Violetta Castillo x Benicio Banderbield

Wyjście na karaoke nie okazało się tak świetnym pomysłem jak zapewniały przyjaciółki. To miejsce przywoływało wiele wspomnień o Leonie. A nie można przecież żyć wspomnieniami. Leon umawiał się teraz z Larą więc i ona powinna ruszyć do przodu. Choć niekoniecznie tak by na kogoś wpaść...

- Przepraszam - powiedziała - Zamyśliłam się i nie zauważyłam Cię - spojrzała na stojącą przed nią osobę.

- Spokojnie, jestem przyzwyczajony, że dziewczyny wpadają na mnie przypadkiem lub specjalnie. Nie mogą się oprzeć no bo spójrz na mnie - odrzekł Chłopak - Tak w ogóle jestem Benicio.

- Violetta.

- Viola, śliczne imię - odrzekł Chłopak - Dasz się zaprosić na drinka ?

- To ja powinnam zaprosić Ciebie, skoro na Ciebie wpadłam - odrzekła Dziewczyna.

- Nic się nie stało - machnął ręką Benicio - Miałem szczęście, że wpadła na mnie taka ładna dziewczyna.

Castillo pokręciła głową i usiadła razem z nowo poznanym chłopakiem przy wolnym stoliki i zamówili po drinku. Pierwsze wrażenie było dość niespodziewane, ale miała w tym wprawę. Tomas uratował ją przed deszczem. Leon uratował ją przed skejterami, a Diego znalazł jej pantofelek. Cóż, miała nietypowe przygody miłosne...

- Więc, co możesz mi o sobie powiedzieć ? - spytał Chłopak.

- Nie wiem - wzruszyła ramionami - Lubię muzykę, śpiewam, gram na fortepianie.

- Artystka - mruknął - Też śpiewam i jestem w tym całkiem dobry, najlepszy.

- Nie przesadzaj - spojrzała na niego - Znam takich jak Ty i to wcale nie robi na mnie wrażenia.

- Takich jak ja ? - spytał unosząc brwi ku górze.

- Aroganckich chłopców, którzy myślą, że są najlepsi i wszystko im wolno - stwierdziła dobitnie.

- Widzę, że masz doświadczenie - zaśmiał się lekko - Mówisz, że nie robi to na Tobie wrażenia, a jednak nadal tu jesteś ze mną.

- Mogę iść - stwierdziła wstając.

- Zaczekaj - złapał ją za rękę i pociągnął by usiadła obok niego - Dopiero zaczęliśmy rozmawiać, nie uciekaj - spojrzał na nią.

Byli blisko siebie, mógł spojrzeć w jej czekoladowe oczy i odgarnąć kosmyk włosów z jej twarzy. Różnili się bardzo pod względem charakteru, ale kto by na to patrzył. Nie planowali przyszłości, jedynie znajomość i kto wie co dalej przyniesie ten wieczór.

- Jesteś śliczna - powiedział.

- Dzięki - uśmiechnęła się lekko.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top