13 You two shuld be more discreet
Oi Oi! Mam dzisiaj dla was shot'a na podstawie mojego snu, więc będzie on trochę zawiły. Postaram się jednak pozmieniać niektóre rzeczy na tyle, aby łatwiej się wczuć.
Obie dziewczyny siedziały w małej kawalerce Madeline. Powoli dochodziła godzina osiemnasta, więc gospodyni stresowała się jeszcze bardziej
-Vi! Pośpiesz się, zaraz musimy wychodzić ! – krzyknęła do zamkniętej w łazience przyjaciółki
-Już, wyjdziemy po prostu pięć minut później niż chciałaś – szatynka opuściła pomieszczenie i podeszła ubrać swoje ulubione botki na obcasie
-Wielkoludzie, ty nie znasz jego fanów, oni pewnie od tygodnia koczują pod tym klubem , aby być najbliżej sceny
-Ale my nie jesteśmy szalone, aby też tak zrobić – warknęła młodsza dziewczyna stając przy drzwiach
-Mów za siebie, dobrze wiesz, że przez cały koncert będę wypatrywać Louis'a, nawet sam Harry mówił, że rybka będzie z nim na tej trasie koncertowej – Madeline przerzuciła przez ramię nerkę na najmocniej wyciągniętym paskiem
-Teorie konspiracyjne – zaśmiała się szarooka wychodząc na korytarz
-Zobaczysz, za kilka lat będę pracować w FBI – brunetka zamknęła drzwi za nimi.
Było późne lato. Dzieci korzystały z ostatnich dni wakacji, dorośli spacerowali w różne kierunki, a dwie przyjaciółki zmierzały do metra. Miały bilety kupione już wcześniej. Wystarczyło, że znalazły odpowiedni kierunek i już po chwili wysiadały dwie ulicę od miejsca koncertu.
Całość odbywała się w na wpół otwartej scenie. Za miejscem, gdzie Harry będzie śpiewać był a reszta budynku. Przed sceną faktyczną był kawałek wysunięty do przodu, wokół którego mieli ustawić się fani. Zdziwieniem dla przyjaciółek było, iż pod tym wysuniętym fragmentem był zjazd na parking podziemny.
Madeline wyjęła telefon, kliknęła na ikonkę Tweeter'a i dodała post
Nie mogę uwierzyć, dzisiaj w końcu go zobaczę @Harry_Styles !
Victoria widząc zadowoloną minę przyjaciółki sama się ucieszyła.
**Harry**
Brunet był lekko zestresowany. Ciągle krążył po swojej garderobie zamyślony. Fakt, że dzisiaj odbywał koncert, który miał być wiernym odtworzeniem tego z rozdania Grammy. W końcu postanowił wyjąć telefon
-Gdzie jesteś? – zapytał łamliwym głosem
-Jadę kochanie, ale wątpię, że zdążę na początek, dasz radę jesteś wspaniały – zapewniał go głos po drugiej stronie linii
-Okej, kocham cię, uważaj na siebie
-Spokojnie Harry, ja ciebie też kocham – osoba po drugiej stronie rozłączyła się.
Piosenkarz opadł na skórzaną kanapę, a jego spodnie w charakterystycznym odcieniu błękitu lekko się pomarszczyły. Zielonooki poczuł wibrację telefonu. Ujrzał wiadomość z rządkiem serduszek. Uśmiechnął się do siebie i odłożył przedmiot na szklany stolik.
**Fanki**
Dziewczyny za długo nie musiały czekać, co było niezmiernym zdziwieniem dla nich. Po sprawdzeniu biletów weszły na teren koncertu. Madeline jako to bardziej „wyszczekana przyjaciółka" przepchała się praktycznie pod samą scenę. Przyjaciółki stały mniej więcej w połowie wystającej części, a przed nimi było z pięć osób
-Naprawdę będziesz szukać Louisa? – zapytała Vi dość głośno prosto do ucha przyjaciółki
-Obiecał, że weźmie rybkę, jeszcze go znajdę – obiecała blondynka rozglądając się dookoła.
W końcu zaczęła rozbrzmiewać muzyka, a Harry wszedł na scenę od razu śpiewając Woman. Wszyscy oszaleli, a obie dziewczyny bały się, że stracą słuch.
Po zakończonej piosence artysta rozmawiał z fanami wprowadzając ich. Trochę żartów oraz miła pogawędka, a później zaczęto grać melodię z Adore You
-Szukaj teraz! – krzyknęła Madeline prosto do ucha swojej przyjaciółki, aby na pewno ją usłyszała.
Blondynka spojrzała się w stronę wjazdu na podziemny parking. Kiedy reszta fanów skupiona była na piosenkarzu, Madeline szukała Louisa. Nie mogła uwierzyć swoim oczom, kiedy dostrzegła szatyna stojącego koła auta. Chłopak zauważył, że ktoś go obserwuje. Namierzył dziewczynę wzrokiem, posłał jej promienny uśmiech, a później w pośpiechu wrócił do czarnego Range Rovera, który od razu wjechał na parking.
Madeline uśmiechnęła się pod nosem. Była jakby w jakiejś bańce, żadne dźwięki do niej nie dochodziły oraz inne bodźce. W końcu wszelkie mury runęły, kiedy Vi położyła rękę na jej ramieniu
-Wszystko okay? – krzyknęła do niej młodsza dziewczyna
-Widziałam rybkę – zaśmiała się blondynka prosto do ucha przyjaciółki
-Co? Serio?! – zdziwiła się.
Madeline kiwnęła głową i w pełni skupiła się na wymachującym tęczową flagą Harry'm, który śpiewał Watermeleon Sugar.
***
Koncert był iście udany. Obie dziewczyny wracały teraz prosto do hotelu Vi. Budynek był od boku otwarty. Na każdym piętrze pokoje były po jednej stronie, a balkon przed nimi był opłotowany
-Nie idę dalej, nogi mnie bolą – marudziła blondynka zatrzymując się na drugim piętrze
-No okej, zgadamy się później?
-Jeżeli nie zamarznę, jest mi tak zimno – westchnęła dość głośno
-Tu ludzie śpią, ciszej – upomniała ją Vi żegnając się przytuleniem i pobiegła na wyższe piętra.
Samotna dziewczyna obróciła się na pięcie, a jej oczom ukazał się, trzymający w wyciągniętej ręce dżinsową kurtkę z kożuszkiem, Louis obok którego z uśmiechem stał Harry
-Nie chcę, aby moja fanka przeziębiła się – zaśmiał się wyższy chłopak
-Um... Dziękuję
Blondynka przyjęła kurtkę od razu ją zakładając
-Uważam, że wasza dwójka powinna być bardziej dyskretna – zaśmiała się
-Mam nadzieję, że tylko ty go zauważyłaś podczas koncertu, tak właściwie, jak się nazywasz? – cały czas mówił Harry, niższy chłopak tylko się im przysłuchiwał
-Madeline Watter – przedstawiła się wyciągając rękę, którą po kolei oboje piosenkarze potrząsnęli
-Trochę niebezpiecznie o tej porze samemu chodzić, odprowadzimy cię do domu – w końcu odezwał się Louis
-Właściwie to teraz zamierzałam iść do mojej dziewczyny, rozchorowała się dwa dni przed koncertem, więc musiałam zabrać przyjaciółkę, ale obiecałam jej, że przyjdę na noc
-Ale słodko, jak ma na imię twoja dziewczyna? – zaciekawił się Harry
-Ma na imię Emily i mieszka dwadzieścia minut stąd
-Super, idziemy – szatyn już chciał ruszać, ale powstrzymał go ucisk młodszego chłopaka na nadgarstku
-Poczekaj, Madeline, masz telefon przy sobie prawda? – zwrócił się do dziewczyny
-Tak – blondynka wyjęła swój smartfon.
Harry włączył aparat i podał go Louis'owi. Szatyn zrobił zdjęcie, kiedy dwójka się ustawiła
-Wstaw to dopiero za jakiś czas, okej? – zapytał oddając dziewczynie jej własność
-Jasne
-Więc teraz idziemy - uśmiechnął się zwycięsko brunet
-Teraz to ty poczekaj, może Madeline chciałaby zdjęcie ze mną też? – prychnął prześmiewczo Louis.
Harry pokręcił głową zbierając ponownie telefon, tym razem robiąc zdjęcie dziewczyny z szatynem. Następnie podszedł bliżej robiąc selfie we trójkę.
Ruszyli razem przez park, uważając, że tak mają mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś ich spotka i rozpozna. W końcu dotarli do jednego z osiedli, gdzie Madeline zatrzymała ich przed klatką D
-Dziękuję za odprowadzenie – uśmiechnęła się przytulając po kolei chłopaków
-Gdyby twoja dziewczyna czuła się lepiej, to wprosił bym się na herbatę, a ty Lou? – zaśmiał się Harry dźgając swojego męża łokciem
-Masz rację, kiedyś trzeba będzie to nadrobić, wpisz mi swój numer Madeline – poprosił szatyn podając dziewczynie telefon.
Jeszcze chwilę postali rozmawiając, aż w końcu dwójka muzyków ruszyła w stronę hotelu szczęśliwie trzymając się za ręce. Blondynka weszła do klatki. Oparłszy się o ścianę schyliła głowę zaciągając się zapachem z kurtki, a w jej głowie pojawiła się jedna myśl „Dlaczego akurat ja?"
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top