmiechnął się na dźwięk mojego schrypniętego głosu.

- Już?

- Tak - zapięłam kurtkę, a Daniel wziął moja torbę.

- Co ty w niej masz? - zaśmiał się kiedy szliśmy do windy.

- Wszystko czego trzeba młodym, zdolnym skoczkom - winda przyjechała, a my do nie wsiedliśmy.

- Jest jeszcze jedna rzecz, której potrzebują młodzi, zdolni skoczkowie i na pewno nie masz jej w torbie.

- Ooo... Co takiego?

- Nawet kilka rzeczy - wymruczał.

- To znaczy? - udawałam, że nie wiem o czym mówi.

- Powiem ci wieczorem - drzwi windy się otworzyły.

- A ty co tu robisz? - Stockl spytał Daniela, gdy podeszliśmy do naszego sztabu. - Zostajesz.

- Ale trenerze!

- Zostajesz!

- Nina - spojrzał na mnie błagalnie.

- To nie powinno mu zaszkodzić.

- Nie masz pewności, więc Daniel zostaje - Alex odszedł.

- Poczekaj - wzięłam od niego torbę i pobiegłam za wujkiem. - Dla zespołu to ważne żeby wszyscy się wzajemnie wspierali. Będę go pilnować.

- Na twoją odpowiedzialność, Nina - poszedł do autokaru. Przywołałam Dannego.

- Będę cię nosił na rękach - szepnął siadając obok mnie.

- Cześć gołąbeczki. Widzę, że się dogadaliście - Andreas usiadł za nami i wsadził głowę między nasze fotele.

- Miałeś w tym swój udział - Daniel wypchnął jego głowę. Spojrzałam na niego zdziwiona. - Wczoraj prawie mnie pobił, bo myślał, że zrobiłem ci krzywdę.

- Andreas - uśmiechnęłam się. - Mówiłam, że to nie jego wina.

- Zaobserwowałem pewną rzecz... Jeśli kobieta mówi, że nie płacze przez faceta, to znaczy, że płacze przez faceta - szepnął. - A tak w ogóle! - wstał. - To czuję się zdradzony, Nina! - wszyscy na niego spojrzeli. - Zawsze siedziałaś ze mną!

- Już nie płacz, ja z tobą usiądę - mały Fanni przepchnął Andre.

- Nie to, że mam coś przeciw tobie, ale jestem hetero.

Chłopcy za nami dyskutowali jeszcze śmiejąc się, podczas gdy Daniel złapał mnie za rękę.

- Co mu powiedziałaś?

- Że będę cię pilnować. Jedziesz na moja odpowiedzialność, więc nie zrób sobie jeszcze większej krzywdy, ok?

- Musisz się bardziej przyłożyć do tej prośby.

- Tak w miejscu publicznym?

- Nie o tym myślałem, ale podoba mi się twój tok rozumowania.

- Cieszę się - uśmiechnęłam się i dostałam SMS-a.


ANDRE: Widzę, widzę, widzę!!!!!


Zaśmiałam się i pokazałam wiadomość Danielowi. Zaśmiał się i odwrócił do tyłu.

- Fuck deg** - powiedział do Andre, na co ten się zaśmiał, a Danny wrócił na swoje miejsce.

- Co mu powiedziałeś?

- Coś brzydkiego... Zmieńmy temat...

- Nie mam w kontrakcie, że nie mogę się spoufalać z zawodnikami - szepnęłam.

- Ja też - rzucił na co się zaśmiałam.

Autokar nagle stanął.

- Co jest? - mruknęłam.

- Hmmm... - Danny uniósł się trochę. - Korek.

30 MINUT PÓŹNIEJ

- Już mnie nudzi to siedzenie - oparłam się o szybę i patrzyłam na Daniela

- Ze mną ci się nigdy nie nudziło - usłyszałam Andre, Fanni wybuchnął śmiechem, a Danny wywrócił oczami i mruknął coś pod nosem. - Gramy w pytanie?

- Ok - uklękłam na fotelu, trzymając się ramienia Daniela.

- Uważaj - szepnął.

- Zaczynamy? - spytał Andre.

- To nie zaczęliśmy?

- To było rozpoczęcie, Nina?

- Nie zauważyłeś?

- A powinienem?

- Nie chciałeś tak szybko?

- Nie wiemmm? - zaśmiał się.

- Nie jesteś za stary na tą grę, Andre? - zapytałam na co Fanni i Daniel wybuchnęli śmiechem.

- A ty za młoda?

- Masz brata?

- Już ci nie wystarczam, Mała?

- Nie sądzisz, że potrzebuję kogoś w swoim wieku?

- Nie wolisz starszych?

- Jadłeś sos?

- Czemu?

- To wczorajsza koszulka? - spytałam.

- A twoja?

- Często zmieniasz bieliznę? - chciałam wiedzieć.

- Zeszło na niebezpieczne tematy - zaśmiał się Danny.

- Lubisz seks? - zapytał Andre.

- A ty?

- Ale z tobą, Ninuś?

- A z Marisą?

- Pod skocznią? - dopytywał.

- Na śniegu?

- Nie za zimno? - rzucił.

- Lubisz na śniegu? - śmiałam się.

- Tylko z tobą Nina.

- Przegrałeś! - cieszyłam się jak małe dziecko.

- Ten seks mnie rozproszył - tłumaczył się Andre. - Jestem stary? Mam 28 lat.

- A ja 25.

- Oooo... Jesteś starsza od naszego Dannego - zaśmiał się Fanni.

- Wiem, 2 lata - odparłam.

- Skąd wiesz ile mam lat? - zdziwił się Daniel.

- Z twojej karty - rozczochrałam mu włosy i zauważyłam, że Fanni i Andre spojrzeli po sobie. Chciałam coś powiedzieć, ale autokar nagle ruszył. Zachwiałam się, ale Danny mnie przytrzymał.- Dzięki.

- Spoko - uśmiechnął się.

Przez resztę drogi rozmawialiśmy we czwórkę. Daniel jak zwykle gadał największe głupoty. Aż dziwne, że ten sam chłopak, poprzedniego dnia tak pięknie wyznawał mi miłość po norwesku.

Po dotarciu na miejsce i odprawie stałam z Dannym przy barierkach.

- Gdzie masz czapkę? - zapytał.

- Nie noszę czapki.

- Widzę - założył mi niebieską czapkę z bąblem.

- A ty?

- Mam - założył swoją.

- Daniel? - rzuciłam, gdy oparł się o barierkę.

- Tak?

- Przetłumaczysz mi to co wczoraj powiedziałeś?

- To fragment wiersza... Nie wiem, czy będę umiał to przetłumaczyć tak żeby ładnie brzmiało.

- Spróbujesz?

- "To było wtedy / W tym białym świecie / Zrozumiałem, co się dzieje. / Zakochałem się. / Zakochałem się w dziewczynie o niebieskich oczach..." Po norwesku brzmi to lepiej, inaczej.

- Co to za wiersz?

- Nie pamiętam tytułu... "Pamiętam, jakby to było wczoraj ... / Jej ciemne włosy szarpane przez wiatr "... Bo nie nosiła czapki - wtrącił na co się zaśmiałam. - "Była smutna, ale ... / Właśnie wtedy zakochałem się w niej."

- To koniec?

- Nie, dalej jest, że stracił szansę, bo za długo czekał i bardzo tego żałuje.

- Nie mam na imię Nina.

- Co? Jak to?

- Natalie.

- To czemu Nina?

- Tata chciał żebym miała tak na imię, ale mama się nie zgodziła.

- Już pomyślałem, że się ukrywasz czy coś.

- Tak i dlatego stoję z osobą rozpoznawalną i będę z nią w gazetach? - kiwnęłam głową w stronę fotografa. - Fanni skacze. - Obserwowałam skok. Wylądował na dwie nogi.

- Coś jest nie tak - zauważył Daniel miał rację, Fannis słynął z ładnych lądowań.

- Chodź - ruszyłam do bramki. - Co jest?

- Dzięki, wiem, że niezła odległość - podał mi narty i zaczął się ubierać.

- Fannemel...

- Kolano - szepnął.

- Cholera - podałam jego narty Danielowi. - Ubierzesz się w domku... Danny weź jego plecak, ok?

- Jasne.

w domku obejrzałam kolano chłopaka i odetchnęłam z ulgą.

- I co?

- Nic ci nie będzie... Ale przyjdź do mnie wieczorem, chcę je jeszcze raz obejrzeć.

- Dobrze - obiecał i wyszedł.

- Dla mnie nie byłaś taka łaskawa - Daniel podszedł do mnie. - Kazałaś mi pauzować.

- O ciebie martwię się podwójnie.

- Miło - objął mnie w pasie.

- A jak ktoś wejdzie?

- Daj spokój - przyciągnął mnie i oparł o stół, na którym przed chwilą siedział Fanni. - Kto?

- Może masz rację.

- Mam - pochylił się i mnie pocałował. Wplątałam palce w jego włosy.

- Zapomniałem gogli! - do środka wpadł uśmiechnięty Fannis. Odskoczyliśmy od siebie. - Nie przeszkadzajcie sobie... A tak poza tym to tu są kamery - oznajmił i wyszedł.

_____________

Wieczorem po powrocie ze skoczni, czekałam na Andreasa w moim pokoju. Gdy przyszedł, usiadł na rozstawionym łóżku do masażu.

- Boli?

- Trochę.

- Dam ci maść - wyjęłam tubkę z torby.

- Tylko nie tą brązową, brudzi pościel.

- Jest najlepsza - posmarowałam mu kolano. - Mogę założyć ci opaskę.

- Ok - zgodził się. Wyjęłam bandaż elastyczny i owinęłam mu kolano. - Dzięki Nina.

Kiedy wyszedł sprzątnęłam maść, bandaż i poszłam umyć ręce.

- Hej - do pokoju wszedł Danny.

- Hej - wyszłam z łazienki wycierając ręce.

- Tęskniłaś za mną? - podszedł i mnie przytulił.

- Bardzo - przylgnęłam do niego.

- Ja też - pochylił się i złożył pocałunek na moich ustach. Zsunęłam mu bluzę z ramion. Odrzucił ją za siebie, wsunął dłonie pod moją bluzkę, po czym mi ja zdjął. To samo zrobiłam z jego koszulką.

- Nina, słuchaj - bez pukania do pokoju wszedł Fanni

- Nauczyć cię pukać? - warknął Danny chowając mnie za swoimi plecami.

- Widzę, że nie w porę... Wpadnę rano - wyszedł.

- Gdzie masz klucz do pokoju?

- W torebce - podeszłam i zaczęłam w niej grzebać. Po chwili podałam mu klucz, a on zamknął pokój od środka. - Podoba mi się twój tok myślenia - podeszłam do niego.

- Cieszę się - uniósł mnie, a ja oplotłam go nogami wokół bioder. Pocałowałam go, podszedł do łóżka i położył mnie na nim. Zaczął całować moją szyję, rozpięłam jego spodnie. Danny oderwał się od mojej szyji i pozbył się reszty swoich ubrań i moich dżinsów. Wsunął dłonie pod moje plecy i rozpiął mój stanik, a potem odrzucił go na bok.

__________________

Obudził mnie dźwięk budzika. 06:00. Usiadłam i wyłączyłam go, Daniela nie było w łóżku, ale usłyszałam szum wody z łazienki. Założyłam jego koszulkę, spięłam włosy i weszłam tam.

- Dawno wstałeś? - zapytałam, kiedy wyłączył wodę.

- Za dziesięć szósta - owinął się ręcznikiem. - Ładnie wyglądasz - stanął przede mną.

- Dziękuję - objęłam go w pasie.

- Która godzina? - położył dłonie na moich biodrach.

- Po szóstej - odsunęłam się i zdjęłam koszulkę, rzuciłam nią w Daniela i weszłam do kabiny prysznicowej.

- Umyć ci plecy?

____________

Gdy jechaliśmy windą, dołączyli do nas Andre, Fanni i Kenneth.

- I jak? Zmotywowani?

- Byłbym bardziej gdybym się wyspał - Fannis oparł się o ścianę.

- A co się stało?

- Ktoś się nieźle bawił pół nocy - odparł Kenneth. - Nie wiesz kto? - uśmiechnął się.

- Ktoś tu na pewno jest zmotywowany - zaśmiał się Andre.

- Dajcie spokój - odezwał się Daniel.

- Ale przecież my nic złego... Dorośli jesteście - bronił się Fanni.

- Z tego co było słychać - dodał Kenny.

- Chłopaki wystarczy - zaśmiałam się. - Zostawcie to dla siebie, ok?

- I tak wszyscy wiedzą - oznajmił Kenneth. Spojrzeliśmy po sobie z Dannym. - Ale w sumie to ja wam współczuję. Nie wyobrażam sobie, że nie mogę publicznie pocałować mojej Andrei.

Gdy wysiedliśmy z windy i mieliśmy iść przed hotel, zatrzymał mnie Alex.

- To prawda? - zaczął, kiedy zostaliśmy sami. - Ty i Daniel?

- Będę miała kłopoty?

- Nie wiem, to zależy jak to wpłynie na jego formę. Mam nadzieję, że nie będziesz go rozpraszać.

- Ja też.

- Nina... Uważaj, możesz stracić tą posadę - szepnął. - Do autokaru.

Skinęłam głową i ruszyłam przed siebie.

- Co jest? - Daniel wpuścił mnie na miejsce przy oknie. - Nat...

- Jeśli będę cię rozpraszać to mam kłopoty - wyszeptałam. - Jeśli jakość twoich skosów spadnie... Pewnie stracę pracę, albo zmienią ci fizjoterapeutę, ale raczej to pierwsze.

- Kurwa! - syknął. - Zawsze pod górkę.

Wyciągnęłam się w fotelu, spojrzałam na Daniela i na moje usta wpłynął uśmiech. Chłopak siedział i patrzył przed siebie. Wyciągnęłam rękę i splotłam nasze palce, widziałam jak na jego ustach pojawia się uśmiech. Popatrzył na mnie.

- Kocham cię - wyszeptałam.

- Ja ciebie też - uniósł moją dłoń i złożył pocałunek na wewnętrznej stronie nadgarstka. - Po co się ukrywać skoro wszyscy wiedzą?

- Jeszcze trochę.


3 MIESIĄCE PÓŹNIEJ


Stałam przy barierce i czekałam na finałowy skok Daniela. Po pierwszej serii, po skoku na odległość 141 metrów. Na Mühlenkopfschanze można było trochę odlecieć.


Danny usiadł na belkę. Na telebimie obserwowałam jego twarz. Trzymałam mocno kciuki.

- Dasz radę - szepnęłam. Ruszył, zamknęłam oczy i otworzyłam je gdy był w powietrzu.

W świetnym stylu wylądował na 145 metrze. Na moje usta wpłynął szeroki uśmiech. Zbliżyłam się do miejsca dla lidera, gdzie kierował się Daniel. Chciałam wziąć od niego narty, ale z zaskoczeniem stwierdziłam, że nie chce mi ich oddać, odstawił je na bok, zdjął kask i gogle i pocałował mnie mocno. - Gratulacje odbierzesz w hotelu - wyszeptałam, kiedy się odsunął.

- Nie mogę się doczekać - odparł i zaczął się ubierać.


2 MIESIĄCE PÓŹNIEJ


Teoretycznie Danny był w pokoju z Andre, ale tak naprawdę to nawet nie widział tego pokoju, mieszał u mnie.

Siedziałam w papierach, nad indywidualnymi zajęciami dla chłopaków.

- Jeszcze pracujesz? - Daniel stanął za mną i złożył pocałunek na czubku mojej głowy.

- Jeszcze chwilę, połóż się.

- Poczekam na ciebie - położył się na łóżku i bawił telefonem.

Kiedy skończyłam dochodziła północ, Danny spał z telefonem w dłoni. Zabrałam jego komórkę, odłożyłam na szafkę nocną i położyłam się przy nim.


DANIEL


Obudziły mnie pocałunki składane na szyji in klatce piersiowej. Nie otwierając oczu, położyłem dłonie na kolanach Natalie i przesunąłem je w górę.

Była nago. Otworzyłem oczy i zobaczyłem, że dziewczyna pochyla się nade mną opierając dłonie po obu stronach mojej głowy. Usiadłem, a ona wplotła palce w moje włosy.

- Chyba muszę cie zaprowadzić do fryzjera...

- Mhym... - składałem pocałunki na jej szyji o obojczykach. Odchyliłem ją do tyłu i muskałem ustami jej piersi, a ona drapała delikatnie moje ramiona i plecy. Nagle odsunęła od siebie moją głowę.

- Nie chcę delikatnie.

- Wedle życzenia - przekręciłem się i teraz to ona była na dole.


_____________________


Biorąc prysznic zauważyłem jak moja dziewczyna podrapała mi plecy. Ja też zostawiłem kilka śladów na jej ciele. Uśmiechnąłem się lekko.

Wyszedłem z łazienki, Natalie biegała po pokoju w samej bieliźnie rozmawiając przez telefon. Nie rozumiałem, nie znam niemieckiego.

Usiadła na kanapie, rozłączyła się i ukryła twarz w dłoniach. Podszedłem do niej i klęknąłem przed nią, chwyciłem jej nadgarstki.

- Coś się stało?

- Moja siostra jest w ciąży.

- To dlaczego jesteś smutna?

- Jestem zaskoczona, ale cieszę się - uśmiechnęła się. - Będę ciocią.


NINA

Źle mi było z tym, że okłamałam Daniela, ale musiałam mieć pewność. Dogadałam się z wujkiem i mogłam opuścić jeden konkurs w tym sezonie. Danielowi powiedziałam, że jadę do Very, mojej siostry, a tak na prawdę pojechałam do kliniki. Lekarz patrząc na wyniki badań, powiedział:

- Jestem pewien... Jest pani w ciąży.

- Jestem bezpłodna... Przecież pan mówił, że jeśli nie będę się leczyć to nie ma szans...

- Widzę, że to nie jest dobra wiadomość... Panno Koch...Są przypadki, takie jak pani... Nie ma czegoś takiego jak 100-procentowa bezpłodność.

- Jak ja mu to powiem? - ukryłam twarz w dłoniach.

- To 8 tydzień... Tu ma pani zdjęcie USG i nagranie badania - podał mi płytkę i wydruk.

- Dziękuję - wstałam i wyszłam.

Chłopaki mieli teraz wolne, za 2 tygodnie zakończenie sezony w Planicy, trener pozwolił im opuścić najbliższy konkurs. Im to znaczy Danielowi i Fanniemu.

Pojechałam do Oslo, do mieszkania Dannego. Długo siedziałam przed budynkiem, wzięłam głęboki oddech i wysiadłam z auta. Weszłam do budynku, zamiast windy wybrałam schody, nie śpieszyłam się.

Zapukałam do drzwi, miałam klucze, ale wolałam ich nie użyć.

- Hej - Daniel uśmiechnął się na mój widok. - Nie spodziewałam się ciebie - wpuścił mnie do środka i pocałował w skroń. - Miałaś być w Wiedniu.

- Musimy porozmawiać - weszłam do salonu i usiadłam na kanapie.

- Co się dzieje? - zajął miejsce na stoliku przede mną i wziął moje dłonie w swoje.

- Okłamałam cię.

- Jak to? - puścił mnie.

- Moja siostra nie jest w ciąży.

- Ok - znowu chwycił moje ręce.

- Ja jestem - wyrzuciłam z siebie.

- Chyba miałem zawał - pochylił głowę i oparł ją o nasze dłonie. - Myślałem, że stało się coś złego... Ktoś umarł czy coś...

- Myślałam, że jestem bezpłodna - szepnęłam. - Wyobraź sobie mój szok, kiedy lekarz powiedział "gratuluję to 8 tydzień" - Danny roześmiał się na te słowa. - Chcesz zobaczyć zdjęcie?

- No jasne - usiadł obok, obejmując mnie w tali. Wyjęłam zdjęcie z torebki i pokazałam mu.

- To - wskazałam na jasną plamkę w kształcie fasolki - nasze dziecko. - Danny patrzył jak zahipnotyzowany. Lewą dłoń wsunął pod moją koszulkę i pogłaskał kciukiem mój brzuch.

- Moja babcia nas zabije - szepnął, a ja się zaśmiałam.

- Czemu?

- Jest dość konserwatywna... Poza tym... Poznałaś Marca... On i jego dziewczyna tez wpadli... Babcia wtedy powiedziała, że ma nadzieję, że to nie jest nowa, rodzinna tradycja... Marco tez miał 23 lata, tak jak ja.

- Nie chcę ślubu ze względu na dziecko - odsunęłam się.

- Pierścionek mam od 2 miesięcy.

- Naprawdę?

- Tak - ukląkł przede mną. - Chciałem to zrobić w Planicy, na skoczni, ale tak będzie lepiej.... Chociaż tam mogę to zrobić jeszcze raz - zaśmiał się. - Mam przygotowane przemówienie, ale powiem tylko jedno. Kocham cię i chcę być z tobą już zawsze, zostaniesz moją żoną?

- Tak - uśmiechnęłam się i go pocałowałam. - Jakbyś zrobił to w Planicy to bym cię zabiła.

- Zaraz wracam - zerwał się i pobiegł do sypialni. Sięgnęłam po torebkę i wyjęłam z niej płytkę. Wzięłam laptop. - Co robisz? - Danny usiadł na miejsce.

- Mam nagranie z USG - włączyłam je.

- Mój Boże - uśmiechnął się szeroko patrząc na ekran. - Kocham cię.

- Ja ciebie też.

- Mam coś dla ciebie - chłopak sięgnął po moją dłoń i założył mi pierścionek.

- Piękny...

- Kiedy byliśmy pierwszy raz u moich rodziców... Babcia mi go dała, nie wiem skąd go wzięła, ale powiedziała, że jeśli się z tobą nie ożenię to jestem skończonym idiotą - oznajmił, a ja się lekko zaśmiałam.

- Chyba powinniśmy do nich jechać.

- Jutro?

- Zadzwoń do nich.

- Po co? Nigdy się nie zapowiadam.

- Proszę cię.

- Ok - wyjął telefon z kieszeni i wybrał numer. - Cześć mamo... Wpadniemy jutro z Nat... Nic się nie stało... Nie miałem zamiaru się zapowiadać, Natalie mi kazała... Nie wiem... O której będziemy? - spojrzał na mnie.

- 14?

- O drugiej może być?... Ok... Ja ciebie też, pa - rozłączył się. - Mama jest w stresie, nie wie co ugotować.


__________________


DANIEL


Trochę spóźnieni weszliśmy do domu moich rodziców.

- Jesteśmy!

- Nareszcie! - mama wyszła z kuchni. - Co tak długo? - przytuliła Nat.

- Korki - odparłem i pochyliłem się żeby ją objąć.

- Ślicznie wyglądasz Natalie.

- Dziękuję... Może coś pomogę? - kiwnęła na kuchnię.

- Możesz dotrzymać mi towarzystwa - mama wzięła Nat pod rękę, a ja poszedłem do gabinetu ojca.

- Cześć tato.

- Daniel - uśmiechnął się. - Kiedy wróciłeś?

- Kilka dni temu... Mama ci nie mówiła?

- Nie... Dlaczego dopiero dziś przyjechałeś?

- Czekałem aż Natalie wróci z Wiednia.

- Rozumie... Myślicie coś o przyszłości?

- Jesteśmy razem niecałe 6 miesięcy.

- Danny... Przebywacie razem non stop, jeśli to wytrzymujecie od pół roku, to znaczy, jeśli Nat wytrzymuje twoje fochy od 6 miesięcy to się z nią żeń. Lepszej nie znajdziesz.

- Wiem - zaśmiałem się - jest idealna.

- No właśnie.

- Chodźcie na obiad - mama stanęła w drzwiach.

- Idziemy - rzuciliśmy.

Jedliśmy obiad opowiadając rodzicom co u nas nowego. Kiedy skończyliśmy do domu weszła babcia, żywiołowa kobieta po 60-tce.

- Ooo... Kogo ja widzę? Moja śliczna Natalie - objęła moja narzeczoną.

- Kochasz ją bardziej ode mnie?

- Jest ładniejsza... Co u was? - usiadła na przeciw mnie.

- Napijesz się kawy, mamo? - tata wstał.

- Nie, siedź.

- Ja i Daniel... - zaczęła Nat.

- Zaręczyliśmy się - dokończyłem.

- Już rozumiem skąd twój wczorajszy telefon - zaśmiała się mama. Złapała Nat za rękę. - Doprowadziłaś go trochę do porządku - puściła jej oczko.

- Smycz mu możesz skrócić - zaśmiał się ojciec.

- Dzięki tato/

- Kiedy ślub? - zapytała babcia.

- Mamo! - krzyknął tata.

- Kidy się oświadczyłeś? - chciała wiedzieć mama.

- Wczoraj rano - odpowiedziała Natalie.

- Czyli kiedy ślub? - naciskała babcia.

- Najpierw chrzciny - Nat napiła się soku, a ojciec się zakrztusił.

- Jesteś w ciąży? - zapytał.

- A ty myślałeś, że co oni robią po nocach? Różaniec odmawiają? - zakpiła babcia. - Zachowujesz się jakbyś nigdy nie miał 20 lat... Który to tydzień?

- Ósmy.

- Jestem za młoda żeby drugi raz zostać prababcią.

- Mamo!

- Co na to twoja rodzina? - babcia kompletnie ignorowała swojego syna.

- Siostra się cieszy.

- Dowiedziała się przede mną, to skandal - założyłem ręce na piersi.

- Trzeba się było lepiej starać w nocy - odparła babcia, a my się zaśmieliśmy.

- Gdy wujek Alex się dowie...

- To mnie zabije - przerwałem narzeczonej.

- Nieprawda.

- Planujecie razem zamieszkać?

- W sumie to już razem mieszkamy.


PLANICA


Konkurs miał się rozpocząć za 15 minut. Ja i Nat znaleźliśmy chwilę żeby porozmawiać.

- Skup się - powiedziała. - Nie myśl o mnie, dziecku, ani o niczym innym... Wygraj to.

- Będę myślał o tobie i dziecku i wygram to dla was - pocałowałem ją lekko. - Odprowadź mnie kawałek.

- Ok - uśmiechnęła się. Szliśmy w milczeniu. - Powodzenia... Kochamy cię.

- Wiem, ja was też - dotknąłem jej brzucha przez kurtkę i dałem szybkiego całusa.


NINA


- Cześć Nina - obok mnie pojawił się Fanni, który dziś nie startował. - Co tam?

- Boję się o niego.

- Zawsze się o niego boisz.

- Fakt... Kocham go - uśmiechnęłam się.

-- Widzę.

- Nina! - usłyszałam i odwróciłam się, zobaczyłam Johanna, który ze względu na zerwane więzadła nie brał udziału w konkursie. - Danny odesłał mnie do ciebie.

- Co się stało?

- Cześć tak w ogóle - pocałował mnie w policzek i podał rękę Fanniemu. - Chcę być ojcem chrzestnym - oznajmił, a ja się zaśmiałam.

- Będziesz.

- Super... Kto będzie matką? Vera?

- Tak.

- Jeszcze lepiej - jego uśmiech się poszerzył. - A... - zamilkł, bo spiker zapowiedział Daniela. Cała nasza trojka trzymała za niego kciuki.

Nie skoczył wystarczająco daleko żeby objąć prowadzenie, ale miał dobre, trzecie miejsce. Był wściekły. Chłopaki chcieli do niego podejść.

- Czekajcie - zatrzymałam ich. - Mnie nie zabije - zażartowałam. - Hej - podeszłam do niego.

- Hej - zapiął kurtkę.

- Nie było źle.

- Było fatalnie, Nat... Chciałem być pierwszy, chciałem żebyś była dumna.

- Skarbie - złapałam go za rękę. - Jestem z ciebie dumna, zawsze.

- Tak?

- Oczywiście.

- To dobrze - przytulił się do mnie, objęłam go, a on ukrył twarz w mojej szyji.

- Kocham cię i zawsze jestem z ciebie dumna, zawsze. Podziwiam twoją odwagę do tego sportu.

- Masz lęk wysokości - zaśmiał się i wyprostował. Daniel zebrał swoje rzeczy i odprowadziliśmy go z Johannem.

- Jak ty to robisz? - zapytał, kiedy Danny poszedł.

- Co takiego?

- Przyszedł wściekły na cały świat, rzuciłaś dwa zdania i już się śmieje.

- Wiem co powiedzieć - poszliśmy na nasze wcześniejsze miejsca. - Dlaczego zaczął skakać?

- Nie wiem... On też nie wie... Gdy byliśmy mali, jego tata zabrał nas na skocznię... Mieliśmy może z 5 lat... Daniel siedział na belce i bał się ruszyć...

- I co? Skoczył?

- Popchnąłem go - roześmiał się. - Nie wiem czy dobrze zrobiłem. Jest lepszy ode mnie.

Johann opowiedział mi kilka historii z okresu, kiedy on i Daniel uczyli się skakać.

W drugiej serii Danny nieźle odleciał, skacząc 249,5 metra. Nikomu nie udało się go pokonać. Wygrał.

Z uśmiechem na twarzy podszedł do mnie.

- Gratulacje skarbie - stanęłam na palcach i go pocałowałam.


___________________


** Pieprz się.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top