Chica Vampiro

- Oh, Daisy przecież to najwspaniałastycznijesza rzecz na świecie ! - ekscytowała się Lucilla, która siedziała właśnie w pokoju swojej najlepszej przyjaciółki.

- Luci, jestem pewna że nie istniej takie słowo -odpowiedział spokojnie Daisy spoglądając na nią - Poza tym sama nie wiem czy bycie wampirem jest takie świetne.

- Żartujesz sobie ? ! -  zapytała Lucila wstając i zaczęła chodzić po pokoju - To najlepsza rzecz jaka mogła ci się przydarzyć. Nawet nie wiesz jak strasznie Ci zazdroszczę!

Lucilla była jedną przyjaciółką Daisy, która wiedziała,że jej mama, tata, oraz babcia, a od niedawna także ona, są wampirami . Przyjaźniły się od dawna, ufały sobie i mogły na siebie liczyć. Wspierały się, potrafiły rozmawiać godzinami, śmiać się i świetnie bawić. Daisy była bardzo wdzięczna,że miała Lucille. Inaczej mogłaby zwariować, gdyby nie miała z kim o tym porozmawiać. W końcu rozmowa z rodzicami nie może zastąpić rozmowy z przyjaciółką. A żadne ze szkolnym znajomych Daisy, ani nikt inny nie mógł się dowiedzieć prawdy. Że nie jest już taka jak oni, że teraz jest nieśmiertelna.

- Dobrze, więc proszę czy możesz mi wyjaśnić co Cię tak zachwyca w wampirach ?- zapytała Daisy.

- Oczywiście - odpowiedziała natychmiast Lucilla - Słuchaj uważnie - spojrzała na nią - Po pierwsze - zaczęła wyliczać na palcach - Nieśmiertelność, nigdy nie umrzesz ani się nie zestarzejesz, zawsze będziesz taka jak teraz.

 -Tak tu masz rację-zgodziła się z nią Daisy, tym samym przerywając jej monolog - To wspaniałe być zawsze piękną i młodą. Ale są w życiu ważniejsze rzeczy...

- Tak, tak. Poczekaj-kontynuowała dziewczyna - Po drugie nie musisz spać. Wyobraź sobie ile zaoszczędzisz na tym czasu. Możesz się uczyć, gdy inni śpią, imprezować, albo iść do świata wampirów. A to jest już, moja droga, trzecia niepodważalna zaleta bycia wampirem - świat wampirów. To niesamowite. Możesz żyć w dwóch światach, jak jakiś tajny agent. Poznać inne wampiry . Oh jak ja bym chciała poznać jakiegoś przystojnego wampira, który wbiłby kły w moją szyję -r ozmarzyła się Lucila.

- Luci ! - krzykneła Daisy - Uspokój się i przestać się tak ekscytować -powiedziała i zaśmiała się delikatnie - Tak, oczywiście masz z tym wszystkim rację i ja wiem,że wampirzym daje wiele możliwości i jest wyjątkowy ale co z przeszkodami ? - zapytała.

- Co masz na myśli Daisy ? - zapytała siadając obok niej.

- Świat wampirów ma wiele zasad i reguł, których jeszcze nie znam...

- Dlatego twoi rodzice kazali Ci iść na lekcje do wampiszkoły - przerwała jej przyjaciółka.

- Tak wiem i pójdę tam. Niedługo. Ale to na pewno nie jest takie łatwe pogodzić dwa światy, dwa inne życia - wyjaśniła Daisy.

- Oj Daisy nie możesz się po prostu cieszyć tak jak ja ? - zapytała- A może chodzi o coś jeszcze, czy raczej o kogoś ? - spojrzała na nią uważnie.

- Tak, tak, masz rację Luci - przyznała Daisy - Wiesz, że od dawna podoba mi się Max. A teraz jesteśmy z dwóch rożnych światów i nie możemy być razem. To po prostu niemożliwe. Nie mogę się nawet do niego zbliżyć, zwłaszcza teraz gdy jeszcze ciężko mi kontrolować pragnienie krwi.

- Ale masz przecież miksturę, tak?-zapytała.

-Tak, oczywiście,ze tak-odpowiedziała - Ale przebywanie z nim sam na sam nadal może być dla niego bardzo niebezpieczne. A ja nie chciałabym go zranić, ani tym bardziej ugryźć. Wampiry i śmiertelnicy nie mogą być razem.

-Czyli jeśli koniecznie chcesz być z Max'em to jest tyko jedno rozwiązanie-powiedziała pewnie Lucilla.

-Jakie?-zapytała Daisy.

-Przecież to oczywiste. Musisz go ugryźć-powiedziała spokojnie Lucila - Wtedy także będzie wampirem i nic nie stanie wam na przeszkodzie by być razem.

-Nie. Napewno nie. Lucila, nie mogę tego zrobić. Nie wolno nam gryźć ludzi bez ich zgody, a poza tym nie skazałabym go na takie życie.

-Nie wiem co jest złego w tym życiu-wywróciła oczami - Ale jeśli nie chcesz go zmienić w wampira, to musisz o nim po prostu zapomnieć. Przykro mi Daisy, ale wiesz,że mam rację.

-Tak. Wiem-powiedziała nieco smutna.


Każde życie jest skomplikowane, ale podwójne życie, to już naprawdę trudna sprawa..

Daisy chodziła w kółko po swoim pokoju, głęboko się nad czymś zastanawiając. Oczywiście tematem jej myśli był Max. Już od jakiegoś czasu chłopak jej się podobał. Mieszkał blisko niej i chodzili do tej samej klasy, dzięki czemu mogła zauważyć liczne jego zalety. Był przystojny - w końcu był modelem- do tego dobrze się uczył, był miły i zabawny.

Nigdy nie udało jej się umówić z nim na prawdziwą randkę, rozmawiali kilka razy jak przyjaciele i próbowali się umówić,ale zawsze coś im przeszkadzało, ostatnio był to właśnie wypadek Daisy,przez który dziewczyna stała się wampirem.

Teraz chodząc po swoim przytulnym pokoju miała niesamowity mętlik zarówno w głowie jak i w sercu. Jakby była rozdarta na pół. Pól jej to Daisy - człowiek, a drugie pół to Daisy - wampir. Nie wiedziała czy to typowe uczucie dla początkujących wampirów, tak wielu rzeczy jeszcze nie wiedziała, ale dokładnie coś takiego czuła. Z jednej strony chciała iść do Maxa, porozmawiać z nim, zobaczyć go, jego uśmiech. Chciała dać im szansę, spróbować, być z nim. Ale z drugiej strony wiedziała,że to złe,że nie może i nie powinna tego robić. Teraz byli osobami z dwóch różnych światów i bez znaczenia na uczucia którymi go darzyła, nie miała prawa łączyć ich światów.. Zwłaszcza teraz gdy jeszcze nie nauczyła się całkowicie kontrolować swojego pragnienia krwi..mogłaby go zranić, a tego nie chciała...

Jednak chłopak wcale jej tego nie ułatwiał dzwoniąc do niej parę razy dziennie. Unikanie go było rzeczą niezwykle trudną mimo,że minęło zaledwie kilka dni, czuła jakby to był co najmniej rok. A przed nią jeszcze cała wieczność...

Próbowała stosować się do rad rodziców, doświadczonych już wampirów. Piła miksturę, chroniącą przed spaleniem się na słońcu i sprawiającą,że nie będzie gryźć ludzi, z mniejszym lub większym skupieniem słuchała wszystkiego co mają jej do powiedzenia i nawet obiecała,że niedługo pójdzie do szkoły wampirów na lekcje jak poradzić swoje z jej nowym życiem. Tylko nie zdecydowała kiedy będzie to niedługo. Miała dość problemów z życiem na górze, z nauką, Maxem, Lucillą, rodziną i wszystkim innym, dodatkowy świat, jak wyjątkowy by nie był, był kolejnym obciążeniem..

Obawiała się jak to będzie, czy nauczy się wszystkiego, jaki będzie wampirem, czy pozna kogoś miłego, czy ją zaakceptują. Bała się porażki. Tak jak każdy.

Po kilkunastu minutach, gdy jej telefon zadzwonił po raz kolejny, jej wola była coraz słabsza. W końcu była zakochana, a czy coś może zatrzymać miłość?

Raz po raz spoglądała na wibrujący telefon po czym go odebrała.

-Halo? .

-Daisy? To Ty ? -zapytał wyraźnie zdziwiony tym,że w końcu odebrała Max - Co się stało? Czemu nie odbierałaś?

-Tak, Max to ja -odpowiedziała powoli - Nie, spokojnie nic się nie stało. Wszystko w porządku, ja tylko..ee byłam zajęta.

-A, no dobrze, rozumiem. Chciałam tylko zapytać jak się czujesz?-zapytał chłopak.

-Jak ja się czuję? -powtórzyła - Dobrze, tak bardzo dobrze.

-To świetnie-ucieszył się Max - To może chciałabyś się ze mną spotkać. Ostatnim razem nam się nie udało,ale może teraz...

-Nie-przerwała mu Daisy.

-Nie? -powtórzył Max - Nie masz dziś czasu?

-Nie, nie o to chodzi Max - powiedziała z westchnieniem Daisy.

-A więc o co?-zapytał chłopak -Możemy iść do kina, albo na spacer, gdzie będziesz chciała.

-Nie mogę się dziś z tobą spotkać.-powiedziała. Chciała tego, tak bardzo chciała się z nim spotkać. Ale nie mogła. Nie mogła. Po prostu nie mogła. Jak ci na kimś zależy, to chyba jego szczęście powinno być ważniejsze od twojego? I tak właśnie musiała się zachować. Musiała poświęcić swoje szczęście, by on był bezpieczny, by mógł znaleźć normalną dziewczynę.

-To jutro-powiedział jak zwykle optymistycznie i nie widząc żadnego problemu chłopak.

-Nie. Chodziło mi o to,ze już nigdy nie będę mogła się z tobą spotkać.

-Co? Ale Daisy..

-Przepraszam-ponownie przerwała mu - Cześć Max..


-Daisy, czy Ty nas w ogóle chociaż trochę słuchasz ? - z zamyślenia Nastolatkę wyrwał głos jej rodzicielki - To jest naprawdę ważne.

Dziewczyna siedziała na kanapie w salonie, we własnym domu. Przed nią stali jej rodzice, Anna i Ulisses O'Brien. Co chwila też w zasięgu jej wzroku pojawiał jej młodszy, niesforny braciszek Vicente oraz jej babcia Maria.

Można powiedzieć,że było to pewnego rodzaju, niewielki zebranie rodzinne. Anna i Ulisses, doświadczenie już w byciu wampirem, powtarzali jej, przypominali i upominali o wszystkie co się tylko da. Tak, to że twoi rodzice są wampirami wcale nie zdarzy,że są mniej irytujący czy nadopiekuńczy od zwykłych rodziców. Dziewczyna nawet nie słuchała ich zbyt uważnie. Nie chodziło o to,że nie docenia ich pomocy. Wiedziała,że chcą dobrze i martwią się o nią. Jednak ona miała na głowie większe problemy,a konkretniej miała większe problemy i zamęt w swoim sercu. Rozdarta między radością i smutkiem przez to że stała się wampirem. Wciąż myślała o Maxie. To nie było sprawiedliwe,że nie mogli być razem tylko przez to iż ona nie jest już człowiekiem. Ale tak już było..

-Na pewno Ci się spodoba w Świecie Wampirów - Tym razem to jej ojciec przywołał ją do rzeczywistości - Jestem pewny,że znajdziesz jakiś znajomych i nauczysz się nowych, przydatnych umiejętności.

Z typową dla naukowca, takiego jakim był Ulisse, ekscytacją opowiadał o wszystkich nowych rzeczach do poznania, do nauczenia i zrozumienia. O nowych możliwościach...

-Lekcje dla początkujących wampirów zaczynają się za godzinę, więc powinnaś niedługo lecie - dodała Anna spoglądając z troską na córkę.

Ona, jak i jej mąż z jednej strony byli ogromnie szczęśliwi,że ich córka jest wampirem. Dzięki temu nigdy jej nie stracął, a dodatkowo jak wampiry, które żyją już setki lat, wiedzieli,że jest to coś wyjątkowego. Inną stronę medalu były typowe, rodzicielskie obawy. Myśli, czy dla nich jeszcze taka mała, zagubiona Daisy poradzi sobie w nowym świecie, sprosta kolejnym wyzwaniom i czy ten świat jej się spodoba.

-Dobrze - odpowiedziała z wahaniem Daisy. Przecież jeszcze nigdy nie była w świecie wampirów, jedynie słyszała o nim opowieści. Tak samo, nigdy jeszcze nie użyła swoich skrzydeł, które ma od niedawna i nie latała. Obie wizje wydawały się niesamowite ale i odrobinę przerażające..

-Na pewno sobie poradzisz - powiedziała Anna posyłając jej ciepły uśmiech.

Wiedzieli,że Daisy ją mądra i da sobie radę. Zostało im tylko dać jej wolną rękę by sama mogła poznać jej nowy świat i nowe życie. To jedno z trudniejszych zadać w życiu rodziców, także tych nieśmiertelnych, moment, gdy trzeba odsuną się na bok. Tylko wtedy daje się możliwość życia po swojemu, wyrobienia własnych poglądów i wartości..

-Tak i pamiętaj, bądź dumna z tego kim jesteś - powiedział na zakończenie Ulisses.

Oboje przytulili córkę. Mimo,że wampiry się nie przytulały, a tej rodzinie niekiedy zwyczaje wampirze mieszały się z tymi ludzkimi i okazywanie uczuć nie było niczym złym.

-Dziękuję Wam - powiedziała niepewnie dziewczyna .

A więc czas zobaczyć nowy świat - pomyślała.


Daisy po raz pierwszy użyła swoich skrzydeł. Na początku nieco się bała i jako,że nie umiała jeszcze latać wpadła po drodze na kilka drzew, przez co na jej włosach mogły się znaleźć małe liscie. Wylądowała - także z trudnem, no ale przecież robiła to pierwszy raz - w parku przy wejściu do świata wampirów. Dla zwykłych ludzi była to zwykła studzienka kanalizacyjna,ale ona już wiedziała,że jest to druga to świata wampirów, przez którą mogą wejść tylko nieśmiertelni.

Wzięła głęboki oddech by dodać sobie odwagi przez nieznanym i wskoczyła do środka.

Powolnym krokiem szła przed siebie, aż doszło do świata wampirów. Zaskoczona rozglądała się wcześnie dookoła. Sama nie była pewna jak sobie wyobrażała to miejsce, ale było naprawdę ładne i wyglądała na nowoczesne. Nie aż takie ponoure czy straszne.

Miała znaleźć szkołę wampirów, gdzie miała mieć zajęcia dla poczatkujacych. Nie wiedziała gdzie dokładnie to się znajduje, dostała tylko pobieżne informacje od rodziców.

Zamyślona i skupiopna na podziwianiu wszystkiego co widziała, przez przypadek wpadła na kogoś.

-Aj. Przepraszam - powiedziała szybko i spojrzała, jak się okazała na chłopaka.

Wampir spojrzał na nia i się uśmiechnął.

-Nic się nie stało. -powiedział -Nigdy Cię tu nie wiedziałem

-Tak, jestem tu nowa.. -powiedziała dziewczyna - Jestem Daisy O'brien.

-O'breien naprawdę? -zapytał zaskoczony- Tutaj wszyscy znają twojego tatę, jest słynnym naukowcem. -spojrzał na nią - Ja jestem Mirco Vladimoff, ale to pewni wiesz..

-Przepraszam,ale dlaczego miałabym to wiedzieć?-zapytała niepewnie.

-Jestem Tutaj największą gwiazdą rocka - powiedział pewnie.

-Serio? To świetnie. Uwielbiam muzykę - powiedziała.

Nawet nie zauważyła,że świetnie jej się z nim rozmawiało. Już udało jej się kogoś poznać. I mimo,że znali się pare minut czuła,że mogła z nim swoodnie rozmawiać. Poza tym zauważyła,że Mirco jest bardzo przystojny i ma niebanalny styl.

-W takim razie zapraszam Cię byś przyszła kiedyś na moją próbę - powiedział Chłopak.

-Bardzo chętnie przyjdę - powiedziała uśmiechając się - Ale teraz musze już iść i znaleźć klasę dla poczatkujących.

-Mogę Cię tak zaprowadzić - zaogerował.

-Dobrze. Dzięki - powiedziała i ruszyła przed siebie.

-Masz tu coś - powiedział Wampir i wyjął z jej włosów liść.

-Oh - zaśmiała się - Jeszcze nie umiem dobrze latać - wyjaśniła

Wtedy Mirco zauważył coś jeszcze, pięcioramienną gwiazdę na szyji dziewczyny. Patrząc na to, był zaskoczony, bo dla niego ten symbol coś znaczył. Wiele setek lat temu, przepowiedzianu mu,że miłość jego życia będzie mieć wytatuwoaną pięcioramienną gwiazdę. Wierzył w to.. A to znaczy,że być może spotkał tą dziewczynę..

-W porządku?-zapytała Daisy wyrywając go z zamyślenia.

-Tak oczywiście - odpowiedział - Chodźmy.

Razem poszli do miejsca, gdzie Daisy miała mieć swoją pierwszą lekcję..

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top