Kageyama x Oikawa - Zachęcający widok (+16)
Zapraszam na moim profilu na OiKage Chcę Pamiętać!!
***
Liczba słów: 2480
Kropla spłynęła po rozpalonej skórze, aż do momentu ukrycia się za koszulką. Oikawa uważnie obserwował, jak Kageyama pił wodę z butelki, którą przed sekundą kupił w sklepie. Pot pojawił się przy granicy kruczoczarnych włosów, a ciecz ściekała mu po brodzie i jabłku Adama. Tooru oblizał usta i szybko odwrócił wzrok, się rumieniąc.
Tobio zaprzestał aktualnej czynności. Zakręcił butelkę, a po chwili trzymał ją w ręce. Przypatrywał się swojemu chłopakowi.
— Jesteś czerwony jak świnia, Tooru — stwierdził. — Chyba nie masz już formy.
Szatyn spojrzał się młodszego i wystawił język.
— Jestem w lepszej kondycji od ciebie, Tobio-chan — odparł obrażalsko. — Wracamy do domu, czy jeszcze jedno okrążenie?
— Możemy powoli wracać.
***
Oikawa wchodząc do mieszkania, starał się unikać Kageyamy. Ciągle przed oczami pojawiał się widok jego gorącego chłopaka. Dlaczego nigdy nie potrafił uspokoić własnego libido?
Czarnowłosy przekroczył próg po Tooru, a po tym zamknął drzwi. Zdjął buty do biegania, aby następnie udać się do salonu. Rozejrzał się, szukając szatyna, ale nigdzie go nie było.
Tobio zmarszczył brwi. Odczuł już, że pojawił się jakiś problem i Oikawa chciał uciec od niego. Niestety, ale jego chłopak ma dosyć kapryśne humorki, ale przez cztery lata związku nauczył sobie radzić z nimi. Najważniejsze, aby odkryć przyczynę.
Chłopak skierował się do sypialni i zobaczył, jak Tooru wyciąga ciuchy z komody. Szatyn nie zauważył obecności ukochanego, a kiedy chciał wyjść z pokoju, Kageyama przegrodził mu drogę.
— Co się stało? — zapytał czarnowłosy.
Oikawa niemrawo podniósł czekoladowe tęczówki. O dziwo, z biegiem czasu Tobio go przewyższył o kilka centymetrów. Starszy zazdrościł jemu wzrostu, ale po kilku kłótniach zaakceptował, a nawet zaczął żartować, że jest on wielkoludem (mimo, że różnica między nimi wynosi niecałe pięć centymetrów).
— Nic — skłamał Tooru. — Jestem zmęczony. Zrobiliśmy dzisiaj dłuższą trasę. Idę wziąć prysznic.
— Chyba my idziemy wziąć prysznic — odpowiedział Kageyama. — Codziennie po bieganiu idziemy razem.
Szatyn cicho fuknął, a po chwili chwycił rękę Tobio, która zasłaniała mu przejście. Jednak czarnowłosy okazał się sprytniejszy i złapał nadgarstki swojego chłopaka, aby go przyszpilić do ściany.
— P-Proszę, Tobio-chan — jęknął, nadal mając wzrok wbity w ziemie. Wiedział, że zaraz ulegnie bezwzględnemu ciemnoniebieskiemu spojrzeniu. — Pozwól mi chociaż raz wziąć sam prysznic.
— Dlaczego?
— Bo nie chcę z tobą brać prysznica — zawołał.
Kageyama nigdy nie był spokojną osobą, a bunt Oikawy spowodował, że momentalnie się zirytował.
— Wytłumacz dlaczego, Tooru. Unikasz mnie od czasu biegania! Co do cholery znowu zrobiłem?
Szatyn najbardziej na świecie nie lubił, jak ktoś podnosił na niego głos. Jego przyjaciel – Iwaizumi często go beształ, gdy się denerwował na Oikawe, ale rozumiał, że to zwykle z jego winy. Ale, że teraz zła jest ukochana osoba, wystarczyła tylko chwila, zanim emocjonalnie pociągnął nosem, a łzy poleciały po policzkach.
— Ej — szepnął Kageyama. Chwycił w dłonie twarz swojego chłopaka, ocierając słoną ciecz. — Przepraszam, ale po prostu zawsze musisz wszystko ukrywać i nie powiesz nigdy, o co chodzi.
Gdy Tooru spojrzał w ten zmartwiony błękit w oczach, wiedział, że już nie ma wyjścia.
— Jak piłeś wodę po bieganiu — Przełknął ślinę. — byłem twardy, okay? Wyglądałeś tak seksownie, że ledwo potrafiłem się uspokoić w drodze powrotnej.
Jak zaczynali chodzić ze sobą, prawdopodobnie po takich słowach Tobio by się zawstydził. Na początku Oikawa dominował w związku i uwielbiał onieśmielać czarnowłosego, ale z czasem się zmieniło, a kontrolę przejął Tobio. Może wpływ też miał wzrost, dzięki czemu Kageyama czuł się pewniejszy w towarzystwie Tooru. Ewentualnie nauczył się charakteru swojego chłopaka i przyzwyczaił się do jego złośliwości, a poza tym... Przydomek „Król" nie powstał bez powodu.
Tobio zniżył wzrok ku dołowi i popatrzył się na spodenki sportowe starszego. Oprócz umięśnionych ud, widoczny był zarys wzwodu zza materiału.
— Uważam, że powinniśmy wziąć razem prysznic — wymruczał w ucho szatyna, lekko je pogryzając. Później przycisnął krocze do bioder Oikawy, a ten rozszerzył oczy, wyczuwając erekcji.
Kageyama chwycił dłoń swojego chłopaka i prowadził go do łazienki. Najpierw włączył światło, a następnie w trakcie zrzucania ubrań, odkręcił wodę, żeby się zagrzała (Tooru nienawidził zimnej). Szatyn nie został w tyle, więc również ściągał ciuchy, aby po dłuższej minucie podejść do chłopaka. Złapał jego twarz w dłoniach. Zaczął zataczać małe kółka kciukami na policzkach, przyglądając się Tobio. Widział tę żądzę i pasję w oczach. Nie przedłużając, skrócił między nimi dystans, dotykając spierzchniętych warg czarnowłosego.
Oboje natychmiast zamknęli powieki i cicho jęknęli. Oikawa owinął ramiona wokół wyższego, a Kageyama położył dłonie na jego plecach, czując pod palcami lepką skórę od potu. Młodszy sięgnął rękę w stronę strumienia wody i uznając, że jest wystarczająco ciepła, skierował obu pod deszczówkę.
Atmosfera szybko się nagrzała, kiedy namiętnie się całowali. Momentalnie oboje stali się śliscy i mokrzy. Otworzyli subtelnie swoje usta, a ich języki połączyły się ze sobą. Tooru zbliżył się do chłopaka, ściskając ich biodra. Tobio sapnął, kiedy penisy się otarły. Policzki zaczerwieniły się, odczuwając narastający wstyd.
Jednak Oikawa nie przestawał i zniżył głowę w dół, aby składać oszałamiające pocałunki na szyi Kageyamy. Szatyn z natury był bardzo kochliwy i ubóstwiał otrzymywać pieszczoty od swojego chłopaka, ale trochę władzy nikomu nie zaszkodzi. Zassał kawałek szyi, delikatnie ją pogryzając, zanim Tobio wydał szeptane westchnienie. Tooru się uśmiechnął pod nosem, kiedy popatrzył się na czerwony ślad.
— Dowód, że jesteś mój.
Kageyama wywrócił oczami. Oikawa zwykle uwielbiał zaznaczać skórę młodszego, aby pokazywać, że czarnowłosy należał tylko do niego. Zawsze takie akty tłumaczył, że chce ostrzec innych, że był zajęty. Często szatyn potrafił wymawiał słodkie komplementy o tym, jaki Tobio jest pociągający oraz seksowny.
Aczkolwiek Tooru nie bał się o to, że jego chłopak zacznie z kimś flirtować. Zdarzały się sytuację, że po meczach do Kageyamy podchodziły dziewczyny, podziwiając go, ale czarnowłosy nie umiał w kontakty międzyludzkie, więc nie wyczuwał, że go podrywają. Następnie tamte szmaty (jakby to określił Oikawa) obrażone uciekały, rozumiejąc, że z Tobio nic nie zdziałają.
Starszy złapał w talii ukochanego, aby go popchnąć na ścianę. Zaczął obdarowywać całusami Tobio w oba policzki, czoło, nos, a na końcu kruczoczarne włosy. Młodszy nadal śmierdział po treningu, ale Oikawie to nie przeszkadzało. Uważał, że Kageyama był niesamowicie atrakcyjny w gorących oparach oraz z oklapniętymi kosmykami. Wyglądał tak świeżo oraz dziewiczo.
— T-Tobio-chan — stęknął Tooru
Oikawa odsunął się, aby znowu posmakować ust kochanka. Przesuwał dłonią po brzuchu Tobio, aż nie natrafił pod palcami na włosy łonowe. Po chwili ponownie przycisnął biodra do Kageyamy, a z gardła wyższego uciekło niemrawe sapnięcie. Tooru się delikatnie oddalił, zanim złapał w dłoń oba penisy, kiedy młodszy zamknął oczy.
Szatyn zaczął powoli poruszać ręką w górę i dół, mieszając ze sobą wypływające przezroczyste wydzieliny. Pociągnął swojego chłopaka pod strumień wody, kiedy nadal luźnym chwytem ściskał ich erekcje. Tobio jęczał głośno za każdym razem, kiedy kciuk Oikawy dotykał główki jego członka.
Nogi Tooru zaczęły się lekko trząść, gdy Kageyama oparł głową o ramie kochanka. Ciemnoniebieskie oczy się otworzyły i natychmiastowo ujrzały widok dłoni kochanka, która pracowała nad penisami. Szatyn użył drugiej ręki, aby podnieś twarz Tobio. Oboje przymknęli powieki, zanim Oikawa pocałował słodko czarnowłosego. Tooru chwycił dłoń swojego chłopaka, skierowując ją na przyrodzenia.
— Zaraz p-przyjdę, T-Tobio — powiadomił Oikawa, subtelnie odrywając się od ust Kageyamy, kiedy poczuł narastający znany ścisk w podbrzuszu.
— J-Ja też — westchnął Kageyama, gdy zaczął mocniej przesuwać ręką po ich penisach. — Nie chcesz?
Szatyn niekontrolowanie jęczał, ale złapał dłoń czarnowłosego, aby go zatrzymać. Podniósł kusząco wzrok, będąc cały czerwony.
— Wolę m-mieć ciebie we m-nie — szepnął.
Tobio nie było trzeba tłumaczyć dwa razy, więc zaprzestał czynności i obrócił Tooru. Niższy do połowy zanurzył się w strumieniu z rękami na wykafelkowanej ścianie. Kageyama chwycił jedną z buteleczek z olejków pod prysznic Oikawy, nie zważając na którą.
Szatyn ciągle powtarzał, że musi o siebie dbać, więc na półce leżały różnorodne płyny do mycia, szampony, odżywki, peelingi i co jeszcze tam wymyślił. Tobio wystarczył tylko żel trzy w jednym, oczywiście z męskim zapachem. On nie jest jak jego chłopak, więc nie potrzebował żadnej woni lawendy czy innych kwiatów.
Kageyama pochylił się nad ukochanych. Otworzył butelkę, nalewając obficie olejek różany na dłoń, a następnie skierował ją w stronę pośladków Tooru.
— Zmień na inny — poprosił Oikawa, kiedy zapach dotarł do nosa. — To jest mój ulubio- — urwał, a sam wydał niespodziewany jęk, czując jeden palec w sobie — -ONY, KURWA — zapiszczał.
Tobio zaśmiał się pod nosem, zanim złożył całusa na policzku swojego chłopaka. Jego palec zanurzył się całkowicie w otworze szatyna, a tamten odrzucił głowę do tyłu i westchnął gardłowo. Kageyama natychmiast zaczął pracować, nie czekając, aż Tooru się przyzwyczai.
Oikawa wypiął tyłek w stronę młodszego, a Tobio rozumiejąc ten sygnał, dołożył szybko drugi palec. Robił ruchy nożycowate, szerzej otwierając wejście szatyna. W tym samym czasie ssał i kąsał szyję ukochanego. Tooru ponownie jęknął, zanim zagryzł wargę, żeby powtrzymać dźwięki.
— W-Więcej, Tobio-chan...
Kageayama podniósł kąciki ust i dodał ostatni palec. Gwałtownie zaczął pieprzyć wejście ukochanego, bardziej rozciągając Oikawe. Szatyn znowu sapnął, nabijając się na rękę. Trzęsąc się, chwycił ścianę przed sobą.
— WIĘCEJ! — krzyknął zdesperowany.
— Co? Czwarty? — zapytał się zachęcająco Tobio. W przeszłości zdarzały się sytuację, że używał nawet całej dłoni, ale nie zaplanował tego dzisiaj.
— Ja pierdole, n-nie. W-Wiesz, czego te-raz chcę... — warknął nieznacznie drażliwie.
Czarnowłosy wyciągnął palce, aby później ustawić się dokładnie. Złapał swojego penisa, nakierowując go na otwór Tooru.
— Czy tego chcesz? — Przez Oikawe przeszedł podniecający dreszcz.
— Tak, Tobio-chan — powiedział zachrypniętym głosem. — Pieprz mnie. Chcę twojego kutasa w sobie.
Kageyama stęknął, słysząc te słowa. Tooru zawsze w trakcie seksu mocno bluźnił. Na początku czarnowłosy nie był zadowolony z brudnych ust starszego, ale po jakimś czasie uznał, że jest to erotyczne.
Nastąpiła cisza, którą przygłuszały jedynie uderzanie wody o powierzchnie kafelek. Czasami można było usłyszeć dyskretne i płytkie wdechy wykonywane przez Oikawe. Szatyn nie spodziewał się, że Kageyama jednym zamachem wejdzie cały w niego. Momentalnie chłopak wrzasnął, kiedy odczuł wypełnienie w dolnych partiach. Ból rozprzestrzeniał się po całym ciele, zanim wydał jęk ulgi.
— To miałeś na myśli? — powiedział Tobio.
— Tak... Tego p-potrzebowałem — odparł, przymykając oczy. — Zacznij się już, kurwa, ruszać.
Kageyama pocałował w kark Oikawe.
— Kocham cię, Tooru — wypłynęło z ust czarnowłosego, a szatyn westchnął, uwielbiając te słowa.
Tobio odciągnął biodra do tyłu, żeby wbić się w powrotem w swojego chłopaka. Starszy zawołał donośnie imię wyższego, próbując złapać się śliskiej ściany. Młodszy chwytając bioder Oikawy, zaczął go silniej pieprzyć. Kiedy uderzali się o siebie, ciała wydawały mokre i wyraźne dźwięki. Tooru jęczał za każdym razem, gdy Kageyama poruszał się w nim i sapał do jego ucha.
Oikawa wyciągnął jedną rękę do góry i szarpał swój sutek. Ściskał i ciągnął go. Przyjemnie było, kiedy obracał brodawkę między palcami. Tobio zauważając to, wysunął się szybko ze swojego chłopaka, aby go obrócić i podnieść za biodra. Nogi Tooru gwałtownie owinęły się wokół ukochanego, napotykając twardą powierzchnie za plecami.
Trzymając ramiona na barkach Kageyamy, Oikawa przeczesał dłonią kruczoczarne włosy. Kropelka wody spłynęła po czole młodszego i upadła w stronę odpływu. Tobio wycelował swojego penisa idealnie w odbyt Tooru i oboje jęczeli, gdy niższy opadł na jego erekcje. Wyższy nie tracąc czasu, wchodził przyrodzeniem w Oikawe, a ten wydawał dzikie odgłosy z gardła za każdym razem. Usta Kageyamy zacisnęły się na sutku szatyna, subtelnie go gryząc i ssąc.
— Mój Tobio-chan jest taki silny — wzdychał.
— Hmm? — odpowiedział Kageyama, zaprzestając czynności wokół brodawki.
— Twoje mięśnie są takie wielkie i możesz mnie z łatwością pieprzyć pod prysznicem.
— I tak przytyłeś ostatnio — dokuczył.
Oikawa planował już się odezwać, ale czarnowłosy wykonał niespodziewane pchnięcie, a ten krzyknął.
— Ale n-nadal jestem c-ciasny, Tobio. — Zachichotał, kiedy ustabilizował swój oddech.
— W chuj ciasny.
Szatyn zbliżył się do twarzy młodszego chłopaka, zatapiając się w jego granatowych oczach. Tooru nie wiedział, czy mu się wydawało, ale często w końcowych momentach Kageyamy tęczówki z błękitu zmieniały się na ciemniejszy kolor.
— U-Uwielbiam, jak mnie p-pieprzysz — szepnął szczerze, muskając szczękę czarnowłosego. — Kocham twojego kutasa, kiedy tkwi głęboko we mnie. Lubisz to. Prawda, Tobio-chan?
— Nie tylko lubię być w tobie, Tooru. — Przesunął językiem po mlecznobiałej cerze Oikawy, aby zatrzymać się przy jego kąciku ust. W tym samym czasie nadużywał prostaty swojego chłopaka. — Uwielbiam, jak twoje usta mówią nieprzyzwoicie.
— Z twoich ust b-brzmią l-lepiej — odparł, całując Kageyame. Po chwili usłyszał, jak młodszy zakręca wodę. Zdziwiony przerwał pieszczotę i zapytał: — Dlaczego w-wyłączyłeś?
— Niewygodnie — odpowiedział. — Nie mogę wejść wystarczająco głęboko.
— Prowadź. — Zaśmiał się Oikawa.
Tobio pchnął swojego chłopaka na podłogę, a ten oparł się na kolanach i dłoniach, ociekając wodą. Tooru automatycznie się pochylił, a dzięki temu jego twarz dotykała ziemi. Tyłek umieścił wysoko w górze. Kageyama nie wahał się, aby zatopić ponownie penisa w odbycie ukochanego.
Kiedy czarnowłosy rozsunął pośladki, Oikawa jęczał tak głośno, że aż praktycznie krzyczał. Czuł, jak biodra młodszego odbijały się od ciała, a członek masował prostatę.
— K-urwa, to j-jest to — sapnął.
— Tak?
— Tak! N-Nie przesta-waj — wołał.
Szatyn zacieśnił pięści na dywanie pod sobą. Jego kolana piekły, ale nie interesował się tym. Najważniejszy aktualnie był wielki penis we wnętrzu, który wsuwał się w niego. Otwór Oikawy bardzo się rozszerzył przez ruchy, a sam ledwo nabierał wdechu w płucach, kiedy wydawał seksowne dźwięki.
— Tooru, jesteś niesamowity — wymruczał Kageyama, odprężając się, kiedy jego penis otaczało przyjemne ciepło.
— Pieprz m-mnie, Tobio-chan. Pieprz mnie tak, że nie będę m-mógł w stanie cho-dzić.
Młodszy zmarszczył brew.
— Lepiej nie. Nie jestem tak silny, aby ciebie nosić przez kilka dni — stwierdził poważnie.
— Kurwa, to była metafora. I przecież codziennie t-trenujemy, więc o chuj ci chodzi. — Po chwili westchnął mocno, czując zbliżające się spełnienie. — Wrócimy do tamtej rozmowy później. Masz mnie t-teraz zajebiście przelecieć, a następnie znowu pieprzyć, aż nie będę mógł już w-wytrzymać. Pragnę, aby moja dziu-ra była tak szeroka, żeby moż-
Oikawa nie dokończył, gdy pojawiło się kolejne dotkliwe pchnięcie, a on przyszedł ciężko. Kageyama ostro wchodził w tyłek swojego chłopaka. Sięgnął ręką po penisa ukochanego, aby przesuwać po nim ręką. Tooru bezustannie krzyczał, kiedy przeżywał swój orgazm. Tobio wciąż go agresywnie uderzał od tyłu.
Szatyn łapiąc krótkie oddechy, chwycił dłoń Kageyamy, a ten musiał się pochylić. Przyciągnął rękę tak, że znalazła się obok jego głowy. Trzymając nadgarstek czarnowłosego, Oikawa jeździł językiem po palcach, dosięgając do własnej spermy.
— Jesteś taką dziwką.
Tooru smakował swojego nasienia, cicho mrucząc i składając pocałunki po skórze ukochanego. Czasami się krzywił, gdy Tobio nadal się poruszał w wnętrzu. Młodszy z ust wypuścił niesłyszalny jęk, gdy szatyn zaczął ssać jego palec wskazujący. Kageyama w tym czasie wbił się głęboko, zanim się zatrzymał i szczytował w środku swojego chłopaka.
Czarnowłosy starał się unormować oddech, aby później wysunąć z mokrym odgłosem penisa z tyłka Oikawy. Opadł na podłogę obok ukochanego, a następnie pociągnął Tooru na siebie, żeby nie leżał na twardych kafelkach oraz nie narzekał wieczorem na ból pleców, prosząc o kojący masaż. Szatyn ciężko dyszał. Kageyama bawił się mleczno-czekoladowymi włosami. Starszy zataczał kółeczka palcami na ramieniu swojego chłopaka, a świeża sperma wyciekała z jego otworu.
— Tobio-chan? — zaczął.
— Tak?
— Przepraszam, że się na ciebie obraziłem, mimo, że niczego nie zrobiłeś. — Uśmiechnął się delikatnie, kiedy podniósł głowę w stronę młodszego. — Kocham cię. Tak bardzo ciebie kocham, mój Tobio.
Na twarzy czarnowłosego powinny się pojawić rumieńce, ale był na nie zbyt zmęczony (autorka też). Przeczesał dłonią włosy starszego, żeby później się schylić i skosztować nabrzmiałych jego warg.
— Też cię kocham, Tooru — wyznał, podnosząc lekko kąciki ust.
Serce szatyna przyśpieszyło. Uwielbiał, jak jego chłopak był taki czuły dla niego.
— Myślę, że potrzebujemy kolejnego prysznica.
Kageyama się zaśmiał, biorąc Oikawe w ramiona.
— Też tak myślę.
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top