...
- Wtedy zaczął padać śnieg.
- No nieźle jesteś poetą Error. - Uznał biały szkielet. -
- Weź się przymknij Ink. - Parsknął. -
- Ale ja niczego złego nie powiedziałem. - Uśmiechnął się lekko w jego kierunku. -
- Wystarczy, że robisz taką minę i już mnie wkurwiasz. - Odparł ze złością w jego kierunku. -
- Pff.. - Ink poszerzył swój uśmiech i przysunął się w jego kierunku. - Jest coś co ciebie nie irytuje?
- Atrament Ink. - Popatrzył się na niego z wściekłością i obrzydzeniem w oczodołach.-
- Och przepraszam.. - Powiedział i zaczął odmalowywać swoją oderwaną wcześniej rękę. -
- Ych.. - Czarny szkielet kątem spojrzał się jak to drugi szkielet naprawia swoją rękę. -
- Coś się stało? - Spytał się. -
- Nie mógłbyś po prostu mnie WYJĄĆ Z TEJ KOLOROWEJ PAĆKI!?!?? - Krzyknął na niego już tracąc cierpliwość. -
- A no tak. ... - Szkielet na chwilę się zamyślił. -
- NO CO SIĘ TAK GAPISZ?! ZRÓB TO!
- Może lepiej nie. Znowu mnie zaatakujesz. - Uśmiechnął się niewinnie. -
- Bez przesady Ink, ale wiem kiedy przestać.
- ...tego to nie jestem tak do końca pewien. Ostatnim razem-
- Ta ta WIEM co było ostatnim razem, ale wiem kiedy walka jest skończona.
- ...pff.. - Szczerze się do niego uśmiechnął, a następnie zaczął ściągać z niego lepiącą farbę. -
- W ogóle czemu różowy do cholery!?
- Bo taką miałem pod rękę, a po za tym pasuje do ciebie idealnie. - Zażartował. -
- BARDZO Zabawne Ink. No normalnie umieram ze śmiechu.
- Szkoda by było.
- PF.. Gadasz bez sensu. Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś głupi.
- Niby czemu?
- ''Nie możesz'' mnie zabić, bo to jest ''złe''. Proszę cię Ink ty nawet nie wiesz jak ci to utrudnia sprawę. Pieprzone mercy uderzyło ci do głowy. Jesteś idiotą.
- ... - Szkielet uwolnił już drugiego z farby i jedynie przez chwilę się na niego patrzył. - Wcale nie.
- ?
- Bez ciebie też miałbym problemy. Jesteś potrzebny.
- O czym ty..?
- Kasujesz i usuwasz usterki.. zniszczone i zepsute, albo zainfekowane au, przez co nie tworzy się tu bałagan, a to, że za bardzo lubisz niszczyć te dobre au to jest już problem.
- Heh.. Nadal jesteś głupi.
- Tak więc ty też.
- co?
- No bo przecież ty też nie możesz mnie zabić.
- NIBY CZEMU?!
- Bo mnie kochasz.
- ...
- ...
- PFFF HA HA HA HA HA! DOBRE INK Prawie dałem się nabrać, że mówisz to na poważnie.
- Wiesz to głupie kochać istotę bez duszy.
- ...
- I ty jesteś tego świadomy Error. Prawda? - Przybliżył się do niego. -
- Weź się ogarnij. - Odsunął od siebie jego twarz - Farby albo tuszu się nażarłeś ośmiornico.
- Pff.. - Zaśmiał się. -
- Idiotą jesteś. - Powiedział wstając z podłogi. -
- Wiem.
- *westchnienie* Nara! - Powiedział Error odchodząc od niego. -
- ...
Wiem, że jestem idiotą, ale twoim. A puki pamiętam co mi obiecałeś nim będę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top