Benimbar - Never stop loving you
- Ambar ? Wow, wyglądasz jeszcze piękniej niż zapamiętałem - powiedział z uśmiechem Benicio.
Wracając z trasy koncertowej do Buenos Aires w głowie miał tylko jedną myśl - ją. Spotkali się tu rok temu, poznali i zakochali. To było magiczne, niesamowite. Jednak musiał jechać dalej w trase, skupić się na swojej karierze. Nie mógł wszystkiego rzucić nawet dla tak wyjątkowej dziewczyny jak ona. Nie mógł też wymagać by ona zostawiła wszystko i jechała z nim. A więc wszystko się skończyło. Wyjechał choć każdego dnia aż do dziś tęsknił za nią.
- Benicio... - powiedziała zaskoczona Dziewczyna - Co tu robisz ?
- Wróciłem, tym razem na dłużej, kto wie, może i na stałe - podszedł bliżej niej - Bardzo za Tobą tęskniłem.
Brunet nachylił się w jej stronę chcąc ją pocałować, jednak odsunęła się. Każdego dnia myślał o niej i o smaku jej ust. Żałował, że ją zostawił i zranił. Żałował, że nie mogą być razem. Jednak minął cały rok i wiele się przez ten czas wydarzyło.
- Przestań - powiedziała Smith - To coś między nami to była tylko zabawa i to dawno temu - powiedziała oschle, próbując ukryć swoje prawdziwe uczucia - Mam narzeczonego.
- Na- narzeczonego ? - wyjąkał zaskoczony.
Był naiwny myślać, że ucieszy się na jego widok i wpadnie mu w ramiona. Dlaczego by miała, przecież wybrał karierę zamiast niej, zostawił ją tu samą i nie kontaktował się przez cały rok. Teraz wrócił i liczył, że wszystko będzie jak kiedyś, ale życie nie jest takie proste.
- Tak.
- A co z nami ? - spytał łapiąc ją za rękę - Nic już do mnie nie czujesz ? Nic dla Ciebie nie znaczę.
- A ja dla Ciebie ? - spytała unosząc brwi ku górze - Złamałeś mi serce. Wiedziałeś, że zostaniesz tu tylko na chwilę, a i tak rozkochałeś mnie w sobie, sprawiłeś, że pragnęłam Cię bardziej niż czegokolwiek innego, a potem po prostu wyjechałeś. Zostawiłeś mnie i zapomniałeś o mnie. Byłam dla Ciebie tylko zabawką.
Przygryzła wargę. Nie dała rady mówić dalej bez łez, za bardzo ją to bolało. Był jedyną prawdziwą miłością w jej życiu. Nikt nie dawał jej takiego szczęścia jak on.
- To nie prawda Ambar. Kochałem Cię i nadal kocham - powiedział Benicio - Zachowałem się głupio i żałuje tego, przepraszam. Wtedy wydawało mi się, że to dobra decyzja, ale gdy tylko wyjechałem zacząłem strasznie za Tobą tęsknić. Nie było dnia bym o Tobie nie myślał i gdy tylko trasa się skończyła wróciłem. Tym razem na stałe, jeśli dasz mi szansę. Nigdy nie przestałem Cię kochać Ambi - dodał cicho i pogłaskał ją po policzku.
- Ja... Nie mogę - wyjąkała zaskoczona Dziewczyna.
- Kochasz tego swojego narzeczonego ? Jeśli tak, dam Ci spokój i nie będę mieszać się w Twoje życie - obiecał Brunet, oparł swoje czoło o jej.
Choć na chwilę - nawet jeśli miała to być ostatnia - chciał być blisko niej. Poczuł ciepło jej skóry, zapach jej perfum. To wszystko za czym tak bardzo tęsknił.
- Nikogo nie kochałam tak jak Ciebie... - powiedziała cicho Dziewczyna, co obudziło w nim nadzieje, spojrzał w jej oczy z uśmiechem - Ale nie wiem czy mogę Ci zaufać.
- Daj mi szansę - poprosił - Przyjdź dziś do mnie zrobimy kolację, wytłumaczę Ci wszystko... Nie rezygnuj z nas.
- To Ty z tego zrezygnowałeś.
- Nie Ambi - pokręcił głową - Każdego dnia o Tobie myślałem, na każdym koncercie szukałem Cię w tłumie choć wiedziałem, że to niemożliwe by Cię tam zobaczyć, każda piosenka jest o Tobie. Nie rozumiesz ? - położył dłonie na jej policzkach - Kocham Cię.
- Um, przyjdę - powiedziała Ambar uśmiechając sie lekko - Obyś miał moje ulubione danie.
Nie było to wyznanie miłości - potrzebowała na to czasu i odbudowy zaufania - ale to była iskierka nadziei. Iskra ognia i namiętności która na nowo się w nich obudziła. Nie wiedzieli co przyniesie przyszłość, ale tym razem Benicio zamierzał zrobić wszystko jak należy. Nie spieprzy tego drugi raz. Zrobi wszystko by była jego.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top