Iwaizumi x Oikawa - Poranek (+16)

Liczba słów: 1620

Przez szyby okna przebijały się promienie słoneczne, ogrzewając pomieszczenie w mieszkaniu. Dzisiejszy poranek był przepiękny. Jednak czarnowłosy mężczyzna nie zwracał uwagi na to przez „męczącą" noc, którą spędził z ukochanym.

— Iwaaaa-chan! — Hajime warknął, kiedy usłyszał głos swojego chłopaka z drugiego pokoju.

Oikawa radosnym, chociaż trochę niemrawym krokiem wszedł do pomieszczenia, szukając starszego. Od razu rozjaśniły mu się oczy, kiedy odnalazł zgubę. Nieświadomie oblizał usta. Iwaizumi ubrany był jedynie w bokserki. Siedział na kanapie i skupiał się na laptopie, który trzymał na kolanach. Natomiast szatyn miał bluzkę czarnowłosego mężczyzny z nadrukiem Godzili.

— Byś założył coś na siebie, Gównokawa — westchnął Hajime, kiedy zauważył, że Tooru świeci gołym tyłkiem.

— A coś ci przeszkadza, Iwa-chan? — zapytał lubieżnie, się wypinając. Osłonił bardziej swoje pośladki i złapał je w dłoniach.

Czarnowłosy podniósł wzrok znad laptopa i wstrzymał oddech na ten seksowny widok.

— Twoja płaska dupa.

— Przecież ćwiczę nad nią! — krzyknął obrażony Oikawa. Skrzyżował ręce i zbliżył się do swojego chłopaka. — A o tym, jak się nim zawsze bawisz w łóżku, nie wspomnę. — Zajął miejsce obok Hajime i zerknął w ekran urządzenia. — Co teraz robisz, Iwa-chan?

— Muszę wysłać pracę na zaliczenie — odparł. — Wczoraj przez ciebie nie mogłem tego skończyć. — Policzki Iwaizumi lekko się zaczerwieniły, kiedy przypomniał sobie poprzednią noc.

— A kiedy kończysz? — Szatyn przejechał opuszkami palców po umięśnionym ramieniu czarnowłosego. Hajime trochę się wzdrygnął, wyczuwając dotyk swojego chłopaka. Tooru teraz wodził dłonią po dobrze zbudowanym brzuchu ukochanego. Jak się cieszy, że po skończeniu szkoły wciąż ćwiczy.

— Muszę zdążyć w ciągu godziny, bo inaczej mnie ujebią. Przestań, Tooru — powiedział, próbując powtrzymać dalsze ruchy szatyna. Iwaizumi doskonale wiedział, co on teraz planuje. Jednak był zdziwiony faktem, że jego chłopak nadal ma ochotę po ich upojnej nocy.

Oikawa uśmiechnął się na dźwięk użycia własnego imienia. Mimo tego, że są ze sobą już pięć lat razem, nadal wołali do siebie po nazwisku. Jednak, kiedy słyszy „Tooru" z ust swojego ukochanego, staje się momentalnie posłuszny.

— Dobrze, Hajime — oznajmił, delikatnie się rumieniąc.

Szatyn jednak nadal się nie poddawał, więc wstał z kanapy, odchodząc od mężczyzny. Iwaizumi odprowadził go wzrokiem do sypialni. Po krótkiej chwili, Oikawa wrócił i ponownie usiadł obok czarnowłosego. Dopiero teraz Hajime zauważył w jego ręce pewien przedmiot.

— Co znowu wyprawiasz? — Zmarszczył brwi, obserwując szatyna.

— Jeśli nie chcesz, sam sobie poradzę — rzekł, wylewając obficie płyn z butelki na swoje dłonie.

Tooru ułożył się w wygodniejszej pozycji na kanapie, podnosząc bluzkę do góry i pokazując urzeźbioną klatkę. Palcami prawej dłoni dotykał wejścia swojego odbytu, kiedy natomiast lewą dłonią szczypał i miętosił sutek. Przy tym wszystkim utrzymywał wzrok na Hajime, który starał się ignorować zachowanie swojego chłopaka. Oikawa wsunął bezproblemowo palec wskazujący do tyłka, a przy tym głośno sapnął, wyczuwając znane, przyjemne uczucie. Nadal był trochę rozciągnięty przez poprzednią noc. Rozluźnił się, przymykając oczy i odchylając głowę. Subtelnie wykonał kilka ruchów palcem w środku, aby po chwili włożyć kolejny.

— Iwaaa-chaan — wymruczał, wymawiając przezwisko swojego chłopaka. Lewą ręką przeszedł na penisa, który stał już zwarty i gotowy. Chwycił go i zaczął wolno przesuwać dłonią po przyrodzeniu.

Iwaizumi słysząc dźwięki wydawane przez Oikawe, sam stał się na dole twardy i w duchu się cieszył, że jego krocze zasłania laptop. Zaczął szybciej pisać na klawiaturze, starając się ukończyć swoją pracę z anatomii. Kto kazał mu pójść na fizjoterapie? Sądził, że to będzie łatwy kierunek. Czasami zazdrości Tooru, który na trzecim roku aktorstwa nadal się leni i obija, ale zdaje każdy egzamin bez przeszkód. To niesprawiedliwe.

Wracając do Oikawy, zagryzł wargę, a jego wzrok stał się zamglony. Nadal dłonią poruszał w górę i dół po członku. Rozumiejąc, że to już nie sprawia to mu zaspokojenia,  dołożył trzeci palec, wykonując ruchy nożycowate i powiększając otwór. Zapomniał o tym, że właśnie masturbuje się przed swoim chłopakiem i odpłynął w całej tej rozpuście. Hajime widząc, że szatyn szuka już magicznego miejsca, z niecierpliwością i ulgą wcisnął „wyślij". Po chwili z hukiem zamknął laptopa, odstawiając go na stoliku. Sam stanął i ściągnął szorty, osłaniając własną erekcję. W krótkim czasie podszedł do Oikawy i podniósł bluzkę, którą Tooru jemu ukradł, odrzucając gdzieś w dal.

— Chyba sam nie potrafisz sobie już poradzić — szepnął uwodzicielsko w ucho szatyna.

— Twój w-wielki kutas jest le-pszy, Iwa-chan — wysapał cały podniecony. Czarnowłosy złapał go za prawą dłoń, sprawiając, że Oikawa wyjął swoje palce. Hajime spojrzał się na urzekającą twarz młodszego, który  rozpalony oczekiwał na rozwój wydarzeń. Iwaizumi połączył ich wargi w gorącym pocałunku, który Tooru z chęcią odwzajemnił.

— Ale wolę łóżku — przerwał starszy w trakcie pieszczoty.

Oikawa oplątał swoimi nogami plecy ukochanego, a ręce założył na jego kark. Iwaizumi chwycił go za pośladki, podnosząc do góry. Kontynuowali wymianę śliny, zmierzając do wspólnej sypialni. Odłożył delikatnie szatyna na materac (Tooru zwykle krzyczał, kiedy Hajime rzucał go na nie) i podszedł do szafki nocnej. Na szczęście, mają zrobiony zapas na zabawy, więc Iwaizumi nie musiał wracać po lubrykant.

— Jaki wolisz? Truskawkowy, bananowy, jagodowy... — wymieniał, przeszukując szufladę. — malinowy, cytry-

— Kurwa, Hajime — przerwał szatyn. — Potrzebuję cię — krzyknął, czując uciążliwie pulsowanie. — Jagodowy.

Czarnowłosy usłuchawszy go, wziął buteleczkę i wszedł na łóżku, aby zając się swoim chłopakiem. Znowu zaczął go całować, badając jego podniebienie i zagryzając wargę. Z powodu tej namiętności i pośpieszności kilka razy zderzyli się zębami.

— Sam je kupiłeś — powiedział, wzdychając do ust Oikawy. Hajime nadal pamiętał, jak Tooru pewnego dnia przyszedł zadowolony z pełną reklamówką, mówiąc, że nie potrafił wybrać smaku i wziął wszystkie. Raz znalazł w jego notesie powypisywane ich nazwy, recenzując każdy lubrykant. Przez to zawsze czarnowłosy dogryzał mu przed seksem, aby powiedział, który tym razem użyć.

Nie przedłużając, Iwaizumi zniżył się i składał pocałunki na zarysowanej szczęce szatyna, aby po chwili zejść na jego szyję, robiąc kilka malinek. Oikawie nie przeszkadzały nigdy te akty miłości. Nawet czasami specjalnie osłaniał je, chwaląc się swoim życiem łóżkowym i tym jakiego ma wspaniałego chłopaka. Hajime wylał na przyrodzenie płyn, a do ich nozdrzy dotarł owocowy zapach.

— Uwielbiam j-jagody — westchnął szatyn, wąchając powietrze.

— Cicho, Gównokawa — warknął Iwaizumi, który pobudził trochę swoją męskość. Chwycił uda Tooru, aby je rozłożyć. Członek czarnowłosego krążył wokół jego wejścia. Zaczął wchodzić wolno, ale dla szatyna było zbyt wolno.

— Szy-bciej, Iwa-chan — jęknął, poganiając go. — Chcę j-już two-twojego kutasa w sobie. Pieprz m-mnie.

Starszy mężczyzna wywrócił oczami. Nie planował uszkodzić ukochanego, ale skoro tak... Jednym silnym pchnięciem wbił się cały w tyłek Oikawy, a mokry odgłos zderzenia ich bioder rozszedł się po ścianach pokoju. Tooru krzyknął, wyczuwając ból w dolnej partii. Ale ich sąsiedzi mają dźwięki od samego rana... Iwaizumi ponownie rozpoczął pocałunek, aby odwrócić uwagę Oikawy i się rozluźnił. Ich pieszczota była zmysłowa, ale niezbyt namiętna. Po chwili, czarnowłosy podniósł się na przedramionach, aby spojrzeć na zaróżowioną twarz swojego chłopaka, który łzawymi, czekoladowymi oczami obserwował go.

— Kocham cię, Tooru — wyznał.

— Też cię kocham, Hajime — zapewnił Oikawa, się uśmiechając. — Już m-możesz zacząć.

Szatyn połączył własne dłonie, które trzymał na plecach Iwaizumi, kiedy ten powoli się poruszał. Tooru w tym lekko pomagał, wypychając się w górę. Czarnowłosy składał na obojczykach ślady swoich ust i zębów, pracując biodrami i sprawiając jedynie głośne głosy zderzeń ich ciał. Ruchy Hajime były silne i mocne, takie jak jego chłopak lubił. Starszy mężczyzna wolał raczej waniliowy seks, ukazujący miłość do ukochanego, ale niestety, Oikawa gustował w ostrym pieprzeniu. Raz nawet namówił czarnowłosego na BDMS, ale później tego żałował, kiedy odczuwał skutki przez prawie dwa tygodnie. Hajime za bardzo wpasował się w swoją rolę.

— I-Iwa-chan, za w-wolno.

Tooru jęknął, kiedy Hajime wysunął całego penisa, aby zaraz jeszcze silniej wrócić. Oikawy członek cały już ociekał bezbarwnym śluzem. Jego oczy były szkliste, a źrenice tak rozszerzone, że wydawało się, że tęczówki są czarne. Z napuchniętych od pocałunków ust wydobywały się jedynie odgłosy spełnienia. Iwaizumi uwielbiał taką wersję ukochanego. Ten czekoladowy wzrok wpatrzony w czarnowłosego, twarz wykrzywiona jedynie w ekstazie i euforii. Mimo tego, że często wielokrotnie denerwował, a raczej wkurwiał go Tooru, naprawdę kochał szatyna, a ta jego erotyczna strona była jedynie dodatkowym bonusem.

Starszy nadal kontynuował coraz szybsze pieprzenie Oikawy. Czasami zwalniał, kiedy wyczuwał, jak oboje są na krawędzi. Czarnowłosy nie może dojść szybciej bez pewności usatysfakcjonowania Tooru z ich seksu przepełnionego miłością.

— Jest-em b-blisko Iwa-ch-an — sapał Oikawa, jakby usłyszał myśli ukochanego.

— Moja mała dziwka chce już skończyć? — szydził Hajime. Nie lubił używać brudnych określeń na Tooru i rzadko je mówił. Jednak szatyn w trakcie kochania błagał wielokrotnie o takie nazywanie.

— T-tak, chcę two-jej s-spermy. — Złapał kontakt wzrokowy z Iwaizumi, zagryzając wyzywająco wargi.

Czarnowłosy zbliżył się do chłopaka. Objął go w swoje ramiona i wszedł najgłębiej, kąsając usta Oikawy. Tooru jak na zawołanie doszedł, oblewając ich brzuchy ciepławym płynem. Przez szczytowanie, zacisnął ścianki na penisie Iwaizumi. Przyczyniło to temu, że wystarczyły jedynie trzy mocne pchnięcia, aby sam Hajime mógł zakończyć. Wyciągnął swojego członka, sprawiając, że trochę nasienia wylało się z otworu Tooru. Oboje wzięli kilka oddechów. Starali się go wyrównać po spragnionym orgazmie, kładąc się obok siebie.

— Jesteś z-aajebisty, Iwa-chan. — Zachichotał Oikawa. Przekręcił się, zasiadając na udach Hajime. W podzięce złożył rozkoszny pocałunek i posmakował soczystych jego ust. Czarnowłosy dał swoje dłonie na biodrach ukochanego, masując je.

— Musimy iść, aby ciebie wyczyścić, Oikawa — zadecydował. — I pościel, bo jest cała brudna po tej nocy.

— Sam doszedłeś we mnie. — Wystawił język Oikawa, dokuczając.

— Bo błagałeś! — zawołał. — „Iwa-chan!" — drażnił szatyna, naśladując jego krzyki.

Tooru uciszył go, ssąc i liżąc jedwabistą skórę Hajime. On też potrzebował czułości, a niestety, w łóżku młodszy mężczyzna czasami o tym zapominał.

— A skończyłeś tę pracę? — zapytał, przerywając aktualną czynność i wracając do twarzy czarnowłosego.

— Tak — poinformował zadowolony.

Oikawy oczy się zaświeciły, a Iwaizumi zrozumiał z łatwością jego intencję. Dlaczego związał się z tą niewyżytą seksualnie bestią?

— Druga runda pod prysznicem? — zaproponował Tooru, poruszając sugestywnie brwiami.

— Po chuja szukaliśmy mieszkania z wanną, aby z niej nie korzystać?

Szatyn się zaśmiał słodko, a Hajime się zaczewienił z tej całej uroczości mężczyzny.

— Może i być wanna, ale musisz mnie zanieść! — Podniósł ręce do góry.

— Oczywiście, skarbie — odpowiedział Iwaizumi, biorąc w ramiona swojego ukochanego.

Hajime uwielbiał poranki z Tooru.

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top