Steferine - Dawna miłość
Jak to mówią czas zmienia wszystko. I w tym wypadku nie było inaczej. Nic nie pozostało takie same jak było przed setkami lat. Kiedyś Katherine Pierce i Stefan Salvatore byli inny i byli zakochani. On, człowiek, widział w niej ideał i miłość swojego życia. Nawet gdy poznał prawdę o tym, że jego ukochana jest wampirem to nie zmieniło jego uczuć. Chciał ją chronić i zawsze być przy niej. Jednak gdy ktoś jest nieśmiertelny to nie za szybko może liczyć na szczęśliwe zakończenie. Za sprawą Katherine Stefan stał się wampirem, tak samo jak jego brat Damon – i to był duży problem. Obaj bracia byli zakochani w pięknej Wampirzycy, a ona zniknęła z ich życia.
W świecie gdzie niektórzy żyją więcej niż jedno życia prawie wszystko jest możliwe. Minęły setki lat i przyszedł czas na brutalne spotkanie z przeszłością. To samo miasto, te same osoby ale wszystko inne się już zmieniło. Stefan mieszkał w Mystci Fall, miał tu przyjaciół i swoje życie. Wszystko na pozór poukładane. Ale ten spokój i porządek nie mógł trwać długo. Jak huragan w jego życiu znowu pojawiła się ona. Niespodziewanie przybyła do Mystic Fall jako legenda, wspomnienie dawnej miłości. Tak samo piękne, ale teraz już nie taka niewinna. Manipulantka, intrygantka, pełna nienawiści i żądna zemsty. Oto nowa Katherine Pierce..
- Nawet się nie przywitasz ? - spytała Brunetka.
Jej powrót do miasta obył się bez przyjęcia powitalnego i żaden braci Salvatore jakoś nie uciszył się z jej widoku, więc Wampirzyca postanowiła później osobiście złożyć wizytę młodszemu z braci.
- Cześć – powiedział Stefan patrząc na nią nieufnie.
- No wiesz... - powiedziała przeciągle i spojrzała na niego – Nie liczyłam na jakieś nie wiadomo co, ale trochę więcej entuzjazmu by nie zaszkodziło.
- Jest jeden problem – powiedział Chłopak - Nie cieszę się, że Cię widzę.
- Kiedyś byłam dla Ciebie ważna – uśmiechnęła kokieteryjnie Dziewczyna i podeszła bliżej niego.
- No właśnie... Kiedyś. To dobre słowo na określenie czegoś co miało miejsce w przeszłości i teraz już nie istnieje – stwierdził Wampir.
- Uparty jak zawsze – westchnęła Katherine.
Patrząc na swoją dawną miłość czuła, że nie przepuści od tak takiej okazji. Spotkanie z nim było całkowitym przypadkiem ale kto jak kto, ona umiała wykorzystywać przypadki na swoją korzyć. Zawsze dostawał to co chciała. Teraz chciała Stefana. Ten kto mówił, że dwa razy do tej samej rzeki się nie wychodzi, najwidoczniej nie był wampirem. Ona nie pogardziłaby rozrywką z młodym Salvatorem. Nadal ją kręcił. Był słodki, uroczy...
- Za to Ty się bardzo zmieniłaś - powiedział Stefan spoglądając na nią.
- Musiałam – powiedziała poważniejszym tonem.
- Tak jasne... - odrzekł z kpiną.
Nie chciał i nie umiał jej tak traktować, ale wiedział, że tak musi. Że tak będzie lepiej i bezpieczniej. Spotkania z przeszłością nie są łatwe. Co z tego, że myślał, że Dziewczyna nic już dla niego nie znaczy skoro teraz stał z nią twarzą w twarz i chciał ją przytulić. Chciał cofnąć się w czasie i sprawić by to wszystko się nie wydarzyło. By mogli być razem, szczęśliwi, zakochani i be problemów.. Ale teraz wszystko było inne.. Ona była inna... A on nie wiedziała co dla niej znaczy
- Mówię poważnie – powiedziała Katherine zaczynając się irytować – Ale to nie ważne... Istotne jest to, że wróciłam...
- Po co wróciłaś ? -s pytał Wampir z udawaną obojętnością.
- Nie po co, do kogo – zaśmiała się delikatnie.
Stefan nie mógł powstrzymać malującego się na jego twarzy uśmiechu. Ten uroczy śmiesz dawał miłe wspomnienia.
- No dobrze, to do kogo ? - spytał Chłopak.
- Do Ciebie – powiedziała wprost Katherine.
Wampir zmarszczył brwi przyglądając się jej. Próbował rozgryźć co też siedzi w jej ślicznej główce. Czy to kolejna gierka, podstęp czy wyjątkowo mówi prawdę... Ale nawet sam nie wiedział która opcja byłabym lepsza...
- Katherine... - zaczął tak naprawdę nie mając pojęcia co powiedzieć.
- Zawsze to Ciebie kochałam – przerwała mu Brunetka i podeszła bliżej niego.
- Dziwnie to okazywałaś – stwierdził, na co ona wywróciła oczami.
- Dajmy temu spokój – powiedziała -Co było to, było. Ważne co jest teraz.
- A co jest teraz ? - spytał Stefan spoglądając w jej piękne oczy, a ona uśmiechnęła się z satysfakcją.
- A teraz... Jesteśmy tu razem Ty i ja... - powiedziała i przejechała dłonią po jego policzku.
Ich spojrzenia się spotkały i oboje poczuli to samo. Skrywane, urywane i wypierane uczucia powróciły. Jeśli była tylko jedna szansa to musieli ja wykorzystać. I nawet jakby to był błąd, czy jedynie gra, teraz to się nie liczyło. Liczyło się to co czują, dotykając się, patrząc sobie w oczy.. Liczyły się uczucia które doporwadziły do namiętnego pocałunku.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top