Violetta the Virgin
- Może mi to pani wyjaśnić ? - spytała dwudziesto-dwu letnia Violetta siedząc na krześle w gabinecie lekarskim ginekologa.
Dowiedziała się, że jest w ciąży. I może wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że to absolutnie niemożliwe. Jest dziewicą. Co prawda ma narzeczonego Diego, ale zdecydowali - bardziej ona - zaczekać z tym do ślubu.
- Doszło do sztucznego zapłodnienia - powiedziała kobieta, na której fartuchu widniało imię Ludmiła - Przypadkowo. Miałam ciężki dzień w pracy, pomyliłam panią z kimś innym.
- O mój Boże... - powiedziała Brunetka łapiąc się za głowę.
Całe jej życie w jednej chwili wywróciło się do góry nogami. Była w ciąży. Nie planowała tego. A miała dokładnie zaplanowane życie. Kończyła studia, nagrywała płytę, śpiewała i występowała. Nie była gotowa na dziecko. Nie taki był plan... Do tego jest w ciąży będąc nadal dziewicą. A ojcem dziecka nie był jej narzeczony, tylko... No właśnie kto jest ojcem dziecka ?
- Em... - zaczęła niepewnie - A ojciec ? Ojciec dziecka... kto to jest ?
- Nazywa się Leon Verdad - odpowiedziała Kobieta - Właściciel najlepszego hotelu w mieście... i ... mój brat.
Violetta otworzyła szeroko oczy ze zdziwienia. To nie mogło dziać się naprawdę. Nadal to do niej nie docierało. Przypadkowa ciąża z nieznajomym chłopakiem.
Choć mówiąc szczerze Leon nie był nieznajomym. Znała to nazwisko. Kilka lat temu spotykali się, ale krótko, nic z tego nie wyszło. Za to teraz będą rodzicami.
Nie miała pojęcia co zrobić. Usunąć ? Urodzić ? Oddać ? Miała w głowie jeden wielki mętlik. Wiedziała, że musi spotkać się z Leonem, bo ta sprawa go dotyczy, a potem będzie musiała pogadać z Diego...
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top