☆Ethan Torchio☆
Temat: Smutne (💧)
Od: voidalvira
—————————————––——
Stałam przed lustrem w łazience, wgapiając się w cieniutki, biały patyczek który wskazywał dwie kreski. Łzy tworzyły ślady na moich policzkach. Tylko czy jest to spowodowane moją radością? Na pewno jest. Przede mną cudowne dziewięć miesięcy, a to dziecko jest przypieczętowaniem naszej miłość, mojej i Ethana. Z drugiej strony dziecko nie będzie miało dziadków, konkretnie moich rodziców.
Jest rozpoznawalny! Jeździ w trasy! Czy ty myślisz, że nie obraca kogoś na boku na tych wszystkich wyjazdach? Jaka ty jesteś głupiutka, myśląc, że jest Ci wierny!
To usłyszałam dzisiaj. Poszłam do kuchni z myślą wzięcia sobie czegoś do picia. Nalałam wody do szklanki i trzymając szkło wróciłam do łazienkk chcąc zadzwonić do Torchio. Niestety usłyszałam tylko pocztę głosową. Chciałam się wygadać o przytulić do osoby, która mnie kocha. Zamknęłam drzwi, wypiłam ciurkiem ciesz i ze złością rzuciłam szklaneczką o podłogę. Szkło po zetknięciu się z posadzką potłukł się na różnej części. Mój płacz nie ustawał, nie wiele myśląc pochyliłam się nad niedawną szklanką. Czy nie lepiej byłoby gdybym zniknęła? Oszczędziła dziecku słuchania kłótni jego mamy z dziadkami? Oparłam się o wannę dalej trzymając odłamek w dłoni. Docisnęłam go blisko nadgarstka i przejechałam w bok. Krew leciała z rany, a ja jak w amoku powtarzałam ruchy. Mój płacz stawał się coraz cichszy a obraz zamazany. Później już nic nie pamiętam.
————–————––––––——––
Ethan
- Y/n już jesteśmy! - krzyknąłem wpuszczając pozostałą część naszego cyrku do mieszkania. Nasi przyjaciele bez ceregieli rozpłaszczyli się.
- Y/n no weź nie graj z nami w chowanego! - krzyknęła Victorią.
- Cicho Vic. Może spać, całą noc spędziła w łazience. - zwróciłem uwagę dziewczynie.
Wspiąłem się po schodach, widząc, że Damiano rozgląda się na dole a reszta idzie za mną. Zajrzałem do sypialni nie dostrzegając tam dziewczyny. Zdenerwowałem się, y/n nie mówiła nic o jakimś wyjściu. Wyjąłem telefon zauważyłem nieodebrane połączenie od mojej dziewczyny, dotknąłem ikonki która od razu miała wykonać połączenie do tej gwiazdy.
- Chłopaki, do łazienki! Szybko! - słysząc głos De Angelis automatycznie skierowałem się w tamtą stronę zderzając się z Davidem i Raggim.
Nie mogłem uwierzyć w to co widziałem. Leżałam tam między odłamkami szkła, z jej rąk sączyła się krew a oczy były opuchnięte od płaczu.
Nie pamiętam co się działo. Wydawało mi się jakbym stał za jakąś szybą, a ja stałem obserwując jak moi przyjaciele ratują moje słońce.
——————————————
Dziesięć miesięcy później
Podeszłam do trzech łóżeczek, obserwując moje dzieci. Tak, żyję i urodziłam trojaczki. Dwóch synów i córkę. Oczka w głowie Ethana swoją drogą moje też. Poczułam jak ręce oplatają moją talię.
- Wszystko dobrze? - przytaknęłam. - Kocham Cię, bardzo Cię kocham.
- Ja Ciebie też. I Was. - popatrzyłam się na mężczyznę za chwilę wracając wzrokiem do dzieci.
———————————
Volley_fan
Instagram|volle.yfan
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top