Mambar - Droga
" Jeśli dwie osoby mają być razem znajdą drogę do siebie "
Kto wie czy życiem kieruje przypadek czy przeznaczenie. Ambar i Matteo kiedyś kochali się tak bardzo jak tylko się da, ale potem wszystko się skończyło. Nie łączyło ich nic od lat, a jednak połączył ich ten jeden wieczór.
- Dawno się nie widzieliśmy - powiedziała Ambar siadając przy barze obok Matteo i zamówiła drinka - Co u Ciebie ?
- Całe wieki - uśmiechnął się na jej widok - Pracuje, jednocześnie próbuje nagrać płytę, no i em, nadal jestem z Luną... A co u Ciebie i Simona ?
- Oh, od dawna nie jesteśmy razem - pokręciła głową Ambar - Jestem sama, ale nie przeszkadza mi to - wzruszyła ramionami - Mam więcej czasu na zabawy jak dziś...
Czas leciał szybko, drink za drinkiem. Jeden taniec za drugim, aż muzyka szumiała w uszach, a alkohol we krwi. Tak jak często się to zdarza w takich sytuacjach alkohol obudził dawne pragnienia i uczucia. Pocałowali się. Poszli do niej i spędzili namiętną noc, a rano rozeszli się. Choć było wspaniale, choć coś w nich się obudziło, mieli swoje życia.
***
- Ambar, co tu robisz ? - spytał zaskoczony Matteo otwierając jej drzwi do swojego domu.
Nie widzieli się od dwóch tygodni. Dokładnie tyle minęło odkąd spotkali się w klubie i przespali. Nie widzieli się, ale cały czas o sobie myśleli. Oboje wracali myślami do tej nocy. Do tego jak wspaniale się czuli. Od dawna nie czuli takiego szczęścia, namiętności. Jakby wszystko co złe się nie wydarzyło, jakby nie minęło tyle lat, jakby nadal się kochali.
- Musimy pogadać, jesteś sam ?
- Tak, wejdź - powiedział wpuszczając ją do środka i zaprowadził do salonu - O co chodzi ?
- Powiem wprost, jestem w ciąży - spojrzała na niego - Długo myślałam co z tym zrobić, czy Ci powiedzieć. Wiem, że masz swoje życie, plany, jesteś z Luna... Nie chcę Ci tego psuć, nic nie chce od Ciebie, ale powinieneś wiedzieć skoro to Twoje dziecko.
Świat Matteo właśnie zawirował. Najpierw zburzył się jak domek z kart, a potem powstał od nowa zupełnie jak feniks.
- Będę tatą ? - spytał zaszokowany podchodząc bliżej niej - Wiesz, że zawsze o tym marzyłem - niepewnie położył dłoń na jej brzuchu - Nie zostawię Cię z tym samej.
- Nie musisz...
- Chcę - przerwał jej - Chcę zadbać o to dziecko i o Ciebie.
- A Luna ? - spytała Blondynka patrząc na niego.
- Dwa tygodnie temu zrozumiałem, że jej nie kocham, że nadal kocham tylko Ciebie - wyznał Matteo - Chyba bałem się do tego przyznać, uznałem, że to nie ma znaczenia, bo i tak nie ma już dla nas szansy, ale jak widać myliłem się - uśmiechnął się lekko - Chyba los dał nam kolejną szansę.
- A więc... kochasz mnie ? - spytała zaskoczona.
- Bardzo.
- Ja Ciebie też - uśmiechnęła się Smith - I tak się cieszę, że nie będę sama z dzieckiem.
- Nie zostawię Was - przytulił ją - Podświadomie zawsze wierzyłem, że jesteśmy sobie przeznaczeni i jeszcze znajdziemy drogę by do siebie wrócić.
Czasem trzeba się rozstać by docenić to co się miało. Dorosnąć, zmienić się, naprawić błędy, by się przygotować by dać z siebie wszystko dla miłości. I potem los znowu pozwala dwóm przeznaczonym sobie duszom odnaleźć się.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top