Klayley - Miłość przychodzi niespodziewanie cz.4

Od pamiętnej i cudownej wspólnie spędzonej nocy minął tydzień. Z pozoru za wiele się wtedy nie zmieniło, ale w środku zaszły duże zmiany. Hayley i Klaus zbliżyli się do siebie jeszcze bardziej. Żadne z nich nie wyznała jeszcze otwarcie swoich wszystkich uczuć, nie padły żadne obietnice ani zobowiązania. Ale jednak byli bliżej siebie. Całowali się, przytulali, posyłali sobie uśmieszki i spojrzenia.

-Dzień dobry - powiedziała rano Hayley wchodząc do kuchni, w której był już Klaus. Zrobiła sobie szybko kanapki i spojrzała na Klausa.

-Cześć - powiedział spoglądając na nią - Jak tam ? - zapytał.

- Bardzo dobrze powiedziała, a następnie zjadła kanapkę - A co u Ciebie ?

- W porządku - powiedział patrząc na nią. Nadal uważał że jest wyjątkowa Ale nie umiał określić tego co jest między nimi tego co czuje

-To świetnie - uśmiechnęła się.

Po chwili jednak jej dobry humor niespodziewanie prysł. Nie wiedzieć czemu nagle zrobiło jej się nie dobrze. Zostawiła niedokończone kanapki i czym prędzej pobiegła do łazienki. Zamknęła drzwi za sobą i zwymiotowała. Nie wiedziała co się dzieje, zaczęła się martwić.

Klaus był zdziwiony jej zachowaniem. Nie miał pojęcia co się stało. Poszedł za nią i stanął przed zamkniętymi drzwiami do łazienki.

-Coś nie tak ? -spytał.

Po chwili Dziewczyna otworzyła drzwi i wyszła z łazienki. Nadal czuła się źle.

-Chyba coś mi zaszkodziło - powiedziała.

Wydawało się jej jednak, że może być to spowodowane czymś innym.

-Już lepiej ? -spytał Klaus z troska.

-Teraz tak, ale muszę wyjść na zewnątrz. Świeże powietrze dobrze mi zrobi - powiedziała podenerwowana.

-No dobrze - powiedział.

Dziewczyna spojrzała na niego i uśmiechnęła się. Potem wyminęła go i wyszła z domu. Tak naprawę miała jakieś dziwne przeczucie. Nie chodziło tylko spacer czy świeże powietrze. To było tylko przy okazji. Głównym celem jej drogi był pobliski sklep. Szybkim krokiem weszła do środka, kupiła co miała kupić i wyszła. Nie zajęło jej to dużo czasu gdy kupiła tylko jedną rzecz i mogła wracać do domu. Gdy po kilku minutach wróciła do środka, starała się być cicho by nie zwrócić na siebie uwagi Klausa. Próbowała go unikać i od razu skierowała się do łazienki. Zamknęła za sobą drzwi i wyjęła z torebki to co kupiła .. czyli test ciążowy. Wiedziała, że to chyba mało możliwe, ale jednak .. Jakiś czas temu robili to, a teraz ona źle się czuję.. Jakaś szansa była.. Wolała się upewnić i dlatego postanowiła zrobić ten test. Zajęło jej to kilka pełnych napięcia minut. Wynik wywołał u niej zaszokowanie. Dopiero po kilku minutach to do niej dotarło. Jest w ciąży. A z kim ? Rzecz jasna, z nikim innym jak z Klasuem. Zaczęła się naprawdę obawiać co ma zrobić teraz. Jak on na to zareaguje ? Przecież nie będzie chciał tego dziecka. To wszystko było dla niej naprawdę za dużo. Zawsze była silna, odważna i niezależna, ale ostatnie dni to była mieszanka najlepszych i najgorszych wydarzeń jej życia.

Klaus cały czas myślał o Brunetce. Naprawdę zaczął się o nią martwić. Chciał już iść za nią gdy usłyszał jak wchodzi do domu, ale jednak zrezygnował z tego pomysłu. Postanowił się nie narzucać i poczekać aż sama przyjdzie . Ale mimo wszystko był zaniepokojony i gdy po pewnym czasie usłyszał cichy płacz Dziewczyny, nie czekał dużej. Poszedł za dźwiękiem aż doszedł pod drzwi łazienki.

- Co się dzieje ? -zapytał wiedząc, że go usłyszy - Czemu płaczesz ?

- Nic się nie dzieje - powiedziała Hayley. Próbowała przestać płakać, ale to nic nie dało.

- Jakoś ci nie wierze - stwierdził Pierwotny - Chcesz porozmawiać ?

- Ale obiecaj, że nie będziesz zły. Wtedy porozmawiamy - powiedziała Dziewczyna/ Bała się z nim rozmawiać o tym co się stało ..

- Dlaczego mam być zły? zapytał nic nie rozumiejąc - No dobrze. Nie będę zły.

Hayley schowała test do torebki po czym podeszła do drzwi i otworzyła je. Napotkała zdziwione spojrzenie Klausa, który nie rozumiał o co chodzi. Nie wiedział czemu płakała.

- O co chodzi ? -zapytał podchodząc bliżej niej.

- Jestem w ciąży - powiedziała i zacisnęła powieki. Łzy poleciały jej po policzku. Otworzyła oczy i czekała na reakcję Klausa.

Klaus patrzył w milczeniu na Hayley. Był zaszokowany. Nie wiedział co powiedzieć. Nie mógl uwierzyć w to, co właśnie usłyszał.

- Przecież to chyba nie możliwe - powiedział .

- Też tak myślałam, ale przecież jesteś w połowie wilkołakiem - odpowiedziała Dziewczyna patrząc na niego.

Klaus znowu zamilkł. Próbował zrozumieć to co się właśnie stało, co to znaczy. Nie mógł tego zrozumieć ani w to uwierzyć. Do tej pory sądził, że to nie możliwe. A teraz sam już nie miał pojęcia co myśleć, ani co zrobić.

- I jak ? Co ze mną zrobisz ? Zabijesz mnie ? spytała nie patrząc na niego. Było jej smutno, bo nie chciała tego. Tym wszystkich komplikacji.

- Oczywiście ze nie powiedział szybko Klaus - Nie skrzywdziłbym Cię

-Dzięki temu co powiedział, zrobiło jej się ciepło na sercu. Cieszyła się z jego odpowiedzi.

-To co zrobimy ? - zapytała.

-Nie mam pojęcia - powiedział szczerze - Nigdy nie sądziłem ze coś takiego się wydarzy, że to w ogóle jest możliwe

-Rozumiem - powiedziała - Czyli jak na razie dziecko ma się rozwijać ?

- Oczywiście - powiedział spoglądając na ni - Jednego możesz być pewna nie skrzywdziłbym Ciebie ... Ani dziecka

-Dziękuję Klaus - uśmiechnęła się - Możesz mnie przytulić ? Potrzebuję tego..

Mikalson spojrzał na nią, nieco zdziwiony ta prośbą. Nie był przyzwyczajony do czegoś takiego, do uczuć i ich okazywania. Ale po chwili przytulił ją do siebie. Brunetka z ulgą wtuliła się w niego. W jego ramionach czuła się bezpiecznie. Właśnie tego potrzebowała. Chciała aby ta chwila trwała jak najdłużej.

- A co Ty byś chciała zrobić w tej sytuacji? - zapytał po chwili Pierwotny.

Sam nie wiedział co robić. Nie nadawał się na ojca. Ale chciał poznać jej zdanie na ten temat. Mimo, że było to trudne, prędzej czy później trzeba coś zdecydować.

- Ja chciałabym wychować to dziecko. Zrozumiem jeśli ty nie będziesz tego chciał - odpowiedziała Dziewczyna.

- Nie sądzę bym nadawał się na ojca - powiedział Klaus - Ale dziecko potrzebuje rodziny takiej prawdziwej.. - stwierdził i dodała w myślących : nie takiej jaką ja miałem.

-Wydaje mi się, że będziesz dobrym ojcem. Jesteś opiekuńczy i dobry wobec mnie, więc dla dziecka będziesz taki sam. Ale oczywiście do niczego Cię nie zmuszam. Chociaż mam wielką nadzieję, że będziesz chciał towarzyszyć mi w wychowaniu naszego dziecka - powiedziała Hayley i złapała go za rękę.

Klaus poważnie zastanawiał się nad jej słowami. Chyba nigdy nie słyszał by ktoś nazwał go opiekuńczym czy dobrym. Był uważany za przeciwieństwo tych słów. Spojrzał na nią. Musiał to przyznać była wyjątkowa.. Jej pojawienie się zmieniło wiele w jego życiu. Czuł coś do niej choć nie powiedział jej tego jeszcze. Nie byłby w stanie jej zabić, zranić czy zostawiać samej. Musiał jej pomóc. Tylko czy on, najgorsza osoba na świecie nadaje się na ojca, zasługuje na dziecko, na Hayley, na miłość? Co do tego miał wątpliwości.

-Tak pomogę Ci w wychowaniu dziecka - powiedział po długiej chwili milczenia.

Hayley pod wpływem szczęścia przysunęła się do niego i pocałowała go. Nie mogła wyrazić tego w inny sposób. Pocałunek był krótki. Chciała tylko podziękować, nic więcej.

-Chyba przy okazji powinien ci coś powiedzieć -zaczął Mikaelson.

-Słucham - powiedziała lekko zawstydzona po pocałunku.

- Wiesz. Długo się zastanawiałem na tym. Bo jak wiesz, nie znam się na uczuciach. Od dawna jakbym ich nie miał - przerwał na chwilę by spojrzeć na nią uważnie - Ale wiem, że coś czuje do Ciebie i chyba wiem co to jest..

- Co to ? spytała od razu.

Cieszyła się z jego słów, z tego, że w końcu zaczął jej mówić o tym co czuje.

- Chyba się kocham Hayley Marshall - powiedział z trudem Klaus.

Dziewczyna była w szoku. Nie mogła uwierzyć, że Klaus odwzajemnia jej uczucia. Od dłuższego czasu chciała mu to powiedzieć lecz myślała, że on tego nie odwzajemni. Kochała go. Bardzo mocno. Odkąd go poznała wszystko w jej życiu było lepsze.

- Ja Ciebie też kocham Klausie Mikaelsonie - powiedziała patrząc mu w oczy.

Pierwotny uśmiechnął się lekko do niej. Cieszył się ze jego uczucie jest odwzajemnione., że się nie wygłupił. Po chwili przytulił ją mocno.

- Rozumiem, że jesteśmy parą ? Czy to jeszcze za wcześnie ? - spytała chcąc mieć jasność.

-Jeśli chcesz to tak - powiedział.

Jak zawsze czuł się dość dziwnie rozmawiając o uczuciach. Miał nadzieję, że tym razem nie zawiedzie się na tym co czuje.

-Cieszę się - podeszła do niego i przytuliła go.

Klaus przytulił ją do siebie i pogłaskał ją po włosach. Naprawdę mu na niej zależało. W tej chwili oboje czuli się szczęśliwi.


Klaus siedział w salonie na kanapie. Ciągle myślał o tym co się stało. O tym, że Hayley jest w ciąży. O tym, że on będzie ojcem. To było niesamowite, niemożliwe, niewiarygodne. Nie mógł w to uwierzyć. Po raz pierwszy od dawna obawiał się czy da sobie radę w tej nowej sytuacji. Zależało mu bardzo na dziewczynie. Tak bardzo jak na nikim mu od bardzo dawna już nie zależało. A być może jeszcze nikt nigdy, mimo stek lat, nie był dla nie aż tak ważny jak Hayley.

Hayley siedziała w swoim pokoju. Spędzała czas na tym samym co Klaus, czyli na myśleniu. Na szczęściu pomieszanym z obawami. Była szczęśliwa, że układa jej się z Klausem. Obawy budziła przyszłość. Nagle Usłyszała otwieranie się drzwi wejściowych, więc zeszła na dół.

Rebekah wraz z Elijah jak gdyby nigdy nic weszli do domu i od razu skierowała się do salonu. Ta dwójka jeszcze nie miała pojęcia co się wydarzyło w życiu ich brata.

Elijah i Rebekah spojrzeli na Klausa po czym rozsiedli się wygodnie w salonie. W tym samym momencie do pomieszczenia weszła Hayley. Pierwotny widząc ją uśmiechnął się lekko.

-Chodź Hayley - powiedział biorąc ją za rękę, po czym spojrzał na Elijah i Rebekah - Chcemy Wam coś powiedzieć...

Rebekah uniosła jedną brew do góry spoglądając na Klausa a potem na Elijah. Oboje byli ciekawi i zaintrygowani o co może chodzić.

Hayley uśmiechnęła się do Klausa i usiadła obok niego. Nie spodziewała się, że Klaus już będzie chciał powiadomić rodzeństwo o dziecku. Ucieszyło ją to, że nie zamierza tego ukrywać, że może chcę się tym pochwalić, bo to jest dla niego ważne.

Klaus spojrzał na Hayley. Nie powiedziałby o tym gdyby ona nie chciała. Sądził jednak, że powinni o tym powiedzieć. Bądź co bądź to była jego rodzina a ta sprawa była jakby rodzinna i nadzwyczajna. Do tego sam był bardzo ciekaw tego, jak jego rodzeństwo zareaguje na to co im zamierza wyznać.

-No już, mów o co chodzi - ponagliła go zniecierpliwiona Rebekah.

-Mamy dla was niespodziewaną informacje - zaczął Klaus spoglądając na Elijah i Rebekah - Bardzo ważną informację .. Dotyczącą nas wszystkich, ale przede wszystkim mnie.. mnie i Hayley - specjalnie tak wydłużał zanim przeszedł do konkretów - Hayley jest w ciąży..

Hayley zaczęło bić mocniej serce. Była bardzo szczęśliwa, że mogli podzielić się tą wiadomością. Miło było słyszeć jak Klaus o tym mówi.

Rebekah spojrzała na niego zaszokowana, zazdrosna i ciesząca się jego szczęściem na raz. Nie mogła w to uwierzyć. Nie sądziła, że to możliwe. Nie wiedziała też, że ta dziewczyna aż tyle znaczy dla Klausa. Normalnie pewnie by się pozbył jej razem z dzieckiem, a tu .. wyglądał na szczęśliwego. Ukłucie zazdrości spowodowało to, że Blondynka już od setek lat marzyła o rodzinie. Nawet o ludzkim życiu. Chciała mieć dziecko i rodzinę. Ale oczywiście, też cieszyła się z jego powodu. Różnie bywało między nimi, ale jednak byli rodziną. Zawsze i na zawsze.

- Mówisz poważnie ? - zapytała dla pewności.

Elijah tak samo jak jego siostra był był szoku. Nie wiedział jak to możliwe. Tak samo jak nie mógł zrozumieć, jak to możliwe, że Klaus tak się zmienił ..

- Ale jak to możliwe ? -spytał.

Klaus uśmiechnął się lekko pod nosem. Spodziewał się dokładnie takiej reakcji z ich strony.

- Jak widzisz bracie to jednak możliwe - odpowiedział.

- Jestem na prawdę zdziwiony, ale gratuluję - powiedział Elijah patrząc na niego.

-Tak to niesamowite - powiedziała Rebekah - Ale gratuluje - dodała i uśmiechnęła się do Klausa, a potem przeniosła wzrok na Hayley - Witamy w rodzinie ..

- Dziękujemy - powiedziała Hayley uśmiechając się delikatnie.


Kilka dni później Klaus siedział na łóżku w swoim pokoju. Wiele się ostatnio wydarzyło i zmieniło. Nigdy nie sądził, że to si,e stanie. Ale teraz to była prawda. Będzie ojcem .. Ciągle o tym myślał. O tym i o Hayley. O tym co do niej czuje, o tym co już przeszli i co jeszcze za pewne jest przed nimi. O ich przyszłości.

Hayley także była w swoim pokoju. Z każdym dniem czuła coraz więcej. Głownie były to uczucia do Klausa , ale i też obawy dotyczące ciąży. Dziewczyna nie mogła już dłużej dusić w sobie uczuć. Kochała Klausa i nie wyobrażała sobie życia bez niego. Postanowiła to wszystko z nim wyjaśnić. Do tego, przy nim zawsze czuła się lepiej, spokojniej i bezpieczniej. Wyszła z pokoju i skierowała się do jego sypialni. Stała przed nią kilka sekund. Wahała się. Lecz ostatecznie zapukała i nie czekając na pozwolenie weszła do środka.

- Hej - powiedziała

-Cześć - powiedział Klaus spoglądając na nią - Wszystko w porządku ? -spytał.

Dotychczas troska o kogoś była dla niego uczuciem obcym, zapomnianym. Prze to nieco dziwnie się z tym czuł, z tym, że teraz i powinien okazywać troskę i czasem sam z siebie się martwi o dziewczynę. Przede wszystkim wiedział, że teraz ma dwie osoby o ktore musi się troszczyć i chyba tego chce.

- Chyba tak - powiedziała. - Muszę Ci coś powiedzieć .. To bardzo ważne.

Brunetka mimo wszystko była bardzo się denerwowana. Może to ciąża tak na nią działała .. Ciążowe humorki w połączeniu z temperamentem wilkołaka za pewne mogłyby być ciekawe i męczące.

Klaus od razu potrafił wyczuć,że dziewczyna jest zdenerwowana. Nie wiedział jednak co może być tego przyczyną.

-Dobrze - spojrzał na nią - Mów, o co chodzi.

- Klaus... - zaczęła i niemal czuła jak jej serce bije jak oszalałe - Kocham Cię. Tak naprawdę. - zrobiła przerwę w wypowiedzi, aby przełknąć ślinę i spojrzeć na niego z uwagę - Wiem, że to głupie. Przecież słyszałeś to od wielu kobiet. Zrozumiem jeśli nieodwzajemniasz tych uczuć i nie będziesz chciał mnie znać. - Po tych słowach dotknęła swój lekko odstający brzuch - Jesteś ojcem mojego dziecka i nawet nie wiesz jak bardzo się z tego cieszę ..

Spojrzała na niego nieco smutno, czekając na jego odpowiedź. Teraz naprawdę bardzo potrzebowała go. Jego wsparcia. A przede wszystkim pewności. Pewności, że on jej nie zostawi, że to co do niej czuje to nie jest chwilowa zabawa czy zauroczenie.

Klaus spojrzał na nią uważnie. Dopiero po dłużej chwili przerwał milczenie.

-Nie masz się czym przejmować. Nic takiego się nie stanie. Chcę Cię znać ... A dziecko, to na pewno coś zaskakującego, ale być może dobrze ze tak wyszło. - przerwał na chwilę. Doceniał to co powiedziała, to było też dla niego ważne. Uczucia były dla niego trudne. Prawie nie znał prawdziwej miłości. Teraz jednak sądził,że to jest właśnie to co czuje .. - Czuje to samo .. kocham Cię .. Tak jak już od bardzo dawna nikogo nie kochałem ..

W tej chwili Hayley była najszczęśliwszą osobą na świecie. Kochała go, bardzo mocno. A świadomość, że on czuje to samo była dla niej taka ważna. W końcu czuła, że znalazła coś czego od dawna szukała. Podeszła do niego i złożyła na jego ustach delikatny pocałunek.

Klaus uśmiechnął się lekko i równie delikatnie oddał pocałunek, po czym spojrzał na nią z uśmiechem. Obojgu w tym samym czasie przeszła przez myśl, ta sama myśl - "cieszę się, że Cię mam " .



Klaus był w swoim pokoju przygotowując się do spotkania z Hayley. Parę dni temu zaprosił ją na taką jakby oficjalną randkę, no bo przecież byli parą .. Chciał by to było coś wyjątkowego dla niej, dla nich obojga. Musiał przyznać, że dawno nie umawiał się z kimś tak na poważnie i był nieco zdenerwowany.

Hayley przygotowywała się do swojej pierwszej randki. Nie wiedziała co robi się na takich randkach i jak trzeba się zachowywać. Pomyślała, że najlepiej być sobą. Przecież to Klaus, bliska jej osoba. Założyła czerwoną sukienkę na ramiączka, która sięgała jej do kolan. Rozczesała swoje falowane, brązowe włosy i założyła czarne baleriny. Chciała wyglądać lepiej, ale ciąża jej na to nie pozwalała. Gdy była już gotowa, poszła do salonu.

Po kilku minutach Klaus wyszedł ze swojego pokoju i zszedł na dół. Było to dla niego nowe uczucie, ale zależało mu na dziewczynie, chciał dla niej i dla dziecka tego co najlepsze. Ale nie był pewny czy on jest dla nich najlepszy. Raczej był przeciwieństwem dobrego ojca czy partnera.. Po chwili skierował się do salonu, gdzie zauważył dziewczynę. Spojrzał na nią .

- Pięknie wyglądasz - podszedł do niej - Gotowa ?

- Dziękuję - powiedziała przyglądając się mu. - Gotowa.

Jej zdaniem on również wyglądał zjawiskowo. Był bardzo przystojny.

- Więc chodźmy - powiedział i spojrzał na nią po czym wziął ją za rękę.

Otworzył przed nią drzwi i wyszli z domu.

- Gdzie mnie zabierasz ? - spytała. Była bardzo ciekawa miejsca ich randki.

- Wybrałem jedną z najlepszych restauracji w mieście - uśmiechnął się pod nosem.

Uśmiechnęła się na jego słowa. Jak mogła się nie domyślić. Klaus robił na niej duże wrażenie. Zawsze wybierał to co najlepsze. Ścisnęła mocniej jego dłoń. Uwielbiała jego bliskość. To jak ją kochał...

Szli ze splecionymi dłońmi. Oboje co raz na siebie spoglądali z uśmiechem na ustach, a po chwili Hayley przysunęła się do niego i wtuliła się w niego. Będąc tak blisko niego czuła bicie jego serca. Na ten gest Pierwotny, rzecz jasna uśmiechnął się. Lubił to, lubił gdy była blisko niego. Uwielbił czuć jej obecność, to jak go przytulała. W takich chwilach bez względu na wszystko po prostu czuł się dobrze. Kto by pomyślał, że będzie tak szczęśliwy ..

Po kilkunastu minutach drogi doszli do restauracji. Klaus ponownie otworzył przed nią drzwi i weszli do środka. Brunetka była pod wrażeniem. Wiedziała, że Mikaelson na pewno się postara i wybierze odpowiednie miejsce, ale nie spodziewała się, że będzie tu tak pięknie.

Klaus spojrzał na nią po czym zaprowadził ją do jednego ze stolików. Usiedli a ona znowu zaczęłam się rozglądać po restauracji.

-Zaskoczyłeś mnie - spojrzała na niego po chwili - Bardzo mi się tu podoba - uśmiechnęła się do niego.

- To dobrze - powiedział i uśmiechnęła się do niej .

Gdy przyszedł kelner zamówili dania. Cała kolacja minęła im w pozytywnym, miłym nastroju. Jedzenie było pyszne, rozmawiali o wszystkim i o niczym, i co najważniejsze byli razem. Mogli trzymać się za ręce, widzieć swój uśmiech i patrzeć w swoje oczy. Mogli być szczęśliwi.



Powoli wszystko zaczęło się układać. Dzień po dniu, tydzień po tygodniu i miesiąc po miesiącu Hayley i Klaus byli coraz bardziej ważni dla siebie, byli coraz bardziej pewni swoich uczuć i stopniowo jeszcze bardziej zbliżali się do siebie.

Razem, wspólnie odkryli nowy świat - ich świat. Nie było to łatwe, zwłaszcza, że dla Hayley była to pierwsza miłość, a Klaus od setek lat udawał iż nie ma uczuć, ale zaufali sobie. Z czasem mogli na siebie polegać w każdej sprawie, rozmawiać o wszystkim. Mogli być ze sobą szczerzy i poruszać wszystkie tematy. Na przykład sprawy związane z przeszłością. Tutaj Klaus miał zdecydowanie więcej do powiedzenia i było mu trudniej, ale od obojgu wymagało to uczuć. On musiał jej zaufać by być przy niej sobą i być szczerym, a ona musiała zaakceptować i zrozumieć jeszcze przeszłość.

Poza tym co było, pozostawała również sprawa tego co dopiero będzie. Narodziny dziecka zbliżały się coraz większymi krokami. Hayley udało się zaprzyjaźnić z Rebekah i we dwie wiele czasu spędzały razem. Chodził na zakupy, Blondynka udzielała jej porad i opowiadała o swoich związkach jak i o całej pierwotnej rodzinie .

I Rebekah i Elijah byli tym wszystkim zdziwieni ale z ulgą zaakceptowali uczucia Klausa. Po tych wszystkich latach, cieszyli się, że jednak nadal ma on w sobie uczucia i potrafi jeszcze kochać. Przede wszystkim doceniali, że mimo swojego niełatwego charakteru naprawdę stara się dla Hayley, że przy niej po prostu chce być lepszy tak naturalnie.

Klaus musiał zburzyć cały swój ogromny mur i wpuścić do swojego świata Hayley. Na szczęście z jej pomocą udało to się i teraz okazywanie uczuć, choć nadal nie jakoś specjalnie wylewane, było łatwiejsze. Umiał naturalnie powiedzieć do niej "kochanie" , "skarbie " czy " kocham cię ". Stali się dla siebie całym światem. Ona jego ostatnią miłością, a on zarazem jej pierwszą, jak i ostatnią.

Stwierdzili, że będą rodziną. Może nie normalną i idealną, ale na pewno lepszą od tych które oboje mieli. W końcu przecież mieszkali razem już na stałe, mieli dziecko i co najważniejsze .. kochali się.

Co do dziecka. Okazało się, że to będzie dziewczyna. "Najmniejszy wilczek " oraz "księżniczka " jak mówił o niej Klaus. I to właśnie on ostatecznie wybrał imię dla swojej córeczki. Hope . Nadzieja na lepsze życie, na wieczną miłość, na szczęśliwą rodzinę. Nadzieja. To ta mała istotka przecież między innymi napełniła ich życia nadzieją.

A gdy już się urodziła, byli we trójkę. Mały Wilczek, Królowa Hayley Marshall, najmniejszy wilczek, księżniczka Hope Mikaelson oraz - jak go dla zabawy nazywała Hayley - Duża Zła Hybryda, król Klaus Mikaelson. - Idealna, królewska rodzina. Choć jak zauważyła kiedyś Rebekah, jedna rzecz tu nie pasowała, nazwisko Hayley. I tak po wielu namowach, rozmowach, drobnych

kłótniach i obawach, Hayley Marshall stała się Hayley Mikaelson ..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top