[One Shot]

  Hinata przyszedł dzisiaj wyjątkowo wcześniej. Jego myśli błądziły wokół Ayame.

      Poznali się dwa lata temu kiedy rudowłosy staranował ją uciekając przed wkurzonym Kageyamą. Była ładną blondynką o niesamowicie zielonych oczach i wesołym uśmiechu. Skończyło się na tym, że spadła ze schodów a chłopak omal nie wyrwał sobie wszystkich włosów ze zdenerwowania, kiedy okazało się, że zemdlała.

 Na szczęście dogonił go Tobio, który zachowując zimną krew zaprowadził ją z Shoyo do pielęgniarki. Skończyło się na kilku siniakach, ale mimo to Hinata strasznie się o to obwiniał. Zaczął więc chodzić za Ayame krok w krok i pomagał jej we wszystkim. Z początku dziewczynę strasznie to irytowało, ale z czasem przyzwyczaiła się do jego obecności, a nawet polubiła ją. Shoyo był pełnym energii i radości chłopakiem. Sprawiał, że się uśmiechała i pocieszał ją, gdy miała zły dzień. 

 Wkrótce chęć zadośćuczynienia Hinaty zmieniła się w silną i trwałą przyjaźń. Często spędzał czas z Ayame, która pomagała mu w nauce i sprawiała, że - o ile to możliwe - jego życie było jeszcze bardziej ekscytujące. Razem biegali w deszczu, razem wsiedli na najgorszy rollercoaster w ich życiu, razem wymiotowali po tym na spodnie Tobio i razem uciekali przed wpienionym Kageyamą. 

Ayame tak bardzo utkwiła w jego głowie, że nim się obejrzał był w niej zakochany. I tu właśnie zaczynał się problem. 

 Hinata nie był typem osoby nieśmiałej, ale nie miał też zielonego pojęcia jak wyznać komuś miłość. Skierował więc swoje kroki do sali treningowej, w której powinni już być siatkarze. Nie mylił się. Na miejscu został cały skład Karasuno siedzący pod ścianą i rozmawiający o nadchodzących meczach. 

 - Musicie mi pomóc - wydarł się Shoyo. 

 Zmienił buty i usiadł obok nich, z zapałem wyjaśniając im zaistniałą sytuację. Jego pierwszą ofiarą był Daichi. 

 - Jak wyznałbyś miłość dziewczynie? - spytał chłopak, patrząc ponaglająco na kapitana. 

 - Ja...? - Sawamura poczerwieniał, a reszta drużyny wybuchła śmiechem.

 - W końcu od tylu lat zbierasz się, żeby powiedzieć to Yui - zachichotał Koushi. 

 - Nie wiem o czym mówisz - prychnął, choć jego mocno zarumieniona twarz temu przeczyła. 

 - A ty Suga? - spytał rudowłosy. 

 - Najpierw zaprosiłbym ją na kolację, wręczył kwiaty... - zaczął, ale Hinata szybko mu przerwał.

 - Nie zamierzam się zaręczać, chcę tylko wyznać miłość - powiedział, a reszta Karasuno ponownie wybuchła śmiechem.

 Następnie padło na Asahi'ego i Yamaguchi'ego, którzy nie wiedzieli co odpowiedzieć. Kolejny był Tsukishima, który stwierdził, że nie obchodzą go jego szkolne romanse i tym bardziej nie zamierza mu pomagać. 

 - Kageyama? - westchnął Shoyo. 

 - Kup jej mleko - powiedział z grobową miną rozgrywający. 

 - Tfu, nie lubię mleka - skrzywił się Hinata. 

 - Kiedyś mówiono ,,pij mleko, będziesz duży", może dlatego sięgasz mi ledwo do ramienia - Kei uśmiechnął się szyderczo. 

 Kegayama prychnął i wbił wzrok w ścianę, najwyraźniej obrażony na to, że Shoyo raczył obrazić jego ulubiony napój. 

 - A wy Tanaka, Noya? - rudowłosy obrócił się w ich kierunku. 

 Ryu zatarł ręce i uśmiechnął się szeroko. 

 - Chodź, wprowadzimy cię w świat miłości - zaczęli rozmarzeni, w myślach przywołując obraz Shimizu. - Więc najpierw trzeba...

 * * *

 Hinata wszedł do klasy 1-1 i od razu dostrzegł siedzącą w trzeciej ławce Ayame. Jej zielone oczy wpatrywały się z uporem w zeszyt od matematyki. 

[ - Punkt pierwszy, powiedz jej komplement - przypomniał sobie poradę Tanaki. ]

 - Ayame - zaczął Shoyo, czując jak jego policzki stają się czerwone. 

 Dziewczyna uniosła głowę.

 - Masz... Masz... Masz ładne... uszy! - palnął.

 - Uszy? - blondynka posłała mu rozbawione spojrzenie.

 - T-tak! Są takie... Takie guah! - przytaknął gorliwie rudowłosy.

 - Chyba dziękuję - zaśmiała się, a Hinata przybił sobie mentalną piątkę.

[ - Punkt drugi, podaruj jej prezent. ]

 Już miał wyjść, kiedy do sali wszedł nauczyciel. No tak, przecież właśnie zaczynały się lekcje. Musiał wymyślić coś, co będzie mógł zrobić na zajęciach. 

Usiadł w czwartej ławce i wyrwał z zeszytu kartkę. Następnie z piórnika wygrzebał wszystkie kredki i przystąpił do tworzenia swojego prezentu, którym miał być rysunek. Narysował ich pierwsze spotkanie, jazdę rollercoasterem, wściekłego Kageyamę, wspólne uczenie się u niej w domu, spotkanie w kawiarni i jeszcze mnóstwo innych, związanych z dziewczyną wspomnień. Na koniec w rogu kartki naszkicował siebie i Ayame w objęciach. Gdy skończył uśmiechnął się szeroko, schował kredki i włożył jego małe dzieło sztuki do tylnej kieszeni spodni. 

 Kiedy tylko usłyszał dzwonek, od razu wyrósł przed ławką blondynki. 

 - Mam coś dla ciebie - posłał jej szeroki uśmiech i podał własnoręcznie wykonany prezent.

 - Oh... To bardzo miłe z twojej strony - zaczęła. - Ale co to jest? 

 Hinata zerknął przez ramię na jego rysunek i nagle przypomniał sobie, że nie ma zdolności artystycznych. Cała kartka była pomazana czerwoną kredką i pełna patykowatych ludzików.

 - Nie ważne - wymamrotał, zabierając jej papier. - Wymyślę coś lepszego. 

 - Nie. Cokolwiek to jest, podoba mi się, bo zrobiłeś to dla mnie - zabrała mu z rąk rysunek po czym starannie złożyła go i schowała do zeszytu. 

 Uśmiechnęła się szeroko i przytuliła go.

 - Dziękuję Shoyo - powiedziała, a rudowłosy zarumienił się delikatnie.

 Niezdarnie objął dziewczynę. 

 - Nie ma sprawy. 

[ - Odprowadź ją do domu po lekcjach - mówił kolejny punkt, ustanowiony przez Yuu i Tanakę. ]

 Gdy tylko zabrzmiał ostatni dzwonek Hinata wręcz wybiegł z klasy i z prędkością światła znalazł się w szatni. Szybko się przebrał, chwycił swój rower i stanął przed szkołą, czekając na blondynkę. Kilka minut później dostrzegł w tłumie czerwony, znajomy płaszcz.

 - Ayame! - zawołał głośno, machając do niej. 

 Dziewczyna podbiegła do niego. 

 - Cześć - przywitała się. - Nie idziesz do domu? 

 - Odprowadzę cię - zaoferował Hinata. 

 Policzki blondynki delikatnie poczerwieniały, ale Shoyo nie był pewny czy to przez jego gest czy też panujący na dworze mróz.

 - Oh, naprawdę nie musisz - odparła zakłopotana.

 - Ale chcę - rudowłosy wyszczerzył się i razem z Ayame ruszył chodnikiem w kierunku jej domu. 

 - Wiesz... - zaczął nieśmiało. - B-bardzo cię... 

 - Hinata! - przerwał mu znajomy krzyk. 

 Odwrócił się i zobaczył biegnącego w ich stronę Kageyamę. Zaklął w myślach. 

 - Co? - burknął.

 - Zapomniałeś torby - odparł Tobio, podając mu jego własność. - I jak, powiedziałeś jej już?

 Chłopak zrobił się cały czerwony. 

 - N-nie, jeszcze nie! To nie takie proste! 

 - Mówiłem ci, żebyś kupił mleko. 

 - Po prostu idź już sobie - prychnął Hinata, próbując ukryć przed Ayame swoją czerwoną twarz.

 Rozgrywający wzruszył ramionami, zostawiając ich samych.

 - O co mu chodziło? - spytała zielonooka. - Co miałeś mi powiedzieć?

 - T-to nic t-takiego - wymamrotał zdenerwowany chłopak. 

 - Coś się stało? Od rana zachowujesz się dziwnie... 

 - B-bo widzisz... - Shoyo coraz bardziej plątał się język. - Ja... 

 Ayame stanęła przed nim i ze zdziwieniem spostrzegła, że Hinata kolorem bardziej przypomina buraka niżeli człowieka. 

 - Po prostu wyduś to z siebie - zmarszczyła brwi.

 Shoyo dotknął policzka blondynki i wziął głęboki oddech. Ręce trzęsły mu się ze zdenerwowania. Zamknął oczy i złączył ich usta w delikatnym, nieśmiałym pocałunku. Szybko oderwał się od dziewczyny. Spojrzał na nią przerażony, ale dziewczyna nie wydawała się być na niego zła. Ba, kolor jej twarzy przypominał teraz rumiane policzki Hinaty.

- Ja... Ty... To znaczy... 

 Blondynka pokręciła głową z rozbawieniem.

 - Też cię kocham, idioto - wyznała z szerokim uśmiechem, przyciągając Shoyo do siebie i wpijając się w jego usta. Chłopak nie pozostał jej dłużny. 

Resztę drogi przeszli trzymając się za ręce. Żadne z nich nie mówiło, ale nie czuli się z tym niezręcznie. Byli zbyt szczęśliwi, żeby opisać to słowami. 

 Gdyby tylko wiedzieli, że w krzakach które mijali siedziała skulona cała drużyna Karasuno z Ukai'em na czele i dzierżącym aparat Sugą. Cóż, jedno jest pewne. Hinata bardzo się zdziwi, gdy zostanie obdarowany sesją zdjęciową z jego pierwszego pocałunku. W końcu, od czego ma się przyjaciół.  

_______________________________________________

Hey, hey, heeey! 

Cóż, to nie jest idealnie tak, jak sobie to zaplanowałam, ale przynajmniej napisałam xD Przy moim lenistwie stworzenie shota graniczy z cudem, więc czuje się z siebie dumna. ShadowSkylor - dzięki za motywację :'D Chociaż nie oszukujmy się, ja nadal wolę Tsukki'ego ^~^

Miłego dnia/wieczoru ╰(͡° ͜ʖ ͡°)っ━☆゚.*.•゚

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top