V~~ Monster
-Kurwa, nie żyjesz... - Powiedziałam sama do siebie i poszłam do pokoju taeHyunga, tylko on mógł to zrobić. Tylko on zna hasło do mojego laptopa... Podeszłam do drzwi Tae i się zawahałam. Napewno on? Może komuś powiedział? Nie no, nie ważne. Jeśli to on, to musi cierpieć. Wszedłam do jego pokoju, i zobaczyłam go przeglądającego coś na telefonie.
- Coś się stało, jagiya? - Popatrzyłam na niego z mordem w oczach, dobrze wie, że nie lubię kiedy tak do mnie mówi.
-Ty to powinieneś wiedzieć najlepiej - Burknęłam pod nosem, czekałam tylko aż mnie przeprosi albo chociaż się przyzna.
- Ale ja nie wiem o co ci chodzi - Powiedział z tym swoich wrednym uśmieszkiem.
-Dobrze, skoro jesteś taki tępy to ci przybliżę. Czemu zabiłeś męża mojej simki, i ożeniłeś ją ze swoją postacią? Wiesz ile nad nim pracowałam? Co mi z ducha?
- Um, tak wyszło. Przepraszam jagiya... - Powiedział z miną szczeniaczka, i popatrzył na dół. Po chwili poptrzył na mnie i się lekko uśmiechnął - A może to nie było przypadkiem?
No nie, teraz to przesadził. Wzięłam pierwszą lepszą poduszkę, i rzuciłam nią w niego. I tak zaczęłam bitwę na poduchy, bo zaraz V zaczął nimi we mnie rzucać. Cóż, sama tego chciałaś...
- Cholera! - Krzyknął TaeHyung, kiedy jego ulubiona poduszka się rozerwała, i zaraz w całym pokoju było pełno pierzu - będziesz musiała mi to wynagrodzić. - Powiedział i przegryzł wargę.
- C-co? Niby jak? to twoja wina... - Jęknęłam i popatrzyłam na moje skarpetki.
- Aish, chodziło mi o to, żebyś kupiła mi nową. Co ci chodzi po głowie, hm?
- Nie ważne, chodźmy lepiej do tego sklepu...
Tae tylko się uśmiechnął, wziął mnie za rękę i wyciągnął z pokoju. Zszedliśmy na dół, przechodząc obok salonu zobaczyliśmy jak inni oglądają telewizję. Zauważył nas tylko Suga, ale Tae puścił mu oczko i wyszliśmy z dormu. Kiedy wyszliśmy przed dorm, V nałożył okulary przeciwsłoneczne. Popatrzyłam na niego pytającym wzrokiem, a on powiedział
- No wiesz, fanki... - mruknął i puścił moją rękę. A szkoda, fajnie było jak trzymał... - To jak, idziemy?
- Ta.. Tak, jasne. - Powiedziałam na co się uśmiechnął i poszedł, a ja za nim.
W drodze do sklepu, nie odzywał się w cale. A wiedział że ja lubię dużo gadać, i z resztą on sam dużo mówił zawsze...
-TaeTae? Stało się coś?
-Huh? Dlaczego tak uważasz?
- Jesteś jakiś dziwny. Nic nie mówisz...
- Przepraszam, zamyśliłem się.
- Um, okej a... - nie skończyłam mówić bo mi przerwał
- A co, martwiłaś się?
- N-nie! - Powiedziałam i się zarumieniłam. Złapał mnie za rękę kiedy dochodziliśmy do sklepu, ale go ominął i mnie pociągnął.
- Huh, V? Co ty robisz?
- Ty serio myślisz, że wyciągnąłem cię do sklepu? Przecież ta poduszka była już wcześniej troszkę rozwalona, udawałem.
- Co? Poco to?
- Oj jagiya... Zobaczysz. - Powiedział i przyśpieszył i mnie pociągnął. Przez całą drogę nie odpowiadał na moje pytania, i sama nie wiedziałam gdzie idziemy, a on tylko pogarszał sprawę śmiejąc się pod nosem, jakby myślał że tego nie słyszę. Zorientowałam się dopiero wtedy, kiedy byliśmy już pod kinem.
- Oppa? Na jaki film...
- Niespodzianka. - Powiedział i wszedliśmy do kina. Poszłam za nim, kupić popcorn. Wziął jeden, ale duży. No i dwie duże cole. Chciał wziąć zabawkę, i kłócił się z sprzedawcą (cri, nie wiem jak ją nazwać) że dyskryminują nie dając do normalnych zabawek. Wreszcie pociągnęłam go w stronę sali, V że miał pełne ręcę, nie chcąc mi niczego dać, trzymał bilety w buzi. I podał jej takie bilety, na co zaczęła się śmiać. Koniec końców wszedliśmy na salę i zajęliśmy miejsca. Jako że były nudne reklamy, jak zawsze, Tae zasnął. Obudziłam go po ostatniej. Miałam ochotę go zabić...
- Psssst, TaeTae - szepnęłam
- Pssst, co? - też szepnął
- Chcesz zginąć? - szepnęłam na co on tylko się uśmiechnął. No tak, poszliśmy na horror... Dlatego nie chciał mi mówić, wie że boję się oglądać w kinie horrorów. Szybko przytuliłam się do jego ręki, i zaczęłam jeść popcorn. On tylko się zaśmiał cicho, i pogłaskał mnie po głowie.
Po filmie, było ciemno a ja się bałam. No bo co jak co, ale horrory nie pomagają na lęk ciemności.
- Pójdziemy parkiem? - Spytał się mnie, a mnie tylko przeszły dreszcze - Spokojnie, parkiem będzie szybciej, bliżej jest.
-N-no dobra... - Zgodziłam się. Wszedliśmy do parku (cri, parku), a ja chciałam jak najszybciej znaleźć się w dormie. Nagle jeden krzak zaczął się ruszać, a ja schowałam się za Tae. On tylko kucnął i patrzył się na krzak. Zaczęło się mocniej ruszać, a ja pisnęłam. TaeHyung się zaśmiał, a za chwilę z krzaków mały szczeniaczek.
- Widzisz? To jest twój potwór - Powiedział i wziął pieska na ręcę i do mnie podszedł - Popatrz jaki uroczy! Przygarniemy go? Prooszę - powiedział i przybliżył psa do swojej twarzy.
- Jasne Taeś - Powiedziałam i go przytuliłam.
- Kocham małe pieski, ale wiesz co kocham bardziej?
- Kosmitów? Mamę? -Spytałam się, a on tylko się zaśmiał i pokręcił głową.
- Nie i nie. Ciebie jagiya - Powiedział a mnie zamurowało, widząc moją reakcję ucieszył się i pocałował.
- Ja ciebie też, V - Powiedziałam i pocałowałam go w policzek.
- Jak go nazwiemy? - Spytał po chwili.
- Um, może monster? - Spytałam i pogłaskałam go po głowie (psa, cri)
- Jasne! Chodź, pokażemy go Rapmonowi! - Pociągnął mnie do za rękę, nadal trzymając monsterka na rękach. - Jagiya, Saranghaeyo!
~~Heyo! Mój pierwszy (tutaj) one shot, i może nie jest idealny ale mam nadzieję że się spodoba ;---; następny jeśli dobrze pójdzie, będzie albo z rapmonem, albo jungkookiem. I hope u like it!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top