"One day" || BTS V

*Oh Nam Yon*

Minęłam moją ulubioną lodziarnię i ruszyłam w stronę parku. Ostatnio bardzo dużo czasu tam spędzałam.
Ciężka sytuacja w domu nie pozwalała mi tam wytrzymać. Ojciec pijak bije matkę która też traci rozum. Ciekawe, nie?
W parku przynajmniej mogłam poobserwować szczęśliwe dzieci i pary.
Stanęłam jak wryta. Na mojej ławeczce siedział brunet.
Pisał coś w swoim zeszycie. Grzecznie usiadłam obok niego. Nie zwrócił na mnie uwagi. Spojrzałam przed siebie.

-Chcesz autograf?- zapytał nagle.

Spojrzałam na niego zdziwiona.

-Um.. Nie.- odpowiedziałam i odwróciłam wzrok.

-Zdjęcie?- spojrzał na mnie.

Jego brązowe oczy zalśniły w słońcu.

-Nie!- również na niego spojrzałam.

-To po co tu usiadłaś?- jego głos był spokojny.

-To moje ulubione miejsce.. dlatego.- zmierzyłam go wzrokiem.

Odwrócił się bez słowa i spojrzał na swój zeszyt. Usłyszałam jakieś piski. Odwróciłam głowę. Garstka nastolatek biegła w naszą stronę.

-Aish!- brunet chwycił mnie za rękę i pobiegł.

-Co ty robisz?!- próbowałam się wyrwać.

-Gdybym Cię tam zostawił..- zdyszany wbiegł ze mną do ogromnego budynku -Rozerwały by cię na strzępy.- zaśmiał się.

-Taa.. dałabym sobie radę.- prowadził mnie w stronę wind.

-Nie wydaje mi się.- uśmiechnął się.

Weszliśmy do jednej i kliknął guzik z napisem "5-BTS". Zaśmiałam się a on lekko zmieszany odwrócił wzrok.

-Jak ci na imię?- zapytał po chwili.

-Nie powinno Cię to interesować.- puściłam mu oczko.

-Niestety. Jestem bardzo ciekawski. - oparł się o ścianę i wpatrywał się we mnie.

-Ciekawe.- zrobiłam to samo ale oparłam się o przeciwległą do niego.

Cisza trwała krótko. Do windy weszła grupka biznesmenów. Brunet szybko do mnie podbiegł i odsłonił mnie ciałem. Jest za blisko! Próbowałam się odsunąć ale nie udawało mi się. Było tłoczno i duszno.

-Wszystko ok?- szepnął.

Co z tego, że był wyższy ode menie chyba o głowę. Mogę przecież mówić do jego klaty. Nie?!

-Tak.. chyba mam klaustrofobię.- zaśmiałam się głucho.

-Przepraszam.. mogli by się Panowie trochę przesunąć?- powiedział nagle głośno.

-To V z BTS.- jeden szepnął do drugiego.

Szybko spojrzałam na niego. Mężczyźni odsunęli się a ja i.. on mieliśmy dużo miejsca.

-Dziękuję.- szepnęłam do niego.

Winda zatrzymała się na naszym piętrze. Znów chwycił mnie za rękę. Przeszły mnie miłe dreszcze.

-A więc.. jak masz na imię?- ciągnął mnie wzdłuż korytarza.

-Je..jestem Nam Yon.- nie wiedziałam czy dobrze zrobiłam.

-Ładnie..Nami.- zaśmiał się

Wprowadził mnie do pomieszczenia w którym siedziało sześć mężczyzn.

-Cześć! Poznajcie Nami!- krzyknął a chłopcy spojrzeli na mnie.

Każdy kiwną głową i wrócili do swoich zajęć.

-Od lewej: Suga, Jungkook, Jin, Jimin, J-Hope, Rap Monster i ja.. V.- podniósł wysoko ręce z uśmiechem na twarzy.

-Nami.. Z kąd się znacie?- zapytał Jin.

-Z parku.- odpowiedziałam równo z V.

-Świetnie.- zaśmiał się Monster.

V pociągnął mnie w stronę kanapy. Podał mi puszkę z Ice-Tea.

-A więc jesteście popularnym zespołem w Korei?- zapytałam.

-Błąd! Znani na całym świecie.- uśmiechnął się Jimin.

-Nie znasz nas?- zapytał V.

-Nie. Nie mam dostępu do komputera.. i telewizora.- zaśmiałam się.

Chłopcy ucichli. Upiłam łyk z puszki.

-Jest już późno, muszę wracać.- wstałam nagle.

-Odprowadzę cię.- zgłosił się V.

~~~

Stałam z V przed moim domem.
Widać, że wygląda na zakłopotanego. Nasz dom wyglądał jak ruina.. nie ma co się oszukiwać.

-Dzię..- nie skończyłam.

Drzwi się otwarły a przez drzwi wypadła mama. Za nią ojciec, wrzeszczał. Poczułam łzy w oczach.

-Ty szmato!- krzyknął i upił łyk piwa z butelki.

Szybko pobiegłam do mamy. Zaczęłam sprawdzać czy jej nie skrzywdził ale odepchnęła mnie od siebie.

-Przyszłaś, kurwo!- wskazał na mnie palcem.

Szybko wstałam i wepchnęłam go do środka domu.

-Zamknij się w końcu!- krzyknęłam.

-Osz ty!- zamachnął się butelką.

Dostałam butelką tak mocno, że straciłam przytomność. Jedyne co z tego pamiętam to wyraz twarzy V, jego przerażona twarz.

~~~

Lekko otworzyłam oczy. Przy moim łóżku siedział V.

-Ile mnie nie było?- wymamrotałam.

-Nami!- ucieszył się i ścisnął moją dłoń. -Z tydzień.- odpowiedział cicho.

-A co z rodzicami?- zapytałam.

-Ojciec w więzieniu a mama.. nie żyje.- opuścił głowę.

Łza poleciała mi po policzku. Mojej matce nic nie było.. przecież.

-Co się stało?- wytarłam łzy.

-Twój Tata zaatakował ją z nożem gdy zabrałem Cię do szpitala.

Wpatrywałam się w sufit, nic nie mówiąc a z oczu leciał mi potok łez. To nie twoja wina Nami.. był pijakiem. To wszystko przez alkohol. Zamknęłam oczy i zasnęłam.

~~~

Wyszłam ze szpitala miesiąc później.
Od czasu "ataku" mojego ojca Tae cały czas był ze mną. Dzięki niemu zdecydowałam się zamieszkać z całym BTS.

-Jesteś pewny?- zatrzymałam się przed wejściem.

-Nami.. byłem pewny tak samo jak pięć minut temu.- zaśmiał się głośno.

Chwycił mnie za rękę i wprowadził do przedpokoju. Gdy się rozpłaszczyłam ruszyliśmy w stronę salonu.

-Ale ciemno.- V nacisnął włącznik światła.

-Witaj w domu!- wszyscy nagle wyskoczyli mi przed nosem z tortem wielkości mojej głowy.

Po tym nastała Wielka radość. No wiecie tańce, śpiewy i opowiadanie o moim życiu.
Ale gdy zrobiło się późno wszyscy się zmyli. Zostałam ja i V.

-Zawsze tak jest.- zaśmiał się głośno.

-W sensie.. uciekają przed sprzątaniem tego syfu?- również się zaśmiałam i zaczęłam zbierać brudne naczynia.

-Nami..- chwycił moją dłoń a ja szybko odłożyłam stertę naczyń. -Kocham Cię.- przytulił mnie.

-Tak. Ja Ciebie też.- wtuliłam się w niego.

Pocałował mnie w bliznę ma głowie. Włosy jeszcze nie zdążyły urosnąć więc była bardzo widoczna.

-Kocham Cię.- powtórzył ciszej.

~~

Czy tęsknię za rodzicami? Nie.
Czy cieszę się, że mieszkam z kimś kogo kocham? Cóż jest to dla mnie nowość Ale chyba się przyzwyczaję.

Kocham Cię.. Tae!

~~~

Dzień dobry!
A więc witajcie w moim nowym opowiadaniu.
Mam nadzieję, że one shoty które będą się tu pojawiać spodobają się wam. :3
Tak więc do przeczytania!

Pozdrawiam, Haru.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top