Klaroline - Spotkanie po latach

Modnie ubrana Blondynka wracała od swojej przyjaciółki Eleny. Jako, że mieszkała tu od dzieciństwa i znała każdy najmniejszy skrawem Mystic Falls a do tego miała wyczulone wampirze zmysły, to nie zwracała sobie głowy by patrzeć gdzie idzie a całą swoją uwagę skupiała na pisaniu esemesów ze znajomymi

W tym samym czasie, dokładnie z naprzeciwka szedł pewny siebie, przystojny Pierwotny Wampir. Postój w Mystic Falls miał polegać jedynie na alkoholu i krwi, bez czego jak wiadomo żadna podróż nie jest uda, ale na jego drodze pojawiła się niespodzianka. Kto by pomyślał, że zaledwie chwilę po przybyciu do miasta spotka kogoś znajomego, i to bardzo znajomego..

- Nie wiesz, że jak się chodzi to się nie pisze esemesów ? - spytał gdy specjalnie się z nią zderzył.

Dziewczyna podniosła wzrok znad telefonu i z zaskoczeniem zauważyła Klausa. Nie wiedziała co powiedzieć, jak zareagować ani tym bardziej co on tu robi. Ale jej serce dawało niepokojące znaki, że to spotkanie nie przejdzie obojętnie.

- Klaus ? ! Co Ty tutaj robisz ? - zapytała

- Przyjechałem na kilka dni i też się cieszę, że Cię widzę - odpowiedział z uśmiechem - Tęskniłaś ?

- Wcale za Tobą nie tęskniłam – odpowiedziała.

Prawda była taka, że zdarzało jej się myśleć o ich ostatnim spotkaniu. Czasem nawet często wracała myślami do tych chwil, ale on nie miał prawa o tym wiedzieć.. T

- Na pewno ? - zapytał ponownie po czym się roześmiał.

- Tak – odpowiedziała uparcie – I czego się niby śmiejesz ? !

- Nic się nie zmieniłeś - stwierdził ignorując jej pytanie - Dalej taka piękna, delikatna a zarazem ostra ...

- A Ty jesteś tak samo irytujący – odgryzła się i wywróciła przy tym oczami.

- Ciekawe czy masz tam jakiegoś ukochanego... - powiedział na pozór obojętnie obojętnie lecz w głębi miał nadzieję, że jej odpowiedź będzie brzmiała nie.

Klaus sam nie miał pojęcia co takiego jest w tej młodej Wampirzycy, że nie umiał przejść koło niej obojętnie.. Coś go do niej przyciągało. Lubił się z nią droczyć, denerwować ją... A przy tym była tak bardzo pociągająca..

- To nie Twoja sprawa – odpowiedziała z przekonaniem Caroline.

Nie dała tego po sobie poznać jednak było jej miło, że spytał.. Może to oznacza, że mimo wszystko jednak się nią przejmuje, interesuje tym co u niej..

- Czyli ktoś jest - powiedział Klaus bardziej do siebie niż do niej.

To było niedorzeczne, ale w tej jednej chwili poczuł się jakby zawiedziony. Co z tego, że zawsze gardził uczuciami skoro poczuł jakiś jakby smutek, jakby cała jego nadzieja prysła niczym bańka mydlana.

- Może jest może nie – powiedziała Blondynka nie spuszczając niego wzroku – Zresztą czemu Cię to interesuje ?

- Pewnie śpieszy Ci się do niego - rzucił nie udzielając odpowiedzi na jej pytanie, po czym odwrócił się ruszył w przeciwnym kierunku.

Przez kilka chwil Wampirzyca patrzyła na niego niepewna co zrobić. Z jednej strony to był Klaus, ta zła hybryda. Ktoś kogo wszyscy się bali, kto wyrządził więcej szkód i zabił więcej ludzi niż ktokolwiek inny.. Ale z drugiej strony kiedyś coś ich łączyło. Nie była pewna czy chce by odszedł jak już się spotkali.. To mogła być niewykorzystana szansa..

- Nie ma nikogo – powiedziała na tyle głośno by mieć całkowitą pewność, że ją usłyszy.

- Nie ma ? - zapytał zatrzymując się i odwracając w jej stronę.

- Nie mam – powtórzyła i pokręciła przecząco głową.

Na jego twarzy pokazał się uśmiech. Nadal nie rozumiał czym jest to coś co być może do niej czuje, co z tego wyjdzie ani czy ma to jakikolwiek sens, jednak w tej chwili chciał ją tylko pocałować. Jak zawsze nie przejmował się konsekwencjami i zrobił to co chciał. Z wampirzą szybkością znalazł się przy niej i pocałował ją.

Caroline była lekko zaskoczona tym gestem, ale szybko odwzajemniła pocałunek. Było tak samo przyjemnie jak za pierwszym razem. Krótki pocałunek przerodził się w dłuższy, bardziej namiętny ale i tak na jednym się nie skończyło. Było ich coraz więcej. Nikt nie myślał teraz o tym co będzie potem, co ich łączy. Blondynka wiedziała, że nigdy nie byli razem, że jej znajomi go nienawidzili, a ona sama nie wiedziała co do niego czuje. Ale teraz to nie miało znaczenia. Liczyło się tylko to, że był tu i tak świetnie całował.

- Nadal mieszkasz w tym samym miejscu ? - spytał przerywając pocałunek.

- Tak... - pokiwała twierdząco głową i na ułamek sekundy spojrzała prosto w jego oczy.

- To dobrze - powiedział i z wampirzą szybkością przenieśli się pod jej dom - Wpuścisz mnie ?

- Hm – udawała, że się zastanawia. Nie chciała by dostawała wszystko co chce z taką samą łatwością jak zawsze – No nie wiem... - droczyła się z nim.

- Nie wiesz tak... - mruknął i przesunął się do niej jeszcze bliżej po czym pocałował ją.

- No niech będzie – powiedziała po pocałunku – Zapraszam... - uśmiechnęła się lekko i otworzyła drzwi.

- To co robimy ? - zapytał ale po tonie jego głosu dało się wyczuć, że sam zna odpowiedź.

- A od kiedy to Ty się pytasz kogo kolwiek o zdanie ? - spytała ze śmiechem Blondynka i weszli w głąb domu.

- Powiedzmy, że dziś i specjalnie dla Ciebie zrobiłem wyjątek – zaśmiał się i zbliżył się do niej tak, że dotykali się ciałami.

Caroline spojrzała mu w oczy i nie chciała już się hamować. Po raz kolejny, zupełnie tak jak on, porzuciła głos rozsądku i pocałowała go namiętnie, zarzucając mu ręce za szyję. Wampir od razu odwzajemnił pocałunek i wziął ją na ręce by po chwili przenieść się do sypialni dziewczyny.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top