Lu x Valerio - Elite
" Jesteśmy tylko dziećmi. Udajemy dorosłych, ale przez większość czasu nie wiemy co robimy. Popełniamy błędy bo wiemy, że jakiś dorosły zawsze za nas posprząta."
Piękna brązowowłosa dziewczyna i ciemnowłosy chłopak, śmieją się, rozmawiają razem. Wyglądają na szczęśliwych, ale czy aby na pewno ?
Valerio obserwował ich z boku i choć ten widok był torturą nie mógł się zmusić do odejścia. Wiedział, że nie chce by Lu była kogoś innego. Nie chce by Guzman ją dotykał czy całował. To on powinien być jednym który ma dostęp do jej ciała i ust, to on powinien być przy niej i wywoływać jej uśmiech. Guzman i tak nie daje jej szczęścia. Valerio pamiętał wszystkie kłótnie i płacze Lu, gdy ją pocieszał. Dziewczyna musiała być idealna, spełniać oczekiwania wszystkich dookoła, a przy tym zapomniała o sobie, o tym czego sama chce. Była w związku z kimś kogo nie kochała. Z kimś kto traktował ją jak każdą inną dziewczynę.
" Nigdy nie kochaj kogoś, kto traktuje Cię jakbyś była zwyczajna"
Valerio cierpiał z zazdrości widząc Lu z Guzmanem, ale wiedział, że nie może nic zrobić. Był jej przyrodnim bratem, nie mógł podejść do nich i kazać Guzmanowi się odczepić. Nie mógł trzymać jej za rękę ani całować w szkole, nie mógł zabrać jej na randki. A wszystko przez pieprzone społeczeństwo i jego zasady. Jeśli to właśnie ją kocha, jeśli tylko z nią jest szczęśliwy, czemu mają patrzeć na kogoś innego ? Od lat Lu była jedyną która się o niego martwiła i go rozumiała, aż gdzieś tam pojawiło się uczucie.
Valerio nie wiedział tylko, że nie jest sam w swojej zazdrości. Gdy Lu widziała jak dziewczyny go podrywają, jak tańczył na imprezie z Cayetaną, czuła dokładnie to samo. Ochotę by podejść tam i pokazać, że on należy do niej. Ale nie mogła. Bo społeczeństwo wymyśliło głupie zasady i każe się ich sztywno trzymać. Bez znaczenia czy łamie to komuś serce czy staje na drodze do szczęścia.
***
- Valerio - powiedziała zaskoczona Lu widząc Chłopaka w drzwiach swojego pokoju - Co tu robisz ?
- Dłużej tak nie mogę - wyznał sfrustrowanym głosem Brunet i wszedł do środka zamykając za sobą drzwi - Nie dam rady dłużej patrzeć na Ciebie i Guzmana i udawać, że wcale mnie to nie rusza - odrzekł podchodząc do niej.
Stanął dokładnie na przeciw niej, patrzyli prosto w swoje oczy. Dwójka ludzi, których miłość była zakazana, a i tak nie mogli zapomnieć.
- Co chcesz przez to powiedzieć ? - spytała Dziewczyna.
- Pieprzyć zasady i to wszystko - odrzekł Valerio - Zostaw go, ja nie będę flirtował z żadną inną dziewczyną. Chcę tylko Ciebie - położył ręce na jej tali i przyciągnął ją do siebie.
- Wiesz co inni sobie pomyślą...
- I to ma mnie powstrzymywać przed byciem z osobą którą kocham ? - pogłaskał ją czule po policzku - Możemy się ukrywać, ale bądźmy razem, naprawdę, bez nikogo więcej.
Lu uśmiechnęła się. Miała obawy i wątpliwości, ale to było właśnie to co od zawsze chciała usłyszeć. Nie mogła, ale kochała go bardziej niż kogokolwiek innego. On też nie mógł jej kochać, ale kochał i pragnął tylko jej.
- Zróbmy tak - wyszeptała i pocałowała go namiętnie, obejmując rękami za szyję.
Co miało do tego społeczeństwo, inni ludzie czy zasady. Kochali się i byli razem szczęśliwi. Tylko ona o niego dbała, wspierała i nie widziała w nim nieudacznika. Tylko on sprawiał, że szczerze się śmiała i pozwalał jej być sobą, wyluzować i bawić się. Potrzebowali się i kochali. Więc pieprzyć zasady, miłość jest ponad to.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top