''Boże Narodzenie''
Tak jak obiecałem spędzam z Wami ten czas. *>*
Udało mi się napisać coś, możliwe że jest tam trochę błędów, ale zasypiam już nad tym xDD
Mówi się, że jaka Wigilia taki cały rok, więc życzę sobie więcej natchnienia do pisania Yaoi.
So enjoy!
Dzisiaj mamy Boże Narodzenie. To pierwsze święta, od kiedy zamieszkaliśmy razem. Jestem z Krzyśkiem już pięć lat. Dziś przychodzą do nas przyjaciele na kolacje. Wspólnie spędziliśmy wiele czasu w kuchni gotując te wszystkie świąteczne potrawy, ale raz w roku można się poświęcić. Jest siedemnasta. Za pół godziny zaczną się schodzić pierwsi goście, a ja właśnie nakrywam do stołu. Krzysiek chyba się ubiera, sam zrobię to za chwilę. Lubię składać serwetki w różne kształty. Dlatego chwilę mi to jeszcze zajmie.
-Zawsze do wszystkiego tak się przykładasz. Jesteś perfekcjonistą.- Nagle ktoś przytulił się do moich pleców. Poczułem intensywny zapach jego perfum.
-Jak zaczynasz coś robić, to zrób to porządnie.- Krzysiek przycisnął swoje biodra do moich i pocałował mnie w kark. Chyba mnie nie zrozumiał. -Ale ja nie mówiłem o tym! Tylko... to takie moje motto!- On na to zaczął się śmiać. Odwróciłem się, aby zobaczyć jak wygląda. Ubrany był w długie czarne materiałowe spodnie, oraz białą koszulę rozpiętą u góry. Przydługie włosy zaczesał do tyłu na żelu.
-Przecież wiem. Idź może już się ubierz, a ja dokończę.- Wziął ode mnie serwetki.
-Ale ty nie...
-Nie doceniasz mnie. Dam sobie radę. Idź.- Pobiegłem do sypialni i założyłem na siebie przygotowane wcześniej ciuchy. Po czym poszedłem do łazienki i umyłem zęby. Gdy wróciłem byłem w niemałym szoku. Krzysiek złożył resztę serwetek tak jak ja.
-Ja..jak Ci się udało?- Patrzyłem na niego zdziwiony.
-Tyle razy przyglądałem Ci się jak składałeś te chustki, że zapamiętałem.- Roześmiałem się.
Gdy wszyscy goście już dotarli i położyli prezenty pod choinką, zacząłem przynosić potrawy. Po modlitwie wszyscy szybko zjedli, aby otworzyć pakunki.
Tak, więc zasiedliśmy wokół choinki i zaczęło się rozpakowywanie. Było dużo śmiechu, gdyż moja koleżanka dostała ładne majteczki. Wszyscy byliśmy przyjaciółmi. Już długo się znamy, więc nikt się nie wstydził. Ogólnie prezenty były trafione. Teraz przyszła kolej na mnie. Moja przyjaciółka podała mi jedną paczkę. W paczce znajdował się zestaw głośników do komputera. Strasznie chciałem taki sobie kupić. Przytuliłem swojego chłopaka, gdyż od niego był ten prezent. Po pomieszczeniu rozeszło się takie „oooooo...". Wszyscy wiedzieli, że byliśmy razem. Nasi przyjaciele także przyjechali ze swoimi drugimi połówkami. I nikt nie zmuszał się hamować w okazywaniu tej miłości. Więc ja także nie muszę. Pocałowałem go w policzek. Krzysiek widocznie liczył na coś więcej, gdyż podniósł dłoń, lecz odsunąłem się nim zdążył mnie złapać. W kolejnej paczce był krawat. Ten był od mojej przyjaciółki. Przytuliłem ją dziękując, a ona podała mi trzecią paczkę, która była dla mnie. Dziwne, bo uzgodniliśmy tak, że na każdego przypadały dwa prezenty. Otworzyłem ją i ze środka wyjąłem coś. Zatkało mnie. To był strój uczennicy, chyba. Rozłożyłem to przed sobą czarną spódnicę i białą koszulkę. Zrobiłem się czerwony na twarzy myśląc, że miałbym to założyć.
-Ojaaa, grubo.- Śmiech mojej przyjaciółki rozładował mój szok i także zacząłem się śmiać. Kolega dorzucił, że mam być grzecznym uczniem. Puścił do mnie oko. Schowałem wszystko do pudełka i razem ze znajomymi rozpakowywaliśmy resztę prezentów. Dużo by mówić. Było fajnie. Dużo się śmialiśmy, po pewnym czasie Krzysiek przyniósł alkohol, po czym języki wszystkim się rozwinęły i było jeszcze więcej śmiechu. Około 22 znajomi zaczęli się zbierać, gdyż jutro drugi dzień świąt i jadą do rodziny. Muszą wytrzeźwieć.
Posprzątaliśmy wspólnie po kolacji i zasiedliśmy razem w salonie. Krzysiek włączył cichą muzykę. Nie kolędy, lecz rocka. Niby święta, ale czy jest zakazane słuchać rocka w święta?
-Dziękuje Ci za te głośniki.- Przytuliłem się do niego. Krzysiek wypił dość dużo, lecz nie było po nim widać, żeby był pijany. Ma mocną głowę. Ja wypiłem ledwie lampkę wina i czuję jak mi szumi. Mam ochotę robić głupie rzeczy, lecz jeszcze coś mi pozwala nad sobą panować. Głupie pomysłu to już oznaka dla mnie, żeby więcej nie pić. Potem tracę hamulce.
-Niema sprawy. A Ty dla mnie masz jakiś prezent pod choinkę?
-Ale umawialiśmy się, że...
-Tak, wiem. Spokojnie, tylko ten... załóż swój prezent.- Podał mi pudełko. Ja zrobiłem się czerwony na twarzy.
-Ale ja w spódnicy?
-Tak Paweł, no dawaj.
-Nie teraz.
-No już. Jako prezent. Dla mnie. Mamy święta.- Podał mi kieliszek z winem. -Napij się.
-Nie będę więcej pić, bo wtedy świruję.
-Przypilnuję Cię. Nie bój się.
-Ale...
-Czekaj.- Wziął łyk wina, tak mi się wydawało, półki nie pocałował mnie. Wepchał mi do ust wino. Dosłownie. Rozpływałem się pod dotykiem jego warg, więc pozwalałem mu na to. W taki sposób wypiłem cały kieliszek, albo nawet więcej i smakowało mi o wiele bardziej. -Załóż ten strój.
-Czyli chciałeś mnie upić, bo wtedy na pewno się zgodzę?- Wiem, że teraz nie myślę trzeźwo i na wszystko pójdę.
-Krzywdy Ci nie robię. Paweł załóż. Proszę.- Wcisnął mi pudełko do ręki, a ja stwierdziłem, że co mi szkodzi. Poszedłem z tym to łazienki.
-Stanąłem przed lustrem i zdjąłem swoje ciuchy. Po krótkim namyśle bokserki także. Zacząłem kolejno zakładać, co było w pudełku. Spódnicę, w której czułem się strasznie dziwnie, jakby cała pewność siebie miała teraz ujście. Czuję się nago. Czemu dziewczyny tak lubią w tym chodzić?
Założyłem obcisłą bluzkę i przejrzałem się w lustrze. Wyglądam strasznie dziwnie. Mam muskularne ciało. Wcale to nie pasuje do spodniczki. Zaśmiałem się, czy ja myślę, czy dobrze w tym wyglądam? Bez jaj. Wyszedłem i niepewnie podszedłem na środek pokoju. Zastanawiałem się, czy mu się w tym spodobam.
-Ja pierdolę, wyglądasz zajebiście.- Spojrzałem na niego w szoku, a widząc jego głodne spojrzenie zrobiło mi się gorąco.
-Mnie to jakoś nie przekonuje.- Poprawiłem spódnicę, gdyż cały czas czułem się nagi, a on mruknął.
-Wiesz, czego ci brakuje?
-Czego?- Niemiałem pojęcia, o czym mówi.
-Pana. - Poczułem motylki w brzuchu. Krzysiek podszedł do mnie i przejechał dłonią po mojej klatce. Koszulka przylegała do mnie jak druga skóra. Mój chłopak obszedł mnie dookoła gładząc mnie dłonią.- Patryk mówił, żebyś był grzecznym uczniem.- Szepnął mi do ucha.
-Tylko mi nie każ w tym nigdzie wychodzić.
-Nie, tylko ja mogę Cię w tym oglądać. - Chciałem coś powiedzieć, lecz mnie uciszył pocałunkiem. Po czym odsunął się i rozsiadł na kanapie. Wyglądał teraz tak władczo. Przywołał mnie palcem, żebym usiadł mu na kolanach.
-Ale złącz nogi.- Krzysiek siedział w sporym rozkroku.
-Nie. Siadaj tak.- Popatrzyłem przez chwilę na sufit, żeby się uspokoić, bo czułem się już podniecony. Żeby usiąść na nim okrakiem musiałem się nieźle rozkraczyć. Od razu zostałem przyciągnięty do pocałunku. Jedną ręką trzymał moją głowę, a drugą rozpoczął wędrówkę po moim ciele. Gładził plecy, powoli schodząc niżej. Zatrzymał się schodząc pod moją spódnicę.- Taki jesteś napalony?
-Ja zapominałem...- Zrobiłem się czerwony i zacząłem wymyślać usprawiedliwienia.
-Już się nie wysilaj...- Zaśmiał się i złapał mnie mocno za tyłek. Pchnąłem biodra do przodu i zrobiło mi się gorąco. Pocałował mnie głęboko przyciskając mnie mocno w pasie do siebie. Promile szalały w mojej krwi, a w głowie mi szumiało. Dosłownie nie czułem gruntu. Oddawałem zawzięcie pocałunki, a on wkładał we mnie już trzeci palec. Kręciłem biodrami samemu się na nie nabijając. W pewnym monecie Krzysiek trafił na jakiś punkt, a przez moje ciało przeszedł przyjemny prąd. Może teraz moja kolej. Rozpiąłem jego spodnie i wyjąłem spod bokserek jego penisa. Nie musiałem go nawet pobudzać po prostu przysunąłem się do niego bliżej i usiadłem powoli się na niego nabijając. Zamknąłem oczy czując jak wchodzi we mnie a jednocześnie męczyła mnie świadomość, że robię to sam. Gdy wszedł we mnie cały nadal nie otwierając oczu zacząłem go ujeżdżać. Starałem się nie jęczeć, ale słysząc pomruki Krzyśka było to trudne. W pewnym momencie on zapragnął chyba przejąć inicjatywę.
-Fajnie się bawisz, ale ja już dłużej nie wytrzymam.- Mówiąc to przerzucił mnie na kanapę i zawisł nade mną. Od razu zaczął się szybko we mnie poruszać. Już się nie powstrzymywałem. Nasze jęki tworzyły taką piękną melodię. Doszedłem całkiem szybko, a on zaraz za mną. -Niezły prezent, nie?
-No...- Mruknąłem tylko. Byłem bardzo senny.
-Chodźmy spać.
-Zanieś mnie.- On tylko się zaśmiał i po chwili czułem jak odrywam się od kanapy. Zasnąłem chyba na jego rękach, bo nic więcej nie pamiętam.
Obudziłem się rano, koło Krzyśka. Leżał w samych bokserkach.
Życzę wam kochani Wszystkiego Najlepszego z okazji świąt. Żebyście byli szczęśliwi, radośni, spełniali się w tym co robicie. Życzę Wam także więcej fajnych Yaoiców, mniej zadań z matmy oraz zdrowia.
xDDD chuj, że nie umiem życzeń składać. WESOŁYCH!
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top