Noworoczny Special
– Pobudka wszyscy! – krzyczała Yoko biegając po całej rezydencji.
Wszyscy mieszkańcy i goście wyszli ze swoich pokoi na korytarz, po czym zaczęli szukać wzrokiem ich powodu pobudki. Kiedy dziewczyna wracał w swoją stronę spotkała się z gniewnymi spojrzeniami skierowanymi w jej kierunku.
– Wstawać i ubierać swoje yukaty! – mówiła nie zwracając uwagi na gniew innych.
– Po co...? – zapytała jej przyjaciółka.
– Jak to „Po co"?! – powtórzyła za nią oburzona. – Świętujemy koniec roku! – wytłumaczyła jej.
– Oh... U mnie w domu nigdy się nie przebieraliśmy... tylko zostawaliśmy w domu...
– Nie miałaś dzieciństwa. – skomentowała.
– Wiem...
– Możecie przestać tak głośno rozmawiać na korytarzu i być cicho? – mruknął Shu.
– Luna. – zaczęła czerwonooka.
– Tak...?
– Idź najpierw posprzątać rezydencję, a dokładniej salon. – zarządziła.
– Dobrze... Tylko się ubiorę...
– Masz trzy minuty. – powiedziała surowo.
– Dobrze... – odpowiedziała i zamknęła drzwi za sobą.
Po jakiejś chwili wyszła ze swojego pokoju i pokierowała się w stronę salonu, w którym był Reiji.
– (Nie ma to jak zacząć dzień dostaniem batem na wszystkich możliwych częściach ciała...) – pomyślała jeszcze lekko zmęczona. – Witaj, Rei... – powiedziała schodząc po schodach. – Co cię tu sprowadza...? Przecież to ja miałam sprzątać...
– Chciałem cię tylko przypilnować, czy aby na pewno zrobisz wszystko dobrze. – powiedział ze swoim sadystycznym uśmiechem i po chwili wyciągnął swój bat.
Fioletowowłosa sprzątała całą rezydencję i oczywiście nie obyło się bez bicia jej batem przez okularnika. Kiedy dziewczyna skończyła, wampiry i Yoko zaczęli kolejny raz dekorować rezydencję. Kou wykłócał się z Laito i Kanato o byle co. Gdy Reiji chciał powiesić lampki, Nissan zainteresował się nimi i zaczął się nimi bawić, przez co podrapał ciemnowłosego. Wampir chciał walnąć zwierzątko swoim batem, ale czerwonooka ochroniła kotka i nakrzyczała na chłopaka, a ten odszedł.
Później, po skończeniu dekorowania rezydencji, czarnowłosa poszła spać na kanapie, jeszcze zanim Shu zdążył się niej położyć. Gdy środek rezydencji był już ozdobiony, wszyscy wyszli na dwór, kiedy Kou zakładał lampki, Kanato i Laito rzucali w niego śnieżkami, potem przyłączyła się do nich Yoko, po niej Yuma, a na końcu Shin i Ayato. Atakujący blondyna bracia Sakamaki również coś krzyczeli, ale nie było to do końca zrozumiałe, a Luna, Reiji, Ruki i Carla patrzyli na nich ze zdziwieniem i szokiem. Po kilku śnieżkach blondyn upadł, przez co miał cały kaptur w śniegu. Wkurzony wstał i wszedł do rezydencji. Podczas tego, kiedy reszta dokańczała ozdabianie zewnętrznej części rezydencji, niebieskooki głaskał Nissan'a, ale ten głośno miauczał. Słychać było to nawet na dworze, przez co Yoko weszła i nalała mleka dla kocięcia, ale ten tylko powąchał i kopnął tylną łapką. Popatrzył na swoich właścicieli z wyrzutem, wskoczył na czerwonooką i położył się na jej kolanach. Nissan nie wytrzymał na nogach swojej „ludzkiej mamy" i wszedł na jej piersi, po czym zanurzył się w nich.
– Nissan?! – krzyknęła zdziwiona, ale po chwili zaczęła się śmiać, przez to, że sierść kota ją łaskotała.
– Mądry kotek. – skomentował Kou.
Szaro-biało-czarny kotek wsunął się pod stanik dziewczyny w poszukiwaniu mleka, przez co jęknęła zawstydzona i zaczęła się śmiać jeszcze głośniej z łaskotania. Niebieskooki chyba chciał pomóc i złapał swoją współlokatorkę za piersi w celu odnalezienia puchatej kulki, ale ta dała mu soczystego liścia w policzek, przez co kocię uciekło. W tym samym czasie w rogu pokoju, od strony, której było wszystko widać stał Laito nagrywając tą sytuację. Ale również w tym samym czasie przy oknie stał Subaru z opartą dłonią o okno i utkwionym wzrokiem na blondyna i ciemnowłosą. O dziwo padały na niego również krople deszczu, a raczej tak się wydawało od środka budynku, bo tak naprawdę to Ayato, który trzymał wysoko węża ogrodowego, aby dodać smutny nastrój. Tymczasem Carla malował kolejny obraz, a jego młodszy brat razem z Kino grali na konsoli. Kiedy fioletowowłosa weszła do salonu została zauważona przez przyjaciółkę.
– Luna! – zawołała dziewczyna.
– Tak...?
– Ubieraj się, bo jedziemy wszyscy na miasto kupić fajerwerki.
– O... dobrze...
Wszyscy wyszli z rezydencji i pokierowali się w stronę limuzyny, w której siedział już kierowca. Kiedy byli już pod sklepem ze sztucznymi ogniami. Gdy mieli już cały asortyment, Luna została wysłana po mały kominek do olejków eterycznych, kiedy była w sklepie z dekoracjami były tam: dywany, żyrandole, koce, kanapy i stoliki. Jak znalazła biały kominek poszła do kasy. Kiedy wychodziła ze sklepu przywitały ją od boku objęcia w talii z rąk Kanato.
– Czemu byłaś tam tak długo? – zapytał wpatrując się na jej profil.
– Przepraszam... ale była kolejka... – odpowiedziała ze spuszczoną głową.
– Uznajmy, że ci wierzę. – mruknął i puścił dziewczynę, ale za to trzymał ją za wolny nadgarstek.
Fioletowowłosa para poszła jeszcze kupić yukatę dla dziewczyny, ale ta wolała kimono, więc je kupiła, ale również lalki darumy. Potem zaczęli iść w kierunku pojazdu zauważyli, że Laito macha im radośnie ze swoją zboczoną miną. Przez większość drogi niebieskooka okularnica wpatrywała się w okno, a fioletowowłosy od czasu do czasu zerkał na nią morderczym wzrokiem.
Gdy wszyscy już weszli do rezydencji, Yoko założyła kapcie na nogi, gdyż było jej zimno, które były ciepłe przez prawdopodobnie Nissan'a, który musiał się w nich wylegiwać.
– Jakie cieplutkie! – skomentowała, a z salonu można było usłyszeć głośne miauknięcia, choć nie za bardzo je przypominały. – Kou! Zajmij się naszym dzieckiem! – wydała rozkaz pokazując palcem w stronę salonu i patrząc na blondyna.
Niebieskooki posłusznie poszedł hu do kocięcia, a ciemnowłosa poszła do kuchni. Luna poszła do swojego pokoju, ponieważ stwierdziła, że pójdzie po plecak, aby móc schować tam fajerwerki i pozostałe tego typu rzeczy. Wyjęła swoje kimono i położyła je na manekinie, aby móc je poprawić po swojemu. Poczuła jak Kanato opiera swoją głowę na jej ramieniu.
– Coś nie tak, Kanato...? – zapytała poprawiając ubranie na manekinie.
– Jestem spragniony~... – zamruczał do jej ucha.
– Więc pij... – powiedziała obojętnie.
Fioletowooki wampir pociągnął dziewczynę na jej łóżko.
– Kanato...?
– Daj mi się napić... – wysapał do jej ucha.
Fioletowowłosy zdjął z ze śmiertelniczki sweter i zaczął rozpinać jej górną część koszuli. Polizał obojczyk niebieskookiej i wbił się obok jej kości, a ona jęknęła z przyjemności i położyła swoją dłoń na jego głowie, po czym zaczęła lekko wbijać swoje paznokcie w niego i również drapać. Przyjemność tej dwójki przerwało im skrzypienie drzwi. Oboje się odwrócili w kierunku dźwięku i zobaczyli Laito trzymającego telefon, przez co fioletowowłosi zrobili się lekko różowi na twarzach.
– Laito! – krzyknął jego młodszy brat ze wściekłością na twarzy.
– Oj, tam~. Oj tam~! – machnął ręką. – Jak wasze dzieci będą się pytać skąd się wzięły to wujaszek Laito im pokaże! – powiedział z uśmiechem.
– Szkoda, że nie ma tu żadnej butelki. – mruknął Kanato prostując ręce. – Ale i tak go dopadnę. – powiedział z lekkim sadystycznym uśmiechem wpatrując się na brata. – Przypilnuj Teddy'ego.
Niebieskooka pocałowała wampira w policzek, a ten wstał i zaczął biec za swoim zboczonym bratem, kiedy ten wbiegł do salonu wskoczył na stół, a później na Ayato. Najniższy z trojaczków spojrzał na swoich braci jak na nisko rozwinięte formy życia, a Azusa stał w kącie pokoju i ciął się papierem.
– Dobra, pijawy! – Yoko klasnęła w dłonie. – Zakładać ręczniki.
Wszyscy poszli do swoich sypialni, aby ubrać swoje yukaty. Każdy ubrał swój strój tradycyjny i poszedł na dół. Luna dodała na swoim kimono małe gwiazdki. Czerwonooka wzięła ze sobą świeczki, aby oświecić drogę do klifu, gdzie mieli oglądać fajerwerki. A podczas drogi Luna zastanawiała się czy nie rzucić się w przepaść w ramach ofiary. Kiedy już cała gromada wampirów i dwóch dziewczyn dotarła na miejsce, fioletowowłosa zdjęła swój plecak, wyjęła z niego koce i podała je chłopakom, a ona sama wpatrywała się w księżyc. Wszyscy usiedli na miękkich kocach i zaczęli wpatrywać się w niebo nad miastem. Gdy pojawiły się pierwsze światła Yoko skomentowała to tak:
– Jak romantycznie. Kanato, pocałuj Lunę! – krzyknęła dziewczyna popychając wampira w stronę okularnicy.
Niebieskooka nic sobie z tego nie robiła i nadal wpatrywała się w sztuczne ognie. Yuma wyciągnął sake, a Kou sok i inne napoje gazowane. Kiedy Luna chciała napić się napoju gazowanego, z jej rękawa wypadł nóż i szybko go odłożyła na poprzednie miejsce. Wampiry odpaliły swoje fajerwerki, a dziewczyny zimne ognie. Po tym wszystkim każdy wziął do ręki lalkę darumę i namalował jej lewe oko, po czym każdy wstał i oglądał pięknie wyglądające na niebie sztuczne ognie. Ale Yoko miała lepszy pomysł, więc zakradła się do plecaka i wyciągnęła z niego zapalniczkę. Po czym podpaliła doły yukat wampirów i pociągnęła w swoją stronę fioletowowłosą, aby mogła razem z nią oglądać ten widok, również wyciągnęła swoją darumę i dorysowała jej z uśmiechem drugie oko.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top