12.Freedom||Larry
Hej!
Dawno mnie tu nie było, ale mam dla was shota. Dosyć krótki, ale osobiście go bardzo lubię!
Opis: Gdzie One Direction ma kolejny meet&greet z fanami, kiedy fanka ma pewną prośbę do Louisa i Harry'ego...
<><><>
Harry z wielkim uśmiechem zagarnął nieznaną mu fankę w swoje długie ramiona, przymykając oczy. Zawsze było to dla niego niesamowite, że mimo, iż nie zna tych osób, to i tak czuje z nimi specjalną więź oraz nieustannie doświadcza tyle życzliwości z ich strony.
Kiedy porozmawiał chwilę z ową dziewczyną, a ta (z lekkim ociągnięciem) odeszła, spojrzał na innych z zespołu. Niall wygłupiał się z jakąś dziewczyną, a Liam rozmawiał z fanką, żywo gestykulując. Mina zielonookiego nieznacznie opadła, kiedy przypomniał sobie, że to miejsce jest zbyt puste. Zamiast czterech mężczyzn powinno tu być pięciu.
Następnie spojrzał na Louisa. Jego humor uległ natychmiastowej poprawie, a w oczach pojawiły się serduszka. Styles patrzył, jak jego chłopak robi sobie zabawne selfie z fanką, mając wielki uśmiech na twarzy. Jego grzywka była (jak zawsze) roztrzepana, a każdy kosmyk żył własnym życiem.
Zielonooki odwrócił szybko wzrok od jego ukochanego, orientując się, że patrzy za długo na szatyna. Larries wszystko wyczają. Jemu to nie przeszkadzało. Można by nawet powiedzieć, że uwielbiał je i to, że chociaż one potrafiły dostrzec prawdziwe oblicze managementu.
Kilka zdjęć, autografów i uścisków później, kiedy nadeszła kolej na następną fankę, usłyszał kilka słów z ust dziewczyny, które brzmiały tajemniczo:
- Czy mogłabym zrobić sobie zdjęcie z wami wszystkimi? - niska blondynka zadała pytanie. Styles pokiwał głową i zebrał resztę zespołu, aby stanęli w jednym miejscu, żeby inna osoba mogła wykonać zdjęcie. Zanim tymczasowy fotograf kliknął odpowiedni przycisk, fanka dodała dwie prośby dotyczące póz. Liam i Niall mieli po prostu uśmiechać się, Louis miał pocałować fankę w lewy policzek, a Harry - w prawy. Po krótkiej rozmowie, stanęli w wyznaczonych miejscach.
- Trzy... dwa... jeden... - usłyszeli odliczanie dziewczyny trzymającej telefon. Po „jeden" Harry i Louis zbliżyli się do dwóch stron twarzy fanki, jednak ich usta nie spotkały się ze skórą jej policzków, a... spotkały siebie nawzajem. Okazało się, że dziewczyna w ostatnim momencie wykonała krok w tył, tworząc idealną sposobność do ich pocałunku.
Zszokowany brunet otworzył natychmiastowo oczy, od razu spotykając się z błękitem tęczówek ukochanego. Nadal znajdowali się bardzo blisko siebie, jednak ich wargi dzieliło kilka centymetrów. Kręconowłosy miał wrażenie, że wszystkie dźwięki naokoło ucichły, zostawiając po sobie głuche echo wcześniejszych rozmów.
- Nawet nie waż się stąd ruszyć. Ani odsunąć, choćby milimetr. - Do uszu przestraszonego zaistniałą sytuacją Stylesa, dobiegł ostrzegawczy szept Louisa. Skupił swój wzrok na niebieskich tęczówkach, które wyrażały teraz nieskończenie wiele skrajnych emocji: strach, podekscytowanie, ostrzeżenie, miłość...
Tomlinson położył jedną dłoń na policzku bruneta, gładząc go w uspokajającym geście. Harry jednak, mógł wyczuć lekkie drżenie tej dłoni. Na około być może dało się wychwycić pojedyncze głosy, które mówiły z podekscytowaniem „Larry".
Louis kątem oka zobaczył zbliżających się pracowników managementu, dążący do tego, aby ich rozdzielić. Nie tracąc ani chwili, wpił się w usta Stylesa, zaskakując tym wszystkich, nawet samego siebie. Zielonooki westchnął w wargi szatyna, uświadamiając sobie, jak bardzo potrzebował tego. Potrzebował, aby świat ujrzał prawdę i nie żył jedynie domysłami i ustawkami.
Niektóre fanki wydały z siebie zaskoczone piski, a po ich policzkach spływały łzy szczęścia. Tyle lat czekały, aby ujrzeć tę chwilę i wreszcie udowodnić antis swoją rację. Na boku dało się usłyszeć odgłosy przepychanki. Niall, Liam oraz (ku zaskoczeniu wszystkich) Eleonor, zatamowali przejście pracownikom Modestu, aby chwila Louisa i Harry'ego trwała jak najdłużej.
Po namiętnym pocałunku, kiedy ich wargi rozdzieliły się, mieli przymknięte oczy i szerokie uśmiechy na twarzy. Wiedzieli, że teraz wszystko będzie inne. Doskonale wiedzieli, że nie da się tak po prostu wymazać tego obrazu z głów tylu fanek.
- Kocham cię. - szepnął Harry, uchylając swoje powieki.
- Ja ciebie też. - odpowiedział Louis, zanim zostali brutalnie od siebie oderwani i prowadzeni w dwie, przeciwne strony. Do końca, zanim nie ograniczone zostało ich pole widzenia, patrzyli sobie w oczy, w których widniała iskierka radości i nareszcie... wolności.
LARloveRY
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top