~ Love Me ~

-A jednak, na coś się to przydało - odparłam rozbawiona, patrząc na milczącego kota

-Oh, no dobrze - mrugnęłam do niego i podrzuciłam odkurzacz - Niezwykła Biedronka!

-Nareszcie!

-A wołałam, gdy byłeś cicho - mruknęłam, podchodząc do Luki - Wszystko w porządku?

-Dziękuję Ci - odparł posyłając mi uśmiech - Za wszytko, co dla mnie zrobiłaś, gdyby nie ty, ludzie nie poznaliby prawdy.

-Nie ma za co - posłałam mu uśmiech i skierowałam się do wyjścia, ówcześnie puszczając Kotu oczko i lekko muskając jego rękę swoją.

Wybiegłam na dach telewizji, i zachaczyłam linką o pobliski budynek.

-Czyżbyś, zmieniła obiekt uczuć? - spytała Tikki, gdy znaleźliśmy się w moim pokoju

-Ja.. Chyba coś czuję do Czarnego Kota. - mruknęłam kładąc się na łóżku

-Mari, a co z Adrienem? - spytała siadając na moich włosach

-Gdy jestem blisko niego, nie czuję się jak wcześniej, nie jąkam ani nie robię z siebie głupka, zamiast tego coraz więcej myślę o Kocie - odparłam patrząc w sufit - Myślisz, iż nadal mam u niego szanse?

-Możliwe - odparła Tikki

Przewróciłam się na bok, i spojrzałam na swoją tablicę, na której wisiały zdjęcia Adriena i Czarnego Kota.

-Chyba, wszystko może się dzisiaj zdarzyć - odparłam ściągając zdjęcia Kota i przytulając je do siebie - Powiem, mu co do niego czuje, a potem jeśli nadal ma do mnie uczucia, chciałabym abyśmy zostali parą.

-Aww, Mari - odparła Tikki - Jakie, to słodkie

-Mamy, jeszcze kilka godzin do patrolu - odparłam wstając z łóżka, i schodząc w dół pokoju - A muszę jeszcze, odrobić zadanie domowe - jęknęłam siadając na krześle - Głupia chemia, nic z niej nie rozumiem!

-Dasz radę - odparła zachęcająco kwami

Jęknęłam raz jeszcze i zabrałam się do pracy, nad kwasami zasadowymi.

*Wieczór - 20 minut do patrolu *

-Marinette! Spóźnisz się na patrol! - odparła Tikki

-Mam jeszcze.. Co?! Zostało mi 20 minut?! - krzyknęłam, szybko wstając z krzesła

-Spokojne! - zaśmiała się Tikki - Twój rycerz na białym koniu, napewno zaczeka.

-Tikks! - zaśmiałam się wraz z moją małą przyjaciółką - Kropkuj!

Odwróciłam się w stronę lustra i szybko poprawiłam włosy.

-Mam nadzieję - szepnęłam do siebie - Powiem mu, a potem się zobaczy.

Wyszłam na balkon i rozglądając się dookoła, rzuciłam linkę o pobliski budynek, i ruszyłam w stronę wieży Eiffla.

-Witaj Biedronsiu - odparł Kot gdy zeskoczyłam obok niego - Tak, jak zawsze?

-Ty bierz lewą - odparłam - A ja biorę prawą, widzimy się potem - mrugnęłam do niego i zaczęłam patrolować swoją część okolicy.

*Dwie godziny później *

-Powiem mu, dzisiaj to zrobię - odparłam do siebie gdy byłam już na wieży Eiffla

-Moja strona, czysta a u ciebie? - spytał lądując przede mną

-Czysto - odparłam rumieniąc się, opierając się o belkę

-Muszę Ci coś powiedzieć - odparliśmy oboje w tym samym czasie

-Tak? - spytałam, patrząc na niego z nadzieją

-Możesz, pierwsza - odparł niespokojnie

-Nie, nie, mów - odparłam czując się bardzo zdenerwowana - Co chciałeś, mi powiedzieć?

-Jest.. Jest taka dziewczyna - zaczął opierając się również o belkę

-Dziewczyna? - spytałam, czując jak moje serce łamie się na kawałki

-Tak, jest mądra, utalentowana, pomocna - odparł rozmarzony - Ja..chyba coś do niej czuję

-Rozumiem - odparłam, siląc się na uśmiech - Zasługujesz na szczęście

Nawet gdyby to nie miało być ze mną- pomyślałam

-Chciałem, ci to powiedzieć jako pierwszy - odparł patrząc na mnie - Kochałem cię, ale nigdy nie odwzajemniałaś moich uczuć, mam nadzieję iż nadal będziemy przyjaciółmi, prawda?

-Oczywiście - odparłam radośnie, gdy moje serce krwawiło - Mam nadzieję, iż rozumie jaki jesteś wyjątkowy, i nie pozwoli ci uciec.

-Biedronko? - spytał zaskoczony

-Jesteś wyjątkowy - odparłam - Zrozumiałam, to za późno i bardzo cię przepraszam, wiesz? Mam nadzieję że będziesz z nią szczęśliwy, bardzo na to zasługujesz, nawet jeśli by to nie było ze mną, zrozumiałam że właśnie się spóźniłam, kocham cię kocie, znajdź ją i powiedz jej że ją kochasz, nie pozwól jej czekać - szepnęłam ostatnie zdanie i rzuciłam się do ucieczki.

Gdy byłam w swoim pokoju, opadłam na łóżko i zaczęłam płakać.

-Marinette - szepnęłam mała biedroneczka, siadając mi na włosach - Tak mi przykro

-Spóźniłam się, jego uczucia do mnie już wygasły, a moje właśnie zaczęły płonąć do niego - szepnęłam biorąc jego zdjęcie do ręki - Zasługuje na szczęście, mam tylko nadzieję iż ta dziewczyna, nie złamie mu serca.

Tikki wtuliła się w moje włosy, aby dodać mi pociechy.

-Dlaczego, już mnie nie kochasz? - zanuciłam - Dotknij mnie, powiedz mi, że jestem dla ciebie wszystkim Powietrzem, którym oddychasz. (frag piosenki Why Don't You Love Me)

Łzy zaczęły spływać po moich policzkach.
Spóźniłam się, to jest powód dla którego już mnie nie kochasz.
Zwlekałam i zbyt późno uświadomiłam sobie, moje uczucia do ciebie.

Otarłam łzy, z moich policzków, gdy nagle usłyszałam pukanie do mojej klapy od góry.

-Czarny Kot? - spytałam zaskoczona gdy wyszłam na balkon - Co ty tutaj robisz?

-Chciałem... - zaczął ale zaraz potem przerwał - Płakałaś? Co się stało?

-Nic - odparłam nie patrząc mu w oczy - Dlaczego, tutaj jesteś?

-Widzisz.. - zaczął nerwowo - Chciałem, o czymś z tobą porozmawiać..

-Tak? - spytałam obojętnie - Co to takiego?

-Czy napewno wszystko w porządku? - spytał kładąc swoją rękę na moim ramieniu - Jesteś, jakaś zgaszona, możesz powiedzieć mi wszytko.

-Zrozumiałam zbyt późno swoje uczucia - odparłam patrząc w dal - Chłopak, którego kocham, kocha inną dziewczynę.

-Tak mi przykro - szepnął, zaciskając pięść w rękę

-A ty?

-Biedronka, wyznała mi dzisiaj uczucia - odparł - Zraniłem ją, gdy powiedziałem że kocham inną, wtedy ona uciekła i..

-Kim ona jest? - spytałam, mając nadzieję że powie mi chociaż, przez kogo go straciłam - Znam ją?

-Tak - odparł podchodząc do mnie i biorąc moje ręce w swoje - I to nawet dobrze ją znasz.

-Oh - mruknęłam, czując jeszcze bardziej jak moje serce pęka - Mam nadzieję, że będziesz z nią szczęśliwy.

-Marinette - szepnął, biorąc moją brodę i unosząc ją ku górze - Kocham cię i tylko ciebie

-Kochasz mnie? - spytałam zaskoczona - Mnie?

-Tylko ciebie - odparł poważnie - Ale, wiem że nie czujesz tego samego i...

-Kocham cię - odparłam, całując go w usta - Bardzo, cię kocham

-Ale, powiedziałaś..

-Wiem - szepnęłam patrząc mu w oczy - Gdybyś, powiedział mi od samego początku, nie straciłbyś tutaj drogi kotku

-Co? - spytał nie rozumiejąc - O czym ty mówisz?

Uśmiechnęłam się lekko pod nosem i zmniejszyłam naszą odległość, aby zrobić to o czym od tak dawna marzyłam.

-Możesz się, jeszcze wycofać - szepnęłam gdy dzieliły nas milimetry

-Nie ma szans - od szepnął i zaczął mnie powoli całować, więc pogłębiłam nasz pocałunek i włożyłam swoje ręce w jego włosy.

-Kocham cię, Kiciusiu - szepnęłam, patrząc mu w oczy

-Jak mnie nazwałaś? - spytał zdumiony

-Kiciusiem - odparłam unosząc brew z  uśmiechem na twarzy

-Jedna osoba, tak mnie nazywa - szepnął - My Lady?

-Jakoś, długo ci to zajęło - odparłam, z chęcią odsunięcia się od niego, ale zatrzymał mnie swoim ramieniem na mojej talii

-Przepraszam - mruknął, kładąc swoje ręce na moje policzki - Płakałaś, przeze mnie

-Nie, przepraszaj - mruknęłam

-Cieszę się - odparł patrząc na mnie - Cieszę się że jesteście tą samą osobą, mówiłem ci że się we mnie zakochasz. - mrugnął do mnie gdy powiedział ostatnie zdanie

-Kocie!

-Tak, Biedronsiu? - spytał z cwanym usmieszkiem

-Czasami mam ochotę cię udusić - mruknęłam - A czasami, mam ochotę cię wycałować

-Wolę to ostatnie - odparł, znowu kładąc swoje ręce na moją talię - Mari?

-Tak?

-Zostaniesz, moją panią? - odparł

-Tak - odparłam całując go w usta - Kocham cię, koteczku

-Kocham cię, My Lady - odparł pogłębiając pocałunek i obracając mną w powietrzu

-Kocie! - zaśmiałam się z powodu jego poczynań

-Kocham cię - odparł raz jeszcze i zaczął całować moją szyję

-Ja ciebie też - szepnęłam, wpychając go do swojego pokoju i zamykając klapę od balkonu za nami.


Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top