Haylijah - Skrywane uczucia

Późnym wieczorem Hayley wyszła ze swojego pokoju i zeszła na dół domu by wziąć coś do jedzenia. Ciąża, zwłaszcza z magicznym dzieckiem potrafiła być bardzo męcząca.. Jednocześnie zauważyła że nie ma jeszcze Rebekah i Klausa. Nie żeby jakoś szczególnie ją to obchodziło, ale skoro już była zmuszona z nimi mieszkać, to zastanawiała się gdzie oni są..

- Szukasz kogoś ? - spytał Elijah który stał w salonie i uważnie przyglądał się Wilczycy.

Brunetka zaskoczona odwróciła się w jego stronę i na jej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Nie zauważyła go wcześniej, ale nawet się ucieszyła, że chociaż on jest w domu

- Tak się zastanawiam... gdzie jest Klaus skoro jeszcze nie wrócił... No i Rebekah – stwierdziła.

- Klaus pewnie "przyjaźni się" z ludźmi, a Rebekah odwiedza wszystkie miejsca gdzie można się zabawić... - wyjaśnił Pierwotny.

- Ah no tak - powiedziała niepewnie Dziewczyna.

Słyszała o stylu życia Rebekah i Klausa. Podobno oboje, zresztą chyba jak większość wampirów lubili się zabawić, wypić mnóstwo alkoholu i krwi, a przy tym bez wyrzutów sumienia zabić przypadkową osobę. Jak każdy słyszała wiele opowieści o rodzinie Pierwotnych jednak nie miała pewności które z nich są całkowicie prawdą...

- A co z Tobą ? - spytała po chwili Hayley by przerwać krępującą ciszę – Ty nic takiego nie robisz ?

- Jak widać... Nie - powiedział. Elijah.

Ucieszył się, że i on jest w centrum zainteresowania. Jak zawsze chłodny i opanowany nie okazywał żadnych uczuć, ale już od chwili gdy pierwszy raz zobaczył Dziewczynę poczuł do niej coś więcej. Jednak ze względu na trudną sytuację – Wilczyca była w ciąży z jego bratem – wolał nic nie mówić nikomu.

- Wiesz jeśli byś chciał gdzieś iść do ja sobie poradzę – powiedziała Brunetka.

Nie chciała by zostawał w domu tylko po to by się nią zajmować. Nie chciała być dla nikogo problemem, i tak czuła się krępująco z tą całą sytuacją. Wolała zawsze być niezależna i samowystarczalna, wolna.. A teraz utknęła z dużym brzuchem w domu z Pierwotną Rodziną Wampirów..

- Chcesz się mnie pozbyć ? -spytał Elijah licząc, że odpowie nie.

- Nie o to chodzi... - powiedziała niepewnie - Nie chciałam tylko żebyś siedział tu ze mną jeśli wolisz robić coś innego...

- A co jeśli mi to nie przeszkadza a nawet wręcz przeciwnie ? - zapytał Wampir i spojrzał na nią uważnie, ciekaw jej odpowiedzi.

Hayley spojrzała na niego nieco zaskoczona jego słowami i przez kilka minut nic nie mówiła. Nie wiedziała jak to rozumieć. Czy Elijah ją lubił, czy być może, choć wydawało się to niemożliwe, poczuł coś do niej... Coś więcej... Trudno jej się było w tym wszystkim odnaleźć.

- W takim razie miło mi że nie przeszkadza Ci spędzanie ze mną czasu – odpowiedziała ostrożnie.

- To dobrze... - stwierdził Elijah – A powiedz, jak cię czujesz ?

- Chyba dobrze - odpowiedziała.

- Hm... a ja sądzę że jednak nie – powiedział Wampir nie spuszczając z niej wzroku.

- Świetnie nie jest ale źle też nie... - powiedziała Hayley.

- Mam wrażenie, że nie mówisz mi wszystkiego – powiedział Elijah.

- A dlaczego Ty się o to wszystko wypytujesz ? - spytała wywracając przy tym oczami - Na pewno masz ciekawsze zajęcia...

- Chcę ci pomóc ale Ty moje staranie odtrącasz. W razie czego zawsze możesz przyjść i porozmawiać o czymś że mną... - powiedział.

- Wszystko jest w porządku – odpowiedziała Brunetka - Ale dziękuję Elijah.

- Tak lepiej - powiedział Pierwotny po czym się uśmiechnął. - Nie nudzi Ci się... ?

- Oczywiście że mi się tu nudzi, ale co z tego skoro nic nie mogę – narzekała – Nie mogę nigdzie wychodzić...

- Sama nie możesz, ale z kimś owszem – powiedział Elijah – Poza tym wiesz, że to dla bezpieczeństwa... Twojego i dziecka...

- Coś sugerujesz ? - spytała Wilczyca ignorując wzmiankę o bezpieczeństwie.

- Być może -rzekł tajemniczo.

- To po prostu powiedz co. Nie słyszałeś nigdy że kobiet w ciąży się nie denerwuje ? - spojrzała na niego i mimowolnie uśmiechnęła się.

- Coś mi się obiło o uszy ale to tak dawno temu - uśmiechnął się do niej nie ukrywając, że ta rozmowa bardzo mu się podoba.

- To najwyższy czas odświeżyć swoje informacje na ten temat – rzuciła i lekko się zaśmiała.

- Tak ale myślę że mi w tym pomożesz - powiedział Wampir – To, idziesz ze mną na spacer ?

- Idę - zgodziła się od razu, a Pierwotny się uśmiechnął.

Każda chwila spędzona z nią była dla niego ważna. Nawet jeśli nie mógł jej wyznać swoich uczuć chciał ja mieć blisko siebie. Mieć pewność, że nic jej nie grozi a przy okazji lepiej ją poznać. Móc patrzeć na jej piękny uśmiech i głębokie oczy... Móc nacieszyć się widokiem ukochanej bo wiedział, że prawdopodobnie między nimi nigdy nic więcej nie będzie.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top