Rozdział 10
Ważna notatka pod rozdziałem!
Obudziłem się z dość silnym bólem głowy. Syknąłem, kiedy chciałem się podnieść. Efekt wczorajszego picia. Dość dziwne, że pod dwóch Tequilach, aż tak mnie męczyło. Ostrożnie zwlekłem się z łóżka i podążyłem na dół. Na schodach prawie co się nie wywaliłem uratowała mnie jedynie poręcz, za którą dziękowałem, że stała tutaj. W kuchni wziąłem tabletkę przeciwbólową i usiadłem w salonie na sofie włączając telewizor. Przykryłem się staranie kocem, bo było mi zimno. Zacząłem szukać odpowiedniego kanału z jakoś interesującą stacją. Gdy tylko owa mnie zainteresowała przyszedł mi esemes. Wyczucie czasu.
„Zrobiłam coś źle ?"
To była Bethani. Jęknąłem. I co ja teraz mam robić ? Wiedziałem co mam uczynić, ale za wszelką cenę bałem się. Bałem się jak małe dziecko, które potrzebuje schronienia, gdy jest noc, a ono jest przestraszone w nocy i wyobraża sobie różne nie stworzone rzeczy. Strach jest czymś złym co musimy unikać. Znacznym stopniu to się rodzi z tego, co sami sobie wmówimy. Tak jak to dziecko wyobraża sobie coś i się boi. Ja również robiłem to samo i potrzebowałem kogoś kto uświadomi mi, że nie ma potrzeby się bać. Kto powie mi, że odwaga to nie strach, że jest to zupełnie co innego, coś o wiele ważniejszego. Kto powie mi, żebym przybił z nim pojone i powiedział, że nie, nie boje się ciebie teraz idę po swoje marzenia. Zastanawiałem się co robi dziecko, które nie ma kogoś tak bliskiego jak rodzina ? Co ono czuje ? W pewnym sensie wiedziałem bardzo dobrze, ale nie do końca. Ja przynajmniej miałem rodzinę – mamę, tatę - co prawda nie doskonałą, ale kocham ich. Niektóre dzieciaki nie mają nikogo. Ubóstwo i biedota, w niektórych rodzinach spowodowała, że ich bliscy muszę się posuwać do złych czynów. Kradzieże, sprzedawanie siebie, pijactwo, a potem niewinne i skrzywdzone trafia do bidula. A tam staczają jeszcze większą walkę, niż mieli wcześniej. Czasami zastanawiam się, dlaczego Bóg bardziej od bogatych ukochał sobie biednych, skoro stworzył ich tak wielu. Często i gęsto to pytanie mnie trapiło. Wiem, że nigdy nie ukoję się w tym temacie i nie znajdę rozwiązania. Chyba, że będę przy nim, ale czy on istnieje? Czego tak niektórych karci ? Może chce ich nauczyć, bo biedota to najlepszy nauczyciel. Ale czy na pewno? Czy na pewno, kiedy takie dziecko popycha siebie do na przykład gangu i zabija niewidnych ludzi?
Walka. Ciągła walka w życiu.
Walka, którą trzeba wygrać.
Nawet, kiedy nie ma kogoś bliskiego.
Ale można sobie z tym wszystkim sam poradzić ?
Wstałem i powędrowałem do kuchni. Wyciągnąłem z lodówki zimą wodę, którą przelałem w kubek, a następnie z niego wypiłem duszkiem. Cisza. Oparłem się o umywalkę. Schyliłem głowę i pociągnąłem swoje koniuszki włosów z frustraci. Obracałem telefon, który zataczał kółka. Myśl. Jak to napisać ? Dopiero po dobrych długich 5 minutach napisałem wiadomość.
„Przepraszam cię Bethani. Obiecuje ci, że to się już nigdy nie powtórzy. Wybacz, że tak bez uprzedzenia wyszedłem wczoraj. Ja.. Ja potrzebowałem powierza. Musiałem pewne sprawy przemyśleć. Jak wszystko sobie ułożę powiem ci o wszystkim. Obiecuje. Mam nadzieje, że mi wybaczyć to. Bardzo chce ci dalej pomagać."
Wysłałem. Chciałem coś napisać. Bardzo, ale po przeczytaniu skasowałem ostatnie zdanie. Zdecydowanie to nie czas by teraz jej o tym powiedzieć. Pomyślałem, że powiem jej to, kiedy wyjawię jej mój maleńki tak bardzo smutny sekret. Tylko nie liczni go usłyszeli. Mówiąc o nie licznych to tylko chłopaki. Najlepsi kumple jakich kiedykolwiek miałem w swoim życiu, i których bym nigdy nie zamienił na nikogo innego. Co fakt do niektórych sytuacji to oni mnie pociągali do złego. Ale to tylko ja się na nie godziłem. Oni tylko podsuwali mi pomysły jak mogę sprowadzić i iść w złą stronę tego pieprzonego życia. Mówiłem sobie, że to jest dobre rozwiązanie, ale tak naprawdę to było kłamstwo. Tylko się łudziłem, że to mi pomoże, bo każdego dnia miałem zły dzień. Kolejna wymówka, która nic kompletnie nie dawała. Może i wyszedłem na prostą, bo uświadomiłem sobie pewne rzeczy. Zły sen prysną jak mydlana bańka. Znów przyjaciele mnie uratowali. Oni wyszli z tego szybciej i cieszę się, że mnie nie zostawili w takiej chwili. Niektórzy nie mają takiego szczęścia. Od tego czasu, kiedy się zmieniłem starałem się żyć każdym dniem, cieszyć się tym co mam. Myśleć o tym co dobre, a nie złe. Nie przejmować się co było gdyby i co mnie jeszcze czeka. Wiadomo, że to nie jest proste. Naprawdę, żyje chwilą. Dużo przeżyłem co spowodowało nauką. I tak los już napisał dla mnie scenariusz. Może zły, może dobry, albo nie spełniony. Dlatego tak zawzięcie chce pomóc Bethani.
Z powrotem pomaszerowałem do salonu. Cisza w tym domu zdecydowanie mnie przytłaczała. Nawet pomyślałem o tym czy by nie kupić sobie jakiegoś małego ślicznego pieska, ale gdy tylko sobie uświadomiłem o wojsku i z kto nim się zaopiekuje przez ten czas, kiedy mnie nie będzie rozwiałem tą myśl. Usiadłem na skórzanej sofie i wyłączyłem telewizor. Posiedziałem w ciszy parę minut, do kiedy dźwięk przychodzącej wiadomości nie przerwał jej. Nie czekając długo otworzyłem esemesa.
„James może to jest moja wina? Nie wiem i może nigdy się nie dowiem. Ale tak wybaczam ci. Pamiętasz miałam ci pomóc. Dotrzymam słowa. Wiesz dlaczego? Bo wiem jak to boli kiedy, ktoś swoją obietnice łamie i nie dotrzymuje. Nie chce, żeby ktoś taki jak np. ty cierpiał z mojego powodu. Przeprosiny oczywiście przyjęte. A i wiesz nie przejmuj się. Może twoja sprawa sama się rozwiąże bez przemyśleń? Choć wiem, że to się nie stanie. Mam ogromną nadzieje, że to nie coś złego czy coś. I trudno mi to pisać przez widomość, ale wiedz, że chce utrzymywać z tobą znajomość nawet jak coś się stanie"
Chciało mi się płakać ? Nie chyba nie, przecież jestem facetem, a facet nie płacze. Prawda? Znów miałem problem co odpisać. W mojej głowie roiła się totalna pustak. Czasem zastanawiałem się czy coś tak w ogóle jest, ale po analizie dochodziłem do tego, że faktycznie coś tam jest. Czemu nie wiedziałem co napisać ? Dopiero po około 15 minut wystukałem małą wąską i treściwą wiadomość.
„Chce ci coś obiecać, ale nie mogę. Boje się, że w każdej chwili mogę spieprzyć to wszystko, a mogę to zrobić, bo często i gęsto spieprzam sprawy, wiec nie obiecam ci tego. Chce, żebyśmy gdzieś razem wyszli. Co ty na to ?"
_________________________
Witam was po naprawdę długiej przerwie, nie wiem czy jest jeszcze ktoś kto czekał na rozdziały w sumie podejrzewam, że nie ma tutaj choć jednej osoby, ale coż trudno, wracam z powrotem na nowe z wielką motywacją do pisania.
Postaram się poprawić rozdziały, które już tutaj trafiły w najbliższym wolnym czasie.
Coż coś chyba jeszcze miałam wam powiedzieć, ale wyleciało mi z głowy, a co myślicie o nowej okładce ? Podoba wam się ?
Bạn đang đọc truyện trên: AzTruyen.Top