Adam x Langa - Niebezpieczeństwo (+16)
Liczba słów: 2992
Adam przeszedł przez drzwi, żeby znaleźć się w odpowiednim pomieszczeniu, kiedy zauważył czarne kosmyki unoszące się znad kanapy. Zmarszczył drzwi, widząc, że jego sekretarz nadal tutaj był.
— Kiedy wychodzisz? — zapytał się donośnym głosem.
Tadashi siedział na sofie, a przy tym segregował dokumenty potrzebne na jutrzejsze spotkanie firmy. Wiedział, że szef nie będzie zadowolony, że przebywał wciąż w mieszkaniu, ale musiał wykonać swoje obowiązki.
— Zostały już ostatnie. Zaraz już pójdę i nie będę wam przeszkadzać — odpowiedział, biorąc kolejne stosy papierów.
Niebieskowłosy mężczyzna stał z założonymi rękami przy kanapie i obserwował, jak jego pracownik na stoliku kawowym kończy pracę. Zaczął niecierpliwie stukać nogą, czasami spoglądając na zegarek. Zostało mało czasu, a nie chciał, aby pewna osoba zawstydziła się, kiedy przyjdzie do jego posiadłości.
Godzina na tarczy wybiła godzinę osiemnastą, kiedy w końcu Tadashi powoli pakował swoją teczkę. Włożył staranne kilka plików dokumentów, a reszta nadal leżała na szklanym blacie.
— Zaniosę je do gabinetu i wychodzę — poinformował, biorąc stos kartek i kierując się do następnego pomieszczenia.
Adam potężnie westchnął. Rozluźnił krawat oraz odpiął górne guziki od koszuli. Poszedł do kuchni, aby wyciągnąć z szafki drogie wino z roku tysiąc dziewięćset dziewięćdziesiątego drugiego. Otwierając butelkę, poczuł zapach wykwintnego smaku winogron. Z zadziornym uśmiechem nalewał czerwonawą ciecz do dwóch kieliszków, kiedy usłyszał dźwięk trzaśnięcia drzwi. W końcu został sam i mógł na spokojnie się zrelaksować, oczekując na gościa.
Mężczyzna chwycił zapełnione lampki, aby następnie rozsiąść się wygodnie na kanapie. Wziął szkło, a po sekundzie wziął łyk wina. Cierpka słodycz pojawiła się na języku, gdy Adam rozkoszował się kosztownym smakiem. Przyglądam się kunsztownemu wystroju posiadłości, zachwycając się luksusem.
Po gdzieś pięciu minutach rozległ się ponownie hałas w przedpokoju. Poczekał jeszcze chwile na gościa, aby ten mógł nieśpiesznie ściągnąć buty i przyjść do niego.
— Jestem — oświadczyła nowa osoba swym beznamiętnym głosem.
Adam obrócił głowę, napotykając morskie tęczówki oczu.
— Czekałem na ciebie, Snow.
Też Was kocham 😗✌🏻❤️
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top