Klayley - Miłość przychodzi niespodziewanie cz.3
Hayley z samego rana postanowiła sama przejść się na spacer. Potrzebowała chwili tylko dla siebie. Cieszy by wszystko przemyśleć i poukładać sobie w głowie. Bez żadnego celu kierowała się w stronę lasu.. Tam zauważyła Alfę wilkołaków, którego poznała wczoraj..
Mężczyzna także ją zauważył i od razu do niej podszedł. Do tej pory zdążył się już wypytać swojej babci i tą tajemniczą dziewczynę i wiedział skąd wydawało mu się, że zna jej nazwisko
-Cześć - przywitał się stając na przeciwko niej.
-Cześć .. -odpowiedziała.
- Wybacz wczoraj chyba się nie przedstawiłem jestem Jackson Kenner - powiedział i uśmiechnął się do niej - .. Słyszałem od babci o Twoich rodzicach. Przykro mi.
- Tak. Niestety - powiedziała - No tak, Twoja babcia jest trochę...hmmm..ostra
Tak wiem - pokiwał głową - Przywiązuje dużą wagę do tradycji wilkołaków no i ten..nie znosi wampirów, takich jak twój znajomy..
- Rozumiem -powiedziała.
-A co do tradycji wilkołaków - zaczął niepewne - Chciałem ci coś powiedzieć. Wczoraj jak się przedstawiłaś wydawało mi się że skądś znam to nazwisko i już pamiętam..
-Tak ? Skąd je znasz - spytała .
- Moi rodzice znali Twoich. I moi i twoi byli alfami. Także według tradycji wilkołaków zaplanowali że kiedyś w przyszłości ty i ja.. weźmiemy ślub, ceremonię wilkołaków połączenia dwóch alf która wzmacnia całą watahę.. - spojrzał na nią czekając na jej reakcję.
- Oo.. Nie wiedziałam nic o tym ..
- Wiem. Ja od dziecka o tym słyszałem od rodziców i od babci,ale Ty wychowywałaś się gdzieś indziej..
- Ale nie musimy się pobierać...prawda ? -spytała.
- Chyba nie.. Ale wiesz to wiele znaczy dla wilkołaków, mogłoby umocnić watahę, a Ty byłabyś częścią naszej rodziny
Nie znał jej, ale to mu nie przeszkadzało ponieważ dorastał słysząc o niej. Od zawsze wiedział, że istnieje taka tradycja i był wychowany w taki sposób, że wataha była dla niego najważniejsza.
- No nie wiem .. Chciałam stworzyć rodzinę i być w stadzie, ale nie tak. Kocham kogoś innego. A stado nie jest moje. .. -powiedziała.
Możesz to przemyśleć ? zasugerował z zamieram przekonania jej do tego.
- Przemyśleć mogę, ale moja odpowiedź będzie brzmiała nie - odpowiedziała z przekonaniem.
Jackson posmutniał ale nie poddawał się, sądził że to dlatego że ta wiadomość była dla niej zaskoczeniem i dlatego że mało się znają.
- Chciałbym żebyś jednak zmieniła swoją odpowiedź - uśmiechnął się lekko i przysunął bliżej niej.
-Nie zmienię jej Jackson - powiedziała chłodno.
Wilkołak zignorował jej słowa i pocałował ją . Tak długo czekał na tą chwilę. Nie miało dla niego znaczenia że się nie znają. Chciał spełnienia tradycji wilkołaków. Chciał razem z nią wziąć ślub i rządzić watahą wilkołaków.
W tym samym czasie Klaus spacerował po mieście. Przechodził właśnie obok lasu i z daleka zauważył Hayley więc podszedł bliżej, lecz wtedy zauważył że dziewczyna całuje się z Jacksonem. Zatrzymał się na chwilę patrząc. na nich. Był zazdrosny i zły. Wiedział że nie ma ku temu powodów. Nie byli razem, całowali się raptem dwa razy, ale mimo wszystko przez te kilka dni dziewczyna stała się dla niego kimś ważnym.. Jednak i tak nie był w stanie na to patrzeć. Wywoływało to w nim dziwne uczucia. Czym prędzej odszedł w inną stronę.
-Co Ty wyprawiasz ? ! -Brunetka odsunęła się od niego - Nie miałeś prawa mnie całować. Nie obchodzi mnie Twoja wataha. Ja nie mam swojej więc nie ma powodu brać ślubu. Masz się do mnie nie zbliżać.
Po tych słowach zdenerwowana Dziewczyna odwróciła się i szybko odeszła. Jackson został sam patrząc wciąż za nią. Nie spodziewał się tak gwałtownej reakcji Hayley, ale i tak miał jeszcze naiwną nadzieję, iż zmieni ona zdanie.
Hayley wściekła weszła do domu, a kilka minut po niej do domu przyszedł także Klaus. Pierwotny po drodze zatrzymał się na krwawy "posiłek " czyli coś normalnego gdy był zły. Wchodząc do środka od razu zauważył Dziewczynę i przez chwilę zawahał się czy by może z nią nie pogadać, ale jednak minął ją i skierował się na górę.
-Cześć Klaus - powiedziała Hayley gdy go zobaczyła.
- Cześć - powiedział obojętnie i poszedł na górę do swojego pokoju.
Hayley trochę zdziwiła się jego zachowaniem. Wiedziała jaki jest, ale dla niej zwykle był miły. Poza tym miała jakieś przeczucie, że coś się stało. Postanowiła iść i z nim porozmawiać. Dlatego weszła na górę i jako, że jeszcze nie wiedziała, który pokój należy do niego była zmuszona otwierać wszystkie drzwi po kolei. Mogła się spodziewać, że z jej szczęściem będą to właśnie ostatnie do których zajrzy. I rzeczywiście, został jej do sprawdzenia tylko jeden pokój, ten koło jej sypialni. Stwierdziła,że to musi być tutaj więc zapukała.
-Mogę wejść ? -spytała.
- Tak - odpowiedział po chwili .
Brunetka weszła do do pokoju i od razu w oczy rzuciły jej się przepiękne obrazy na ścianach. W ogóle cały jego pokój był zachwycający.
- Co się stało ? -spytała siadając obok niego na wielkim łóżku.
Nie uzyskała jednak odpowiedzi, a jedynie niepewne spojrzenie. Przecież Mikaelson nie mógł przyznać, że jest zazdrosny..
-Śmiało, mów - posłała mu lekki uśmiech chcąc go zachęcić do rozmowy.
-Nic się nie stało - odpowiedział obojętnie, wybierając kłamstwo zamiast prawdy - A jak Twój spacer ? -zagadnął i nie mógł się powstrzymać od kąśliwej uwagi - Chyba się udał z tego co widziałem..
- Widziałeś to ?- spytała zaszokowana.
Nie wiedziała co ma mu teraz odpowiedzieć, ale jedno było pewne - nie chciała tego pocałunki i już na pewno nie chciała by Klaus go widział.
- Przechodziłem obok - wyjaśnił Pierwotny - Teraz jesteście razem, czy co? Bo nie wiem czy mam Ci gratulować nowego związku.
Jak zawsze jako broń przed uczuciami czy zazdrością przybrał atak. Starał się brzmieć obojętnie, a przy tym był nieco niemiły. To była jego typowa strategia. Ranił innych nim oni zdążyli zranić jego i odgradzał się od wszystkich ogromnym murem.
- Słucham ?! - wstała patrząc na niego zdziwiona i nie zadowolona *-Nie jestem z nim i nigdy nie będę . Najwidoczniej nie było Cię tam tak długo jak powinno, więc się nie wypowiadaj o czymś, o czym nie masz pojęcia - podniosła głos .
-Spokojnie -mruknął zaskoczony jej reakcją. Była chyba jedną z nielicznych osób, które się go nie bały, a nawet odważyła się na niego krzyczeć .. - Czym się tam przejmujesz ?
- Jackson mnie pocałował. Nasi rodzice się znali i postanowili że ja i Jackson weźmiemy ślub. On chciał abym się zgodziła. Powiedziałam NIE. On mnie wtedy pocałował, a ja się odsunęłam i poszłam. - wyjaśniła - I Tyle. Proszę, uwierz mi
- Niech będzie - westchnął po dłuższej chwili milczenia - Wierzę ci - oznajmił, po czym dodał - Ale czemu się nie zgodziłaś ?
- Bo.... - zastanowiła się chwilę, nie chcąc powiedzieć mu prawdy - Bo go nie znam.
-Okej.
-Skoro to wyjaśniliśmy to ja już pójdę - wstała. - Do zobaczenia
- Do zobaczenia - odpowiedział po chwili - A i cieszę się że pocałunek ze mną bardziej ci się podobał - droczył się z nią jednocześnie chcąc sprawdzić jej reakcję i mając nadzieję, że dokładnie tak było.
- To prawda. Pocałunek z Tobą mi się podobał - Hayley spojrzała na niego i wyszła.
-Nawet nie wiesz jak bardzo - powiedziała cicho do siebie gdy już była w swoim pokoju.
Od samego rana Hayley myślała o Klausie, a konkretnie o wczorajszej kłótni z nim. Nawet jedząc śniadanie w kuchni nie mogła ani na sekundę przestać o nim myśleć. Nie chciała już nigdy się z nim kłócić. Z zamyślenia wyrwał ją dopiero on. Mikaleosn zszedł na dół, nie zauważając jeszcze Dziewczyny.
-Dzień dobry Klaus - przywitała się i spojrzała na niego.
- Cześć odpowiedział i tez na nią spojrzał.
-Chciałbyś się wybrać ze mną na spacer ? spytał.
W tym samym monecie skończyła jeść. Szybko sprzątnęła po sobie i podeszła do niego. Miała nadzieję, że się zgodzi . Chciała jakoś odnowić ich relacje sprzed wczorajszej kłótni.
-Pewnie, czemu nie - zgodził się.
-To świetnie - ucieszyła się.
Po chwili oboje wyszli z domu. Jednak mimo dobrych chęci Wilczycy panowała między nimi dziwna cisza. Nikt nie wiedział co powiedzieć. Dla Pierwotnego to wszystko było bardzo dziwne. Tak długo nie dopuszczał do siebie uczuć, że teraz nie był w stanie ich zrozumieć. Wszystko co wiedział, nie łączyło się w sensowną całość. Znali się tylko kilka dni .. Ale mimo to on był zazdrosny gdy zobaczył jak całuje się z innym .. Nie byłbym zazdrosny o byle kogo ..
Hayley czuła się podobnie, ale najbardziej przeszkadzało jej to wrażenie, że po wczorajszej kłótni pojawiła się między nimi jakaś dziwna bariera.
-Lepiej się już czujesz ? -zapytał w końcu Klaus, chcąc przetrwać ciszę - Wiesz po tej sprawie z rodzicami..
-Tak. Już lepiej. Pomogłeś mi. - uśmiechnęła się sama do siebie.
Ostatnio to właśnie Pierwotny był dla niej najlepszym i największym powodem do uśmiechania się.
- To dobrze - stwierdził Klaus - Rodzina to niełatwa sprawa .. coś o tym wiem..
- Macie dużo czasu na naprawienie swoich relacji - powiedziała Dziewczyna i złapałam go za rękę.
- Na naprawienie lub pogorszenie -mruknął w odpowiedzi.
Hayley zdała sobie sprawę, że mogła się wygłupić biorąc go za rękę. Jednak Klausowi, wcale to nie przeszkadzało. Wręcz przeciwnie. Spodobał mu się ten gest. I nie tylko to .. Ona cała mu się podobała.. Wciąż była dla niego wyjątkową.. i piękną zagadką..
Przez kilka minut szli w ciszy ale nadal trzymając się za ręce. To było przyjemne dla nich obojga. Klaus co chwila na nią spoglądał, próbując w jakiś sposób rozszyfrować co tak naprawdę ona dla niego znaczy. Tymczasem Hayley wtuliła się w ramie, szczęśliwa, że może być blisko niego.
Niestety jej szczęście nie potrwało długo, gdyż już po chwili zauważyła przed sobą Jacksona.
-Witam zakochaną parę - powiedział Jackson podchodząc do nich - To dlatego nie chcesz za mnie wyjść ? -spytał zwracając się do Hayley.
-To nie Twoja sprawa. Czego tu chcesz ? -spytał Klaus posyłając mu złe spojrzenie. Wystarczyło mu to,że wbrew jej zgody pocałował Hayley - to był wystarczający powód by żywić do niego niechęć. Ale jednocześnie, obok tych negatywnych uczuć pojawiło się u niego zmieszanie. Spowodował to fakt, iż Wilkołak nazwał ich zakochaną parą.
- Wiem, że to ty namówiłeś Hayley aby się nie zgodziła. - Jackson tym razem spojrzał na Mikaelsona -Szantażujesz ją co nie ?
-Nic z tych rzeczy. - warknął w odpowiedzi Pierwotny - W przeciwieństwie do Ciebie do niczego jej nie zmuszam. Ja tylko jej pomagałem.
- Że niby ja ją zmuszam ? Pewnie chodzi ci o pocałunek ? Było świetnie. Hayley się podobało - nie ustępował Wilkołak.
- Powiedziała mi co innego i bardziej wierzę jej niż tobie - odpowiedział Klaus mierząc się z nim wzrokiem.
Hayley jedynie mocniej ścisnęła rękę Klausa. Nie chciała się mieszać. To wszystko było niedorzeczne.
- Jeszcze mnie popamiętasz - zagroził Jackson i odszedł.
Klausowi rzecz jasna to się nie spodobało. Nie zamierzał pozwalać by ktoś mu groził. Możliwe, że gdyby nie obecność Hayley juz dawno wdałby się w bójkę lub nawet coś więcej. Po chwili opanował swój gniew i spojrzał na Dziewczynę, która wtuliła się w niego.
-Cieszę się, że mi uwierzyłeś i nie dałeś się wrobić - powiedziała.
-Wierzę ci -zapewnił.
- Wracajmy już. Chce być w domu - powiedziała tylko Brunetka.
-Dobrze - zgodził się.
Zawrócili i poszli do domu. Ponownie w ciszy. Oboje rozmyślali o tym zajściu. Gdy już byli na miejscu, Hayley od razu skierowała się do swojego pokoju, ale tym razem Klaus bez namysłu poszedł za nią.
- Wszystko dobrze? - zapytał - Ten wilkołak jest chyba dość natarczywy..
- Tak. Ale nim się nie przejmuje - odpowiedziała.
- A czymś innym się przejmujesz ? zapytał patrząc na nią.
- Tobą -odpowiedziała wprost.
- Mną ? - zapytał lekko zaskoczony.
- Tak, Tobą - potwierdziła Hayley - Coś do Ciebie czuję , ale nie wiem co..
-No to witam w klubie mam tak samo - zaśmiał się niezręcznie.
Spojrzeli na siebie nieco zaskoczeni i niepewni. Czuli teraz dokładnie to samo.. Tego samego chcieli i o to samo się martwili .. Po chwili Wilczyca zrobiła pierwszy krok i patrząc w piękne oczy Mikaelsona zbliżyła się do niego i pocałowała go. Mile zaskoczony Pierwotny odwzajemnił pocałunek. Przysunął się bliżej niej i z początku delikatny pocałunek, zmienił się w bardziej namiętny.
Po upojnej, wspólnie spędzonej nocy Hayley obudziła się w świetnym humorze. Tuż obok niej w łóżku leżał Klaus, który nie spał już od kilku minut. Dziewczyna odwróciła się twarzą w jego stronę, uśmiechając się przy tym.
-Dzień dobry Mały Wilczku - powiedział Mikaelson gdy zauważył, że Dziewczyna także już nie śpi.
-Witaj Klaus - przywitała się - Czy my.. ? -spytała tak dla pewności czy może jednak to nie był sen.
Pierwotny pokiwał twierdząco głową patrząc na nią uważnie. Chyba czuł coś do niej. Chyba na pewno czuł coś do niej. Coś bardzo silnego. Coś co wywoływało w nim uczucia, o których istnieniu zapomniał. Ostatnia noc była dla niego niezwykła. Może jedna z najlepszych. Był szczęśliwy. Ale nie wiedział czy ona też coś czuje do niego. Nie był też pewny czy to by się udało..
Brunetka nie mogła uwierzyć, że to się wydarzyło naprawdę. To wszystko było jak piękny sen. Była bardzo szczęśliwa z powodu ostatniej nocy. To było dla niej jednym z dowodów, że może jednak coś do niego czuję. Coś bardzo wyjątkowego.
-Jak się spało ? - zapytała po chwili, chichocząc lekko pod nosem.
- Wyjątkowego dobrze - odpowiedział uśmiechając się.
- Wiem, że mogę Cię znów męczyć - zaczęła- ale czy to coś znaczyło, czy to była po prostu jednorazowa akcja ? spytała nie spuszczając z niego wzroku ani na moment.
Mimo ogromnego szczęścia, teraz bardzo się denerwowała. Nie wiedziała co chce usłyszeć. Ale coś chciała na pewno. Miała dość niewiedzy w swoim życiu i zakładała, że byłoby jej łatwiej gdyby wiedziała na czym stoi. Lecz naprawdę bała się jego odpowiedzi.
Klaus z początku nie wiedział co jej odpowiedzieć. Sam nie był pewny. Czuł coś do niej. Ale już od dawna nie był w związku więc nie wiedział czy się do tego nadaje. Na pewni nie chciał jej zranić..
- Na pewno nie traktuję Cię jak jednorazowa akcję. Nie chciałabym Cię zranić - zaczął patrząc w jej piękne oczy - A co to znaczy .. Sam nie jestem pewien..
Ucieszyła się, że nie była dla niego jednorazową akcją. Ale jednocześnie zdała sobie sprawę, że on tak samo nie wie co czuję. Chyba był w takiej samej sytuacji uczuciowej jak ona sama. Z tą różnicą, że dla niego - przynajmniej z tego co wiedziała -uczucia były przeszłością. Nie znał od dawna miłości. Za to ona w ogóle nie znała miłości.
-Cieszę się,że nie traktujesz mnie jak jednorazową akcję - powiedziała i przesunęła się do niego, a po chwili pocałowała go.
Klaus zadowolony oddał pocałunek. Oboje nie wiedzieli jeszcze co będzie dalej. Podjęcie tej decyzji było zbyt poważne i zobowiązujące. Ale jedno było pewne i identyczne dla nich obojga. Nie chcieli by ta ich wspólna chwila się kończyła. Było im zaskakująco dobrze. Razem w jednym łóżku, obok siebie. Wszystko było idealnie. Wszystko zmierzało ku szczęściu.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top