Mambar x Benimbar - Lose you to love me

- Hej kochanie, już jestem ! - powiedziała Ambar wchodząc do domu.

Mimo zmęczenia po całym dniu pracy, na jej twarzy widniał uśmiech. Cieszyła się na myśl miłego i spokojnego wieczoru z chłopakiem. W wyobraźni widziała już jak oglądają film, przytulają się, całują. To poprawia humor nawet po ciężnim dniu.

- Hej - mruknął Matteo, który siedział na kanapie w salonie i pisał coś w swoim telefonie.

Blondynka stanęła w progu i przyglądała mu się. Nawet na nią nie spojrzał. Całą uwagę poświecił komórce i temu co tam było. A musiało to być coś, skoro co raz uśmiechał się, albo przygryzał wargę.

Dziewczyna westchnęła. Znowu przegrała, nie była dla niego na pierwszym miejscu było tak od dawna.

Wcześniej na początku ich relacji było naprawdę idealnie. Kochali się, byli szaleni, romantyczni i spontaniczni. Był świetny seks, romantyczne randki, szczere rozmowy. Chodzili do kina, gotowali razem, wychodzili na imprezy. Było świetnie. Ale to przeszłość, ostatnio wygląda to zupełnie inaczej.

Ostatnio Chłopak wciąż jest zajęty swoim telefonem i nie ma dla niej czasu. Tydzień temu przygotowała romantyczną kolację, świecie, wino, jego ulubione danie. Przyszedł spóźniony dwie godziny z czerwonymi śladami na koszuli. Wmawiał jej, że to nie jest szminka, że nie był z inną dziewczyną.

Widziała oznaki, ale pozwoliła mu się oszukiwać. Przecież go kochała.

***

- Jestem ! - zawołała wchodząc do domu.

Gdy weszła do salonu torby z zakupami, które trzymała upadły z hukiem na podłogę. I ona czuła się jakby upadła i rozbiła się na milion maleńkich kawałków, których nie dało się juz pozbierać. Przed jej oczami, w jej domu, na jej kanapie Matteo całował się z Luną. Trzymał ją na kolanach i niemal pożerał jej twarz. 

Gdy minął szok Blondynka pokręciła głową i poszła na górę do sypialni. Nie zmierzała odstawiać scen przy tej smarkuli. Wolała poczekać i nie musiała długo. Po piętnastu minutach rozległo się pukanie do drzwi.

- Kochanie, to nie tak - powiedział Matteo gdy otworzyła mu drzwi.

- To koniec - powiedziała poważnie Ambar  - Weź swoje rzeczy i się wynoś.

- Ale Ambar, kocham Cię...

Roześmiała się, ale był to bardzo histeryczny śmiech. Ukazywał jak bardzo czuje się bezsilna i bezradna, jak bardzo jest jej źle.

- Nie chcę Cię więcej widzieć.

***

Poradzenie sobie z rozstaniem nie było łatwe. Jak każdy Ambar najpierw przepłakała całą noc, zjadła pudełko lodów i trzy tabliczki czekolady. Potem zadzwoniła do najlepszych przyjaciół - Emilii i Benicio i poszła z nimi do klubu. Upiła się totalnie, więc Benicio zawiózł ją do domu. Rano czekało na nią śniadanie i tabletka przeciwbólowa. Benicio był wspaniałym przyjacielem, zawsze o nią dbał. I od dawna mówił by odpuściła sobie Matteo, bo on tylko ją rani. Miał rację. To nie był pierwszy raz. Już raz dowiedziała się, że zdradza ją z Luną. Zerwała z nim, ale po tygodniach wrócili do siebie. Postanowiła dać mu kolejną szansę i niestety był to błąd. Benicio od początku wiedział, że Matteo na nią nie zasługuje. Miał nadzieję, że on tak bo kochał ją...

***

Pół roku później wszystko wyglądało zupełnie inaczej. Choć Matteo przez całe życie był dla niej ważny, odpuściła sobie. Skupiła się na pracy, przyjaciołach, którzy nie pozwolili jej zamknąć się w domu, a potem na nowym związku - z Benicio. Był szalony, namiętny i troskliwy. Rozśmieszał ją, rozumiał. Robił niesamowite rzeczy, bawili się na imprezach, plaży, wyjazdach po świecie, w łóżku. Bawili się jak zakochana młodzież, ale umieli też rozmawiać, a on dbał o nią i nie wiedział poza nią świata, był pewien, że jest tą jedyną.

- Ambar, chciałbym Ci coś powiedzieć - powiedział Benicio podczas kolacji, którą przygotował dla nich na tarsie. Mieli eleganckie danie, wino, kwiaty, świecie. Wszystko idealnie - Znamy się już bardzo wiele lat, zawsze świetnie się przyjaźniliśmy, ale ja na długo wcześniej wiedziałem, że Cię kocham. I te miesiące z Tobą są najwspanialsze w moim życiu. Nie chce nikogo więcej... -  Chłopak ukląknął przed nią na jedno kolano i wyjął z marynarki czarne pudełeczko z pierścionkiem   - Wyjdziesz za mnie ?

Dziewczyna patrzyła na niego zaskoczona, oszołomiona, szczęśliwa, niepewna...

- Tak  !

Włożył jej pierścionek i pocałował namiętnie. Kochał ją i dbał o nią, nie tak jak Matteo. Przy nim czuła się naprawdę szczęśliwa, ważna i doceniana.

***

- Oh, cześć - powiedział Matteo - Słyszałem, że wychodzisz za mąż.

Wpadnięcie na nią w kawiarni było niespodziewane, ale właśnie tego teraz potrzebowałam.

- Cześć, tak - powiedziała Ambar.

- Um, gratuluję - odrzekł Chłopak - Zawsze myślałem, że to my skończymy razem... Więc, że źle się wszystko potoczyło, ale zawsze Cię kochałem.

Jego słowa uderzyły ją, tak samo jak uczucie gdy ją przytulił. Choćby nie wiem jak ją ranił, jej serce zawsze biło dla niego. Nawet teraz czuła jak zapomina o całym bólu i cieszy się z jego słów.

- Nadal Cię kocham - wyszeptał patrząc jej w oczy i pocałował.

Pozwoliła sobie zatracić się w jego ustach, w znajomym uczuciu.

- Nie - oderwała się po chwili  i pokręciła głową - Nie mogę. Zawsze będę Cię kochać w jakiś sposób. Spędziliśmy razem dużo czasu i jesteś ważną częścią mojego życia, ale twoja miłość mnie niszczy, zabija i lepiej mi bez Ciebie.

***

Ciężko było odejść od pierwszej miłości, która miała być tą jedyną, idealną, wymarzoną. Ale miała coś lepszego. Może nie pierwszą i nie wymarzoną, ale prawdziwą, głęboką i szczerą. Benicio rozumiał ją, wspierał, kochał. Przy nim życie było lepsze, a ona czuła się kochana. Przy nim nareszcie czuła się wolna, swobodna, doceniana i bezpieczna. Dlatego powiedziała tak przy ołtarzu i zgodziła się spędzić z nim resztę życia. Wiedziała, że to najlepsza decyzja. Że to on jest tym jednym którego będzie zawsze kochać.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top