~Seongsang~

Yeosang co dzień, gdy przychodzi do szkoły znajduje w swojej szafce kwiat i mały liścik. W końcu postanawia dowiedzieć się kto to robi. Jednak jak zareaguje na to, że owym wielbicielem jest najbardziej przystojny chłopak w szkole?

Yeosang kierował się do szkoły z lekkim niepokojem. Nie wynikał on z bania się, że ktoś go zaatakuje, czy będzie go psychicznie nękać. Chociaż może dało by się to podpiąć pod drugą opcję?


*


Co dzień zawsze znajdował w swojej szafce szkolnej kwiat, który za każdym razem symbolizował coś innego, oraz mały liścik z uroczą, a zarazem trochę przerażającą treścią. I nawet jeśli chłopak uważał taki sposób zwrócenia jego uwagi na tajemniczego wielbiciela za słodki, to nie umiał wyzbyć się z głowy pewnego niepokoju. Obawiał się, że ktoś po prostu robił sobie z niego żarty. Starał się o tym nie myśleć aż tak bardzo.

Rozmawiał ze swoim bratem na luźne tematy, co jakiś czas pod nosem chichocząc. Tak jak co dzień minęli na korytarzu grupkę popularnych uczniów. Należeli do niej— San i jego chłopak Wooyoung, którzy byli jednymi z najmądrzejszych uczniów w szkole, Mingi — grał w drużynie koszykarskiej, należał do nich też Hongjoong czyli brat Yeosanga. Jednak najbardziej znanym i pożądanym był główny przewodniczący rady uczniowskiej, koszykarz i pianista — Park Seonghwa. Przez wielu uważany, za nie osiągalnego.

Ale w porównaniu do innych szkół tutejsza elita była bardzo sympatyczna i miła. Nie znęcali się nad nikim, a wręcz pomagali. To dzięki nim w placówce było można ujawniać związki jednopłciowe, czy nie było aż tyle bójek czy znęcania się nad słabszymi. Można powiedzieć, że to oni wyznaczali reguły.

Yeosang tak jak naprawdę spora część uczniów zachwycał się nimi. Tak naprawdę wszyscy wiedzieli, że jest bratem Hongjoonga, ale nie traktowali go jak kogoś lepszego czy nie znęcali się nad nim. Był on jak cień, o którym nikt nie wiedział.
No prawie nikt nie wiedział...

W tej elicie znajdował się jeden chłopak, który co dzień, o tej samej porze stał w tym jednym miejscu obserwując chłopaka. To on zostawiał mu liściki, wraz z jednym kwiatem, który zawsze symbolizował coś innego. Ale nigdy nie wyjawił mu kim jest, czy nie dawał podpowiedzi. Bał się, że Yeosang może go nie poważnie potraktować. Cóż jako osoba popularna mógł z łatwością zastać źle odebrany. Po zatem wolał podziwiać jego piękno z daleka, tak było lepiej i łatwiej. To była wygodniejsza opcja. Nawet jak wiedział, że w końcu będzie musiał wyjść i wyznać prawdę.


*


Yeosang przez to, że z samego rana nie miał czasu na wzięcie i odniesienie książki do biblioteki musiał to zrobić teraz. Trochę obawiał się tego, co zastanie w szafce szkolnej. Mimo iż powinien się już do tego przyzwyczaić, gdyż trwało to już parę miesięcy. Ale niezależnie od tego chłopak starał się tam chodzić jak najrzadziej. Był pewny, że te "prezenty", są od kogoś, kto chce zrobić sobie z niego żarty. Był dość strachliwy pod tym kątem i wrażliwy, dlatego też próbował jakoś się dowiedzieć kto to jest. Jednak bez skutecznie mu to wychodziło.

- Hej braciszku nie martw się, przecież to normalne, że ktoś może cię kochać - powiedział Hongjoong, głaszcząc go po włosach.

Hong znał prawdę. Cóż był jedyną osobą, która wiedziała o wszystkim. Ale nie mógł wyjawić prawdy braciszkowi. Obiecał to właśnie jego wielbicielowi. Mimo, że łamało mu się serce, jak dwójka bliskich mu osób kochała się, a bała się sobie o tym powiedzieć. Wiedział, że będzie musiał coś z tym zrobić. Jednak na razie dawał swojemu przyjacielowi wolną rękę.

- Ale hyung.. - mruknął cicho, zaciskając dłonie na fioletowym, za dużym swetrze, który miał na sobie młodszy - Co jeśli ktoś ma z tego ubaw? Albo ja.. ja się zakocham w tym kimś? - spytał się go pełen obaw.
- Jeśli tak będzie to wtedy ja się tym zajmę. - objął go ramieniem. - A teraz nie zaprzątają sobie tym głowy.

Yeosang westchnął. W szkole starał się grać silnego i obojętnego na wszystko, mimo iż tak naprawdę był bardzo delikatny, wrażliwy i uwielbiam przytulać się do innych. Był całkowitym przeciwieństwem tego co pokazywał szkole. Ale nawet swojego prawdziwego zachowania bał się pokazać światu. Mógł być wtedy łatwym celem. Jedynie nad czymś się zastanawia to, to dlaczego w głębi serca nie mógł się doczekać "niespodzianki" od wielbiciela. 


*


Weszli do szatni, przechodząc do tej przeznaczonej dla klasy Yeosanga. Każda klasa, miala swoje własne małe pomieszczenie, które było ponumerowane. Dzięki temu było łatwiej znaleźć swoją własną, szczególnie, że na każdej szafce był napisany numerek z dziennika, a nie na przykład inicjały imienia i nazwiska.

Yeosang otworzył szafkę i tak jak zawsze wyleciał z niej mały kwiat. Tym razem by to mały różowy goździk, oraz liścik, który wręcz od razu zaczął czytać:

"Witaj, my lady.
Widzę, jak się rozglądasz i mnie szukasz wzrokiem. Twoje piękny, brązowe oczy lśnią za każdym razem, coraz mocniej gdy mnie widzą. Twój uśmiech jest jeszcze piękniejszy niż poprzedniego dnia. Coraz bardziej się w tobie zakochuje. Czy to złe? Czy może powinnam się ukazać?
To jeszcze nie jest ten czas... Jednak tak jak goździk mówi: Proszę poczekaj jeszcze trochę na mnie
S."

Chłopiec uśmiechnął się pod nosem. Nauczył się, że każdy kwiat miał swój symbol i znaczenie. To było naprawdę piękne i mimo strachu, w jego serduszku zaczęło się pojawiać pewne, dziwne uczucie do nieznajomego wielbiciela, który wszystko z daleka widział, uśmiechając się pod nosem i czując to samo co młodszy.


*


Przez kolejne parę dni sytuacja nie zmieniała się, on dostawał upominki, a jego wielbiciel obserwował go z ukrycia. Widząc jednak jak młodszy od niego nastolatek zaczyna się przekonywać do tych uroczych gestów, postanowił pójść trochę dalej.

Właśnie był piątek. Wszystkie klasy miały skrócone lekcje, ze względu na urodziny dyrektora. Wszyscy uczniowie zaczęli radośnie wybiegać z placówki, śmiejąc się i rozmawiając. Na samym końcu tych tłumów szedł spokojnym krokiem Yeosang, który kurczowo trzymał w dłoni rączkę od plecaka i patrzył się na swoje nogi. Niespodziewanie, gdy znalazł się przy bramie szkoły ktoś chwycił go za ramię i odwrócił w swoją stronę. Zaskoczony uniósł wzrok i zamarł widząc przed sobą chłopaka.

- S...Seonghwa hyung - zająkał się, a jego policzki przybrały różowy odcień.
- Cieszę się, że zapamiętałeś moje imię - zaśmiał się cicho i potargał jego włosy, co tylko powiększyło zawstydzenie widoczne na jego policzkach - Ale mam inną trochę do ciebie sprawę Yeosang
- Umm jaką hyung? Coś się stało? - spytał się go zaciekawiony
- Nic się nie stało nie martw się - uśmiechnął się miło - Bardziej chciałem się spytać czy mogę odwiedzić twojego brata by dać notatki.
- Notatki? Jak to? - spytał się go wybity z tropu, jakby nie do końca kontaktując. Ale czego można było by się mu dziwić, skoro rozmawia z członkiem elity, do której i on coś czuł.
- Jesteś naprawdę uroczy - roześmiał się - Przecież twój brat od wczoraj jest chory. Nie pamiętasz?
- Ah no tak - podrapał się po karku, lekko speszony
- To co mogę iść z tobą?

Yeosang tylko kiwnął głową nie chcąc się bardziej pogrążyć. Już i tak mu starczyło to, że zapewne w oczach starszego był jak dziecko we mgle. Jak mógł zapomnieć, że Hongjoong jest chory? Przecież oczywiste było to, że ktoś z jego przyjaciół będzie chciał mu dostarczyć notatki. Jednak bardziej go zastanawiała inna sprawa: Czemu tą osobą był Seonghwa, który w piątki miał zawsze zawalony harmonogram przez ćwiczenia na pianinie i treningi?

- To co idziemy? - pstryknął mu przed oczami palcami, ubawiony z zachowania młodszego
Yeosang mruknął tylko ciche tak, zaczynając iść szybkim tempem. Rozbawiony Seonghwa dość szybko go dogonił. Na samym początku ich rozmowa nie do końca sie kleiła. Jednak gdy zaczął się temat muzyki, Yeosang ożywił się, a Seonghwa z radością słuchał jego pięknego głosu, spoglądając na niego z małymi iskierkami w oczach, których młodszy nie mógł w stanie zobaczyć.


*


Seonghwa wyszedł z pokoju Hongjoonga dopiero po dwóch godzinach. Musiał mu jeszcze wytłumaczyć matematykę, z którą jego przyjaciel miał nie mały problem. Szczególnie, że zmuszenie go do nauki też było wyzwaniem. Aż podziwiał Mingiego, że jako jedyny był w stanie do czegokolwiek tego skrzata przekonać.

Zszedł na dół i zobaczył w salonie siedzącego nad pewnie pracami domowymi Yeosanga. Mógł zauważyć, że młodszemu cos nie wychodzi, gdyż przygryzał nerwowo wargę i stukał co chwilę paznokciami o stolik. Podszedł więc do niego, kładąc przy stoliku swoja torbę. Usiadł obok chłopaka.

- Może pomóc? -spytał sie chłopaka, który podskoczył delikatnie, będąc zaskoczonym obecnością starszego
- A mógłbyś hyung? - mruknął błagalnym tonem
- Jasne, przecież od czegoś ma się starszego kolegę - pogłaskał go po włosach - Więc z czym masz problem?
- Nie umiem pisać wypracowań, szczególnie, że wyznaczyła nam limit słów i jeśli nie będę miał tego minimum to dostanę jedynkę, a i tak koreański idzie mi słabo - wydął wargę
- Aish masz szczęście, że od zawsze byłem dobry w tych sprawach, po zatem - chwycił jego policzki w dłonie - Jak miałbym niby odmówić takiemu słodziakowi?

Yeosang wpatrywał się w przystojną twarz starszego z naprawdę ogromnymi rumieńcami. Jego cała twarz wręcz płonęła. Starszy jedynie szeroko się uśmiechał, kciukami pocierając jego policzki. Po paru minutach puścił je, dzięki czemu oboje mogli uspokoić swoje szybko bijące serca. Chociaż nie było to zbytnio łatwe.

W czasie robienia pracy, dwójka chłopaków bardzo dużo rozmawiała. Dogadywali się naprawdę dobrze i od tego czasu Seonghwa bardzo często pomagał Yeosangowi z pracami domowymi czy wypracowaniami. Przez wszystkie dni, gdy Hongjoong był chory, Seonghwa po szkole szedł z Yeosangiem do nich i pomagał jednemu, i drugiemu z lekcjami czy zrozumieniem materiałów.


*


Któregoś dnia Yeosang w końcu postanowił wziąć sprawy w swoje ręce. Musiał w końcu dowiedzieć się kim jest jego wielbiciel. Szczególnie, że był rozdarty pomiędzy uczuciami do Seonghwa, a wielbiciela. Musiał wiedzieć kim jest ten drugi. Po prostu nie mógł tego odpuścić.
Dlatego też sprawdził, o której każda klasa zaczyna lekcje, po czym przyszedł do szkoły równo z jej otwarciem. Ukrył się za ścianą, wyglądając i czekając aż ktoś wyda się mu podejrzany. Stresował się i to bardzo.

Nie wiedział ile minęło, ale nie mógł się poddać. Westchnął cicho, gdy od dobrych dziesięciu minut nikt nie przychodził. Chciał już sobie pójść, gdy nagle zobaczył przy swojej szafce chłopaka, trzymającego kwiat i liścik. Wręcz od razu podbiegł do niego, odwracając go w swoją stronę. Rozszerzył oczy w zaskoczeniu.

- S... Seonghwa! - pisnął. - Dlaczego? Myślałem, że jesteś miły... Inny! Myślałem, że rozmawiałeś ze mną bo mnie lubisz... - wyszeptał
- Ale... - Seonghwa chciał coś powiedzieć, jednak nie było mu to dane
- Ale myliłem się! Jak mogłem pomyśleć, że ktoś taki jak ty, może być obok takiego śmiecia jak ja!... Chciałeś się ze mnie pośmiać? Zabawić moim kosztem? - zaczął się na niego wydzierać, a z jego oczu zaczęły lecieć łzy. Nie panował nad tym.

Starszy chłopak stał w osłupieniu, nie mając nawet szans na wytłumaczenie tego wszystkiego. Został źle odebrany przez młodszego. Nigdy nie miał takich planów. Przygryzł wargę, chcąc chwycić go za dłoń, jednak tamten odsunął się równie szybko. Nie chciał być przez niego dotykany, a najlepiej nie chciał go już więcej widzieć.

- Yeosang.. - powiedział, chcąc mu jakoś przerwać monolog.
- Nic nie mów! Najlepiej zostaw mnie w spokoju! - krzyknął, wybiegając.

Seonghwa nie wiedział co miał zrobić. Jego przyjaciel miał rację, że powinien już dawno mu to powiedzieć. Ale sam się obawiał tego. Teraz ma za to nauczkę. Spojrzał się na kwiat i liścik, w którym miał mu wszystko wyjawić. Postanowił w końcu wszystko wyjawić chłopakowi. Musiał w końcu stanąć z tym twarzą w twarz i posłuchać swojego serca, a nie rozumu, które go przez ten cały czas blokowało.


*


Seonghwa udał się na dach szkoły. Wiedział, że chłopak bardzo lubi tam przebywać, gdy potrzebuje samotności. Dlatego też miał nadzieję, że tam go spotka.

Nie mylił się! Wszedł bardzo cicho na budynek idąc do chłopaka. Stanął za nim, biorąc głęboki wdech.

- Yeo.... - nie zdążył dokończyć, gdyż chłopak szybko wstał i chciał uciec.

Seonghwa w ostatnim momencie chwycił go za ramię i obrócił w swoją stronę. Przyciągnął go do siebie i szczelnie zamknął w swoich ramionach. Czuł jak tamten się wyrywa, bije go piąstkami, ale mimo tego, nadal go nie puścił. Musiał odczekać trochę dłuższy czas zanim chłopak się uspokoił. Chwycił go za dłoń i zaprowadził do małej ławeczki. Usiedli obok siebie.

- Mam tylko jedną prośbę. - spojrzał się na niego - Posłuchaj tego co chcę ci powiedzieć, a to co z tym zrobisz to już zależy od ciebie
- Zgoda - odpowiedział cichym, lekko chrypliwym głosem, od płaczu.
- Przede wszystkim nie robiłem tego dlatego, że cię nienawidzę, czy chciałbym się z ciebie pośmiać. Nigdy mi to nawet do głowy nie przyszło. - przygryzł wargę - Przez to, że jestem popularny wiedziałem, że nawet jak bym ci powiedział prawdę to byś mi nie uwierzył. Ale Yeosang proszę nie wierz w to, że miałbym złe intencje względem ciebie - poprosił chłopaka chwytając go za ręce. - Od pierwszego dnia, gdy widziałem cię z Hongjoongiem wiedziałem, że nie chce nikogo innego. Obserwowałem cię, tworzyłem muzykę opartą o moich uczuciach względem ciebie. Jesteś moją muzą, moim tlenem i sensem. Nikt ani nic innego nie było dla mnie tak ważne jak ty. Nie zamieniłbym niczego innego na możliwość chociażby oglądania ciebie - ucałował wierzch jego dłoni - Kocham cię. Ale bałem się ci to powiedzieć. Byłem pewny, że mi nie uwierzysz - skończył mówić czekając na odpowiedz ze strony chłopaka

Yeosang za to był rozdarty. Z jednej strony widział w jego oczach szczerość, a z drugiej strony nadal miał obawy. Nie wiedział co miał zrobić. Ale jego serce samo zdecydowało. Nie myśląc nad niczym, wyrwał dłonie z uścisku Seonghwy, który wyglądał na zawiedzionego. Jednak zamiast go uderzyć czy uciec, przybliżył się do niego i objął go w pasie, wtulając się całym ciałem w te większe.

- Teraz przynajmniej nie muszę wybierać. - mruknął w jego koszulkę - Zakochałem się w jednej osobie...

Seonghwa uśmiechnął się szeroko opatulając go swoimi dłońmi. Oparł podbródek o jego czoło, czując się naprawdę szczęśliwym. To był początek ich pięknej, pełnej miłości historii. Pianista znalazł w końcu swoją muzę, a nieśmiały chłopak w końcu mógł poczuć co to znaczy kochać i być kochanym. 



Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top