Jean x OC +18

Jazda tramwajem nie była ulubionym elementem mojego dnia, ale nieuniknionym. Razem z moimi współlokatorami wracaliśmy z zajęć do naszego mieszkanka. Mieszkaliśmy razem od roku, przeprowadziliśmy się razem z małego miasteczka do większego miasta na studia.

Mikasa, Eren, Armin, Jean i Levi. To od tego ostatniego nie mogłam oderwać wzroku. Gapiłam się na niego, jak na szczyt moich niezrealizowanych marzeń. Podkochiwałam się w nim już od dawna, ale mimo moich starań bycia miłą i prób zainteresowania go rozmową, nadal nie zwracał na mnie uwagi. Tak było też tym razem.

- Co do kurwy, czemu to nie chce działać... - Chłopak pod nosem rzucał wyzwiska w stronę kasownika, który nie chciał skasować jego biletu. Levi był dość impulsywny i nie wiadomo było, co tym razem wyprowadzi go z równowagi. Gdy pierwszy raz uderzył w niego pięścią, podeszłam do niego bliżej i położyłam mu rękę na ramieniu.

- Hej, uspokój się, tam dalej jest inny kasownik... - Próbowałam mu to pokazać, ale całkowicie mnie zignorował.

- Levi. - Po mojej drugiej stronie niespodziewanie stanął Jean i złapał go za ramię. - Uspokój się, idź do drugiego.

Dopiero wtedy Levi o dziwo zareagował, rozejrzał się i ruszył we wskazanym mu kierunku. Westchnęłam i z bólem serca zobaczyłam, jak oddala się na drugi skraj wagonu i dołącza do reszty naszego towarzystwa. W tramwaju tłoczyło się coraz więcej ludzi, więc stwierdziłam, że nie ma sensu, by się tam przepychać.

Nagle poczułam dotyk na moim policzku. Już miałam zaprotestować, ale zobaczyłam, że to tylko Jean. Posłałam mu zdziwione spojrzenie, ale on tylko patrzył na mnie... z czułością?

- Jean... - powiedziałam cicho, ale on pokręcił głową.

- Wiem co czujesz. Naprawdę.

Przez chwilę patrzyłam na blondyna, w jego jasne oczy, które się do mnie uśmiechały, ale zaraz skłoniłam głowę.

- To po prostu chyba nie ma sensu. - Jego ramię owinęło się wokół mnie, a ja z bezsilności oparłam się o niego i wtuliłam w jego klatkę piersiową. Miękki materiał jego bluzy otoczył moją twarz, a ja zaciągnęłam się jego zapachem. Nie wiedziałam, czemu jego bliskość tak na mnie działa, ale nagle moje serce zaczęło bić szybciej. Jean zbliżył usta do mojej twarzy. Nigdy nie czułam do niego czegoś więcej. Dla mnie był zawsze dobrym kumplem, z którym lubiłam napić się piwa, albo posiedzieć pod kocem w zimne wieczory i normalnie pogadać czy pośmiać się z czegoś. Dobrze czuliśmy się w swoim towarzystwie, nie było tutaj żadnej niezręczności.

Może raz, raz! Się pocałowaliśmy, oczywiście na jednej z mocno zakrapianych imprez. Ale nigdy nie robiliśmy z tego czegoś wielkiego. Jean był zakochany w Mikasie, ja w tym denerwującym kurduplu Levi'u, w sumie nie wiedzieć czemu, i tak to się toczyło.

- Musisz próbować. Nie poddawać się. W końcu ci się uda - powiedział mi do ucha.. - Ja mam tak samo z Mikasą. Przecież... W końcu musi nam się poszczęścić, prawda?

- Zaczynam wątpić - mruknęłam i bezwiednie jeszcze mocniej się do niego przycisnęłam. Oczywiście jedynie ze względów bezpieczeństwa, tramwajem bardzo trzęsło, a ja nie miałam jak się złapać. - Zazdroszczę ci entuzjazmu.

Jego ręka mocniej zacisnęła się wokół mojej talii a w mojej głowie zaczęły się pojawiać niegrzeczne myśli. Nagle inaczej spojrzałam na mojego przyjaciela. Levi był teraz gdzieś daleko. W sumie dlaczego nie mogłabym spróbować z Jeanem? Był wysoki, wysportowany, wesoły. Dało się z nim pogadać o wszystkim. A z tym wiecznym mrukiem, którego nic nie obchodziło? Który rzadko kiedy zaszczycał mnie nawet spojrzeniem?

Naparłam na Jeana, nie wiedząc za bardzo co chcę zrobić. To było instynktowne. Taki mój kaprys. Chłopak widząc to, musnął swoim nosem o mój nos. Niespodziewanie jego dłoń ześlizgnęła się niżej i spoczęła na moim pośladku.

- Hej... - syknęłam, zachowując jakieś resztki zdrowego rozsądku. - A co z Mikasą? - Czułam, jak moje policzki zmieniają kolor, a mi się robi gorąco. Wokół nas robiło się coraz ciaśniej.

- Mikasa na razie nie zwraca na mnie uwagi... - Jego gorący oddech połaskotał skórę na mojej szyi. Wciągnęłam głęboko powietrze w płuca, nie wiedząc, co będzie dalej. Ale wyczekiwałam na to, co się stanie. Czekałam na jego kolejny ruch. Nie wiedziałam, skąd to się bierze. Co mu nagle odbiło.

Jego dłoń mocno zacisnęła się na mojej pupie, a ja niespodziewanie jęknęłam. Zaskoczyła mnie moja reakcja i uświadomienie sobie, jak bardzo się nakręciłam w tak krótkim czasie. Z przestrachem rozejrzałam się po pasażerach, czy aby na pewno nikt mnie nie usłyszał. Za to Jean na pewno słyszał to doskonale, bo uśmiechał się do mnie z błyskiem w oku.

- Możesz nie robić tak w miejscu publicznym? - Szepnęłam do niego zirytowana, wciskając mu kciuk między żebra. Zaśmiał się cicho.

- Przepraszam. A mogę tak zrobić gdzieś indziej? - zapytał, nie zabierając nadal ręki. Widząc go tak uroczo uśmiechniętego nie mogłam się gniewać. Wręcz przeciwnie, zapragnęłam więcej. Tylko może niekoniecznie w tramwaju.

- Hm... A masz dzisiaj wolny pokój? - Nagła odwaga, która zazwyczaj się u mnie nie pojawiała, przejęła nade mną władzę. Przeciągnęłam dłonią wzdłuż jego pleców i całkiem niewinnie oparłam brodę o jego ramię. Znów złapał mnie mocniej i tym razem wiedziałam dlaczego. Chciał ukryć coś, co bardzo wyraźnie zaczęło się odznaczać w nogawce jego spodni.

- Jest wolny całą noc. - Liznął szybko płatek mojego ucha, tak, by nikt tego nie zobaczył.


Tramwaj się zatrzymał na naszym przystanku a ja w duchu podziękowałam, że to już koniec naszej jazdy. Inaczej nie wiem, co bym zrobiła. Zaróżowieni przepchnęliśmy się do drzwi i wysiedliśmy. Nasz blok znajdował się dokładnie na przeciwko, więc nie mieliśmy długiej drogi do przebycia. Z żalem jednak stwierdziłam, że do wieczora nadal pozostało trochę czasu, a nie chcieliśmy się afiszować naszym stanem przez przyjaciółmi.

Chichocząc pod nosem nie wiadomo z czego udaliśmy się ramię w ramię ku wejściu do klatki.


Wieczorem okazało się, że nasi współlokatorzy wybierają się na imprezę. Był początek weekendu, wszyscy studenci po ciężkim tygodniu ruszali w miasto, by trochę się odstresować. Zazwyczaj szliśmy wszyscy razem, ale ja i Jean mieliśmy już inne plany. Przez ten cały czas napięcie między nami o dziwo nie zelżało. Zaczynało to być już naprawdę dziwne, bo zachowywaliśmy się jak zwierzęta. Jean cały czas chodził za mną i mnie podszczypywał, a raz mi prawie wlazł do łazienki. Dobrze, że zanim ściągnęłam spodnie, zdążyłam go z niej wygonić.

- Miina, nawet ty? - Jęknął Armin. - Akurat jutro rano musisz jechać na zakupy? To, że Jean jest leniwą dupą wiemy wszyscy...

- I do tego wiecznie spłukaną. - Dodał Eren.

- Mam dużo nauki w ten weekend i naprawdę nie będę miała kiedy tego zrobić. - Starałam się skupić na wypowiadanych przez siebie słowach, w czym bardzo dobrze przeszkadzał mi Jean, który siedział obok mnie przy stole i non stop szukał czegoś dłonią na moim udzie. Próbowałam go dyskretnie trącać od blatem, ale nic to nie dawało. - Do tego jestem bardzo zmęczona i chciałabym się wcześniej położyć spać...

- Ja tak samo! - Szybko dodał blondyn, posyłając mi swój uśmiech numer jeden. Zmarszczyłam brwi, próbując mu dać znać, żeby się zamknął, ale gdy zobaczyłam, że znów otwiera usta, by coś powiedzieć, uciekłam się do ostatecznych środków, czyli z całej siły nadepnęłam mu na stopę. Chyba dobrze trafiłam, bo ledwo co udało mu się powstrzymać stęknięcie.

- Jak chcecie. - Mikasa tylko wzruszyła ramionami, nie zauważając żadnych przepychanek między mną a Jeanem. Zazwyczaj jej było wszystko jedno i szybko potrafiła dostosować się do sytuacji.

- Właśnie tak. - Szybko wstałam od stołu, prawie zrzucając z niego, na szczęście i tak pusty, kubek i uniemożliwiając Jeanowi kontynuowania poszukiwań czegoś bardzo ważnego tym razem pomiędzy moimi nogami. - Ale mam nadzieję, że wy będziecie się dobrze bawić. - Podziękowałam za wspólną kolację, zgarnęłam po sobie brudne naczynia i włożyłam je do zmywarki, by jak najprędzej znaleźć się w moim pokoju.


Z bijącym sercem zamknęłam za sobą drzwi i zaczerpnęłam kilka razy powietrza. Dopadłam do okna i otworzyłam je na oścież, by jakoś się ocucić. Jean gdyby mógł, to zrobiłby mi dobrze przy wszystkich. Napięcie, które nas rozsadzało, trzymało nad od powrotu z zajęć. Nie miałam pojęcia skąd tak nagle ogarnęły mnie te uczucia. Może po prostu brakowało mi faceta, brakowało mi zainteresowania ze strony mężczyzn, albo byłam zbyt sfrustrowana tym, że Levi ma mnie kompletnie gdzieś?

Wiedziałam, że to już nie ma znaczenia, bo dzisiaj zapragnęłam Jeana. Siedziałam jak na szpilkach, czekając, aż wszyscy skorzystają z łazienki i wyjdą na miasto. Naszykowałam sobie koszulkę nocną i bieliznę. Wyjątkowo ładną, ale czułam, że nie będzie mi dane długo w niej przebywać. Gdy głosy w mieszkaniu uciekły, przemknęłam korytarzem i zamknęłam się w łazience.

Nawet chłodny prysznic nie pomógł moim drżącym kolanom i kołatającemu sercu. Po wieczornym rytuale, wyszłam cichutko z łazienki, by jeszcze zajść do mojego pokoju w celu odniesienia moich rzeczy. W połowie drogi wiedziałam, że już tam nie dotrę. Drzwi po mojej lewej otworzyły się i umięśnione ramię wciągnęło mnie do środka.

- Jean! - Wszystkie rzeczy wypadły mi z rąk przez niego i rozsypały się po jego pokoju. - Poczekaj...

- Nie mogę. - Chwycił mnie w ramiona i wpił się w moje usta. Z ulgą mu odpowiedziałam. Zapomniałam o wszystkim, co było dookoła mnie. Czekałam na ten moment wystarczająco długo. Wszystkie moje wątpliwości w jednej chwili uleciały. Oplotłam jego szyję dłońmi i z rozkoszą smakowałam jego ust. Jego gorący język przesuwał się po moich wargach, a ja westchnęłam, ponieważ nawet ta czynność sprawiała, że miejsce między moimi nogami pulsowało jeszcze bardziej.

Jego dłonie zsunęły się na moje pośladki i ścisnęły je. Jean jednym, mocnym ruchem przycisnął mnie do siebie, a ja poczułam przez materiał spodni jego twardego członka. Oparłam się o jego nagą klatkę piersiową i z przyjemnością odkryłam jaki jest gorący. W połączeniu z moją chłodną skórą dało to bardzo satysfakcjonujący efekt, przez który chłopak zadrżał i natychmiast zjechał ustami za moje ucho, by tam polizać cienką skórę szyi.

Jeszcze nic takiego się nie działo, a mi już się ciężko oddychało. Drżącymi palcami sunęłam po jego brzuchu i podbrzuszu, chcąc go jeszcze bardziej nakręcić i w końcu sięgnęłam do guzika jego spodni, by szybko się ich pozbyć. Chłopak odsunął się ode mnie lekko i na mnie popatrzył.

- Coś nie tak? - zapytałam, tracąc trochę pewności siebie. Założyłam swoje długie, brązowe włosy za ucho. Uśmiechnął się i pokręcił głową.

- Wszystko jest okey. - Objął mnie ramieniem w talii, a drugą ręką przesunął po moim udzie i podniósł czarną koszulkę do góry. Nie zatrzymywał się, muskając moją skórę palcami i dotarł do krawędzi mojej bielizny. Minął ją i tym razem dotknął bezpośrednio mojego pośladka, zaczynając się nim bawić, a jednocześnie składał pocałunki na mojej odsłoniętej szyi. Objęłam go mocno, oplatając go jedną nogą i zaczęłam się ocierać o jego krocze. Zareagował na to, uderzając mnie mocno w pośladek, a z mojego gardła wyrwał się krótki, urwany krzyk.

- Jesteś niecierpliwa - powiedział i złapał za ramiączka mojej piżamy, by ta swobodnie opadła z mojego ciała. Pod cienkim, koronkowym stanikiem doskonale było widać moje sutki. Jean pogładził je przez materiał, po czym pociągnął mnie na swoje łóżko.

Usadowił się w pozycji pół leżącej u jego wezgłowia, a ja usiadłam na nim. Jego penis naciskał na mój wzgórek , dlatego skorzystałam z tego, kołysząc się lekko. Blondyn mocno mnie złapał za ramiona i pociągnął w dół do siebie.

- Jesteś bardzo niecierpliwa - wyszeptał i jednym ruchem odpiął mój stanik. Wyprostowałam się, by szybko się go pozbyć i pozwoliłam chłopakowi na mnie patrzeć. Światło latarni delikatnie nas oświetlało, nie pokazując za wiele, wystarczająco tyle, ile było potrzeba.

Jean przesunął dłońmi od moich ud, przez talię, aż do piersi, które ujął delikatnie w dłonie. Nie byłam jedną z tych, które mogą pochwalił się sporym rozmiarem, ale o za tym nie miałam sobie nic do zarzucenia, jeśli chodzi o tą sferę. Z przyjemnością dałam mu się dotykać w tym miejscu i zaczęłam delikatnie posapywać, gdy intensywnie zajął się moimi sutkami, zataczając wokół nich kółka.

- Nie rozumiem, czemu Levi nie chce zobaczyć czegoś tak pięknego. - Podniósł się do siadu i złapał jednego z moich sutków w usta. Jęknęłam głośno, nie potrafiąc się powstrzymać. Jego wilgotny język zostawiał na mojej piersi mokre ślady przez co każdy jego oddech powodował dreszcze na całym moim ciele.

- To ja... nie rozumiem... - wydyszałam i sięgnęłam do krawędzi jego bielizny. - Czemu Mikasa nie chce zobaczyć takiego... - Złapałam mocno za jego członka i tym razem to on jęknął wprost w moje piersi, od których nie mógł się oderwać.

Pieściliśmy jeszcze przez chwilę nasze ciała, ale oboje już nie mogliśmy wytrzymać. Gorąco między moimi udami rosło coraz bardziej i przestały mi wystarczać muśnięcia palców Jeana przez moją bieliznę. Mimo tego, że była cienka, nadal była barierą między naszymi ciałami.

- Ja... chcę... - Wydyszałam do jego ucha, gdy po raz kolejny pociągnął mnie za sutek. Doskonale zrozumiał moją intencję i przewrócił mnie na plecy. Zawisnął nade mną i brutalnie wtargnął pod moją bieliznę, wkładając palec w moje wilgotne wnętrze. Wygięłam się w łuk i zaczęłam niecierpliwie poruszać biodrami, próbując sobie ulżyć. Jeśli Jean nie miał zamiaru wziąć się do roboty, to istniało ryzyko, że zaraz po prostu dojdę. Na szczęście w porę się zreflektował i szybko pozbył mnie ostatniego elementu odzieży. Również zajął się swoimi bokserkami i po sekundzie byliśmy już nadzy, cali dla siebie.

Gdy zobaczyłam czekającego w gotowości penisa, zacisnęłam wargi, czekając na to, aż w końcu go poczuję w swoim wnętrzu. Naprawde miał czym się pochwalić i miałam nadzieję, że na jednym razie się nie skończy. Czekałam cierpliwie, aż Jean zadba o zabezpieczenie. Na szczęście nie wyglądał na skrępowanego tą czynnością, nawet jeśli na niego patrzyłam, więc szybko sobie z tym poradził. Rozsunęłam szeroko moje uda, by dać mu do siebie łatwy dostęp i w końcu we mnie wszedł.

Jęknęłam przeciągle, czując słodkie rozpieranie w środku. Zamknęłam powieki, czując, jak oczy uciekają mi do środka. Już dawno nie czułam tak wielkiej przyjemności. Jean dał mi czas na przyzwyczajenie się do niego i nie przestawał mnie pieścić. Oplotłam go ramionami i przycisnęłam go do siebie, chcąc czuć jego nagie ciało przy swoim. Zaczął się we mnie poruszać, najpierw powoli, badając, na ile sobie może pozwolić. Po jakimś czasie przyspieszył tempo i zaczął całkiem śmiale się we mnie poruszać. Zaczęłam cicho pojękiwać, będąc na granicy przyjemności i bólu.

- Tak mocno... Się na mnie zaciskasz - wydyszał wprost do mojego ucha. Jęknęłam na to, gdy usłyszałam po tonie jego głosu, jak bardzo jest podniecony. Cholernie to na mnie działało.

Starałam się dopasować do jego ruchów i w ich rytmie poruszać także swoimi biodrami. Westchnął kilka razy, gdy udało nam się zgrać. Zatopiłam paznokcie w jego karku, nie mogąc znieść tego, jak obojgu nam było dobrze. Moje jęki stawały się coraz głośniejsze i po jakimś czasie wcale się nie przejmowałam tym, że ktoś w budynku może nas usłyszeć.

Po jakimś czasie, chcąc przyciągnąć naszą przyjemność, zmusiłam swojego partnera, by przewrócił się na plecy. Jęknął z zawodu, gdy wyślizgnął się ze mnie, ale wykonał to, co chciałam. Klęknęłam przed nim i pomagając sobie dłonią, nakierowałam jego członka na moje wejście i opadłam na niego z impetem, sprawiając, że westchnienie rozkoszy wydobyło się jednocześnie z obu naszych gardeł. Najpierw zaczęłam jedynie poruszać biodrami do przodu i do tyłu, przyzwyczajając się do nowego kąta. Oparłam się dłońmi o brzuch Jeana, czując pod palcami jego pracujące mięśnie. W końcu uruchomiłam więcej partii mojego ciała i zaczęłam poruszać się w górę i w dół, do granic możliwości przeciągając czas między powstawaniem a opadaniem. W końcu jednak ani ja ani on nie mogliśmy wytrzymać. Chłopak złapał mnie mocno za biodra, przestając zajmować się moimi piersiami i zmusił mnie do przyspieszenia tempa. Zamknęłam oczy i całkowicie oddałam się zaspokajaniu swoich pragnień, skupiłam się tylko na dotyku, na czuciu.

Jean docisnął mnie mocno do dołu, a z moich ust wydał się krzyk i zaraz zabrakło mi powietrza. Znieruchomiałam, pozwalając mu dalej się poruszać we mnie. Gdyby nie trzymał mnie mocno, opadłabym na niego bez sił. Zakwiliłam, gdy poczułam pulsowanie jego penisa, a on jęknął gdy moje mięśnie zacisnęły się na nim w środku. Gdy nadal dochodził, schyliłam się i pocałowałam go mocno w usta, chcąc, by nasze języki znów się spotkały. Oddał mi pocałunek z całą swoją mocą, która mu została i jego ramiona opadły bezwładnie na moje plecy, przyciskając mnie do jego klatki piersiowej.

Przez chwilę trwaliśmy w takiej pozycji, po czym uniosłam się, by odłączyć się od niego. Jęknęłam po raz ostatni, czując pustkę, ale też niewiarygodne spełnienie i wyczerpanie. Jean usiadł plecami do mnie i szybko pozbył się prezerwatywy, wrzucając ją do kosza pod ścianą i wrócił do mnie, mocno mnie do siebie przytulając. Odnalazłam ustami jego szyję i zaczęłam go całować, chcąc przekazać mu, jak dobrze mi było. Nie mogłam się od niego odkleić.

Gdy w końcu uspokoiliśmy nasze oddechy i emocje, Jean złapał mnie za tyłek i pocałował jeszcze raz.

- Daj mi jeszcze odsapnąć. - Dźgnęłam go palcem w bok, by trochę go od siebie odsunąć. Znów czułam, że obecność jego ciała źle na mnie wpływa. Znowu go chciałam poczuć, ale musiałam nabrać sił.

Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło. Potrafił być uroczy. Czasem trochę wredny i głupkowaty, ale teraz wydawał mi się uroczy.

- Pierwszy raz mam ochotę zapalić po seksie - powiedział. Uniosłam brew, rzucając mu rozbawione spojrzenie.

- Przecież ty nawet na co dzień nie palisz.

- No właśnie. - Znów mnie pocałował, tym razem w czubek głowy. Zaśmiałam się i rozpłynęłam w jego ramionach.

- Biedaku, mam rozumieć, że jestem twoją pierwszą rozrywką od bardzo dawna?

- Nie jesteś rozrywką.

Zaskoczył mnie poważny ton jego głosu. Nie często mogłam go takim usłyszeć. Uniosłam się lekko, by móc na niego popatrzeć.

- Ale ty nie...

- Spokojnie. - Złapał kosmyk moich włosów. - Po prostu nie myśl tak o sobie. Nie jesteś zabawką. Nawet jeśli już tego nie powtórzymy, nie stracisz dla mnie na swojej wartości.

- Okey. - Pokiwałam głową i opadłam na jego klatkę piersiową. Poczułam przyjemne ciepło. Jean jednak nie był taki głupi. Nie zmienił swojego stosunku do mnie. Czyli oboje nie mieliśmy czego żałować.

Leżeliśmy w ciszy, nie gadając o tym co się wydarzyło. Po prostu byliśmy.

- Hm... - mruknęłam, przerywając milczenie między nami i pogładziłam go po ramieniu. - Myślisz, że ile mamy jeszcze czasu, zanim reszta wróci? - Spojrzałam na niego. Objął łapczywie wzrokiem całe moje ciało i spojrzał mi w oczy z uśmiechem w kąciku ust.

- Myślę... - Ugryzł lekko skórę mojej szyi. - Że jeszcze spokojnie na jakieś kilka razy.


Rano obudziłam się we własnym łóżku, kompletnie obolała. Dobrze, że przekonałam Jeana, że lepiej, bym wróciła do własnego łóżka. Nie chciałam, żeby ktoś się dowiedział o tym, co działo się tej nocy w jego pokoju, a poza tym przy nim na pewno nie zmrużyła bym już oka. Pamiętałam nawet o tym, by pozbierać porozrzucane po podłodze rzeczy w jego pokoju. Zajęło mi to dwa razy dłużej niż powinno, by gdy Jean zobaczył jak się schylam, stwierdził, że na pożegnanie pocałuje mnie jeszcze w kilka miejsc...

Zdawałam sobie sprawę, że to był raczej nasz ostatni raz. Nasze serca należały do kogoś innego. Noc to jedno, ale spędzanie razem dni nie jest już takie łatwe i przyjmne.

Gdy mijałam w korytarzu Levi'a to już na pewno wiedziałam, że to ostatni raz. Znów na widok bruneta robiło mi się gorąco, a serce szybciej biło. Jean był cudowny, ale wolałam, żeby ta noc należała do mnie i Levi'a.

Gdy skinęliśmy sobie głową na powitanie, już wiedziałam, że jest coś nie tak. Levi o kilka sekund za długo zatrzymał na mnie swój wzrok. Czyżby coś wiedział? Nie, nie możliwe, gdy wróciłam do łóżka, słyszałam, że reszta dopiero wróciła. Słyszałam jak rozmawiali w kuchni, wszyscy razem. Może chodziło o moją koszulkę? Nadal byłam w swojej skąpej piżamie. Ale czy naprawdę takie coś przykuło jego uwagę? W myślach zganiłam siebie za paranoję i zniknęłam za drzwiami łazienki. Chciałam pospać dłużej, ale musiałam dalej wciskać wszystkim kit o zakupach i nauce.


Wszyscy już poszli spać, tylko ja jeszcze krzątałam się po kuchni, sprzątając po kolacji. Przez cały dzień ja i Jean zachowywaliśmy się normalnie. Dalej gadaliśmy, śmialiśmy się do siebie, ale nie poruszaliśmy już tego tematu. Było cudownie i może jak nas najdzie ochota, zrobimy to kolejny raz, ale na razie... Ta jedna noc nam wystarczyła.

Natomiast moje myśli znów krążyły wokół Levi'a. Dzisiaj zachowywał się naprawdę dziwnie. Kilka razy odezwał się do mnie, zapytał, czy mi w czymś nie pomóc. Za każdym razem odpowiadałam tak zszokowana, że nawet nie próbowałam ciągnąć rozmowy dalej. Do tego miałam wrażenie, że cały czas czułam na sobie jego wzrok. Jednak za każdym razem, gdy się odwracałam, Levi był zwrócony w inną stronę. Tylko przy kolacji i obiedzie przyłapałam go na studiowaniu mojej osoby. Wmawiałam sobie, że to tylko moje omamy, ale ta jedna, niepokojąca myśl przebijała się przez wszystkie inne - on chyba wiedział. Tylko skąd? Od Jeana? Nigdy za bardzo nie gadali. Zobaczył coś? Zauważył? Co? Co to było?


Chcąc jak najszybciej zakończyć ten dzień, ruszyłam korytarzem wprost do mojego pokoju. Światła we wszystkich innych były pogaszone. Nagle drzwi obok mojej sypialni otworzyły się. Drzwi pokoju Levi'a, dlatego to jego zobaczyłam, opierającego się o framugę.

- Jeszcze nie śpisz? Mam nadzieję, że cię nie obudziłam...

- Wczoraj natomiast nie dawałaś mi spać.

Zamarłam w pół kroku i wytrzeszczyłam na niego oczy. Zamrugałam kilka razy i przybrałam neutralny wyraz twarzy.

- Nie za bardzo wiem, co masz na myśli - powiedziałam ostrożnie.

- Wczoraj nie dało się ciebie nie usłyszeć. - Wzruszył ramionami, a ja czułam, jak wrastam w ziemię. Albo inaczej, no się pode mną zapadała. - Jęczałaś dość głośno.

Myślałam, że zemdleję. On był. Wczoraj. W domu. W nocy. Był i wszystko słyszał. Nie upewniliśmy się. W sumie to nawet nie mówił, że wychodzi. Moja wina. Nasza. Tysiąc myśli przebiegło mi przez głowę. To był jakiś koszmar.

- Nie życzę sobie, żebyś była tak głośno i tej nocy - powiedział chłodno, a ja zdołałam tylko pokiwać głową. Dobrze, że było ciemno i nie było widać, jaka jestem czerwona. - Zrozumiałaś?

- Tak - odparłam cichutko.

- Nie zrozumiałaś. - Pokręcił głową. - Ten nocy masz być cicho. - Wyprostował się i zrobił krok w głąb pokoju. Patrzyłam na niego, zupełnie nie widząc o co mu chodzi. - Masz być cicho, bo nie lubię, gdy kobieta krzyczy mi wprost do ucha. - Złapał mnie za nadgarstek i przyciągnął do siebie, zamykając za nami drzwi swojego pokoju.

~~~~~~~

Witam was w ten Mikołajkowy wieczór pod moim pierwszym, opublikowanym na wattpadzie, oneshocie. Zaczęłam z grubej rury xD

Czy tylko takie shoty będą się tutaj pojawiały? Oczywiście, że nie. Lemony traktuję jako pisanie dla rozrywki i rozluźnienia, przy którym nie trzeba za bardzo się głowić, tylko płynąć. Ćwiczę sceny erotyczne, bo lubię je pisać, ale niestety uważam, że są dość trudne. Nie chciałabym, żeby były wtórne i nudne, dlatego tutaj będę trochę eksperymentować.

Po za tym będę tu wrzucać wszystko, co nie mieści się w mojej głównej historii ( zapraszam do ,,Turn to dust" na moim profilu), jakieś sceny, które kołaczą mi się po głowie i inne, luźne pomysły. Znajomość mojej głównej opowieści nie jest konieczna, by czytać moje shoty, bo niby są oparte na mojej oc, ale i tak trochę zmieniam jej charakter. To, co działa w świecie tytanów to inna bajka, niż to, co tutaj przedstawiam.

Co mogę więcej napisać? Pomysł to po części moje głupie sny, które tu rozwinęłam w zupełnie nową stronę, a trochę to, że mam niedosyt Jeana na wattpadzie.

Teraz to już chyba wyczerpałam temat :D Pewnie za jakiś czas będę się wstydzić tego shota xD Ale na razie niech tu powisi. Może się komuś spodoba. A jak nie, to niech pisze, co da się poprawić. Pozdrawiam!

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top