Następcy - Once upon a time

- Denerwujesz się ? - spytał Ben.

 - Jeszcze się pytasz ?  - spojrzała na niego Mal - To będzie pierwsze oficjalne spotkanie naszych rodziców. Jestem przerażona.

- Będzie dobrze - powiedział Ben całując ją w policzek.

Oboje byli w królewski ogrodzie gdzie ustawiony był stół z nakryciami dla szóstki osób. Magiczna bariera trzymająca w zamknięciu wyspę potępionych zniknęła. A to znaczy, że do Auredonu mógł przybyć kto chciał - w tym rodzice Mal. Co prawda widzieli się oni już z Benem i jego rodzicami. Wtedy gdy Diabolina chciała zaatakować Auredon, albo gdy Hades pomógł uratować Audrey. Teraz jednak wszyscy mieli usiąść do stołu i porozmawiać. W końcu ich dzieci brały ślub...

- Już są - powiedziała Mal na widok zbliżających się z jednej strony rodziców Bena.

Naprawdę ich polubiła. Przez ten czas odkąd tu jest, stali się dla niej jak rodzina. I oni też tak ją traktowali, jak własną córkę. To nie ich zachowania się obawiała. Wiedziała, że wspierają ich związek i będą mili. To o zachowanie własnych rodziców się obawiała.

- Miło nam, że przyjęliście zaproszenie - powiedział Ben gdy wszyscy już byli na miejscu - Usiądźmy.

- Po co to całe zamieszanie ? - spytała Diabolina.

- Mamo, bądź miła - spojrzała na nią Mal - Ben i jego rodzice chcą Was lepiej poznać, w końcu tajk jakby wszyscy będziemy jedną rodziną.

- Phi - prychnęła - Nie zapominaj kto nas zesłał na Wyspę i przez lata trzymał w zamknięciu.

 - Bariera została zdjęta, co było pomysłem Mal - powiedział Ben - Wspieram to i wierzę, że możemy wszyscy razem żyć w Auredonie w zgodzie i pokoju.

- Jak przygotowania do ślubu ? - spytała Bella chcąc zmienić temat.

- Mamy mnóstwo na głowie - zaśmiała się lekko Mal - Na szczęście możemy liczyć na pomoc przyjaciół. Evie zajmuje się ubraniami, a Jane i Audrey dekoracjami.

- Tak, mamy wspaniałych przyjaciół - powiedział Ben - Ale została jedna rzecz - dodał patrząc porozumiewawczo na Mal.

- Tak - dziewczyną przygryzła dolną wargę, co oznaczało, że czymś się denerwuje - Tato - spojrzała na Hadesa - Wiesz, że w Auredonie jest zwyczaj, że ojciec odprowadza córkę to ołtarza i chciałabym, żebyś... żebyś to dla mnie zrobił.

- Jeszcze czego - prychnęła Diabolina - On ? Przecież Cię porzucił.

 - Nie porzuciłem córki, tylko Ciebie. Bo nie mogłem już z Tobą wytrzymać - powiedział Hades.

- Spróbujecie się nie kłócić - powiedział Ben - To ważne dla nas i dla waszej córki.

- Skoro właśnie tego chcesz - powiedział Hades patrząc na Mal - To odprowadzę Cię to ołtarza, ale Ty - spojrzał na Bena - Pamiętaj, że mam Cię na oku.

Wszyscy poza Diaboliną zaśmiali się. W końcu wyglądało to jak normalna rozmowa rodziców z ojcem, który upomina narzeczonego. W końcu mówił jak prawdziwy tata i w końcu śmiali się w swoim towarzystwie. Nie łatwo było przełamać pierwsze lody, ale mieli dużo czasu by pracować nad tą relacją. Dużo czasu by razem się zmieniać, walczyć o lepsze jutro.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top