#12 ☆ Taka zwykła dziewczyna ☆ (Ninjago; Oc; Zamówione)
~ ZAPISKI Z NOTATNIKA ~
Tamtego dnia przyjechał listonosz tak jak w każdy piątek. Nic nie zapowiadało, że dzięki temu zmieni się moje życie.
Od niechcenia zaczęłam przeglądać pocztę jaką dostarczył mi mężczyzna. Większość były to rachunki i jakieś ulotki. Moją uwagę przykuła fioletowa koperta z ładnie napisanym "dla mistrzyni toksyn". Okazało się, że było to zaproszenie na turniej żywiołów. Wcześniej co prawda nie słyszałam o tym wydarzeniu, ale nie miało to znaczenia. Była to dobra okazja by się sprawdzić i przekonać którzy mistrzowie są równie silni albo silniejsi.
Tak więc spakowałam kilka par moich strojów treningowych oraz niewiele innych rzeczy i bez zastanowienia udałam się do wskazanego na zaproszeniu miejsca.
~
Już czekając w porcie na statek dostrzegłam kilku mistrzów żywiołów. Niektórych nie ciężko było rozpoznać mimo że wcześniej ich nie widziałam. Zjawili się także dość znani obrońcy Ninjago co nikogo chyba nie zdziwiło ale nie wywołało zachwytu na żadnym z pozostałych mistrzów.
Gdy tylko było to możliwe wsiadłam wraz z pozostałymi na pokład łodzi. Zamieniłam kilka słów z mistrzynią przemian, lecz nie trwało to długo, gdy tylko statek ruszył wpadła na mnie blond włosa dziewczyna w żółtawym stroju treningowym, ta sama którą wcześniej widziałam w towarzystwie obrońców ninjago.
- przepraszam - usłyszałam jej dość cichy głos i podtrzymałam ją by nie upadła po czym ta się lekko uśmiechnęła i pobiegła w stronę swoich przyjaciół.
~
Od przybycia na wyspę Chena minęło już trochę czasu. Rywalizacja nabrała tempa i przyrosła na sile. Zbieraliśmy się właśnie na konkurencję drużynową gdzie wraz z większością osób, które pozostały po pojedyńczych walkach mieliśmy walczyć przeciwko wojownikom ninja. Wtedy nie widzieliśmy na czym ma polegać ta konkurencja więc dowiadują się na miejscu, że chodzi o wrotki widziałam rozbawienie na twarzach innych. Była to rzeczywiście śmieszna konkurencja, ale ja się nie śmiałam, nigdy się nie smieję ani nawet nie uśmiecham. Chociaż tego dnia zrobiłam wyjątek... Ale to później.
Po wejściu na tor i poznaniu kilku zasad przedstawionych przez Chena ruszyliśmy przed siebie jak najszybciej. Okrążenie za okrążeniem wydawały się praktycznie takie same. Czasem wyskakiwały jakieś przeszkody, ale to nie był dla mnie problem. Problemem okazała się Lily Garmadon jadąca przede mną. Była to ta sama blondynka, która wpadła na mnie na statku i miała wciąż taki sam piękny uśmiech. Przyznam szczerze, że bardzo mnie rozpraszała. Ona i cała ta aura wokół niej.
Po przejechaniu kawałka drogi za Lily zauważyłam przeszkodę wyłaniającą się tuż przed dziewczyną. Mistrzyni wyobraźni nie była w stanie zareagować więc przyspieszyłam i wraz z nią poturlałam się w bok toru. I wtedy się to stało. Uśmiechnęłam się chyba pierwszy raz odkąd dowiedziałam się o swojej mocy. W końcu komuś pomogłam zamiast szkodzić.
- Dziękuję Tox - Lily odwzajemniła mój uśmiech i podniosła się z moją pomocą z drewnianej podłogi.
- Nie ma za co... - Odwróciłam lekko wzrok od dziewczyny. W końcu jesteśmy w przeciwnych drużynach. A ja ogólnie nie jestem zbyt miła dla ludzi. Zwłaszcza jak rywalizujemy.
Obie ruszyłyśmy dalej jadąc koło siebie, lecz w pewnej odległości.
~
Po tym dniu coraz częściej spotykałam się z jej drobnymi gestami i uśmiechami w moją stronę. A ja starałam się te gesty odwzajemnić.
Pomimo panującej ciężkiej atmosfery podczas tego turnieju złapałam po chwili dobry kontakt z jasnowłosą. Przez co częściej przesiadywałam z wojownikami ninja zamiast resztą uczestników i wtedy zaczęłam się dowiadywać co tak naprawdę się działo na tej wyspie, podczas turnieju.
~
Pewnego dnia rano, gdy zostało już dość mało uczestników, schodząc na śniadanie mój wzrok przyciągnęła Lily stojącą przy tablicy ogłoszeń. Podeszłam do niej trochę jeszcze nie ogarnięta i lekko objęłam przyjacielskim gestem.
- Dzień dobry. Co jest na dziś zaplanowane? - Spytałam mistrzyni wyobraźni, która odwróciła się w moja stronę.
- Tox... będziemy dzisiaj walczyć... - Jedynie takie słowa była w stanie z siebie wydobyć moja nowa przyjaciółka.
Na tablicy rzeczywiście znajdowała się rozpiska walk. A na przedostatniej pozycji w tabeli były nasze imiona. Miałyśmy wieczorem stoczyć bitwę między sobą.
- Lily... Tak nie można... nie mam zamiaru z Tobą walczyć. - Powiedziałam dość cicho tak by tylko ona była w stanie mnie usłyszeć. I wiem, że usłyszała bo wtedy na jej twarzy zagościł delikatny uśmiech.
~
Tego dnia panowała ogólnie gęsta atmosfera. Mimo wszystko, oprócz podczas walk pozostałych uczestników miałyśmy okazję się spotkać w pokoju wraz z młodszą z rodzeństwa Garmadon. Było to tuż przed naszą walką.
Co się wydarzyło wtedy? Wiele... Ale przede wszystkim zrozumiałam, że ta dziewczyna jest dla mnie bardzo ważna i to bardziej niż myślałam. Wiedziałam, że tego dnia przegram by uratować moją sympatię przed tym co się dzieje w podziemiach wyspy.
Wszystko działo się tak szybko. Ale tak jak postanowiłam tak się stało. Podczas wejścia na pole bitwy od razu odrzuciłam broń i pozwoliłam się pokonać. Już nie byłam taka twarda, tamta Tox sprzed turnieju nie istniała. Dla nowej, odmienionej mnie liczyła się tylko Lily i to by była bezpieczna, by mogła się uśmiechać.
Jednak Lily też nie miała zamiaru wygrywać. Mimo jej charakterku jaki zdarzało jej się pokazywać podczas bitew tym razem było inaczej. Tak jak ja zmieniłam się przy niej, tak i ona przy mnie była inna, delikatniejsza.
Podeszłam do niej po chwili stania na polu bitwy słysząc krzyki z trybun.
- Lily słuchaj... nie będziemy walczyć... pokonaj mnie poprostu i wygraj żeby wszystkich uratować. - Wyszeptałam dotykając jej policzek lekko.
Dziewczyna znów obdarzyła mnie uśmiechem i ku mojemu zaskoczeniu musnęła moje wargi co całkowicie mnie rozproszyło.
- Wygram... I przyjdę po Ciebie Tox. - Słysząc te słowa poczułam jak zapadnia pode mną się otwiera tym samym sygnalizując o zwycięstwie mistrzyni wyobraźni. Ucieszyło mnie to, mimo tego co mnie czekało.
Dla niej warto, zwłaszcza, że obiecała wrócić po mnie.
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Pisane samemu
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Wiem miało być wcześniej ale nie wiedziałem jak to zakończyć...
Shot pisany na zamówienie dla Ogorek-sama
Mam nadzieję, że spełnia twoje oczekiwania ^^'
Alek ♡
☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆☆
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top