Lu x Samuel

"Nie podchodź bliżej. W środku jest ciemne miejsce, gdzie ukrywają się moje demony"

- Lu, zaczekaj ! Musimy porozmawiać - zawołał Chłopak i dogonił Dziewczynę, która pospiesznie wyszła z klasy - Czemu mnie unikasz ?

Oh czemu ? Może dlatego, że się całowali. A przecież nie mogli. Byli z innych światów, ona bogata, idealna księżniczka, on biedny chłopiec na stypendium. Ona miała chłopaka, nawet jeśli ich miłość dawno się wypaliła, a ona nie była szczęśliwa. Nie była gotowa wszystkiego zaryzykować. Czy przyjaciele albo rodzice zaakceptowaliby ten związek ? To jasne, że najpierw myśli o innych, a potem o tym czego sama chce.

- Bo jestem z Guzmanem - westchnęła Lucrecia niechętnie zatrzymując się i spoglądając na niego - Ty i ja, nie możemy być razem.

Nawet jeśli tego chciała. Nawet jeśli potrzebowała znowu poczuć jak to jest być w jego ramionach i czuć się bezpieczną i rozumianą. Nawet jeśli tęskniła za smakiem jego ust, choć skosztowała ich tylko raz. Nie mogła.

- On na Ciebie nie zasługuje - pokręcił głową Samuel - Jedyne co robi Guzman, to doprowadza Cię do łez. A Ty... Ty jesteś wyjątkową dziewczyną - spojrzał na nią - Zasługujesz na kogoś, kto będzie Cię kochał i szanował.

On chciał być tym kimś, jak bardzo szalone by się to nie wydawało. Wiedział, że są z różnych światów i że  na początku się nie lubili, ale teraz wszystko się zmieniło.

- To nie tak...

- A jak ? - spytał Chłopak - Przychodzisz do mnie gdy Twój chłopak Cię zostawia albo gdy potrzebujesz przysługi, taka jest nasza relacja Lu ? - próbował spojrzeć jej prosto w oczy.

Wiedział, że tam kryje się prawda. Wrażliwa i urocza dziewczyna, szalona, zabawna, która tylko chce być kochana. Która stara się być ideałem, zadowalać każdego, a  przez to cierpi. 

- Przyjaźnimy się...

- I tylko tyle ? Nie widzisz co się dzieje, co do Ciebie czuje ? - odrzekł podniesionym głosem - Nie widzisz, że Twój chłopak Cię zdradza i wszyscy o tym wiedzą ? Naprawdę nie mogę się doczekać aż przejrzysz na oczy.

Wiedział, że to trudne, ale nie można żyć wiecznie w bajce własnych wyobrażeń. Rzeczywistość jest brutalna, ale trzeba się z nią zmierzyć.

- Po co mówisz mi to wszystko ? - spytała Dziewczyna.

- Naprawdę nie wiesz ? - uniósł brwi ku górze - Bo Cię kocham Lu. Kocham Cię i nie mogę patrzeć jak jesteś z nim. Jak on Cię całuje albo dotyka... - pokręcił głową  - A jak całkiem nie mogę znieść tego, że Cię rani. Nie mogę... A więc powiedz mi, że nic do mnie nie czujesz, to zapomnę i dam Ci spokój.

- Nie mogę... - powiedziała Lu podchodząc bliżej niego. Może nie chciała by ktoś to usłyszał, a może po prostu chciała być przy nim - Nie mogę bo to byłoby kłamstwo, a nie chcę Cię okłamywać.

- Lu... - westchnął i odgarnął kosmyk brązowych włosów z jej twarzy - Po cholernie z nim jesteś, skoro tylko Cię rani ? Wiem, że nie jestem bogatym królem szkoły, ale ja mogę dać Ci szczęście.

Jakie znaczenie miała popularność czy pieniądze, jeśli nie było się szczęśliwym.

- Chcę być z Tobą - wyznała cicho Dziewczyna - Ale musisz na mnie poczekać, żebym ogarnęła sprawę z Guzmanem.

- Zerwiesz z nim ?

- Od dawna go nie kocham, on mnie też nie. Do tego...  - przejechała kciukiem po jego dolnej wardze - Zakochałam się w kimś innym.

Samuel uśmiechnął się szeroko i nie zważając na fakt, że nadal są w szkole pocałował ją namiętnie. Zaskoczona dziewczyna chciała go odepchnąć - przecież każdy może ich zobaczyć, ale ostatecznie poddała się przyjemnemu uczuciu. Chciała tego, chciała jego. Co ja obchodzą inni, skoro to właśnie z nim jest szczęśliwa ? Może czas zacząć żyć po swojemu.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top