Daughter of Klaus Mikealson & Aurora de Martel
- Klaus Mikealson - powiedziała Blondynka - Nareszcie Cię znalazłam.
Mężczyzna odwrócił się i zmierzył wzrokiem Dziewczynkę. Wyglądała na jakieś dziewiętnaście lat. Miała blond włosy z różowymi pasemkami, niebieskie oczy, jasną cerę i czarne ubrania. Wyglądała na pewną siebie i niezależną. Jednak on nie miał pojęcia kim jest.
- Znamy się ? Nie mam za wiele czasu - powiedział.
- Nie znamy się osobiście, ale jesteś moim tatą - powiedziała podchodząc bliżej.
- To jakiś żart ? - zmarszczył brwi Klaus.
- Usiądziesz ? - wskazała na miejsce przy barze.
Szukała go po całym świecie przez setki lat, gdy już stanęła z nim twarzą w twarz nie pozwoli mu tak odejść. Nawet jeśli nie wie kim jest, jeśli jej nie kocha, jest jej tatą, a ona zawsze marzyła o spotkaniu z nim.
- Jestem córką Twoją i Aurory de Martel - zaczęła opowieść gdy usiedli przy barze - Nazywam się Ambar de Martel i jestem magiczną... sama nie wiem czym - zaśmiała się lekko - Dzięki Tobie jestem wilkołakiem, czarownicą i wampirem i to już dość, ale moja mama... - przygryzła wargę - Ona była w ciąży ze mną gdy skoczyła z okna i się zabiła... Przemieniła się w wampira, a przy okazji mnie. Urodziłam się jako wampir - spojrzała na Mężczyznę - Jako niemowlę piłam na zmianę butelkę mleka i krwi. Jako dziecko biegałam szybciej niż dzieci w moim wieku, byłam silniejsza. Potem odkryłam magię, choć nie idzie mi to najlepiej... Potem zdarzył się wypadek i przemieniłam się w wilkołaka... Ale z biegiem czasu odkrywałam inne magiczne rzeczy... Jako, że nie przemieniłam się w wampira, a urodziłam się jako wampir umiem pewne rzeczy... - ściszyła głos - Umiem latać, zmieniać się w zwierzęta, rozumiem ich mowę i umiem czytać w myślach. Wiem, że to wszystko brzmi niewiarygodnie, ale taka jestem. Czasem mnie to przeraża, ale zawsze chciałam odnaleźć tatę, Ciebie. Mama jest... skomplikowana. Nienawidzi Cię i nigdy nie pochwalała moich poszukiwać, kocha mnie, ale zawsze musiałam radzić sobie sama...
Blondynka przerwała i spojrzała na niego w oczekiwaniu. Czy jej uwierzy ? Odrzuci ją ?
Klaus powoli układał to sobie wszystko w głowie. Wiedział, że to możliwe, choć nie rozumiał czemu nigdy o niej nie słyszał, czemu nie spotkali się przez tysiące lat, czemu Aurora mu nie powiedziała, że jest w ciąży zanim się rozeszli. I jakim cudem przeżyła śmierć matki, nigdy nie słyszał by ktoś urodził się wampirem.
- Powiedz coś... - poprosiła Ambar.
- Wybacz - pokręcił głową - Jestem zaskoczony, to naprawdę wiele - spojrzał na nią - Wydajesz się świetnie sobie radzić mimo tej... skomplikowanej sytuacji. Pięknie wyglądasz - starał się powiedzieć coś miłego, choć czuł się dziwnie i niepewnie w tej sytuacji - Nie wiem czego ode mnie oczekujesz - dodał - Mieszkam niedaleko, możesz zostać na jakiś czas, poznać moją... Naszą rodzinę.
- Mam opowiadała mi o Kolu, Finie, Elijah i Rebekah.
- Fina nie ma z nami, za to jest Freya oraz moja żona Hayley i córka Hope - odrzekł Klaus.
- Oh - powiedziała Ambar - Chętnie je poznam...
To jasne, że ma swoje życie i rodzinę. Nie wiedział o niej, więc czemu miałby na nią czekać. Jest tylko wpadką, magiczną pomyłką, kimś kto nie powinien istnieć. Nikt nie rozumie jej mocy, boją się jej i zawsze musiała radzić sobie sama.
- Jestem pewien, że one Ciebie też - uśmiechnął się lekko Klaus - To na pewno nie jest i nie będzie łatwe, ale taka właśnie jest rodzina, a dla nas Mikealsonów rodzina jest najważniejsza. Walczymy o siebie zawsze i na zawsze mimo wszystkich wad i dziwactw. Więc jeśli rzeczywiście czujesz, że nigdzie nie pasujesz, że jesteś dziwna, to idealnie trafiłaś. Wszyscy tacy jesteśmy.
Rodzina nie pyta, akceptuje takim jakim jesteś.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top