"Klup"
Ponieważ mamy pierwszy września - dzień znienawidzony przez wiele, wiele osób, to zdecydowałem się wam umilić na swój sposób ten dzień, żeby nie był taki okropny. Dodaję rozdział. ^^ Może akurat komuś poprawię humor.
Siedziałem w klubie i piłem chyba już trzeciego drinka tego wieczoru. Życie mnie po prostu dobija. Nie tylko ze względu ogromu nauki, którą mam, ale także ze względu na takiego chłopaka, w którym się zakochałem. Dołączył w tym roku do naszej klasy. Jest po prostu cudny. Ma na oko tak metr sześćdziesiąt i jest zabójczo przystojny. Bardzo mi się podoba.
Swoje przydługawe blond włosy codziennie zaczesuje na żelu do góry. Sprawia to, że wygląda drapieżnie. Brązowe oczy często poprawia czarną kredką. Jest po prostu wspaniały w swoim charakterze oraz stylu bycia. W tym problem, że już pierwszego dnia mi się spodobał. Potem zacząłem się przyłapywać na tym, że coraz częściej o nim myślę, a teraz jestem pewny, że się w nim zabujałem.
Od kilku lat zdaję sobie sprawę, że nie jestem hetero. Starałem się do niego jakoś zbliżyć, ale mam wrażenie, że on traktuje mnie jak kumpla. Mam ochotę porządnie się schlać. Tak, żeby zapomnieć o nim i o tym, że nie mogę się do niego bardziej zbliżyć. Boję się, że jeśli zrobię coś bardziej jednoznacznego, to go spłoszę. Tu trzeba być ostrożnym. Dużo dziewczyn codziennie się do niego klei, a on oddaje tą sympatię. Dokucza im, tak jak one mu.
Zamówiłem czwartego drinka. Tym razem coś mocniejszego i poszedłem do stolika. Był to bardzo przyjemny klub. Stoliki od siebie oddzielały parawany, przez co można było poczuć trochę prywatności. Rozejrzałem się po sali i nagle go ujrzałem. Zamrugałem kilka razy nie dowierzając. Był teraz ubrany inaczej niż w szkole.
Miał na sobie obcisłe czarne rurki i czerwony top. Włosy jak zwykle zaczesane do góry, ale oko miał pomalowane bardziej niż zwykle. Całość dopełniało kilka bransoletek i naszyjników. Spojrzał w moją stronę i się zatrzymał. Szybko zmienił kierunek i przysiadł się do mnie.
-Czeeeść. Nie spodziewałem się ciebie tutaj spotkać.
-Aha...- Mruknąłem. Chciałem o nim zapomnieć, a on mnie nęka nawet tu. Do tego wygląda tak zajebiście.
-Dużo wypiłeś?- Zapytał. Od niego też czułem alkohol.
-A ty?
-A z pięć... może sześć, w połowie przestałem liczyć. Czemu siedzisz sam?
-Bo tak. Nieważne. Pewnie jesteś tu z jakąś dziewczyną. Idź do niej. Nie trać czasu na mnie.- Wybuchł śmiechem.
-Ja z dziewczyną dobre. One są chore psychicznie. A ty, z kim jesteś?
-Sam. Miałem ochotę się schlać.
-Tak bardzo zawiódł Cię fakt, że nie odwzajemniłem dzisiaj niczego?
-C..Co?
-Myślisz, że tego nie widać? Może inni...- Zrobił pauzę.- ...ale naprawdę wysyłasz mi cały czas jednoznaczne sygnały. Niewiedziałem Misiu, że będzie Ci tak smutno. Chciałem, żebyś się bardziej postarał.
-Czekaj, że jak?- Byłem jakby w szoku, a przez alkohol kontaktowałem z opóźnieniem. On widocznie tak nie miał. Przysuną się do mnie.
-Bardzo podoba mi się, że zawsze starasz się być blisko, że jesteś zazdrosny o te głupie dziewczyny... naprawdę...- Położył dłoń na mojej koszuli i podniósł się lekko.- Obaj jesteśmy mężczyznami. Nie bawmy się w idiotyczne podchody, skoro wiemy już, co do siebie czujemy.- Usiadł mi na kolanach.
-Czekaj...- Nie powiedziałem nic więcej, bo zamknął moje usta w pocałunku.
-Nie zamierzam więcej czekać. Teraz pokaż mi jak Ci zależy.- Bardzo mnie podniecał, a teraz dodatkowo przez niego czułem się jak naćpany, jednak objąłem go. Takie rzeczy człowiek chyba robi odruchowo. Pogłębiłem pocałunek. Adam zaczął poruszać biodrami. Po chwili ocierał się o mnie całym ciałem. Uświadomiłem sobie w pewnym momencie, że przecież jesteśmy w klubie i odepchnąłem go. Popatrzył się na mnie taki naprawdę urażony i już chciał iść, ale złapałem go za rękę.
-Chodźmy do mnie... nie uciekaj.
-Zgoda.- Wyszliśmy z klubu i szybko wziąłem taksówkę, która stała pod nim. W aucie Adam starał się cały czas zbliżyć do mnie, jednak było by mi wstyd, gdyby kierowca na to patrzył. Byłem silniejszy od niego, więc utrzymywanie go na dystans było dość łatwe. Zaprowadziłem go za rękę do mnie do domu.
-Podoba mi się, że umiesz mnie zdominować. Tak ma być. To ja mam ciebie słuchać.- Mówił to bardzo erotycznym tonem. Wpił się w moje usta, a ja pchnąłem go gwałtownie na ścianę. Bardzo lubię dominować, a jeśli mu się to podoba, to nie mam nic przeciwko. Dłońmi błądził po moim ciele, więc szybko unieruchomiłem je nad jego głową. Chcę przejąć nad nim kontrolę.
Zassałem się na jego szyi robiąc mu malinkę w bardzo widocznym miejscu. Chłopak był dużo niższy, gdyż ja miałem metr osiemdziesiąt, więc wziąłem go na ręce opierając o ścianę, uprzednio zdejmując jego bluzkę. Chłopak sam się wybił i z chęcią oplótł mnie nogami w biodrach. Jego ledwo uwolnione ręce zaczęły przeczesywać moje włosy. Pocałunkami zszedłem na jego sutki. Zacząłem je lizać na przemian, a do moich uszu docierały nietłumione jęki. Nie było mu wstyd, ani nic.
Dłońmi zaczął rozpinać moją koszulę. Nasze oddechy były przyspieszone. Przeniosłem go do mojej sypialni i rzuciłem na łóżko. Szybko obróciłem go na brzuch. Jedną dłonią trzymałem jego rękę na plecach, a drugą rozpiąłem jego spodnie. Był już bardzo twardy. Chciałem tylko sprawdzić i trochę go podrażnić. Zacząłem głaskać go po brzuchu całując jego kark.
-Weź go do ręki.- Powiedział chrypłym głosem. Przesunąłem dłonią po wypukłości w bokserkach. -Chwyć go!- Podniosłem się i zdjąłem spodnie, jego, a następnie swoje. Już dawno mi stał. Ponownie do niego przylgnąłem.
-Kocham Cię.
-To mnie weź. Weź mnie tak, żebym sobie to zapamiętał.
-Ale ty jesteś niespokojny.
-Weź mnie tak, żebym prze kilka tygodni pamiętał, kto jest moim panem.- Zaśmiałem się. Widocznie miał jakieś zamiłowanie do podziału na pana i sukę. Ja byłem raczej typem romantyka. Jednak zadowolę go. Podciągnąłem jego biodra do góry. Teraz stał na czworaka i chętnie się wypinał.
-Przelecę Cię suczko.- Aż głośno zajęczał na moje słowa. Przejechałem dłonią po jego plecach dociskając jego twarz do poduszki. -Tak trzymaj...- Szepnąłem i nakierowałem penisa na jego wejście. -A teraz mnie dobrze zapamiętasz.- I wszedłem w niego. Po same jądra. Adam krzyknął gardłowo i zacisnął pięści na pościeli. Zatrzymałem się czekając aż się przyzwyczai.
-Nie. Kontynuuj. Jest świetnie.- Powiedział drżącym głosem. Sam także nie miałem już sił czekać. Zacząłem się w nim powoli poruszać, a on krzyczał boleśnie z każdym pchnięciem.
-Wszystko w porządku?- Zatrzymałem się głaskając jego plecy i pieszcząc penisa.
-Tak. Nie zatrzymuj się.- Spełniłem jego prośbę. Znowu zacząłem się poruszać. Tym razem symulowałem także jego penisa. Jego krzyki po chwili zmieniły się okrzyki przyjemności, oraz prośby o więcej, mocniej. Doszedł po chwili opadając na materac. Zatrzymałem się, aby mógł odsapnąć i zacząłem się ponownie poruszać. Tym razem energiczniej, niż przed chwilą.
-Jezu zwariuję!- Szepnął próbując się podnieść.
-Leż.- Przycisnąłem jego kark do poduszki podnosząc tylko delikatnie jego biodra.
-Och! Nie wytrzymam. Co ty ze mną robisz?- Zaśmiałem się. I zacząłem pieścić jego penisa. Niedługo znowu doszedł. Ja tym razem zaraz po nim.
-Naprawdę Cię kocham.
-Teraz wierzę. Ciekawe, jak jutro będę ćwiczył na treningu.
-Co trenujesz?
-Tańczę.
-Słodko...
-Nie tak jak myślisz. Nowocześnie.
-Może coś dla mnie kiedyś zatańczysz?
-Co tylko zechcesz. Dla ciebie mogę nawet na rurze.- Wyszedłem z niego, gdy emocje opadły i położyłem się obok. Obróciłem go na plecy i położyłem koło siebie.- Ale ze mnie zwłoki.
-Jesteś teraz taki bezbronny.
-Tak chciałem. Mam wybuchowy charakter, dlatego uwielbiam, gdy ktoś tak robi. Ale mało, komu udało się mnie tak poskromić, jak tobie.
-Jesteś mój. Pamiętaj.
-Będziesz musiał mi często przypominać.- Nakryłem nas kołdrą śmiejąc się i zacząłem go delikatnie głaskać po brzuchu.
-Mrrrrrr
-Kociak.
-Dziki...- Przytuliłem go do siebie i zasnęliśmy.
*******
Rano obudziłem się z lekkim kacem. Sądziłem, że będzie gorzej. Spojrzałem na chłopaka, który leżał koło mnie.
-Śpisz?
-Nie...- Szepnął.
-Wstawaj już południe.
-Nie chce mi się.
-Masz przecież trening.
-I tak nie będę w stanie nic zatańczyć poprawnie.
-Przepraszam.
-Głupek. Sam tego chciałem.
-Chodźmy pod prysznic.
-Nie chce mi się.- Wstałem i podniosłem go. Chłopak był zupełnie rozluźniony i dosłownie przelewał mi się przez ręce.
-Na pewno wszystko w porządku?- On podniósł się w moich ramionach i zeskoczył na podłogę z syknięciem.
-W porządku. Nie martw się tak. Jak można lenia tak zdzierać z łóżka?!- Śmiał się. Ponownie wziąłem go na ręce i zaniosłem pod prysznic. Już miałem wychodzić, gdy zawołał mnie.-Wróć. Nie chce mi się myć. Umyj mnie, skoro już mnie tu przyniosłeś.- Wróciłem i włączyłem letnią wodę. Umyłem go nawet 'tam'. Następnie doprowadziłem do porządku siebie, a on stał i patrzył.- Jesteś naprawdę bardzo przystojny.- Rzuciłem mu na głowę ręcznik śmiejąc się.
-Ale ty słodko wyglądasz z takim naturalnym ułożeniem włosów. Jak aniołek.- On buchnął śmiechem.
-Ja aniołek? Chyba tylko z wyglądu.
-Tak wiem.
Cóż, wiem, że niektóre oneshorty na Wattpad są takie delikatniejsze i opowiadają o miłości, a tu same takie... no, ale napiszę jeszcze takie gdzie bd ta miłość... uczuciowa. xD
Może temat niezbyt związany początkiem szkoły, no ale pisany dla was <3.
Zastawianam się, kto czeka na następne "Interesy z małolatem" ? :3
V V V V -> TU KLIKNIJ W TĄ ★ :*
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top