Iwaizumi x Oikawa - Chcesz się ze mną pobawić? (+16)

Liczba słów: 4009

Szatyn wszedł do mieszkania, a przy tym rzucił klucze do drzwi na należyte miejsce. Położył torbę z zakupami na podłogę, opierając ją o ścianę, a sam ściągnął tenisówki. Skierował się w głąb mieszkania i rzucił okiem na otwarty salon połączony z kuchnią. Żadnych dźwięków, a jedynie można było usłyszeć jego płytki oddech po krótkim truchcie ze sklepu.

— Hajime?! — zawołał głośno.

Tooru nie dostał odpowiedzi, a widząc parę butów swojego ukochanego, domyślił się, co tamten może robić. Zachichotał pod nosem, gdy zaczął pospiesznie rozładowywać artykuły spożywcze, które kupił. Jego mąż wrócił z pracy, więc prawdopodobnie teraz leży na górze na ich małżeńskim łóżko i sobie smacznie chrapie. Hajime zawsze ucinał drzemkę po powrocie do domu z ośrodka rehabilitacyjnego, gdzie jest fizjoteraupetą, ponieważ w nocy nigdy nie mógł się porządnie wyspać przez ludzką przylepę w sypialni.

Mężczyzna cicho nucił, składając torby i chowający je do szafce w kuchni. Zdecydował, że dzisiaj jest odpowiedni czas, żeby wyciągnąć pewną zabawkę, którą posiadał ukrytą od kilku tygodni. Jego ukochany nie lubił eksperymentować podczas seksu, a niestety Tooru ubóstwiał, ale ciężko było przekonać Hajime do kolejnych szalonych pomysłów.

Szatyn pokonując schody, utrzymywał na twarzy uśmiech istnego szatana. Wszedł do ich sypialni i ucieszył się w duchu, kiedy ujrzał, że czarnowłosy zasnął bez koszulki. Jego mąż miał dosyć lekki sen i zamartwiał się, że w trakcie ściągania jej, mógłby go obudzić. Mimo królewskiej wielkości łoża, Hajime spał na krańcu materacu na boku oraz skulony. Tooru podszedł na palcach i ostrożnie wyciągnął rękę, zanim delikatnie popchnął czarnowłosego na środek. Wstrzymał oddech na sekundę, kiedy niższy poruszył jednocześnie nogą i dłonią, a nos zmarszczył. Ale po chwili chwycił kołdrę i wtulił się w nią. Szatyn aż wypuścił powietrze z ulgi. Niebezpieczną misję sobie dzisiaj wybrał.

Po kilku próbach udało się ustawić Hajime na plecach i rękami na brzuchu. Tooru uśmiechnął się do niego słodko, pragnąć zatopić się jedynie w soczystych ustach swojego męża. Zamiast tego udał się do szafy. Na moment zatrzymał się i popatrzył się na zdjęcie na komodzie, które ukazywało ich na miesiącu miodowym, od którego minął porządny rok, Później zniżył wzrok na prawą dłoń, gdzie mieniła się z białego złota obrączka. Następnie skierował czekoladowe oczy na pogrążonym w śnie męża i westchnął. Będąc dziećmi kąpali się w wspólnie w wannie, a teraz dzielą się całym swoim życie. Tooru tak bardzo kochał tego mężczyznę.

Szatyn przestał filozofować i otworzył drzwi od szafy. Wytężył wzrok, poszukując pewnego pudełka. Zakopał je gdzieś na górnej półce nad wieszakami. Przesunął kilka złożonych ubrań (Hajime dbał o niebałaganiarstwo w ciuchach) i w rogu odnalazł, co chciał. Chwycił zgubę i otworzył kartonowe wieczko. W środku pudełka znajdowały się stare magazyny z siatkówki, które zachowali na pamiątkę. Tooru przekopał się wśród papierów i ucieszył się, gdy wyczuł pod palcami zimną stal.

Mężczyzna podkradł się do męża. Na początku złapał jego lewy nadgarstek i jedną stronę przedmiotu zatrzasnął wokół dłoni, a drugą zamknął przy metalowym zagłówku łóżku. Hajime się nadal nie poruszył, więc szatyn wstał z łóżka, aby po chwili wrócić z kolejnym takim obiektem. Ponowił czynności, ale na prawej ręce, a czarnowłosy wciąż się nie obudził. Kiedy zakończył, wziął kilka głębokich oddechów.

Tooru podniósł wzrok i zaczął czuć, jak twardnieje w spodniach, widząc pozycje jego męża. Hajime pogrążony w śnie miał ręce szeroko rozłożone, a przy tym przymocowane kajdankami. Szatyn spochmurniał, zastanawiając się, czy za mocno nie zatrzasnął nadgarstki. Przecież nie chciał skrzywdzić ukochanego. Jednak przestał się o to zamartwiać i usiadł okrakiem na mężu. Oparł się o nagą oraz umięśnioną klatkę piersiową czarnowłosego i wtulił twarz w jego szyje, zaczynając ją czule całować.

— Hajime — wymruczał ledwo słyszalnym szeptem — pora wstać.

Drugi mężczyzna nie drgnął, ani o sekundę, więc Tooru zaprzestał pieszczot i teraz zostawiał ślady ugryzienia.

— Iwa-chan — powiedział szatyn, używając przeszłego przezwiska. — Obudź się już, śpiochu!

— Hm?

— Otwórz oczy — wyszeptał uwodzicielstwa Tooru do jego ucha, skubiąc płatek. — Chcę się bawić, kochanie.

Czarnowłosy podniósł zamroczony powieki i krótko ziewnął. Wzrok Hajime nadal był leniwy oraz senny. Mąż uśmiechnął się do niego niewinnie, a zarazem złośliwie. Drugi mężczyzna automatycznie zamierzał owinąć ramiona wokół szatyna, ale rozbudził się całkowicie, kiedy poczuł unieruchomienie rąk. Jego głowa gwałtownie się obróciła, by zobaczyć, jak własne nadgarstki zostały uwięzione w stali i rozumiejąc, że ukochany go przykuł do łóżka.

— Tooru? — zapytał się zdezorientowany.

— Nic nie mów — uciszył go szatyn.

— Co ty znowu kombinujesz, Gówno-

— Mówiłem, żebyś był cicho — przerwał nagle niezadowolony czekoladowooki, kładąc dłoń na ustach mężach. Tooru przegryzł wargę trochę zestresowany, ale utrzymywał swój kusicielski głos. — Masz się nie odzywać, jeśli ci na to nie pozwolę.

Hajime popatrzył się na męża z szokiem, ale również delikatnym zdenerwowaniem. Nie podobało mu się odebranie władzy, ale raz na jakiś czas może się zgodzić na dominowanie ukochanego, prawda?

— Wiedziałem, że Iwa-chan jest dobrym chłopakiem — zawołał szcześliwie. Czarnowłosy otworzył usta, ale momentalnie je zamknął, gdy Tooru ze śmiertelnym wzrokiem się na niego spojrzał. — Chcę się z tobą pobawić... — Szatyn wodził palcem po klatce piersiowej męża. — Chcesz się ze mną pobawić?

Niższy mężczyzna wciąż nie odrywał zielonych oczu od ukochanego.

— Tooru, kurwa, co ty odpierdalasz? — warknął Hajime, czując, jak jego ręce drętwieją w kajdankach.

— Po prostu bądź dobrym chłopcem, rozumiesz? — zacmokał i wywrócił oczami. Po sekundzie się zbliżył do twarzy ukochanego. — Jeśli mnie się posłuchasz, dam ci nagrodę, Iwa-chan.

— Też jesteś Iwa-chan, Tooru — podrażnił się czarnowłosy, wyciągając końcówkę języka i oblizując górną wargę.

Kiedy szatyn zauważył tę zachętę, nie mógł się powstrzymać i posmakował ust męża. To tylko chwila słabości.

— Może i nazywam się Iwaizumi Tooru, ale prawdziwym i jedynym Iwa-chan jesteś ty, Hajime — Mężczyzna pogłaskał po policzku ukochanego. — A teraz pozwól mi działać i się rozluźnij...

Czarnowłosy utrzymywał oszołomiony wzrok na czekoladowookim, starając się uspokoić. Zadawał sobie aktualnie pytania, skąd jego cholerny mąż miał kajdanki. Natomiast szatyn przesuwał dłońmi po ciele swojego mężczyzny, badając każdy skrawek skóry oraz czasami zahaczając palcami po różowych sutkach.

— Iwa-chan jest taki silny — pochwalił. — Twoje mięśnie są wspaniałe. Kocham je, kurwa... Jesteś taki gorący.

— Too-

— Co ci powiedziałem przed chwilą? — Szatyn rzucił ponownie spojrzenie na mężu.

Hajime wywrócił oczami. Niewygodnie mu było.

— Mam nic nie mówić.

— Grzeczny chłopiec.  — Zachichotał Tooru, a czarnowłosy się cały napiął. — Więc się teraz, kurwa, zamknij i rób to, co będę ci kazać.

Z ust niższego uciekło lekkie jęknięcie, a szatyn się uśmiechnął zawadiacko. Cofnął się, aż jego tyłek znalazł się bezpośrednio nad kroczem ukochanego. Sam sapnął, odczuwając unoszącą się erekcję męża.

— Popatrz — mruknął mężczyzna, kiedy docisnął nogi do ciała Hajime. — Już jesteś dla mnie twardy...

—  T-tak — stęknął czarnowłosy, a czekoladowooki poruszył szybciej biodrami na nim.

— Iwa-chan, chcesz mnie przelecieć, prawda?

— Ja pierdole, tak — odpowiedział. — Chcę cię pieprzyć, Tooru.

Szatyn podniósł kąciki ust podstępnie.

— Jeśli będziesz się mnie słuchać, pozwolę ci wejść we mnie swoim dużym kutasem. Czy tego pragniesz, Iwa-chan?

— Tak — sapnął Hajime.

Wyższy przerwał aktualną czynność, żeby podnieść skrawek koszulki i ściągnąć ją przez głowę, odrzucając ubranie na bok. Ponownie ścisnął ich biodra, czując, jak penis czarnowłosego wtulił się między jego pośladki, kiedy się o niego ocierał, Skierował rękę do góry, chwytając swój sutek, a przy tym nieprzyzwoicie sapnął. Jęki Tooru były głośno przesadzone, ale taki miał zamiar. Wiedział, że Hajime uwielbiał głos męża, gdy wydobywały z jego gardła te niecenzuralne dźwięki.

— O kurwa — zawołał, bawiąc się brodawką. — To właśnie to.

— Tooru, cholera...

Szatyn przegryzł wargę, szczypiąc sutek i obracając go między palcami. Niższy mężczyzna desperacko pragnął wstać, aby polizać pierś męża, trzymając różowy guzek między ustami oraz mocno ssąc. Czekoladowooki znowu otarł się o męskość kochanka.

— Ja pierdole — wzdychał.

Nie czekając, Tooru zaczął ściągać spodnie i bokserki męża. Hajime pomógł, podnosząc biodra do góry, a po chwili leżał na łóżku, tak jak został stworzony. Szatyn wrócił na swoje miejsce, aby ponownie pokołysać się o nagiego penisa mężczyzny.

— Zdejmij je... — jęknął czarnowłosy. — Proszę.

— Czy powiedziałem, że masz się odezwać? — syknął Tooru, oblizując usta. — Powtórzę ostatni raz, więc zapamiętaj. Bądź grzecznym i dobrym chłopcem, a dostaniesz nagrodę.

Hajime odwrócił głowę na bok, cicho sapiąc. Ten widok jego męża był za duży. Zaczynał coraz to głębiej oddychać, czując, jak szatyn nieustannie się ocierał o niego, a palce drapały klatkę piersiową, zostawiając krótko chwilowe ślady paznokci.

— Kurwa — przeklął wyższy.

Tooru zaprzestał aktualnej czynności, a zamiast tego wstał, żeby całkowicie się rozebrać. Następnie ponownie usiadł okrakiem na zielonookim, aby zacząć przesuwać penisa między swoimi pośladkami. Oboje natychmiastowo jęczeli, kiedy czuli, jak członek czarnowłosego zaczepia o odbyt szatyna.

— Cholera... — zawołał mężczyzna. — Jesteś taki wielki, Iwa-chan.

Na twarzy Hajime pojawił się mały uśmieszek, który zszedł, jak Tooru zaczął mocniej się poruszać. Stęknął donośnie, odrzucając kompletnie głowę na poduszce. Drugi mężczyzna utrzymywał przed kilka minut tempo, kiedy jego mąż starał się przez cały czas milczeć. Czarnowłosy wiedział, że jeśli będzie bardziej posłuszny, tym szybciej czekoladowooki pozwoli mu wejść głęboko w swój tyłek, więc pozostawał cierpliwi, napawając się doznaniami.

— Jesteś dobry, Iwa-chan. Kurwa... — sapnął Tooru, lekko dysząc. — To twoja nagroda, skarbie. — Odwrócił się, przesuwając się do tyłu i siadając okrakiem na głowie męża, — Wiesz, co robić, Iwa-chan.

Hajime jęknął, unosząc nieco twarz. Szatyn zniżał się mocniej, aż mógł poczuć oddech drugiego mężczyzny przy jego odbycie. Przejechał językiem po dolnej wardze, się ekscytując.

— Chciałbyś mnie wylizać?

— Kurwa, tak — odpowiedział czarnowłosy. — Pragnę tego.

Tooru słysząc gorące słowa, osiadł całkowicie. Czarnowłosy natychmiast zaczął całować jego wejście, a czekoladowooki ciężko nabierał powietrza. Hajime wystawił język, aby delikatnie przejechać nim po otworze. Szatyn wcisnął się agresywnie w głowę kochanka, żeby ten się pośpieszył.

— Włóż ten pieprzony język. Proszę, kochanie — błagał wyższy, tracąc dominującą stronę, którą utrzymywał.

Hajime usłuchawszy go, zaczął powoli wsuwać część ciała do środka. Tooru wrzasnął żałośnie, kiedy cały jego mąż był w nim. Czarnowłosy oparł usta przy skórze szatyna, nieco ją ssać, zanim rozpoczął solidnie pieprzenie odbytu mężczyzny, jeżdżąc językiem wokół wszystkich ścian. Wyższy w ciągu kilku sekund stał się bałaganem, a policzki nabrały czerwieni z podniecenia.

Tooru kołysał tyłkiem, kiedy czuł, jak Hajime poruszał się wszędzie, a czubkiem badał wnętrzności, gdy przygotowywał kochanka. Czekoladowooki starał się nie być takim słabym, jak jego mąż go rozciągał. Czarnowłosy całował mokro otwór, aby po chwili dokuczliwe wsuwać w niego język, smakując mężczyzny.

Kiedy niższy nadal robił swoje, szatyn nie potrafił się powstrzymać i pochylił się, żeby chwycić stojącego przed nim penisa. Członek Hajime był bardzo masywny i gruby, a jego główka ociekała biało-przezroczystą wydzieliną. Tooru jęknął na ten widok, zanim ostrożnie polizał wzdłuż, a później zasysał górę ustami. Czarnowłosy na ten akt sam stęknął, a następnie zaczął energiczniej pieprzyć językiem odbyt męża.

Szatyn westchnął wokół przyrodzenia, kiedy subtelnie drgnął w rozgrzanym gardle. Czekoladowe oczy uciekły na bok, gdy gwałtownie Hajime poruszał się w jego wnętrzu. Mocno i soczyście ssał penisa męża, nagradzając go, zanim zaczął równomiernie schodząc głową w dół, aby ponownie wrócić na górę. Czarnowłosy na sekundę się zatrzymał z powodu intensywnych doznań, żeby ponownie wbić się głębiej do ciepłego i mokrego otworu Tooru.

Obaj trzęśli i jęczeli z podniecenia. Hajime stwierdził, że jego ręce stają się obolałe od niewygodnych kajdanek, które go więziły. Żałował, że nie mógł się z nich wyrwać. Jednak jednocześnie smak wnętrza męża odwdzięczało się tak, że aż nie chciał przestawać.

Tooru natomiast wił się z rozkoszy na kochanku, próbując kosztować spermy niższego. Nasienie Hajime było jak słodki cukierek z lekką szczyptą soli. Karmelkowo-gorzkawy smak jego męża wystarczał, aby osiągał błogostan w formie euforycznego orgazmu. Jednak po chwili przypomniał sobie, że to on rządzi i odsunął się od penisa kochanka.

— Jesteś smaczny, Hajime — zaczął szatyn, a czarnowłosy wydał ciche stęknięcia niezadowolenia. Oblizał usta, czując nadal smak jego mężczyzny. — Czy ja też jestem smaczny, Iwa-chan? Czy byłem dobrym?

— Przepyszny — odpowiedział. — Cholera, uwielbiam to.

— Też chcę spróbować.

W tym momencie Tooru obrócił się znowu, aby stanąć twarzą twarz z ukochanym. Następnie go głęboko pocałował. Mógł już skosztować siebie na języku Hajime, co powinno być dość obrzydliwe. Jednakże ślina czarnowłosego z jego wnętrznościami sprawiła, że pragnął coraz więcej. Szybko zaczął ssać język męża, dokładnie go otaczając.

Zielonooki również nie zatrzymywał się i marszczył nosem na uczucie swojej spermy. Uwielbiał pocałunki z Tooru, ale czasami własne nasienie było trudne do zniesienia. Mimo tego paradoksu, podobał mu się bardzo smak jego kochanka.

Kiedy się odsunęli od siebie, przez kręgosłup szatyna przeszedł pobudzający dreszcz. Uśmiechnął się na widok Hajime, który został zamroczony przyjemnością, którą dał mu mąż.

— Świetnie całujesz — komplementował. — Kocham cię całować, Iwa-chan.

Czarnowłosy bezczelnie podniósł kąciki ust, a Tooru zaczął powoli przesuwać dłońmi po jego ciele. Szczerze powiedziawszy, nie wiedział, co teraz zrobić. Pragnął mieć już penisa Hajime w sobie, więc rozważał nawet uwolnienie kochanka, aby tylko on mógł go ostro zerżnąć materac, jak chciał. Jednak wtedy ukazałby swoją uległość wobec niego, a tego nie planował.

Tooru otoczył chłód, a w tej chwili jego brodawki zaczęły domagać się uwagi. Ciało pokazywało, że nie poświecił dla nich przyzwoitego czasu, a ten się zgodził. Wystawił język na zewnątrz i przeciągnął palcem po klatce piersiowej, drażniąc świadomie męża.

— Iwa-chan... Nie zadbałeś o mnie porządnie — narzekał, kiedy chwycił różowy punkcik.

Zielone oczy jedynie śledziły ruch smukłych i zadbanych rąk szatyna.

— Pozwól mi się o nie zatroszczyć — mruknął Hajime, a następnie podniósł wzrok na twarz kochanka. — Uwielbiam twoje sutki, skarbie. — Wyższy najbardziej pragnął, aby uwolnić swojego męża, żeby ten mógł się w niego wbić się głęboko i szeptać najbrudniejsze rzeczy. Czarnowłosy widząc jak ten słabnie, dodał: — Założę się, że chcesz tego, prawda? Na pewno byłoby zajebiście mieć wokół nich moje usta. Doprowadziłbym ciebie do orgazmu, gdybym tylko ssał twoje sutki...

Tooru cały zadrżał i przymknął oczy. Jednakże w kolejnej sekundzie twarz rozzłościła się, a sam odsunął rękę od brodawki.

— Nie pozwoliłem ci mówić — wypowiedział przez zaciśnięte zęby. Pochylił się, aby jego pierś znalazła się tuż przy twarzy męża, — Jesteś nieposłuszny, Hajime. Taki bezczelny, nawet kiedy ciebie związałem. Myślisz, że kim ty, kurwa, jesteś, żeby tak do mnie mówić?

— Too-

— Zamknij się — wtrącił się — masz być cicho, dopóki ci nie rozkażę, rozumiesz? — Czarnowłosy skinął głową. — Otwórz usta. — Mąż wykonał polecenie, a szatyn zwinnie przyłożył palce do spierzchniętych warg kochanka. — Masz się nie ruszać.

Mężczyzna wsunął pierwszy paliczek do środka, trącąc język Hajime. Drugi przełknął ślinę, wyczuwając suchą skórę wokół ust, Tooru następnie używając kciuka, pociągnął delikatnie mięsień, aby wyciągnął go na zewnątrz. Zagryzł swoją wargę, a później odnalazł oliwkowe oczy, które wytrwale wyczekiwały. Zbliżył się bardziej, żeby po chwili musnąć sutkiem po języku. Z gardła szatyna wyrwał się jęk.

— Ja pierdole — szepnął, zanim wykonał ponownie ten ruch i kontynuował zabawę. Jednak Tooru dłużej nie wytrzymał, ponieważ rozkazał zamknąć usta wokół jego brodawki i ssać.

Hajime posłusznie wykonywał polecenie, oblizując różowy punkt. Czasami wydawał siorbnięcia, kiedy przegryzał guzek. Szatyn odpływał w rozkoszy, nieustannie sapiąc. Wrażliwość sutków była niesamowite wielka. Czarnowłosy bardziej zassał brodawkę, spoglądając na twarz ukochanego. Kiedy znacznie przyspieszył, wyższy mężczyzna gwałtownie się odsunął.

— Koniec — zarządził. — Podobało ci się... — zacmokał. — Nie powinno ci się podobać, Iwa-chan,

Przykuty uśmiechnął się złośliwie, a Tooru miał już dosyć. Prędko włożył trzy palce do ust męża, wchodząc głęboko do gardła, jak mógł. Na jego szczęście, były one dosyć długie, więc potrafił podduszać Hajime, jak właśnie pragnął. Czarnowłosy trochę się krzusił, pokrywając skórę śliną.

Będąc pewny, że palce są przyszykowana, szatyn ponownie się odwrócił, siadając okrakiem na klatce piersiowej męża. Rozchylić znacznie kolana, aby tyłek został w pełni widoczny dla Hajime. Zielonooki nie potrafił się napatrzeć na wejście kochanka, które nadal było mokre i lepkie od niego.

— Zaraz przestaniesz się uśmiechać — wyznał Tooru, a potem sięgnął za siebie, aby odnaleźć otwór. Okrążył wokół niego naślinione palce, drażniąc brzegi. — Patrz się, jak mi się podoba.

Wyższy mężczyzna sapnął, kiedy powoli wchodził palcem do środka. Jego jęki były wymyślnie przesadzone, ale wiedział, jak Hajime uwielbiał słuchać tych dźwięków. Specjalnie upewniał się, że mąż będzie bardziej zadowolony niż powinien. Powoli wsuwał i wysuwał palec wskazujący, drżąc z podniecenia.

— K-Kurwa — wystękał, zamykając oczy. Tooru poruszał się uciążliwie wolno, mimo, że chciał się już samemu wypieprzyć. Niestety, ale nie o to chodziło. Pragnął torturować teraz swojego męża. Podniósł kąciki ust podstępnie, dodając kolejny palec, głośno krzycząc: — Iwa-chan!

Hajime syknął pod nosem. Wolałby siebie lub męża dotknąć, ale uwięzione nadgarstki nie pozwalały na to. Wszystko, co aktualnie mógł robić, to wiercić oraz przyglądając się, jak Tooru wsuwał palce, sapiąc coraz bardziej i szybciej. Następnie szatyn robiąc ruchy nożycowate, dodał ostatni z nich.

— Właśnie tak! — zawołał. — Jest mi t-tak ch-cholernie dobrze, Hajime.

Czarnowłosy zacisnął zęby, chcąc uderzyć męża. To oczywiste, że wyolbrzymiał Tooru, próbując go zdenerwować i nakręcać. Pragnął bardziej niż kiedykolwiek, chwycić swojego penisa i wbić się ostro w odbyt męża.

— Jak się czujesz, Iwa-chan? — zapytał uroczo. — Jak to jest, kiedy widzisz, że pieprzę się z twoją śliną?

— Cholera, Tooru — zawarczał.

— C-Czego chcesz, Hajime? — kontynuował szatyn. — Powiedz mi, czego chcesz, a spełnię to.

Niższy mężczyzna zacisnął wargę, rozumiejąc, co zaplanował kochanek. Był za dumny, aby ulec jemu. Ze strzelającymi piorunami w oczach nadal się patrzył, jak wyższy wsuwał i wysuwał dłoń, trzęsąc i jęcząc z ekstazy, którą sobie dawał.

— Dawaj, Iwa-chan — sapnął. — Powiedz mi, czego chcesz. Jeśli jesteś grzecznym chłopcem i zdradzisz swoje pragnienie, mówiąc, czego chcesz, zrobię to.

Chcesz, abym cię przeleciał, Gównokawa — pomyślał Hajime, przewracając oczami. Szatyn bezdźwięcznie stęknął, gorączkowo szukając własnej prostaty, której nie dosięgał. Czarnowłosy głośno westchnął.

— Chodź, Tooru — mruknął. — Ujeżdżaj mnie.

— Tylko tego chcesz? — zacmokał, drżąc. — A może powinien po prostu dojść teraz i zostawić ciebie na resztę nocy?

— Ujeżdżaj mnie. Kochanie, chodź. Chcę pieprzyć ostro twoją dupę.

— Chcesz, abym cię ujeżdżał? — przekomarzał się, a z jego ust uciekło ciche jęknięcie. Hajime w końcu zaczął błagać.

— Proszę — powiedział czarnowłosy. — Kurwa, chcę, abyś rozpalił mojego kutasa,

— Tak? — zapytał się zadowolony. — Chcesz mnie pieprzyć?

— Ja pierdole, oczywiście, Gównokawa — zawołał. — Jesteś taki wspaniały, otaczając mnie, Tooru. Zawsze taki idealnie ciasny, bez względu tego, ile razy ciebie pieprzę. Proszę, pozwól moim kutasem w ciebie wejść.

Szatyn zachichotał, nie potrafiąc dalej kontynuować rozmowy. Wyjął z siebie wilgotne palce, a sam pospiesznie się odwrócił, pocierając otwór penisem kochanka.

— O chuj — przeklnął Tooru. — Nadal jesteś mokry od czasu, kiedy tobie obciągnąłem. Myślisz, że twój kutas zmieści się we mnie bez żadnego lubrykantu?

— To niebezpiecznie. — Zmarszczył brwi Hajime. — Nie rób tego, skarbie.

Czekoladowooki zaskomlał, kiedy naprowadził członka męża na swój otwór. Powoli się zniżał, wzdychając donośnie, gdy główka przyrodzenia męża znajdowała się w nim.

— Iwa-chan, jesteś moją mamą? — odpowiedział bezmyślnie.

Czar prysł.

— Czy ty, kurwa, właśnie porównałeś mnie do swojej matki w trakcie seksu? — warknął Hajime, a następne cicho sapnął, czując nadchodzące ciepło. Przymknął oczy, aby się uspokoić. — Ja pierdole, czy ty lecisz na mamuśki?

— Lecę tylko na jedną osobę — szepnął szatyn, perwersyjnie się oblizując. — Na mojego ukochanego męża – Iwaizumi Hajime, czyli Iwa-chan.

— Cholera, żałuję, że wziąłem z tobą ślub...

— I tak mnie kochasz, Hajime — zachichotał, kiedy nadal opuszczał się na penisa czarnowłosego. — Dlaczego t-twój chuj jest taki w-wielki?

Tooru niesłyszalne syknął, a niższy wydał zduszony dźwięk, desperacko pragnąc unieść biodra do góry i zerżnąć swojego głupiego męża. Ale przypomniał sobie, że szatyn na początku nie musiał się spieszyć, a sam wolałby umrzeć niż krzywdzić szatyna.

— Kurwa.

Czekoladowooki przymknął powieki gdy powoli siadał na przyrodzeniu kochanka. Wydawało mu się czasami, że co seks, członek męża stawał się potężniejszy. Wielokrotnie dreszcz przechodził przez niego, aż w końcu opadł całkowicie. Oboje zawyli jednocześnie, kiedy Tooru wykonał pierwszy ruch, kręcąc miednicą.

— Jesteś głęboko w-we mnie, Iwa-chan — zamruczał szatyn, odczuwając przyjemność.

Czarnowłosy nic nie powiedział, a tylko ciężko chwytał powietrza, gdy jego mąż zaciskał się na penisie. Tooru doskonale widoczny był, kiedy siedział na kolanach. Brązowe kosmyki oblepione od potu, a mleczno-czekoladowe oczy lśniły od pożądania. Ten mężczyzna to najpiękniejsza osoba, którą Hajime kiedykolwiek ujrzał w życiu.

Tooru podniósł subtelnie biodra, a następnie pchnął powrotem w dół. Nagła satysfakcja była nazbyt intensywna, a szatyn nie mógł się powstrzymać i zaczął uporczywie kołysać się na penisie męża. Czuł każdą żyłę twardego przyrodzenia Hajime, która pulsował wewnątrz niego. Nie minęło dużo czasu, zanim wyższy pieprzył się szybciej na członku.

Zielonooki obserwował, jak męskość Tooru podskakiwała w górę i dół, uderzając o brzuch, gdy ten poruszał się energicznie. Niesamowicie gorący widok sprawiał, że czarnowłosy pragnął chwycił w dłoń penisa męża, który ozdobiony był bezbarwną wydzieliną. Jednak aktualnie wszystko, co mógł zrobić, to położyć się i podziwiać, jak szatyn radośnie podskakuje na jego przyrodzeniu.

— Dobrze j-jest, Iwa-chan? — zawołał.

— Ja pierdole, tak — odpowiedział prędko Hajime. — Czuję się cholernie zajebiście, Tooru. Kurwa, ściskasz mnie tak w chuj mocno.

Szatyn nie odezwał się, tylko jęczał wniebogłosy. Stawał się teraz ekscentrycznie potrzebujący i zapragnął, aby jego mąż mógł go dotknąć. W ramach kompromisu czarnowłosy zmienił nieco pozycje nóg, a dzięki temu potrafił unieść biodra. Oboje sapnęli jeszcze głośniej, gdy się spotkali ze sobą. Tooru język uciekł z ust, gdy czarnowłosy zaczął się w nim brutalnie poruszać. Hajime w tej chwili pragnął tylko jednej rzeczy.

— Pocałuj mnie, kochanie — westchnął zielonooki, wchodząc coraz głębiej. 

Wyższy mężczyzna zapomniał o tym, że miał rządzić, więc tylko pochylił się i wsunął język w usta kochanka. Ujął twarz czarnowłosego w dłonie, zatrzymując się, aby to Hajime zaczął uderzać najlepiej, jak potrafi. Po sekundzie odsunął się, by zacząć krzyczeć i jęczeć najdonośniej. Zielonooki wiedząc, że znalazł prostatę męża, zaczął nadużywać tego punktu i bezlitośnie pieprzył szatyna.

Tooru ponownie pocałował mężczyzna, a Hajime w tym czasie wyciągnął jego język, żeby zaczął go ssać. Wyższy jęknął w odpowiedzi. Starał się walczyć, ale ze swoim ukochanym nie wygra w tej konkurencji, kiedy ten go agresywnie pieprzy. Przyjemność dla tej dwójki była za bardzo olbrzymia.

Szatyn wtulił głowę w ramię Hajime, cicho dysząc i niesłyszalnie sapiąc. Nadal próbował przejąć kontrole, ale nawet, jak mu się prawie udawało, wciąż czarnowłosy wracał do swojej pozycji. Tooru w głębi duszy nienawidził tego, że zawsze przy mężu stawał się słaby, gdy z nim się kochał. Z tą myślą znów usiadł na biodrach drugiego mężczyzny. Zaszedł już tak daleko, więc chciał zakończyć w perfekcyjnym stylu.

— Masz się we mnie spuścić — zażądał. — Będzie to naprawdę dobre, co? Dojście we mnie...

— Cholera, tak — przerwał mu z głośnym jękiem jego mąż.

— A może później założę korek — podrażnił się Tooru. — Wyobraź sobie, że będę chodzić z twoją spermą. — Hajime oczy rozszerzyły się, a sam wbił się głęboko. Przez to szatyn odchylił głowę do tyłu i wrzasnął. Wyższy zagryzł wargę, spoglądając ponownie w zielone oczy.  — Będę z kimś rozmawiać albo robić zakupy, mając twoją spermę. Wydaje się to niegrzeczne, wiedząc, że nikt nie jest świadomy, że twoja dziwka jest wypełniona tobą.

— Kurwa, Tooru — syknął czarnowłosy. — W chuj bluźnisz.

— A następnie od razu tobie obciągnę i połknę całą twoją spermę, kiedy ty strze-

— Tooru — przerwał, wykonując ponownie gwałtowny ruch i uciszając męża.

— Twoja sperma jest wspaniała, a ja uwielbiał jej smak na swoim języku...

— Dojdę — ostrzegł szatyna. — Spuszczę się w tobie, Tooru.

— Zrób to, kurwa — jęknął mężczyzna. — Dojdź we mnie, Hajime. Bądź grzecznym chłopcem i dojdź we mnie...

Czarnowłosy westchnął, pchając ostatni raz, zanim nadszedł jego orgazm wypełniający męża. Czekoladowooki zaczął się trząść, kiedy czuł, jak nadchodzi spełnienie. Krzyczał, gdy rozlewało się w nim nasienia. Przez cały ten czas opierał się na biodrach niższego mężczyzna i pieścił jego penisem swoje słodkie miejsce, gdy sam osiągnął szczytowanie i brudził Hajime brzuch.

Czarnowłosy oblizał usta na ten widok, kiedy ostatnie krople spermy wypływały z jego bolącego członka. Szatyn z głośnym trzaskiem opadł na zmiękczające przyrodzenie męża. Nieco się pochylił, aby w końcu uwolnić nadgarstki zielonookie z kajdanek, żeby mógł go w końcu przytulić.

Siedzieli w takiej pozycji przez dłuższy czas, dysząc i próbując złapać oddech. Hajime położył obolałe ręce na plecach Tooru, delikatnie pocierając skórę i całując czekoladowe kosmyki. Wyczuwał, jak szybko płynie krew w żyłach jego męża, kiedy schował głowę w lokach ukochanego. Starannie masował swoje nadgarstki, które zaczerwienione były od stali i momentów, kiedy je ciągnął. Teraz, jak się uspokoił, zrozumiał, że szatyn zmusił go do błagania, a to sprawiało, że zacisnął zęby ze wściekłości.

— Tooru — szepnął uroczym głosem do ucha męża. Drugi mężczyzna cicho mruczał pod nosem. Oczywistoście, że się zmęczył i chciał aktualnie zasnąć. Hajime poprawił włosy ukochanego, a serce zabiło dwa razy bardziej, widząc taką postać ukochanego. Pochylił się i ucałował czoło. — To nic ważnego... Śpij, skarbie. Na pewno tego potrzebujesz.

***

Kiedy po kilku godzinach obudził się z miłej drzemki, Tooru czuł ciepłe usta na szyi, co sprawiło, że zachichotał.

— Hajime — wymamrotał sennie. — Łaskoczesz...

Szatyn rozszerzył oczy, gdy chciał poruszyć rekami i wydał jedynie odgłos zderzenie się stali o siebie. Szybko obrócił głowę w bok, rozumiejąc, że właśnie teraz jego mąż go też unieruchomił kajdanki. Czekoladowe spojrzenie powędrowało z przerażeniem do czarnowłosego. Hajime popatrzył się na niego z bezczelnym uśmiechem.

— Na serio pomyślałeś, że przykucie mnie do łóżka, ujdzie tobie na sucho?

Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top