Ambar Smith x Damon Salvatore

Damon od dłuższej chwili przyglądał się Blondynce, która samotnie siedziała przy barze i piła drinka. Wyglądała na ładną więc raczej nikt jej nie wystawił. Może miała zły dzień i zapijała smutki tak jak on. W tym zdecydowanie był ekspertem.

- Cześć nieznajoma  - przywitał się przysuwając się do niej razem ze swoją szklanką w której znajdował się jego ulubiony burbon - Co robisz tu tak sama ?

- Pewnie to samo co Ty - odparła mierząc go wzrokiem - Spędzam samotny wieczór w towarzystwie alkoholu.

- Teraz masz dodatkowe towarzystwo i powiem Ci nawet, że jestem lepszy od alkoholu - uśmiechnął się pewnie - Damon Salvatore.

- Ambar Smith - przedstawiła się Dziewczyna - Niech zgadnę zaczepiasz tak tu każdą dziewczynę ?

- Sprytna jesteś - zaśmiał się - Ale nie, nie jestem taki casanową, to zdecydowanie pasuje do mojego brata.

- Masz brata...

- Tak jest strasznie irytujący, wiesz taki dobry gość, bla, bla, bla - wywrócił oczami i napił się drinka.

- A Ty jesteś ten zły ?

Uśmiechnęła się pod nosem. Nieznajomy mężczyzna zdecydowanie ją rozbawił. Może szukał jedynie rozrywki, albo był już pijany, ale wydawał się być ciekawą osobą. Nawet nie wiedziała jak bardzo.

- Tak mówią - wzruszył ramionami - A co z Tobą ?

- Zdecydowanie nie jestem grzeczną dziewczyną - zaśmiała się pod nosem Smith - Mówią, że jestem wredną suką bez serca i może coś w tym jest.

- Znałem taką jedną - powiedział Damon  - Jeśli nie masz serca, to znaczy, że ktoś je kiedyś bardzo zranił.

Blondynka przygryzła dolną wargę. Trafił w punkt. Przez jej głowę przeleciało wiele obrazów. Rodzice, Sharon, Matteo, Luna, Simon, Delfina, Jazmin. Oni wszyscy ją zranili. Wszyscy na których jej zależało, zostawili ją.

- Uczucia są do bani, a miłość jest przereklamowana - powiedziała chłodno i dopiła swojego drinka - Poproszę to samo co on ma - odezwała się do barmana.

- Dobry wybór - uśmiechnął się pod nosem Mężczyzna - Burbon to wyjątkowy alkohol, ale trzeba mieć do niego mocną głowę.

- Ty masz ? - spojrzała na niego.

- Tak się składa, że jestem wampirem więc mogę pić ile chce i się nie upiję - oznajmił.

- Jasne - roześmiała się - Ten tekst niby działa na dziewczyny ?

- To sama prawda maleńka - napił się - Możesz nie wierzyć, każda na początku nie wierzy.

 - Jasne - pokręciła z niedowierzaniem głowa - Jaka szkoda, ale w Zmierzchu wolałam wilkołaka.

- Fatalny gust  - odrzekł Damon - Są cholernie irytujący to łamanie kości przy pełni - pokręcił głową - Okropność.

- Nie mogę rozgryźć czy jesteś super wyjątkowy czy kompletnie szalony - stwierdziła.

- Coś pomiędzy - odrzekł spokojnie - Tak w ogóle mieszkasz tu ? Przez tyle lat byłem prawie wszędzie, ale to moja pierwsza wycieczka do Buenos Aires.

- Mieszkam - pokiwała głową  - Mogę Cię oprowadzić, ale nocą niewiele zobaczysz.

- Zobaczę wszystko co mnie interesuję - odrzekł - To co dasz się namówić na nocą wycieczkę po mieście ? Możemy wstąpić na jaką imprezę.

- Okej  - zgodziła się.

Wyjście z nowo poznanym chłopakiem nie było mądre. Zwłaszcza gdy był on wampirem, w co Ambar nie wierzyła. Damon jednak nie był taki zły jak o nim mówiono. Nie skrzywdziłby bez powodu, zwłaszcza, że zaczął lubić Blondynkę. Miał dobrą intuicję do ludzi, a ona zdawała się być do niego podobna. Tak zaczynają się najlepsze historię.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top