10. Mrs Hayboeck & A. Stöckl
Na specjalne zamówienie MrsHayboeck
Mam nadzieję, że się spodoba 😁
Widziałam, że Danny jest na siebie zły. Oczekiwał wiele więcej niż przyniósł mu ten konkurs. Usiadłam obok niego.
- Drugi skok był świetny - zauważyłam.
- Daj spokój. Powinienem stać na pudle, ale spieprzyłem w parze.
- Odpocznij Daniel. Skup się na olimpiadzie, nie na turnieju.
- Masz rację... Mam szansę na złoto - uśmiechnął się do mnie. - Dzięki siostra - pocałował mnie w czoło i podszedł do Johanna. Zaczął mu coś żywiołowo opowiadać.
Uśmiechnęłam się na ten widok, a gdy odwróciłam od nich wzrok napotkałam pewne niebieskie tęczówki, które zawsze patrzyły na mnie z radością i tęsknotą.
Podałam mu delikatny uśmiech. Nie odwzajemnił go. Wiem, czemu tego nie zrobił. Nikt nie mógł o nas wiedzieć. Nikt. Przecież Alex jest żonaty. A nasza sytuacja na pewno wywołała by skandal, a tego Alexander nie chce.
Boli mnie to całe ukrywanie się. Najchętniej wykrzyczała bym całemu światu, że go kocham i jaki jest cudowny.
Za każdym razem, gdy zaczynałam ten temat, Alex się denerwował, ale postanowiłam, że nie odpuszczę, będę walczyła o nasze szczęście.
I pierwszą bitwę muszę stoczyć z moją drugą połową.
Drugą zapewne z moim bratem, a trzecią mam nadzieję stoczymy razem o nasze szczęście.
______________
- Dlaczego ty cięgle do tego wracasz?! - Alex wyrzucił ramiona w powietrze w geście irytacji.
- Bo nie chcę się ciągle ukrywać! Kocham cię i chcę żeby wszyscy o tym wiedzieli...
- Zuza... - jęknął. - Proszę cię.
- Powiem o nas Danielowi, a ty żonie... Sam powiedziałeś, że to małżeństwo to tylko formalność.
- Ona o nas wie - oparł się o komodę. - Rozwodzimy się... Dlatego proszę... Musimy jeszcze trochę zaczekać zanim ogłosimy całemu światu, że jesteśmy razem.
- Jak długo? - podeszłam do niego i przytuliłam się.
- Jeszcze kilka tygodni, skarbie - poczułam jego usta na skroni.
- Ale Danielowi mogę powiedzieć, co? - odsunęłam się trochę.
- To w końcu twój brat - uśmiechnął się lekko, a po chwili pochylił się aby złączyć nasze usta w delikatnym pocałunku. - Kocham cię.
- Wiem - pogłaskałam go po policzku.
______________
- Daniel - zaczęłam, a chłopak spojrzał na mnie przerażonym wzrokiem. - Musimy porozmawiać.
- Coś się stało? - podniósł się do pozycji siedzącej. Zajęłam miejsce na łóżku obok niego.
- Poznałam kogoś.
- Chcesz mi go przedstawić? To urocze - uśmiechnął się.
- Znasz go.
- Aha... Ale chyba nie spotykasz się z żadnym z tych idiotów ode mnie z kadry?
- Nie.
- To skąd go znam?
- Ale nie będziesz się denerwował i krzyczał?
- Właśnie zaczynam się denerwować.
- To Alex.
- Jaki Alex? - zdziwił się. - Nie znam żadnego... Co?! - wykrzyczał. - Ty chyba żartujesz?! Przecież on mógłby być twoim ojcem!
- Nie przesadzaj. To nie ma najmniejszego znaczenia. Kocham go, a on mnie.
- Ale on ma żonę!
- Rozwodzi się. Już niedługo.
- Rozbiłaś małżeństwo, jesteś z sobie zadowolona?
- Nie sądziłam, że tak zareagujesz - wstałam. - Jesteś moim bratem, powinieneś się cieszyć moim szczęściem.
- Nie zbudujesz szczęścia na nieszczęściu innych. Zrozum, Mała - podszedł do mnie.
- Za dwa tygodnie ma ostatnią rozprawę. Za dwa tygodnie będzie już tylko mój i nie będziemy się ukrywać...
- Siostra - złapał mnie za łokieć, kiedy chciałam wyjść z jego pokoju. - Kibice nie będą zadowoleni. Nikt nie będzie. Narobi się szum... Będzie skandal, bo jesteś dużo młodsza.
- Damy radę... Z twoim wsparciem lub bez niego, Daniel - wyszłam z jego pokoju i poszłam do Alexa. Siedział na łóżku wśród papierów z laptopem na kolanach.
- I jak, skarbie?
- Nie mamy go po naszej stronie... Jest przeciwny... I mówił, że będzie skandal.
- Chodź do mnie - zrzucił z łóżka wszystkie dokumenty, notatki i zapiski, a komputer odstawił na szafkę nocną. Usiadłam przy nim i wtuliłam się w niego ukrywając twarz w zagłębieniu jego szyji. - Ostrzegałem cię.
- Wiem, wiem... Miałeś rację... Ale i tak mam dość tego ukrywania się - usiadłam mu na kolanach.
- Zdaję sobie z tego sprawę - wyszeptał w moje usta. - Już niedługo.
Objęłam ramionami jego szyję i pocałowałam go.
_______________
- Przepraszam - usłyszałam za sobą. Odwróciłam się do brata i popatrzyłam na niego. - Jesteś z nim szczęśliwa?
- Jestem - wzięłam go pod rękę. - Kocha mnie.
- Jeśli cię zrani... Będę miał gdzieś, że jest moim trenerem i obiję mu gębę.
- Danny - zaśmiałam się i uderzyłam go w ramię. - Kocham cię, brat - przytuliłam go.
- Ja ciebie też, Mała.
Weszliśmy do mojego pokoju. Daniel od razu rozłożył się na łóżku
- Co się tak gapisz?
- Zastanawiam się... Jak wy się zeszliście? - zapytał.
- Ze szczegółami?
- Nie.
- Samo jakoś tak wyszło. Sama nie wiem, kiedy się zakochałam... Danny... Naprawdę mi na nim zależy.
- Wiem... Chcę żebyś wiedziała... - zaczął, kiedy oparłam się o kanapę. - Że macie mnie po swojej stronie.
- Skarbie - do pokoju wszedł Alex. Zamarł, kiedy zobaczył Daniela. Obaj mierzyli się spojrzeniami. Po chwili mój brat wstał i ruszył do drzwi. Gdy mijał się z Alexandrem coś mu powiedział, ale nie usłyszałam co.
- O co chodzi? - zapytałam, a on spojrzał na mnie zaskoczony.
- Hmm... Przyszedłem, bo... Dogadaliście się?
- Tak. Powiedział, że jest po naszej stronie. Co nie znaczy, że to akceptuje.
- Ja na jego miejscu też bym nie zaakceptował... Dziwi mnie to, że jest taki spokojny.
- Do czasu - zaśmiałam się. - Wyjdźmy na spacer... Tak, wiem - dodałam, gdy otwierał usta żeby coś powiedzieć. - Na chwilę - złapałam kurtkę i wyciągnęłam go na korytarz.
Chodziliśmy po mieście rozmawiając i śmiejąc się. W pewnej chwili poczułam, że Alex obejmuje mnie ramieniem i składa pocałunek na mojej skroni.
- A jeśli ktoś zobaczy?
- Trudno - uśmiechnął się i poszliśmy dalej.
Następnego dnia, gdy wyszłam na chwilę do restauracji hotelowej minęłam małe stoisko z gazetami. Cofnęłam się do niego, bo zobaczyłam swoją twarz w lewym dolnym rogu okładki. Kupiłam czasopismo i wróciłam do pokoju.
Przy artykule były dwa zdjęcia. Jedno Alexa z żoną, a drugie ze mną
Osoba, która to napisała stwierdziła, że rozbiłam to małżeństwo, wykreowała ze mnie łowczynię majątków i przedstawiła jako złą osobę.
Złapałam telefon i zadzwoniłam do Alexa.
- Co tam, słonko? - odebrał.
- Przyjdź do mnie. Natychmiast - oznajmiłam.
- Co się stało? - usłyszałam, że jest zaniepokojony.
- Musisz coś zobaczyć - rozłączyłam się.
Siedziałam na łóżku z gazetą rozłożoną przede mną. Alexander wpadł do pokoju i usiadł obok mnie.
- Co się dzieje? - objął mnie ramieniem. Pokazałam mu gazetę. Przebiegł tekst wzrokiem. - Skarbie - przytulił mnie mocno.
- Byłam przygotowana, że gdy przestaniemy się ukrywać, to nie wszyscy to zaakceptują, ale nie spodziewałam się, że gazety zrobią ze mnie łowczynię majątków.
- Nie ważne co piszą, kochanie. My wiemy jaka jest prawda i tylko to się liczy.
- Nie boisz się, że będzie skandal?
- Już jest, ale trudno. Poradzimy sobie... Kto jak nie my, kochanie? - uśmiechnął się lekko.
- Kocham cię.
- Ja ciebie też.
Nie wiem czy to jest fajne czy nie, ale mi się nawet podoba...
Nie bardzo wiedziałam jak mam to napisać w krótkim shocie, ale mam nadzieję, że da się czytać 😁
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top