Klaus i Katherine - Od nienawiści do pocałunku
Pewna siebie, piękna Brunetka, która zawsze osiągała to co chciała, teraz po raz pierwszy od dawna czuła strach. Tak, strach. Uczucie nie znane jej od dawna. Teraz stała oko w oko z drapieżnikiem i mimo iż sama była wampirem przy nim czuła się słaba i bezbronna. Klaus Mikaleoson, pierwotna hybryda, pół wampir, pół wilkołak, bezwzględny, okrutny, niebezpieczny... Po setkach lat odnalazł ją... Wszystko zaczęło się gdy Katherine była jeszcze człowiek. Mikaelson chciał użyć jej krwi do złamanie klątwy gdyż wtedy był jedynie wampirem, a jego wilkołacza część była więziona magicznym zaklęciem. Jednak dziewczyna znalazła wyjście by przeżyć. Stała się wampirem a tym samym jej krew przestała mieć znaczenie. Niestety to nie zakończyło ucieczki. Teraz już tylko dla samej zemsty Klaus ścigał ją i chęcią zabicia...
Straciła przez niego wszystko. Ludzie życie. Rodzinę. Szczęście. Niewinność. Po części nawet samą siebie. Choć nie chciała tego przyznać stała się taka sama jak on. Piła krew i alkohol na potęgę. Zabiła innych dla zabawy nie dbając o cudze życie. Do niczego nie przywiązywała wagi, los innych był jej obojętny. Kłamała i manipulowała, raniła innych i posługiwała się nimi tylko po to by zawsze wygrać. Szła po trupach do celu. Mogła zrobić wszystko by przeżyć. Cena nie miała znaczenie bo to nie ona ją płaciła. Stała się takim samym potworem jak on, ale nareszcie miała kontrolę nad swoim życiem. To ona rozdawała karty w tej grze zwanej życiem i to na raniła innych a nie oni ją. Nie była już słabą, bezbronną dziewczyną, tylko silną, niezależną kobietą. I z podwójną siła oddawała każdą ranę. Odpłacała się piękny za nadobne. Już nikt nie mógł jej zranić, a ona mogła skrzywdzić każdego.
Jednak wciąż była jedna osoba, która budziła w niej lęk. I właśnie ta osoba stała teraz tuż przed nią. Chwila nieuwagi i całe setki lat uciekania i ukrywania się szlag trafił. Co więcej to chyba był zwykły przypadek i niespodzianka, nie tylko dla niej. Klaus nie wyglądał jakby jej szukał, ale skoro ją znalazł to na pewno nie przepuści takiej okazji.
- Czuję Twój strach -powiedział z satysfakcją Pierwotny.
- Nie boję się Ciebie – odpowiedziała uparcie Katherine.
- Powinnaś - stwierdził Klaus zbliżając się do niej niebezpiecznie blisko.
- Odpuść sobie – powiedziała -Masz to czego chciałeś. Jesteś hybrydą. Daj mi spokój...
- Miałbym to o wiele szybciej gdybyś nie uciekła – stwierdził nie spuszczając z niej wzroku.
- Ratowałam swoje życie - warknęła.
-I słyszałem, że nadal to robisz – dodał Klaus – w bardzo specyficzny sposób... Po trupach do celu... A byłem pod wrażeniem gdy usłyszałem o Twoich osiągnięciach.
Brunetka spojrzała na niego marszcząc brwi. Próbowała zrozumieć o co mu chodzi, w co on gra.. Gdyby chciał ją zabić powinien już to zrobić... Chyba że najpierw chciał ją wymęczyć co było dla niego bardzo podobne... Ale skoro tak czemu nic takiego nie robi, tylko ją irytuje głupimi gadkami... I co miała znaczyć, że był pod wrażeniem... Kpił z niej, chciał odwrócić jej uwagę czy co... Dziewczyna za nic nie mogła go rozgryźć a to strasznie ją denerwowała. Nie lubiła nie wiedzieć co się dzieje. Wolała zawsze mieć kontrolę...
- Czego Ty chcesz ? - spojrzała mu prosto w oczy by pokazać, że się go nie boi.
Prawda była taka, że odczuwała pewien lęk, ale przecież była mistrzynią w udawaniu i nie mogła dać mu tej satysfakcji. Ale jednak gdy spojrzała prosto w jego tęczówki poczuła dziwne coś, coś innego niż strach czy nienawiść..
- Kiedyś chciałem Cię zabić – powiedział wprost Klaus, a ona wywróciła oczami – Ale mówiąc szczerze znudziło mi się to...
- Znudziło ? - powtórzyła pytająco nie pewna jak to rozumieć.
- Tak.. A jako, że mam dobry dzień mogę dać Ci wolność – posłał jej pewny siebie uśmiech.
- Jaki jest haczyk ? -spytała nieufnie Wampirzyca cały czas na niego patrząc.
-Nie chcę Cie nigdy więcej widzieć w moim mieście – powiedział patrząc na nią uważnie – Nie wchodź mi w drogę... Nie chcę Cię więcej widzieć.
- Świetnie – uśmiechnęła się – W końcu pozbędę się Ciebie raz na zawsze.
- Jesteś wyjątkowa – zaśmiał się – Każda inna by marzyła choć o chwili spędzonej ze mną.
- Masz przerośnięte ego – stwierdziła i spróbowała się odsunąć, ale Pierwotny złapał ją za rękę i przyciągnął do siebie.
- Nie tak szybko Katherine – powiedział i spojrzał jej w oczy.
- Czego chcesz ? - spytała zirytowana.
- Zawsze zastanawiałem się nad jednym... - powiedział i ku jej ogromnym zaskoczeniu pocałował ją.
Brunetka była w szoku. Ten, który chciał ją zabić właśnie ją pocałował. Nie wiedziała co robić. Powinna odepchnąć go i uciec. Ale jednak Klaus to Klaus, mógł wtedy zerwać umowę i ją zranić. I było takie straszne jakby się spodziewała... Właściwie spodobało jej się i zachowując się całkowicie lekkomyślnie odwzajemniła pocałunek.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top