Benimbar - Save me

" On uratował mnie w każdy możliwy sposób w jaki człowiek może być uratowany "


Wieczór na wieży Effla to z pewnością bardzo romantyczny pomysł na kolację. Dla kogoś kto jest szybki i silny  świat stoi otworem, a przecież nawet wampiry lubią urocze chwile.

- Chciałam Ci coś powiedzieć - odrzekła Ambar i napiła się wina z kieliszka stojącego przed nią.

- Co takiego ? - spytał siedzący na przeciwko niej Benicio.

Przystojny Brunet stał się dla niej kimś bardzo ważnym. Zmienił całe jej życie, zmienił ją i uratował. Nie tylko wspierał i rozumiał, pomagał i rozśmieszał, zakochała się w nim. 

- Podziękować za wszystko co dla mnie zrobiłeś przez te lata - powiedziała Blondynka - Znalazłeś mnie gdy miałam wypadek i w ostatniej chwili dałeś mi swoją krew. Gdyby nie Ty nie byłoby mnie tu, a teraz... Jestem silną, szybką wampirzycą i lubię moje nowe życie.

- Ani przez chwilę tego nie żałowałem - odrzekł Benicio uśmiechając się.

Oboje pamiętali tą jak wiele innych chwil, które razem przeszli. Mógł ją zostawić wtedy, albo ptoem ale tego nie zrobił. Zatroszczył się o nią. Nauczył ją jak żywić się krwią, jak panować nad pragnieniem, jak korzystać z mocy i ukrywać się. Nauczył ją jak być wampirem, a jednocześnie pokazał uroki życia. Imprezy, wspólne polowanie, hipnotyzowanie ludzi, smak krwi zmieszanej z alkoholem. Przywrócił do jej życia pasje, kolory i uczucia. 

- I byłeś przy mnie gdy miałam mroczy okres - powiedziała Ambar - Gdy pierwszy raz wyłączyłam uczucia... Gdy zabiłam Lunę, spaliłam rezydencję i Rollera... Spaliłam za sobą wszystkie posty, zraniłam wiele osób i zostawiłam trupy. Zniszczyłam wszystko co mnie zraniło... Ale pomogłeś mi wrócić - patrzyła na niego - Włączyć uczucia i poradzić sobie z konsekwencjami.

- Żyję setki lat dłużej niż Ty maleńka, mam na koncie więcej trupów i zbrodni - wzruszył ramionami - Nie jestem aniołem stróżem, bliżej mi do diabła.

- Dla mnie jesteś aniołem, który ocaliłeś mnie i to nie raz - powiedziała Smith - I dlatego chce zadać Ci pytanie...

Spojrzała na niego i oblizała wargi, stresowała się. Kochała go, zawdzięczała mu wszystko. On też ją kochał. Mówił jej to, mieli randki i namiętne noce, ale czy nie ucieknie teraz ?

- Wyjdziesz za mnie ?

- Co ? - zaśmiał się Benicio i pokręcił głową - Kochanie,  to ja powinien o to zapytać.

- Jestem nowoczesną kobietą - odrzekła - Więc jak ?

- Jasne, że tak - wstał i pocałował ją namiętnie.

Uratować kogoś, znaczy dać mu swój czas, swoją miłość i samego siebie, a nie ma nic cenniejszego.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top